Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział czwarty

Po wyjściu z Pokoju Wspólnego Ravenclaw, rozdzieliły się. Clara poszła na zajęcia swojego roku, natomiast Sophie i Eveline w stronę sali od zaklęć.

- Sophie, postaraj się ogarnąć tego swojego brata. Co to ma być, żeby się tak zachowywali? - powiedziała Eveline, kiedy szły do sali.

- Bardzo chcieli być moją ochroną, ciężko było ich przekonać do zmiany zdania - przyznała Sophie.

- Po prostu nie ma co się im narzucać. To są trzynastolatki, a zachowują się jak pięciolatki - stwierdziła Eveline.

- To jest mój brat, przecież nie będę zrywać z nim kontaktów - powiedziała Sophie.

- Oczywiście, że nie, po prostu nie musisz przebywać z nim tak często - stwierdziła Eveline.

- Nie narzucam się im - powiedziała Sophie, patrząc zdziwiona na przyjaciółkę.

- Jasne, nie twierdzę przecież, że się komukolwiek narzucasz. Patrz, już jesteśmy przed salą - powiedziała Eveline, odwracając uwagę przyjaciółki od wcześniejszego tematu.

Rzeczywiście, były już pod klasą od zaklęć. Lekcję tę mieli mieć w tym roku z Gryffindorem. Sophie rozejrzała się, zauważyła, że kilka osób już czeka na rozpoczęcie zajęć. Zauważyła inne osoby z Ravenclaw, z którymi nie utrzymywała kontaktów, oraz większość Gryffindoru. Brakowało jeszcze bliźniaków Weasley.

- Możecie wejść - powiedział profesor Flitwick, otwierając drzwi od sali. Gdy zaczęli wchodzić, przybiegli Fred i George i jak gdyby nigdy nic, weszli do klasy, kierując się do swojej ławki na końcu klasy.

Eveline pociągnęła Sophie i zajęły ławkę przed bliźniakami, ku oburzeniu Angeliny Johnson i Alicji Spinnet, które musiały się przesiąść w inne miejsce. Chwilę później już wszyscy siedzieli i czekali na polecenia nauczyciela.

- W tym roku czekają was SUM-y, do których musicie się przygotować jak najlepiej. Zadbam o to, żebyście zdali je na odpowiednim poziomie. Musicie się bardzo przyłożyć, jeśli chcecie kontynuować zaklęcia na kolejnym poziomie. Dobrze, a teraz proszę o ciszę, dzisiaj poćwiczymy zaklęcie Colloportus. Czy ktoś mi powie, na czym ono polega? - zapytał profesor Flitwick.

Eveline jednak nie przejęła się gadaniem profesora, tylko odwróciła się do bliźniaków i wyszeptała:

- Wspaniały pokaz dziś rano urządziliście.

- A skąd wiesz niby, że to my? - zapytał Fred.

- Sophie ci powiedziała? - zapytał George.

- Nie, nikomu nic nie mówiłam - wtrąciła cicho Sophie.

Eveline popatrzyła na przyjaciółkę ze zdziwieniem i poirytowaniem, ale powiedziała tylko:

- Jasne, że nie, jak wam obiecała to nie powiedziała. Jednak przecież wiadomo, że wy robicie najlepsze żarty.

- Wiadomo, po najlepsze żarty to zgłosić się można tylko do nas! - powiedział Fred z uśmiechem.

- Będę wiedziała, gdzie się zgłosić - powiedziała Eveline, patrząc z uśmiechem na braci. Już chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej nauczyciel.

- Cisza! Czy panna Eveline Fletcher zna odpowiedź na moje pytanie?

Brunetka spojrzała na profesora i zapytała:

- Jakie pytanie, może pan powtórzyć, bo nie słyszałam?

- Jak gadałaś, to na pewno nie usłyszałaś. Dobrze, powtórzę jeszcze raz. Czy wiesz, na czym polega zaklęcie Colloportus?

Dziewczyna zamyśliła się, ale odpowiedziała tylko:

- Nie wiem, panie profesorze.

Profesor Flitwick westchnął.

- Następnym razem słuchaj. Dobrze, to kto zna odpowiedź?

Klasa jednak milczała, więc profesor w końcu sam wyjaśnił znaczenie tego zaklęcia.

- Zaklęcie Colloportus jest w stanie zamknąć wiele rzeczy, na przykład zamki w drzwiach, czy pudełka. Dzisiaj zajmiemy się ćwiczeniem tego zaklęcia na kilku pudełkach zamykanych na kłódkę, które przygotowałem.

Wszyscy patrzyli na profesora, który podszedł do stojącego nieopodal kufra i wyjął stamtąd małe pudełeczko, które postawił na biurku. Następnie otworzył je tak, żeby wszyscy widzieli efekt zaklęcia.

- Colloportus!

Kiedy profesor rzucił zaklęcie na pudełko, zamknęło się ono.

- Widzicie więc, jak to działa. Teraz rozdam wam pudełeczka i sami będziecie pracować.

Kiedy już wszyscy dostali pudełeczka, praktycznie każdy zaczął ćwiczyć zaklęcie zamykania.

- Colloportus! - Sophie rzucała zaklęcie na swoje pudełko po raz któryś. Za każdym razem wieczko jakby drgnęło, ale nie chciało się zamknąć całkowicie.

- Colloportus!

Blondynka spojrzała na pudełko, które było już zamknięte. Dziewczyna rozejrzała się. Bliźniacy o czymś rozmawiali po cichu, a Eveline męczyła się ze swoim pudełkiem.

- Skoro się już nauczyłaś, to możesz mi je zamknąć? - zapytała brunetka przyjaciółkę. Sophie chciała coś powiedzieć, ale uprzedził ją profesor Flitwick, który stanął obok ławki.

- Widzę, że panna Mason świetnie sobie poradziła jako pierwsza, więc daję Powyżej Oczekiwań za to. Natomiast panna Fletcher przesiądzie się do pierwszej ławki, żeby mogła w spokoju i samodzielnie poćwiczyć zaklęcie - powiedział profesor.

Eveline niechętnie wyszła z ławki i skierowała się tam, gdzie kazał jej profesor. Do końca lekcji próbowała wykonać poprawnie zaklęcie, co jej się nie udało.

- Dobrze, w takim razie na następną lekcję napiszecie mi o działaniu zaklęcia Colloportus i o zaklęciach mu przeciwnych. Teraz do widzenia - powiedział profesor, kiedy skończyła się lekcja.

Wszyscy zaczęli się zbierać, po czym wyszli z sali. Eveline podeszła do Sophie i powiedziała:

- Chodź, musimy pogadać.

Dziewczyny poszły więc w odosobniony korytarz.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że spotkałaś bliźniaków wczoraj?

- Zapomniałam w tym wszystkim o tym powiedzieć - powiedziała Sophie. W rzeczywistości po tym wspaniałym powitaniu w dormitorium nie miała ochoty jakoś na rozmowę o tym.

Eveline spojrzała na nią podejrzliwie, ale powiedziała tylko:

- Dobrze, rozumiem, każdemu może się zdarzyć. Jednak pamiętaj, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć. A teraz chodźmy na lekcje, nie chcemy się przecież spóźnić.

- Jasne, chodźmy - stwierdziła Sophie i poszła za przyjaciółką.

Reszta dnia minęła im na lekcjach i posiłkach. Eveline na każdej lekcji z Gryfonami starała się siadać jak najbliżej bliźniaków, co zastanawiało Sophie. Często też ich zagadywała i chwaliła za ich żarty.

Co ją nagle tak wzięło, że chce z nimi tak często przebywać? - zastanawiała się blondynka. Postanowiła zapytać ją, kiedy wrócą do dormitorium.

Nadszedł w końcu wieczór i dziewczyny zaczęły się szykować do spania. Łóżko Sally było zasłonięte kotarą, więc nie było widać, czy ona śpi, czy nie. Jednak Sophie przesiadła się na łóżko Eveline i zapytała:

- Co to dzisiaj było?

- W jakim sensie? - zdziwiła się Eveline.

- Cały dzień chodziłaś za bliźniakami. Masz do nich jakąś sprawę, czy co? - zapytała Sophie.

Eveline wahała się przez chwilę, ale powiedziała:

- Zakochałam się.

Sophie była zaszokowana. Oczywiście, jej przyjaciółka kochała się już w wielu chłopakach, ale nie spodziewała się, że zakocha się w bliźniaku Weasley.

- A chociaż poznajesz który to który?

Dziewczyny obróciły się w stronę łóżka Sally, skąd dobiegał głos. Szatynka wyjrzała zza zasłony, patrząc pytająco na współlokatorki.

Eveline spiorunowała ją wzrokiem.

- Jasne, że poznaję. A ty nie umiesz nie podsłuchiwać? Manier trzeba się nauczyć w domu, ale widocznie nie miałaś skąd ich wynieść - powiedziała Eveline poirytowana.

- Wyobraź sobie, że miałam skąd wynieść. Tyle, że to jest też moje dormitorium, a ty nie dajesz mi spać - odburknęła Sally, po czym schowała się za zasłoną.

- Jaka bezczelna! I my musimy to znosić! - wymamrotała wściekła Eveline.

- Spokojnie, to rzeczywiście też jej dormitorium - przyznała Sophie.

- Ty jej nie broń. Ona jest żałosna i tyle - stwierdziła Eveline.

- To powiesz mi, który bliźniak ci się podoba?

Eveline wzięła głęboki wdech i powiedziała:

- Fred.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro