Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty szósty

Sophie rano obudziła się, a potem poszła do łazienki. Gdy z niej wyszła, zobaczyła Sally, która wstała już z łóżka.

- Powiedz mi, czy informacja o tym, że Fletcher odzyskała przytomność to był tylko zły sen? - zapytała Diggle.

- Nie, to prawdziwa informacja - odparła Sophie.

- No nie, a miałam nadzieję, że tylko mi się to przywidziało - stwierdziła Sally z niezadowoleniem.

- Coraz bardziej się zastanawiam, co się stało między wami - stwierdziła Mason. Naprawdę była zaintrygowana tym wszystkim.

- Kiedyś się dowiesz. A dzisiaj trzeba wykorzystać ten dzień jak najlepiej - rzekła Diggle.

- Inne dni na pewno też nie będą takie złe. A dzisiaj jest wypad do Hogsmeade, więc na pewno będzie ciekawie - uznała Mason.

- Przynajmniej nie spędzisz tego czasu z nią. Właśnie, z kim idziesz? - zapytała Sally.

- Z bliźniakami Weasley i ich przyjaciółmi, a ty? - spytała Sophie.

- Ja idę z moimi przyjaciółmi. Za to idziesz z nimi na spotkanie? Może nawet coś z tego będzie, trzymaj się ich - stwierdziła Diggle, po czym zniknęła w łazience.

Sophie dopiero po chwili zorientowała się, o co chodziło współlokatorce. Była zdziwiona, bo ona nie patrzyła na to w ten sposób. Spotkania z nimi sprawiały jej przyjemność i tyle.

Nie miała zamiaru nikogo podrywać, tylko się zaprzyjaźnić. Nie spodziewała się, że ktoś może patrzeć na to w inny sposób.

Gdy Sally wyszła z łazienki, Sophie postanowiła wyjaśnić, jak to wygląda z jej perspektywy.

- My jesteśmy tylko znajomymi, nic więcej. Spędzamy miło czas i sądzę, że to tylko tyle.

- Oczywiście, jasne. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby ktoś jej utarł nosa, ale przecież nic nie mówię - rzekła Diggle.

- Sally, naprawdę nie chcę, żeby powstawały takie plotki - powiedziała Mason.

- Spokojnie, nie będę mówić o tym wszystkim. Ale i tak w końcu wszyscy się dowiedzą, jak wam wyjdzie - uznała Diggle, po czym wyszła z dormitorium.

Sophie miała nadzieję, że nie będzie więcej żadnych plotek na ten temat. Po chwili wyszła z dormitorium, nadal zdziwiona tym wszystkim.

Po drodze spotkała Lunę, z którą poszły na śniadanie. W Wielkiej Sali nie zauważyła jeszcze nikogo ze znajomych jej Gryfonów, więc uznała, że może jeszcze śpią. Blondynki usiadły przy stole Ravenclaw.

- Jakie masz plany na święta? - zapytała Sophie.

- Wracam do domu. Tata zajmuje się szukaniem chrapaka krętorogiego, a ja pomagam mu szukać. A ty? - spytała Luna.

- Wracam do domu na święta, pewnie zobaczę się też z dziadkami - stwierdziła Sophie.

Do świąt zostało jeszcze kilka tygodni, ale już dawno były takie plany. Zresztą przyjeżdżała do domu na święta co roku, stęskniona za rodziną.
Brata miała w Hogwarcie, ale resztę widziała głównie w wakacje i święta.

- Cześć wam - do ich stołu podszedł Taylor, a za nimi Alice, Natalie i Tilly.

- Cześć, właśnie mówiłyśmy o planach na święta. A jak tam u was? - zapytała Krukonka.

- Jadę do domu, tak jak mój brat i kuzynostwo - rzekła Alice.

- Ja też, tylko Natalie zostaje w Hogwarcie - powiedziała Tilly.

- Choć proponowaliśmy, że może przyjechać do kogoś z nas - dodał Taylor.

- Nie ma takiej potrzeby. Nie przeszkadza mi to - stwierdziła Barber.

- Masz jeszcze czas na przemyślenie tego, jest dopiero początek grudnia - uznała Alice.

- Właśnie, dopiero dzisiaj jest wyjście do Hogsmeade. Z kim idziesz? - spytał Taylor siostry.

- Z bliźniakami Weasley i ich przyjaciółmi - rzekła Sophie, na co Gryfonki popatrzyły na siebie porozumiewawczo.

- Który z nich? - zadała pytanie Tilly, nim zdążyła się opanować.

- Co który z nich? - spytała Krukonka. Czy naprawdę wszyscy tutaj myślą tylko o jednym?

- Który z bliźniaków ci się podoba - wyjaśniła Preston.

- To tylko znajomi, nic więcej - stwierdziła Sophie.

- Tak, a na zewnątrz nie leży śnieg - stwierdziła Tilly, wiedząc, że na zewnątrz leży biały puch.

- To chociaż którego z bliźniaków wolisz? - zapytała Alice. Nie chciała być wścibska, ale to było naprawdę ciekawe. Zwykle starała się to opanować, ale teraz też się jej wymsknęło.

Sophie pomyślała od razu o Fredzie. Choć oczywiście dlatego, że pracowali razem na tylu lekcjach. Jednak to on przyszedł jej na myśl pierwszy.

- Dobra, jak coś to chętnie zostanę waszym świadkiem na ślubie, ale teraz może już chodźmy - stwierdził Taylor, widząc że siostra nie wie co odpowiedzieć. Chciał zażartować sobie, ale Krukonka przez to się aż zakrztusiła napojem, który piła.

- Naprawdę nie ma tu niczego więcej niż zwykła znajomość. I tyle - rzekła, gdy już przestała się krztusić.

- Jeszcze zobaczymy - stwierdziła Tilly, a następnie Gryfoni poszli sobie.

- Luna, ja naprawdę nie wiem co się dzieje. Czemu wszyscy chcą mnie z kimś swatać? - spytała Sophie.

- Może po prostu uważają, że pasujecie do siebie - rzekła Lovegood.

- Ty też? Nie no, ja idę stąd. Do zobaczenia później - powiedziała Sophie. Musiała ochłonąć.

Miała już ze sobą cieplejsze ubrania, więc udała się w stronę wyjścia z Hogwartu. Tam zobaczyła już czekających Lee, Angelinę, Alicję i Katie. Nie wiedziała gdzie są bliźniacy, ale mimo wszystko postanowiła do nich podejść i się przywitać. Uznała, że przynajmniej oni nie będą gadać o tym.

- Cześć wam - powiedziała, kiedy do nich podeszła.

- Cześć Sophie, Fred i George zaraz przyjdą. Musieli coś załatwić - powiedział Jordan.

- Cześć - rzuciły Gryfonki.

- Już idą - rzekł Lee po chwili.

Rzeczywiście, w ich stronę już szli bliźniacy Weasley, którzy o czymś rozmawiali. Po chwili podeszli do nich i grupa była już gotowa na wycieczkę do Hogsmeade.

Poszli najpierw do Pubu pod Trzema Miotłami. W jak zwykle zatłoczonym miejscu udało im się znaleźć w końcu miejsce, gdzie usiedli. Sophie znalazła się obok Freda. Choć nadal go tylko lubiła, to jednak pamiętała co dzisiaj usłyszała.

Czy mogłaby się zakochać w którymś z bliźniaków Weasley? Uważała ich po prostu za dobrych znajomych i tyle. Nie sądziła, że mogłoby być coś więcej.

Po złożeniu zamówień zaczęły się rozmowy na różne tematy. Dziewczyna znając Gryfonów już kilka miesięcy, odzywała się trochę częściej niż ostatnio.

Nie widziała jednak, że nie był to jedyny powód jej większej rozmówności. Nawet mimo tego, co powiedziały Angelina i Alicia, czuła się jakoś swobodniej w tym towarzystwie.

Następnie przyszła kolej na pójście do sklepów. Poszli najpierw do Miodowego Królestwa, gdzie wszyscy kupili dużo słodyczy.

Sophie wzięła też kilka słodyczy do dania komuś w prezencie. Kupiła je jako pierwsza, więc czekała na resztę towarzystwa, kiedy do sklepu wszedł jej młodszy brat z przyjaciółkami.

- Witaj ponownie - powiedział Taylor, kiedy ją zobaczył. Dziewczyny od razu poszły w stronę półek ze słodyczami.

- Cześć, dużo się zmieniło od rana? - spytała dziewczyna.

- Nie, ale chciałbym kupić coś rodzicom. Może kubki z jakimiś napisami? - zaproponował chłopak.

- Można by się za czymś takim rozejrzeć - stwierdziła Sophie.

- Za czym się rozejrzeć? - usłyszeli głos.

Bliźniacy Weasley stanęli obok nich i popatrzyli z zaciekawieniem.

- Za prezentem dla rodziców - wyjaśniła Mason.

- My dla naszych też coś poszukamy - stwierdził Fred.

- Choć i tak wyślemy im to pocztą, bo zostajemy w Hogwarcie - dodał George.

- A wy jedziecie do domu? - spytał Fred.

- Tak i właśnie szukamy czegoś co im damy - odparła Sophie.

- To może chodźmy poszukać czegoś? - zaproponował Taylor.

- Możemy, tylko nie chcę tak po prostu pójść - stwierdziła dziewczyna. Głupio jej było iść sobie, podczas gdy została zaproszona przez kogoś.

- Możemy spotkać się później wszyscy w Trzech Miotłach - powiedział Fred.

- Za godzinę czy dwie - dodał George.

- Zgoda - odparła z ulgą Krukonka. Cieszyła się, że nie przeszkadza im to, że pójdzie gdzieś z bratem, a nie z nimi.

Taylor powiedział swoim przyjaciółkom, że idzie, a po chwili rodzeństwo ruszyło w stronę  sklepów.

- Rozróżniasz ich? - spytał Taylor.

- Tak - odpowiedziała Sophie zgodnie z prawdą.

- To przynajmniej na razie tyle - stwierdził chłopak.

- Co na razie tyle? - spytała dziewczyna.

- Później może być miłość, a przynajmniej będziesz wiedziała do którego - rzekł Taylor.

- Taylor! - Sophie spojrzała na brata, po czym kucnęła, wzięła garstkę śniegu i rzuciła w niego.

- Tylko żartowałem przecież - stwierdził chłopak.

- Po prostu mam dosyć, że od rana wszyscy mówią jak to cudownie by było, gdybym była z Fredem - rzekła Sophie.

- Nie mówiliśmy nic o tym, z którym bliźniakiem. Sama to powiedziałaś - stwierdził Taylor, na co Sophie westchnęła.

- Tutaj jest ciekawy sklep, zobaczymy ten prezent - Krukonka zmieniła temat i weszła do środka.

W środku było dużo różnych rzeczy, które przeglądali dosyć długo. W końcu jednak zdecydowali się na dwa kubki, które były magiczne. Rano wyświetlał się na nich napis "Miłego dnia mamusiu, smacznej kawy życzę", a wieczorem "Miłego wieczoru mamusiu, smacznej herbaty życzę". Napis zmieniał się także na popołudnie, oraz w zależności od napoju. Tata miał dostać taki sam, ale z wersją dla niego.

Zrobiło się już późno, więc ruszyli do Pubu pod Trzema Miotłami. Zgrali się w czasie z pozostałymi grupami i tak usiedli w jedenaście osób przy stoliku.

Byli tu już dzisiaj wcześniej, ale po kilku godzinach zakupów i chodzenia chętnie znów się tu znaleźli.

Mimo dużego ścisku Sophie znów siedziała obok Freda, a z drugiej strony miała swojego brata. I gdy tak siedziała z tą grupą Gryfonów, pomyślała, że czuje się z nimi dobrze.

W końcu przyszedł czas powrotu do Hogwartu. Jako iż był już grudzień, dni były coraz krótsze. Tak więc było zimno, ale nie zwracali na to dużej uwagi.

Gdy chciała pójść do Wieży Ravenclawu, bliźniacy znów zaproponowali jej odprowadzenie. Tak więc ruszyli we trójkę w stronę Wieży.

- Jak ci się podobał wypad do Hogsmeade? - zapytał Fred.

- Było bardzo miło - stwierdziła Sophie z uśmiechem, który towarzyszył jej niemal cały dzień.

- Może trzeba będzie to powtórzyć - stwierdził Fred.

- Chętnie - przyznała dziewczyna.

Porozmawiali sobie przez całą drogę do Wieży Ravenclawu. W końcu jednak pożegnali się, a ona poszła na górę.

Przez ten cały czas praktycznie nie myślała o Eveline. Ta miała wrócić dopiero w niedzielę, więc nie spodziewała się jej.

Dlatego zdziwiła się, gdy zastała ją siedzącą w dormitorium.

- Cześć Sophie, musimy pogadać - stwierdziła Fletcher.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro