Rozdział czterdziesty trzeci
Następnego dnia Sophie wstała wcześniej, chcąc wyjść z dormitorium, zanim obudzi się Eveline. Na szczęście brunetka spała, podczas gdy Sally była już na nogach.
- Co się stało? - zapytała szatynka, gdy Sophie wstała z łóżka.
- Nic, naprawdę. Muszę już iść na lekcje - powiedziała blondynka cicho, z obawą, że ich współlokatorka się obudzi.
- Racja, zaraz już przecież lekcje - Sally zrozumiała, że rozmowę muszą przeprowadzić w innym miejscu.
Dziewczyny szybko się przebrały i wyszły z dormitorium. Choć było już po ciszy nocnej, to jednak ludzie jeszcze spali najwyraźniej, gdyż nie było widać zbyt wielu osób. Krukonki znalazły jakąś pustą klasę i weszły tam.
- Co się dzieje? - zapytała Sally, patrząc na koleżankę z zaniepokojeniem.
- I nie przyjmuję informacji, że nic - dodała po chwili.
Szanse, że ktoś je podsłucha czy wyśledzi, były niewielkie, jednak starały się mówić cicho.
- Wczoraj, jak przyszłam do dormitorium, zaczęła mi grozić. I powiedziała, że może zrobić coś mnie, albo komuś z was - rzekła Sophie. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała poprzedniego wieczoru, ale uznała, że lepiej powiedzieć prawdę.
- Co za cholera jedna - stwierdziła Sally.
- Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Boję się, że cokolwiek zrobimy, wyjdzie to na naszą niekorzyść - odparła blondynka.
- Naskarżenie nauczycielom nic nie da, bo nic nie zrobiła i nie mamy dowodów. Sam fakt, że nie jest zbyt lubiana, nie da zbyt wiele. Ale ona musi ponieść karę - powiedziała zdecydowanie szatynka.
- Tylko jak? - spytała Sophie. Nie chciała, żeby komukolwiek stała się krzywda, jednak co z tym zrobić? Nie miała pojęcia, jak sprawić by nikomu nic się nie stało.
- Coś wymyślimy, spokojnie. Coś takiego, że popamięta - oznajmiła Sally.
- A co z jej groźbami? - zapytała Mason.
- Nie warto się im dawać. Jeśli by się poddać jej, to by nic nie pomogło. Może tylko chce nas nastraszyć, tego też nie można wykluczyć. A tak to zobaczy przynajmniej, że się jej nie boimy - uznała Sally.
- Dobrze, mam nadzieję, że zadziała - westchnęła Sophie.
Miała dosyć napiętej sytuacji w dormitorium, a teraz zapowiadało się jeszcze gorzej. I najwyraźniej nie było szansy na jakąkolwiek poprawę tego.
- Teraz pójdziemy normalnie na śniadanie i jedzenie.Przy ludziach raczej nic nam nie zrobi - powiedziała Diggle.
- Raczej? - spytała Sophie.
- Jest nieprzewidywalna, ale bardziej mocna w gadaniu, niż w czynach. Nie sądzę, by była w stanie zrobić coś przy wszystkich - odparła Sally.
- Spokojnie, może naprawdę chce nas tylko zastraszyć i nic więcej - Diggle starała się być zawsze silna, jednak w środku nie wiedziała, co o tym sądzić. Martwiła się, żeby nie doszło do czegoś niebezpiecznego. Docinki to jedno, ale co jeśli dojdzie do użycia siły?
- Mam nadzieję, że rzeczywiście się uda - stwierdziła Sophie.
Krukonki po chwili wyszły z klasy i skierowały się do Wielkiej Sali. Coraz więcej osób już wstało i szło rozpocząć kolejny dzień szkolny.
Przy stole Hufflepuffu siedziała już Naomi, do której się przysiadły.
- Cześć wam - przywitała się.
- Cześć Naomi - powiedziała Sophie.
- Hej Naomi, gdzie chłopaki? - spytała Sally.
- Jeszcze nie przyszli. A co tam u was? - zapytała Puchonka. Sophie nie wiedziała czy mówić jej teraz o wczorajszej sytuacji, ale Sally ją wyręczyła:
- Później ci opowiemy, bo teraz za dużo hałasu.
- Jasne, w porządku - odparła blondynka.
- O czym była ta książka którą ostatnio czytałaś? - Sally szybko zmieniła temat na inny.
- A o takiej naprawdę wspaniałej równinie. Wiem, że może nie interesuje was tak zielarstwo, ale to jest naprawdę piękny kwiat. I ma wiele właściwości, moja mama mówi, że chciałaby mieć taki, ale ciężko go zdobyć - opowiadała.
- Czyli zamierzasz zostać zielarzem? - spytała Sophie, zainteresowana.
- Myślę, że coś związanego z roślinami na pewno. Mama zaraziła mnie pasją do zielarstwa - rzekła Naomi.
- To naprawdę świetnie, że masz swoją pasję - powiedziała Sophie.
- A ty co lubisz robić? - spytała Naomi.
- Lubię czytać i nie wiem co po za tym. Szczerze to czuję się głupio, że nie wiem nawet co chcę robić w życiu - odparła Mason.
- Na pewno znajdziesz coś takiego. I przecież czytanie książek też jest dobre, ale jeśli chcesz jakąś pasję, to zawsze można spróbować coś znaleźć - rzekła Naomi.
- Właśnie, jest dużo różnych rzeczy, które można robić - dodała Sally.
- Możemy ci spróbować pomóc znaleźć - zaproponowała Chase.
- Choć najlepiej byłoby samemu poczuć, że coś jest właśnie tym, co chciałoby się robić - stwierdziła Diggle.
- Dziękuję, to miłe z waszej strony - powiedziała Sophie. Cieszyła się, że ma nowe koleżanki, które chcą z nią rozmawiać i pomagać. Nie wiedziała, dlaczego właściwie to robią, ale było jej miło.
Po chwili rozmowę przerwali im Michael i reszta przyjaciół Naomi i Sally. Jedli i rozmawiali, jednak nie mówili nic o tym, co się stało w dormitorium Krukonek. Dziewczyny miały zamiar pogadać gdzieś, gdzie nikt ich nie usłyszy.
Lekcje mijały jak zwykle, urozmaicone szczególnie gdy Krukoni byli łączeni z Gryfonami. Stanowiły one większość zajęć, więc Sophie miała okazję siedzieć blisko bliźniaków Weasley i z nimi rozmawiać. Już się przyzwyczaiła do ich towarzystwa, nawet jeśli czasami nie dowierzała, że oni tak chętnie spędzają z nią czas.
W końcu zajęcia dobiegły końca, a Sophie, Sally i Naomi poszły do dormitorium tej ostatniej, gdzie miały nadzieję na możliwość rozmowy. Na szczęście innych Puchonek w dormitorium nie było, a dziewczyny usiadła na łóżku Naomi i powiedziały, co się stało.
- Jak ona może tak robić? Czy naprawdę uważa, że wszyscy tak po prostu się jej poddadzą? - rzekła Naomi po wysłuchaniu historii.
- Najwyraźniej tak - odparła Sally.
- Naprawdę nie wiem, czemu taka jest - westchnęła Mason. Choć kiedyś się przyjaźniły, to teraz widziała, że to nie była prawdziwa przyjaźń. Zrozumiała, że są wokół też inni ludzie, którzy nie wykorzystują kogoś na każdym kroku. Przez te miesiące naprawdę wiele się zmieniło.
Może i faktycznie dosyć szybko zaufała nowym znajomym, ale czuła, że tym razem się nie zawiedzie.
Dziewczyny rozmawiały jeszcze trochę, po czym postanowiły się przejść do Pokoju Wspólnego Gryffindoru.
- Muszę zobaczyć co tam u Jasona - rzekła Naomi.
- A ja co u Taylora. I może uda się spotkać bliźniaków - powiedziała Sophie.
- Którego bardziej chcesz zobaczyć? - spytała Sally.
- Obu, są moimi przyjaciółmi - odparła Mason.
- Oczywiście, na pewno - stwierdziła Naomi.
- Naprawdę - rzekła Sophie.
- Zobaczymy jeszcze - odpowiedziała Sally.
Dziewczyny poszły we trzy do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, gdzie rzeczywiście oprócz Taylora i Jasona zobaczyły także bliźniaków Weasley i Lee, z którymi się przywitały.
Oprócz nich przysiadł się również Jason z przyjaciółmi, chętni posłuchać opowieści o żartach bliźniaków i Jordana, oraz Taylor z przyjaciółkami.
Grupa siedziała przy kominku i rozmawiała wesoło. Niedługo później do Pokoju Wspólnego przyszły Angelina, Alicia i Katie. Uradowane Gryfonki podeszły do grupy.
- Nie uwierzycie! Jak wracałyśmy z biblioteki to po drodze zagadał do mnie Cloyd Hays, ten Gryfon z szóstego roku. mnie o chodzenie i się zgodziłam - rzekła podekscytowana Johnson.
- Gratuluję!
- To wspaniała wiadomość!
Wszyscy po kolei zaczęli gratulować Angelinie chłopaka. Sophie zobaczyła przez chwilę jak Lee zrobiło się smutno, jednak po chwili zaczął udawać, że tak nie jest. Po próbach podrywania Angeliny podczas meczu Quidditcha wyglądało jakby Jordan coś do niej czuł, ale najwyraźniej nie było to odwzajemnione uczucie.
Tak więc reszta popołudnia zeszła na dyskusjach o różnych rzeczach, Jednak w końcu przyszła pora na powrót do swoich domów, nawet jeśli Sophie trochę się obawiała co tam może być. George odprowadzał Naomi do jej domu, a Sophie poszła z Fredem i Sally do Krukonów. Cieszyła się, że przynajmniej nie będzie tam sama.
- W ogóle zauważyliście, że Lee w pierwszej chwili sprawiał wrażenie, jakby mu było przykro, że Angelina ma chłopaka? - spytała blondynka.
- Najwyraźniej jest zakochany w niej - rzekła Sally.
- A ty Fred zauważyłeś coś? To wasz przyjaciel, nie wiesz czasem czy coś do niej czuje? - zapytała Sophie.
- Zawsze myśleliśmy z George'm, że się tylko zgrywa z tym podrywem - przyznał Fred.
- Najwidoczniej nie - stwierdziła Sally, a Sophie zaczęła się zastanawiać, jak często oni w takim razie zgrywali się, próbując kogoś poderwać.
- Czyli lubicie się zgrywać, że kogoś podrywacie? Naprawdę? - spytała Sally o coś, co Sophie też zaciekawiło.
- Nie zawsze. Ale w przypadku przyjaciół to różnie bywa - powiedział chłopak.
- A jakbyś zakochał się w przyjaciółce, to co byś zrobił, żeby nie myślała, że się zgrywasz? - spytała Sally i popatrzyła dyskretnie w stronę Sophie. Blondynka zrozumiała, że chodzi jej o nią i pomyślała, że przecież taka sytuacja i tak nie będzie miała miejsca.
- Postarałbym się zrobić coś specjalnego, żeby zrozumiała, że to prawda - rzekł Fred. Nie zastanawiał się czemu zadała mu takie pytanie, ale odpowiedział zgodnie z prawdą.
Choć po chwili przeszli już na inne tematy rozmowy, Sophie zastanawiała się co takiego specjalnego Fred byłby w stanie zrobić dla dziewczyny, w której by się zakochał. Nie miała pojęcia, skąd takie rozważania przychodzą jej do głowy, ale i tak o tym zaczęła myśleć.
W końcu Gryfon odprowadził je do wejścia do Wieży, gdzie się pożegnali. Następnie Krukonki ruszyły na górę. W dormitorium na szczęście udało się uniknąć konfrontacji, gdyż Fletcher już spała. Sophie i Sally po chwili położyły się w swoich łóżkach. Blondynka zastanawiała się, co będzie dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro