Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział siedemdziesiąty piąty

Także ten, udało mi się napisać rozdzialik przed maturą, ale nie wiem czy dodam jeszcze kolejny przed nią, w końcu już niedługo jest.

Jednakże zapraszam do książki "Moje notki, czyli informacje", gdzie dodałam na Dzień Matki i Dzień Dziecka headcanony, czyli takie historyjki do mojego kanonu. Zachęcam do zajrzenia!

~

Sophie i Sally siedziały w Pokoju Wspólnym Hufflepuffu, razem z Michaelem, Cedrikiem, Andrewem i Adrianem, kiedy do środka szybko weszła Naomi, która wyglądała na pełną jakichś emocji.

- Dobrze, że wszyscy tu jesteście. Tyle się wydarzyło, odkąd się rozdzieliłyśmy przy Skrzydle Szpitalnym, że to szok - rzekła dziewczyna, najwyraźniej też trochę zmachana. Po chwili usiadła obok nich i starała się złapać oddech.

- Co się stało? - zapytała Sally, a wszyscy popatrzyli na Naomi z wyczekiwaniem, zastanawiając się, o co może chodzić.

- Otóż chwilę po mnie do Skrzydła Szpitalnego przyszli moi rodzice. Tak, tata zaryzykował, pomimo tego, że go szukali. Jednak uparł się, że musi być. Miał zamiar być ostrożny podobno, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Drzwi Skrzydła się otworzyły i tata zobaczył kogoś, kto przyczynił się mocno do tego całego nieszczęścia. Zaczął go gonić, my pobiegłyśmy za nimi, aż w końcu wszyscy znaleźliśmy się w sali profesora Lupina, który miał jakąś dodatkową lekcję obrony z Potterem. No i zaczęła się rozmowa, ale w końcu Pettigrew, czyli ten, który przyczynił się do rozdzielenia naszej rodziny, się wymknął i zaczęliśmy go gonić. Dzisiaj też w szkole był Minister Magii, który miał zajmować się sprawą Hardodzioba, wiecie, tego co na początku roku szkolnego uderzył Malfoya. I szli właśnie razem z Dumbledorem i katem korytarzem, a Pettigrew na nich wpadł. Niestety się wymsknął, ale było dużo świadków, więc odbędzie się rozprawa za kilka dni, podczas której może w końcu mój tata zostanie uniewinniony - opowiedziała Chase, wciąż jeszcze pełna różnych emocji. Wszyscy bardzo wsłuchiwali się w to i każde z nich miało własne przemyślenia na ten temat.

Przez chwilę nic nikt nie mówił, gdyż wszyscy byli w szoku. Nikt nie spodziewał się, że coś takiego może się wydarzyć.

Następnie wszyscy zaczęli mówić o tym, że na pewno rozprawa pójdzie dobrze i uda się uniewinnić jej tatę.

- Mam taką nadzieję. Przekonamy się w dzień zakończenia roku szkolnego - rzekła Chase.

~

Ostatnie dni szkoły upłynęły nawet dosyć szybko.

Część nauczycieli już aż tak bardzo nie cisnęła, gdyż było po egzaminach, a przyjaciele spędzali dużo czasu razem. W międzyczasie zeszli się ze sobą Sally i Michael, po czym wszyscy im gratulowali.

Oczywiście dni upływały także na tym, że przyjaciółki mówiły Sophie, by ta w końcu powiedziała Fredowi, co do niego czuje. Dziewczyna jednak nie czuła w sobie na tyle odwagi, by to powiedzieć.

Ostatni poranek w szkole był dla wielu ludzi czasem szybkiego pakowania rzeczy. Sophie zdążyła się spakować już poprzedniego dnia, a teraz siedziała na łóżku, przeglądając album, który dostała na urodziny.

Mieściły się tam zdjęcia ze wszystkich imprez na których była, oraz kilku różnych innych sytuacji, które miały miejsce w danym roku. Sama była w szoku, jak wiele się zmieniło.

- Dzisiaj jest zakończenie roku szkolnego. Kiedy ty chcesz powiedzieć Fredowi, co do niego czujesz? W wakacje? Po nich? - zapytała ją Sally, zajmująca się wkładaniem swoich rzeczy do kufra.

- Nie wiem. Nie wiem, kiedy będzie dobry moment - westchnęła Mason, po czym zamknęła album i położyła go na łóżku, obok siebie.

- Może warto zaryzykować, zamiast czekać na jakiś specjalny moment, który niewiadomo kiedy nadejdzie? - zasugerowała Sally, patrząc na niepewną minę przyjaciółki.

- Teraz i tak już będziemy cały czas w towarzystwie. Nie, to nie jest dobry pomysł. Pójdę jeszcze do łazienki, zobaczę, czy niczego nie zapomniałam - stwierdziła Sophie, po czym wstała i ruszyła do toalety.

Gdy z niej wyszła, Sally też była już praktycznie spakowana, więc blondynka wzięła album z łóżka i włożyła go do kufra. W końcu wszystko było już spakowane, a dormitorium wydawało się trochę opustoszałe, pomimo tego, że wielkiego bałaganu w nim za często nie było.

Jako, że Fletcher wyniosła się, gdy jeszcze spały, to one ostatnie opuściły dormitorium, do którego miały wrócić dopiero za dwa miesiące.

Zeszły do Pokoju Wspólnego, jednak nie zdążyły jeszcze z niego wyjść, gdy podeszła do nich Penelopa.

- Dziewczyny, chciałam się z wami pożegnać, bo niestety to był mój ostatni rok tutaj. Mimo tego, że wiem, co chcę dalej robić, to będę tęsknić za Hogwartem - rzekła Clearwater, po czym przytuliła młodsze koleżanki.

- I przykro mi, że nie wyszło z tym Klubem Książki - dodała po chwili.

- Trudno, ale to nie twoja wina. I tak miło, że nas zaprosiłaś - powiedziała Sophie. Chociaż nie znały się aż tak dobrze, to nawet polubiła Penelopę. Nadal pamiętała moment, gdy ta pomogła obronić Lunę Lovegood, albo gdy pozwoliła iść jej do brata podczas zeszłorocznego Halloween.

- Gdzie zamierzasz pracować? - zapytała Sally.

- W Ministerstwie, podobnie jak mój chłopak. Jednak czasami mam wrażenie, że on przejmuje się tym aż za bardzo - uznała Penelopa.

- Mam nadzieję, że się wam ułoży. I że będzie dobrze - rzekła Mason.

- Też na to liczę. Dobra, idę znaleźć moich przyjaciół, więc cześć wam - powiedziała Clearwater, po czym oddaliła się w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego, przechodząc przez tłumy innych Krukonów, którzy jeszcze nie wyszli.

Ten rok szkolny był naprawdę pełen wielu rozmaitych wydarzeń. Na dodatek skądś wyciekła informacja, że profesor Lupin okazał się być wilkołakiem, przez co musiał zwolnić swoją posadę.

Dodatkowo, okazało się, że ojciec Naomi i Jasona był też ojcem chrzestnym Harry'ego Pottera, oraz zaproponował, że może z nimi zamieszkać, jeśli wszystko się ułoży. Spowodowało to, że Naomi i Jason (który wyszedł w końcu ze Skrzydła Szpitalnego) postanowili trochę poznać się ze swoim prawdopodobnie przyszłym "bratem", co ułatwił fakt, że cała trójka znała Weasleyów i dzięki nim trochę się zapoznała bliżej.

Prorok Codzienny nie omieszkał wspomnieć o Syriuszu i jego rozprawie, zatem dużo osób w Hogwarcie gadało na ten temat.

W tym roku z pewnością działo się wiele i Sophie zastanawiała się, co może w takim razie wydarzyć się w przyszłym.

Uczta pożegnalna odbyła się poprzedniego dnia, a tego dnia odbyło się tylko śniadanie, po czym wszyscy mieli udać się do powozów, czekających na zewnątrz zamku. W tym roku Puchar Domów wygrał Gryffindor, więc z jednej strony było trochę szkoda, ale patrząc na to, ile Ravenclaw stracił punktów przez zachowanie niektórych osób, to trudno było się dziwić, że nie nieli szans wygrać. Ślizgoni i Puchoni również byli niepocieszeni, jednak podobnie jak Krukoni, liczyli, że za rok się uda.

Tymczasem jednak wszyscy nawzajem się żegnali, chociaż mieli jeszcze spędzić kilka godzin w pociągu. Tegoroczni absolwenci w dużej części byli trochę smutni, że już tu nie wrócą, a młodsi z jednej strony cieszyli się z wolnego, a z drugiej też uznali, że trochę im będzie brakować codziennych spotkań z przyjaciółmi.

Sophie i Sally szybko udało się znaleźć w tłumie Naomi, jednak reszta przyjaciół gdzieś się zagubiła. Gdy podeszły do powozu, podeszli do nich bliźniacy Weasley i Lee Jordan, którzy następnie z nimi wsiedli.

Sophie zdążyła dostrzec, że Taylor wsiada do powozu niedaleko razem z Alice, Natalie, Tilly i Luną, którą najwyraźniej udało im się znaleźć gdzieś.

W ich powozie natomiast było dosyć ciasno, gdyż w końcu było tu aż sześcioro nastolatków, którzy już nie byli tacy mali. Jednakże miło im było w tym towarzystwie, więc niewygoda nie była aż tak zauważalna.

- W tej chwili mój tata ma rozprawę. Jeśli wszystko się uda, to będą razem z mamą czekali na nas na peronie. A jeśli nie... - Naomi głos uwiązł w gardle i nie dała rady wypowiedzieć tego, co miała na myśli. Jednakże przyjaciele zaczęli ją pocieszać i mówić, że na pewno wszystko będzie dobrze.

W końcu wszyscy wysiedli z powozów i skierowali się do pociągu. Tam udało im się znaleźć resztę przyjaciół i rodzinę.

Czekała ich długa podróż do Londynu, jednakże Sophie wątpiła, by było nudno. W końcu miło się spędza czas z bliskimi osobami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro