Rozdział czwarty
Po wyjściu z Pokoju Wspólnego Ravenclaw, rozdzieliły się. Clara poszła na zajęcia swojego roku, natomiast Sophie i Eveline w stronę sali od zaklęć.
- Sophie, postaraj się ogarnąć tego swojego brata. Co to ma być, żeby się tak zachowywali? - powiedziała Eveline, kiedy szły do sali.
- Bardzo chcieli być moją ochroną, ciężko było ich przekonać do zmiany zdania - przyznała Sophie.
- Po prostu nie ma co się im narzucać. To są trzynastolatki, a zachowują się jak pięciolatki - stwierdziła Eveline.
- To jest mój brat, przecież nie będę zrywać z nim kontaktów - powiedziała Sophie.
- Oczywiście, że nie, po prostu nie musisz przebywać z nim tak często - stwierdziła Eveline.
- Nie narzucam się im - powiedziała Sophie, patrząc zdziwiona na przyjaciółkę.
- Jasne, nie twierdzę przecież, że się komukolwiek narzucasz. Patrz, już jesteśmy przed salą - powiedziała Eveline, odwracając uwagę przyjaciółki od wcześniejszego tematu.
Rzeczywiście, były już pod klasą od zaklęć. Lekcję tę mieli mieć w tym roku z Gryffindorem. Sophie rozejrzała się, zauważyła, że kilka osób już czeka na rozpoczęcie zajęć. Zauważyła inne osoby z Ravenclaw, z którymi nie utrzymywała kontaktów, oraz większość Gryffindoru. Brakowało jeszcze bliźniaków Weasley.
- Możecie wejść - powiedział profesor Flitwick, otwierając drzwi od sali. Gdy zaczęli wchodzić, przybiegli Fred i George i jak gdyby nigdy nic, weszli do klasy, kierując się do swojej ławki na końcu klasy.
Eveline pociągnęła Sophie i zajęły ławkę przed bliźniakami, ku oburzeniu Angeliny Johnson i Alicji Spinnet, które musiały się przesiąść w inne miejsce. Chwilę później już wszyscy siedzieli i czekali na polecenia nauczyciela.
- W tym roku czekają was SUM-y, do których musicie się przygotować jak najlepiej. Zadbam o to, żebyście zdali je na odpowiednim poziomie. Musicie się bardzo przyłożyć, jeśli chcecie kontynuować zaklęcia na kolejnym poziomie. Dobrze, a teraz proszę o ciszę, dzisiaj poćwiczymy zaklęcie Colloportus. Czy ktoś mi powie, na czym ono polega? - zapytał profesor Flitwick.
Eveline jednak nie przejęła się gadaniem profesora, tylko odwróciła się do bliźniaków i wyszeptała:
- Wspaniały pokaz dziś rano urządziliście.
- A skąd wiesz niby, że to my? - zapytał Fred.
- Sophie ci powiedziała? - zapytał George.
- Nie, nikomu nic nie mówiłam - wtrąciła cicho Sophie.
Eveline popatrzyła na przyjaciółkę ze zdziwieniem i poirytowaniem, ale powiedziała tylko:
- Jasne, że nie, jak wam obiecała to nie powiedziała. Jednak przecież wiadomo, że wy robicie najlepsze żarty.
- Wiadomo, po najlepsze żarty to zgłosić się można tylko do nas! - powiedział Fred z uśmiechem.
- Będę wiedziała, gdzie się zgłosić - powiedziała Eveline, patrząc z uśmiechem na braci. Już chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej nauczyciel.
- Cisza! Czy panna Eveline Fletcher zna odpowiedź na moje pytanie?
Brunetka spojrzała na profesora i zapytała:
- Jakie pytanie, może pan powtórzyć, bo nie słyszałam?
- Jak gadałaś, to na pewno nie usłyszałaś. Dobrze, powtórzę jeszcze raz. Czy wiesz, na czym polega zaklęcie Colloportus?
Dziewczyna zamyśliła się, ale odpowiedziała tylko:
- Nie wiem, panie profesorze.
Profesor Flitwick westchnął.
- Następnym razem słuchaj. Dobrze, to kto zna odpowiedź?
Klasa jednak milczała, więc profesor w końcu sam wyjaśnił znaczenie tego zaklęcia.
- Zaklęcie Colloportus jest w stanie zamknąć wiele rzeczy, na przykład zamki w drzwiach, czy pudełka. Dzisiaj zajmiemy się ćwiczeniem tego zaklęcia na kilku pudełkach zamykanych na kłódkę, które przygotowałem.
Wszyscy patrzyli na profesora, który podszedł do stojącego nieopodal kufra i wyjął stamtąd małe pudełeczko, które postawił na biurku. Następnie otworzył je tak, żeby wszyscy widzieli efekt zaklęcia.
- Colloportus!
Kiedy profesor rzucił zaklęcie na pudełko, zamknęło się ono.
- Widzicie więc, jak to działa. Teraz rozdam wam pudełeczka i sami będziecie pracować.
Kiedy już wszyscy dostali pudełeczka, praktycznie każdy zaczął ćwiczyć zaklęcie zamykania.
- Colloportus! - Sophie rzucała zaklęcie na swoje pudełko po raz któryś. Za każdym razem wieczko jakby drgnęło, ale nie chciało się zamknąć całkowicie.
- Colloportus!
Blondynka spojrzała na pudełko, które było już zamknięte. Dziewczyna rozejrzała się. Bliźniacy o czymś rozmawiali po cichu, a Eveline męczyła się ze swoim pudełkiem.
- Skoro się już nauczyłaś, to możesz mi je zamknąć? - zapytała brunetka przyjaciółkę. Sophie chciała coś powiedzieć, ale uprzedził ją profesor Flitwick, który stanął obok ławki.
- Widzę, że panna Mason świetnie sobie poradziła jako pierwsza, więc daję Powyżej Oczekiwań za to. Natomiast panna Fletcher przesiądzie się do pierwszej ławki, żeby mogła w spokoju i samodzielnie poćwiczyć zaklęcie - powiedział profesor.
Eveline niechętnie wyszła z ławki i skierowała się tam, gdzie kazał jej profesor. Do końca lekcji próbowała wykonać poprawnie zaklęcie, co jej się nie udało.
- Dobrze, w takim razie na następną lekcję napiszecie mi o działaniu zaklęcia Colloportus i o zaklęciach mu przeciwnych. Teraz do widzenia - powiedział profesor, kiedy skończyła się lekcja.
Wszyscy zaczęli się zbierać, po czym wyszli z sali. Eveline podeszła do Sophie i powiedziała:
- Chodź, musimy pogadać.
Dziewczyny poszły więc w odosobniony korytarz.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że spotkałaś bliźniaków wczoraj?
- Zapomniałam w tym wszystkim o tym powiedzieć - powiedziała Sophie. W rzeczywistości po tym wspaniałym powitaniu w dormitorium nie miała ochoty jakoś na rozmowę o tym.
Eveline spojrzała na nią podejrzliwie, ale powiedziała tylko:
- Dobrze, rozumiem, każdemu może się zdarzyć. Jednak pamiętaj, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć. A teraz chodźmy na lekcje, nie chcemy się przecież spóźnić.
- Jasne, chodźmy - stwierdziła Sophie i poszła za przyjaciółką.
Reszta dnia minęła im na lekcjach i posiłkach. Eveline na każdej lekcji z Gryfonami starała się siadać jak najbliżej bliźniaków, co zastanawiało Sophie. Często też ich zagadywała i chwaliła za ich żarty.
Co ją nagle tak wzięło, że chce z nimi tak często przebywać? - zastanawiała się blondynka. Postanowiła zapytać ją, kiedy wrócą do dormitorium.
Nadszedł w końcu wieczór i dziewczyny zaczęły się szykować do spania. Łóżko Sally było zasłonięte kotarą, więc nie było widać, czy ona śpi, czy nie. Jednak Sophie przesiadła się na łóżko Eveline i zapytała:
- Co to dzisiaj było?
- W jakim sensie? - zdziwiła się Eveline.
- Cały dzień chodziłaś za bliźniakami. Masz do nich jakąś sprawę, czy co? - zapytała Sophie.
Eveline wahała się przez chwilę, ale powiedziała:
- Zakochałam się.
Sophie była zaszokowana. Oczywiście, jej przyjaciółka kochała się już w wielu chłopakach, ale nie spodziewała się, że zakocha się w bliźniaku Weasley.
- A chociaż poznajesz który to który?
Dziewczyny obróciły się w stronę łóżka Sally, skąd dobiegał głos. Szatynka wyjrzała zza zasłony, patrząc pytająco na współlokatorki.
Eveline spiorunowała ją wzrokiem.
- Jasne, że poznaję. A ty nie umiesz nie podsłuchiwać? Manier trzeba się nauczyć w domu, ale widocznie nie miałaś skąd ich wynieść - powiedziała Eveline poirytowana.
- Wyobraź sobie, że miałam skąd wynieść. Tyle, że to jest też moje dormitorium, a ty nie dajesz mi spać - odburknęła Sally, po czym schowała się za zasłoną.
- Jaka bezczelna! I my musimy to znosić! - wymamrotała wściekła Eveline.
- Spokojnie, to rzeczywiście też jej dormitorium - przyznała Sophie.
- Ty jej nie broń. Ona jest żałosna i tyle - stwierdziła Eveline.
- To powiesz mi, który bliźniak ci się podoba?
Eveline wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Fred.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro