Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dwudziesty piąty

Następne dni minęły w miłej atmosferze i nadszedł w końcu piątek.
Sophie przez te kilka dni rozmawiała sporo z bliźniakami i ich przyjaciółmi.
Mimo, że Angelina, Alicia i Katie nadal miały swoje podejrzenia, to było całkiem przyjemnie.

Chciała też lepiej poznać się z Sally i poznać szczegóły tego, co wydarzyło się kilka lat wcześniej. Jednakże szatynka była praktycznie niedostępna, spędzając praktycznie cały czas ze swoimi przyjaciółmi z innych domów.

Za to udało jej się odświeżyć znajomość z Luną i siedziały razem przy praktycznie każdym posiłku. Rozmawiały sporo, oraz niektórzy przestali dokuczać Lunie. Sophie liczyła, że zostanie tak na zawsze.

Jednak liczyła na to, że z Eveline uda się jej zbudować dobrą przyjaźń. W końcu każdy popełnia błędy i Mason liczyła, że przyjaciółka się poprawi.
Sophie była w Skrzydle Szpitalnym w ciągu tych kilku dni, jednak Fletcher była ciągle nieprzytomna.

Dzisiaj Sophie też zamierzała sprawdzić, jak czuje się Eveline. W końcu zaraz minie tydzień od meczu, w którym dostała tłuczkiem.

Na razie jednak wychodziła z pustego dormitorium, by udać się do Wielkiej Sali na śniadanie. W Pokoju Wspólnym spotkała Lunę, a następnie poszły razem zjeść.

Zwykle gdy siedziały przy stole Ravenclaw, obok nich było dosyć pusto. Tak więc Sophie zdziwiła się, gdy nagle obok niej ktoś usiadł.

Przerwała jedzenie i spojrzała na osobę, która się przysiadła.

- Odwiedzasz ją w ogóle? - zapytała Clara, gdyż to ona usiadła obok Sophie, ignorując siedzącą z drugiej strony Lunę.

- Tak, odwiedziłam ją - odparła Mason, domyślając się, że chodzi o Eveline.

Tak dawno nie widziała Clary, że wręcz zapomniała o niej. Jednak wiązało się to też z tym, że czwartoroczna Krukonka rzadko z nią tak naprawdę rozmawiała, a najczęściej z Fletcher. Tak więc nie miały zbyt wielkiego kontaktu, a dodatkowo przez ten tydzień nie widziała jej zbytnio.

- Byłam u niej przed chwilą i się wybudziła. Podobno będzie mogła wyjść w niedzielę - rzekła Clara.

- To dobrze - powiedziała Sophie.

- Tyle chciałam ci przekazać. To cześć - rzuciła Clara, po czym poszła sobie.

Sophie liczyła, że może uda im się zbudować dobrą relację. Natomiast Clara przekazała tak sucho te informacje, że sama nie wiedziała co o tym myśleć.

- Nie martw się, rozumiem, że teraz będziesz spędzać z nią więcej czasu - odezwała się Luna.

- Nie martw się, będzie dobrze. Dla ciebie też znajdę czas - stwierdziła Sophie. Widziała, że młodsza Krukonka była jakby zasmucona z tego powodu. Mimo wszystko, jej też było trochę szkoda braku wspólnych posiłków i częstych rozmów.

Po chwili jednak uznała, że może uda się przekonać Eveline, że znajomość z innymi osobami, nawet młodszymi, nie jest taka zła. W końcu przyjaciółka się podobno zmieniła i liczyła, że będzie coraz lepiej.

W końcu przyszedł czas na lekcje. Miała dzisiaj pierwsze zielarstwo z Gryffindorem, więc się ucieszyła na spotkanie ze znajomymi.

Nadal nie mogła uwierzyć, że się z nią zadają. W końcu bliźniacy Weasley byli popularni i znani w całej szkole.

Nie wiedziała, że oni nie traktowali tego w ten sposób. Lubili to co robili, ale nie wykorzystywali tej sławy wszędzie.

Gdy zobaczyła grupę znajomych Gryfonów, przywitała się z nimi. Po chwili weszli już do szklarni na lekcję zielarstwa.

- Dowiedziałam się dzisiaj, że Eveline oprzytomniała i ma wyjść w niedzielę ze Skrzydła - powiedziała Sophie, kiedy z Fredem przesadzali rośliny.

- To George będzie musiał się znowu do niej przesiąść i będzie mu przykro  - stwierdził chłopak.

- Dlaczego? - zdziwiła się Sophie.

- Będzie pracował z jedną dziewczyną, zamiast dwóch - rzekł Fred, pokazując na George, który stał razem z Alicią i Sally.

W obu domach było też więcej uczniów, ale wszyscy mieli już pary. Dlatego pod nieobecność Fletcher, George mógł przysiąść się do Gryfonki i Krukonki. Profesor Sprout uznała, że tak będzie bezpieczniej niż gdyby bracia pracowali razem.

- Naprawdę aż tak źle mu się pracowało z nią? - spytała dziewczyna.

- Nie mówię, że źle. Jednak teraz pracuje mu się lepiej - odparł Fred.

Sophie popatrzyła na stanowisko, gdzie znajdował się George. Chłopak widać dobrze się bawił, rozmawiając z Alicią i zagadując Sally.

- Jak wam idzie praca? - obok ich stanowiska pojawiła się profesor Sprout.

- Dobrze - rzekła Sophie, zabierając się do pracy. Fred starał się jej pomóc, podczas gdy Pomona poszła dalej obserwować wysiłki uczniów.

- Jutro jest wyjście do Hogsmeade, pamiętasz? - zapytał Fred po chwili, spoglądając na nią z uśmiechem.

- Tak, pamiętam - odparła Sophie. Ciężko byłoby zapomnieć, w końcu to było pierwsze wyjście bez jej przyjaciółki. Wcześniej zawsze chodziły tam razem, często zabierając też Clarę. Gdy akurat Fletcher miała chłopaka, to też go zabierały - albo raczej to Sophie szła wtedy z nimi, starając się im nie przeszkadzać w rozmowie.

- To może spotkamy się wszyscy po śniadaniu przed wyjściem z Hogwartu? Będziemy musieli z George'em coś jeszcze załatwić, ale potem pójdziemy do wioski - zaproponował chłopak.

- Jasne, pasuje mi - odpowiedziała dziewczyna. Miło jej się zrobiło, że zaproponował jej wyjście do Hogsmeade.

Reszta lekcji upłynęła dobrze, aż przyszła pora obiadu. Po nim miała okienko, więc nie śpieszyła się. Zamierzała zajrzeć do Skrzydła Szpitalnego zobaczyć się z Eveline.

Najpierw jednak przyszła do Wielkiej Sali, gdzie zauważyła Taylora z przyjaciółkami przy stole Gryffindoru.

- Cześć Sophie - przywitali się Gryfoni, kiedy do nich podeszła.

- Cześć wam - powiedziała dziewczyna.

- Siadaj z nami - stwierdził Taylor.

Dziewczyna nie miała nic przeciwko temu, więc usiadła obok brata i jego przyjaciółek.

- Co tam u ciebie? - zapytał Taylor.

- Dowiedziałam się, że Eveline odzyskała przytomność. Po obiedzie idę ją odwiedzić w Skrzydle Szpitalnym - odparła Mason, biorąc się za jedzenie obiadu.

- Dlaczego nie mogła zostać tam na zawsze? - zapytała Tilly.

- Widocznie za słabo ją trafił ten tłuczek - stwierdziła Natalie.

- Może trzeba drugi raz? - zastanowiła się Alice.

- Trzeci też, jak będzie potrzeba - dorzucił Taylor.

- Naprawdę? Ja uważam, że to dobry moment na naprawienie relacji. Myślę, że się zmieniła i nie będzie tak źle - rzekła Sophie, ale Gryfonów to nie przekonało.

- Skoro już musisz tam pójść, to idę z tobą. Muszę cię ochraniać - uznał Taylor.

- Nie ma takiej potrzeby. Sama pójdę - stwierdziła Krukonka.

- Pójdziemy razem - uparł się chłopak.

W końcu poszli we dwoje do Skrzydła Szpitalnego. Taylor wyjął swoją różdżkę i wyglądał, jakby szykował się do ataku.

- To ma być rozmowa, a nie pojedynek - stwierdziła dziewczyna, widząc zachowanie brata.

- Nie wiem, czy to będzie możliwe - stwierdził Taylor.

- Będzie - odparła siostra, po czym otworzyła drzwi Skrzydła Szpitalnego.

W środku zobaczyła, że jest tam tylko Fletcher leżąca na łóżku. Gdy weszli, brunetka podniosła się i usiadła.

- Cześć Sophie, czemu twój brat wygląda jakby chciał mnie zabić? - spytała, gdy podeszli.

- Cześć Eveline, po prostu chce być moją ochroną. Jak się czujesz? - spytała Sophie.

- Trochę mnie głowa boli, ale niedługo stąd wyjdę wreszcie - rzekła Fletcher.

- To dobrze, cieszę się - rzekła Sophie, podczas gdy Taylor nadal stał z zaciętą miną.

Po chwili wyszli, wygonieni przez Panią Pomfrey. Dziewczyny uznały, że pogadają sobie w dormitorium, kiedy Eveline wyjdzie ze Skrzydła.

- Moim zdaniem nie zmieniła się, tylko udaje - rzekł chłopak.

- Ja wierzę, że jednak może nie masz racji - odparła Krukonka.

- Ja uważam, że niestety mam - stwierdził Gryfon.

- A ja uważam, że się zmieniła. Zmieniając temat, co kupujemy rodzicom na święta? - spytała Sophie.

- Nie jestem pewny, chciałbym się jutro rozejrzeć po Hogsmeade. A ty? - zapytał Taylor.

- Ja też jutro popatrzę też. Nie spodziewałam się, że będę w Hogsmeade razem z bliźniakami Weasley i ich przyjaciółmi - wyznała dziewczyna.

- Ostatnio tak dużo spędzasz czasu w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, że się temu tak nie dziwię. Kupujesz im coś? - spytał chłopak.

- Nie wiem, może jakieś słodycze? W końcu jesteśmy tylko znajomymi, ale jednak miło się spędza razem czas - powiedziała dziewczyna.

Jak cicho było teraz na korytarzach Hogwartu. Nie tylko oni mieli okienko, ale idąc przez zamek, nikogo nie zobaczyli.

- Myślę, że to dobry pomysł - rzekł Taylor.

Rodzeństwo rozmawiało na różne tematy, aż w końcu skończył się czas wolny i rozdzieli się na ostatnie lekcje. Później jednak dziewczyna przyszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdzie spędziła miło czas.

Jednak nie wiedziała, że gdy wracała do Wieży Ravenclaw, ktoś postanowił pogadać z jej bratem na jej temat.

Taylor siedział z przyjaciółkami, kiedy podeszła do niego Angelina Johnson i poprosiła na bok.

- Myślę, że możemy współpracować - zaproponowała Angelina.

- Dlaczego mamy współpracować i w czym? - spytał Taylor.

- Ty chcesz żeby twoja siostra wreszcie zrozumiała prawdę, a ja chcę żeby moi przyjaciele przejrzeli na oczy. Dlatego współpracując, możemy zdemaskować tą Fletcher - powiedziała Johnson.

- Cóż, zastanowię się nad tą propozycją - stwierdził chłopak.

- Wiesz, że tak będzie najlepiej - uznała dziewczyna.

- Dobra, racja tak byłoby najlepiej. Ale co w takim razie mamy zrobić? - zapytał chłopak.

- Obserwować i zbierać dowody na niecne zamiary tej Fletcher - wyjaśniła Johnson.

- Skąd wiesz, że możesz mi zaufać? - spytał chłopak.

- Bo wiem, że ci na tym zależy. To widać. I możesz powiedzieć swoim przyjaciółkom, ich pomoc też się przyda - stwierdziła Angelina.

- Dobrze - zgodził się chłopak. Był zdeterminowany, by odkryć prawdę.

Po chwili powiedział swoim przyjaciółkom o planie, który miał dużo zmienić.

W tym samym czasie Sophie wróciła już do dormitorium, w którym zastała Sally. Choć może nie rozmawiały za dużo, to jednak postanowiła powiedzieć jej o powrocie ich współlokatorki.

- Pewnie się niezbyt ucieszysz, ale Eveline wraca w niedzielę - rzekła Sophie.

Sally zrobiła minę, jakby miała w ustach cytrynę. Po chwili rzucił:

- Czyli spokój w dormitorium się skończył.

- Może chociaż powiedz, o co się pokłóciłyście? - zapytała Mason.

- Nie powiem, dopóki nie przejrzysz na oczy - stwierdziła Diggle, po czym zasłoniła kotary swojego łóżka.

Sophie po chwili również się położyła, myśląc o tym wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro