Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział siedemdziesiąty czwarty

Dzisiaj urodzinowy rozdział, gdyż Sophie, czyli główna bohaterka tej książki ma urodziny właśnie dzisiaj, 24 maja.

~

Przełom maja i czerwca był bardzo gorącym czasem, szczególnie przez zbliżające się egzaminy. Wielu uczniów tego popołudnia starało się nadrobić zaległości, jednak niektórzy mieli też inne sprawy na głowie.

Chłopak o czarnych włosach i ciemnych oczach zmierzał do jednej z licznych sal Hogwartu, gdyż ponoć tam miał mieć jakiś szlaban, chociaż nie wiedział do końca za co. Postanowił się dowiedzieć o tym jak najprędzej i udał się na miejsce wskazane mu przez posłańca.

Krukon wszedł do jednej z klas, jednak nikogo w niej nie było. Podszedł do biurka, które wyglądało, jakby nikt tam dawno nie siedział.

- Widzę, że przyszedłeś na szlaban grzecznie? - usłyszał głos dobiegający za jego plecami. Gdy się odwrócił, zobaczył blondynkę o szarych oczach, znaną jako Naomi Chase, Prefekt Hufflepuffu.

- O co tu chodzi? Za co mam ten szlaban? - zapytał chłopak niepewnie.

- Najpierw oddaj różdżkę - powiedziała dziewczyna tak stanowczo, jak chyba jeszcze nigdy. Była uważana zazwyczaj za najmilszą ze wszystkich Prefektów, jednak teraz najwyraźniej nie zamierzała być łagodna.

- O co ci chodzi? - powtórzył pytanie chłopak, trzymając różdżkę w ręce, jednak jej nie oddając.

- Dostałeś szlaban za wszelkie złe rzeczy, które zrobiłeś w tym roku. A jeśli nie oddasz mi zaraz różdżki, twoja sytuacja będzie jeszcze gorsza  - rzekła dziewczyna.

Chłopak niepewnie oddał jej różdżkę, nadal myśląc, że może to któryś z nauczycieli kazał jej to zrobić. Zrozumiał, jak bardzo się mylił dopiero, gdy przez drzwi sali weszło pięć postaci - dwie dziewczyny i trzech chłopaków. Zamknęli za sobą drzwi, a następnie dziewczyna o brązowych włosach powiedziała:

- Myślałeś Fillmore, że ci się upiecze?

- O co wam chodzi? - zapytał chłopak, próbując udawać, że nie ma pojęcia, co się dzieje.

- O tę miotłę co nie lata. Doskonale wiesz, co zrobiłeś - stwierdziła Sally, stając naprzeciwko niego.

Dorian przełknął ciężko ślinę, po czym dalej próbował się wymigać.

- Nie wiem o co wam chodzi, to wy na mnie napadacie teraz - rzekł.

- A ty rzuciłeś jakieś dziwne zaklęcie na naszą przyjaciółkę - warknął na niego jeden z bliźniaków Weasley.

- I próbowałeś trafić w mojego brata - dodał drugi.

- Skrzywdziłeś moją siostrę, próbowałeś coś zrobić jej przyjacielowi, oraz podjudzałeś młodszych Krukonów do dokuczania Lunie Lovegood - uzupełnił Taylor stanowczo.

Krukon nie miał szans z nimi, będąc właściwie sam i na dodatek bez różdżki, którą naiwnie oddał Naomi.

- Dlaczego to zrobiłeś? Dla kogo to robisz? - zapytała blondynka w okularach, czyli Sophie.

- Ktoś mi kazał - powiedział w końcu chłopak, przerażony przewagą liczebną.

- Kto? - zapytała Diggle ostro.

- CChyna. Chyna Richards. Ale nie wiem o co jej chodzi - stwierdził przerażony Krukon.

To imię i nazwisko było im już znane, mimo, że nie mieli pojęcia, dlaczego to robiła.

- Nic nie wiesz? Czy próbujesz się wymigać? - spytał Taylor.

- Nic nie wiem! Ona obiecywała mi, że będę mógł umówić się z Geraldine. Ale nie wykonałem zadania, więc... - mówił chłopak, a na twarzy Sally pojawił się grymas poirytowania.

- Co z tymi chłopakami z naszego domu i roku? Wszyscy nagle chcecie się z kimś umawiać i w zamian robicie coś złego - stwierdziła szatynka.

- Myślę, że ona i tak by znalazła sposób, by cię wyrolować, skoro taka sprytna - stwierdziła Chase sucho.

- Najwyraźniej prosi się o zemstę na niej - rzekł Fred.

- Oj nie ona jedna. Chociaż jestem bardzo ciekawa jej motywów - odparła Diggle.

Wszyscy chcieli to wiedzieć. Jednakże z Krukona za wiele już wycisnąć nie mogli, gdyż ten najwyraźniej nie był zbytnio zorientowany czego ona chce.

- Masz nikomu nie mówić, że cię tu zwabiliśmy, bo wtedy wszyscy dowiedzą się co zrobiłeś - stwierdziła Sally, a przerażony Dorian pokiwał głową na zgodę. Następnie dostał z powrotem swoją różdżkę i uciekł.

- Zamierzasz to tak zostawić? - zapytał George.

- Spokojnie, myślę, że wiecie co robić. Ale w końcu najlepsze żarty zrobicie wtedy, gdy nie będzie się tego spodziewał - mruknęła Sally. Chociaż najchętniej zrobiłaby mu coś od razu, to jednak uznała, że lepszy będzie efekt zaskoczenia i to, żeby nie mógł udowodnić, kto mu zrobił żart.

- Co z tym zrobimy? - zapytała Sophie. Martwiła się tą dziwną sytuacją, która stawała się coraz bardziej skomplikowana. Nie chciała, żeby coś złego stało się komuś, kogo lubiła lub kochała.

- Musimy być czujni - odparła Sally.

Cała szóstka osób znajdujących się w tym pomieszczeniu chciała poznać prawdę i zemścić się na tych, którzy za to odpowiadali.

~

Jednak wyglądało na to, że w czerwcu miało już nie być żadnych takich akcji. Nie wiadomo było, czy to przez egzaminy na które nauczyciele kładli taki nacisk przez cały rok, czy przez coś innego, ale panował względny spokój.

Fletcher po prostu ich ignorowała, Ślizgoni też wydawali się siedzieć cicho, Fillmore co prawda miał uprzykrzany czas różnymi żartami, ale nie szedł z tym do nauczycieli. Davies też trzymał się z daleka, po prostu wszystko wydawało się być bardzo spokojne. Mimo wszystko przyjaciele starali się chodzić grupkami, tak na wszelki wypadek.

Nieważne, czy ktoś zdawał Owutemy, Sumy, czy egzaminy kończące rok - na każdym roku panował stres wśród większości uczniów. Wszyscy nagle zaczęli spędzać czas z podręcznikami, pilnie ucząc się do testów, albo szukali sposobów na ściąganie.

Nawet pomimo tego, że Sophie zawsze uczyła się pilnie i systematycznie, to teraz zdarzało jej się zasypiać przy podręcznikach, z których powtarzała do późnej nocy. Zresztą Sally też robiła powtórki, chociaż zdecydowanie wcześniej chodziła spać.

Pozostali przyjaciele również uczyli się mniej lub więcej, przykładając się najbardziej do tego, na czym im zależało.

Oczywiście najbardziej luźno podchodzili do tego bliźniacy Weasley, którzy twierdzili, że powinni dostać Powyżej Oczekiwań za samo pojawienie się na egzaminie.

Taylor i jego przyjaciółki mieli tylko egzaminy końcowe w trzeciej klasie, ale mimo wszystko też musieli coś powtarzać. Przez to wszystko też każdy prawie spędzał czas stresując się egzaminami i ucząc się do nich.

W tym wszystkim jednak Sophie bardzo chętnie przytulała się do poduszki, którą dostała od Freda. Była bardzo miękka i wygodnie się na niej spało. Do tego otuchy dodawał jej też fakt, od kogo ją ma.

Mimo tego, że wieczorami oboje znajdowali się w różnych częściach zamku, to mieli przy sobie coś od drugiej osoby. Ona poduszkę, a on czapkę od niej. I chociaż Fred nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, to zakochiwał się w Sophie.

Egzaminy leciały dosyć szybko jeden za drugim. Nie było zbyt wiele czasu na powtórki pomiędzy nimi, a jednak niektórzy starali się je robić.

Chociaż podczas egzaminu nie rozmawiali, to czasami pomagał nawet drobny gest. Jak choćby wtedy, gdy Sophie zastanawiała się nad trudnym zagadnieniem podczas pisemnego egzaminu z eliksirów, a Fred posłał jej ukradkiem pokrzepiający uśmiech - mimo, że sam nic jeszcze nie napisał, to chciał trochę ją pocieszyć.

Najciekawszym egzaminem był praktyczny z Obrony, gdyż Lupin urządził im tor przeszkód. Natomiast na egzaminie z Historii Magii chyba wszyscy próbowali dostać jakieś notatki od starszych klas, bo zwyczajnie nikt nie notował na lekcjach u Binnsa. Wszyscy tam praktycznie zasypiali, albo gadali i tylko nieliczni słuchali.

Sally uważała, że najlepiej jej poszło z Transmutacji, a Naomi była pewna dobrej oceny z Zielarstwa. Jednak mimo wszystko każdy musiał czekać na wyniki, by się przekonać.

~

Gdy w końcu było już po egzaminach, wszyscy odetchnęli z ulgą.

Był już prawie koniec czerwca, a Sophie, Sally i Naomi odpoczywały sobie na błoniach Hogwartu.

- Wreszcie koniec egzaminów. Najlepiej to nie chcę już nic o nich słyszeć - stwierdziła Chase, przeciągając się.

- W sumie racja, tego już było po prostu za dużo. Nareszcie koniec - powiedziała Mason, czując trochę ulgę, że teraz już wreszcie koniec tegorocznych egzaminów.

- Już zaraz wakacje. Co wy na to, żeby się spotkać podczas nich? - spytała Sally.

- Jestem za. Będzie na pewno świetnie! - zgodziła się Naomi.

- W sumie chętnie się z wami zobaczę w wakacje - stwierdziła Sophie. Tak wiele się zmieniło od zeszłego roku.

Jednak beztroskie siedzenie pod drzewem szybko zostało zniszczone, gdy przebiegł do nich mały chłopak z drugiego roku, Colin Creevey.

- Naomi, chodź szybko, twojemu bratu coś się stało!

- Co takiego? - zapytała Chase, natychmiast podrywając się z miejsca. Krukonki po chwili również wstały, widząc, że coś się dzieje.

- Pokłócił się z Harperem, Ślizgonem z mojego roku, który mnie wyzywał za mugolskie pochodzenie. I zaczęli się pojedynkować i Jason wylądował w Skrzydle Szpitalnym - powiedział szybko drugoroczny.

- W takim razie idę tam natychmiast. Muszę się z nim zobaczyć - powiedziała Puchonka, po czym całą czwórką popędzili w stronę zamku.

Gdy byli już na miejscu, pielęgniarka pozwoliła wejść tylko rodzinie. Sophie i Sally postanowiły poszukać reszty znajomych, by im o tym wszystkim powiedzieć. Po drodze od Skrzydła Szpitalnego minęły blondwłosą kobietę z czarnym psem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro