Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Page 9 - Rozdanie


L siedział w fotelu w swojej zwyczajnej pozie. Mebel, jak również i stolik, przestawiono tak, by wszyscy mogli dobrze widzieć Ryuzakiego. Na wprost L'a, centralnie po środku kanapy, siedział Aizawa. Miał poważną minę, jednak oczy cały czas uważnie przyglądały się osobie znajdującej się naprzeciwko. Po jego prawej stronie, najbliżej wyjścia znajdował się Matsuda. Zazwyczaj gadatliwy, tym razem siedział cicho. Z lewej strony Shuichiego Ide spoglądał na zegarek.

Na stoliku leżały kartki z danymi. Tworzyły one dwa stosy – w jednym z nich znajdowały się dane na temat przestępców zabitych przez Kirę, w drugim – główni, żyjący poszkodowani.

- Czy jest jeszcze coś, co chcielibyście wiedzieć? – zapytał Ryuzaki, patrząc na twarze wszystkich.

Już przez jakiś czas odpowiadał na pytania zadawane przez grupę policjantów. Jedne były dziwne, inne niepotrzebne, a jeszcze inne po prostu głupie (szczególnie te zadawane przez Matsudę).

Każdy z nich przecząco pokręcił głową.

- W takim razie przejdźmy do bieżących spraw. Jak już wspomniałem, obecnym Kirą jest Light Yagami. Tak samo jak ja, wrócił z zaświatów. Prawdopodobieństwo tego, co się zdarzyło, wynosiło zaledwie tysięczne części procenta, jeśli nie zero.

Aizawa chrząknął, przykładając pięść do ust. Obrączka na jego palcu, narażona na upływ czasu, już zmatowiała.

- A skąd masz pewność, że to on?

- Mówiłem już, że spotkałem się z nim osobiście. Teraz jednak powinniśmy się zająć tym – powiedział Ryuzaki, przysuwając w stronę policjantów pierwszą kartkę z drugiego stosu. Wszyscy, łącznie z Ide, wychylili się do przodu.

- Co to jest? – zapytał Matsuda, sięgając po arkusz.

- Lista poszkodowanych osób, które ucierpiały w wyniku przestępstw dokonanych przez pierwsze ofiary Kiry – wyjaśnił L. – Istnieje prawdopodobieństwo, że osoba, która wpisywała nazwiska pierwszego dnia jest z nimi powiązana.

- Jak wysokie? – dopytywał Aizawa.

- Biorąc pod uwagę zaistniałe fakty oraz moje wnioski, może... - Ryuzaki zrobił małą pauzę, przez chwilę się zastanawiając. - szesnaście procent? - powiedział w końcu. - Ostatecznie nie tak łatwo znów trafić na osobę poszkodowaną w jej odczuciu tak mocno, że od razu zacznie zabijać przestępców, więc może czternaście...

Aizawa przyglądał się kartce, którą dostał przed chwilą od Toty. Trzymał ją kilkanaście centymetrów od oczu i czytał linijka po linijce.

- Rozumiem... To i tak dużo, jeśli wziąć pod uwagę fakt, jak niskie było prawdopodobieństwo tego, że Light jest Kirą.

Ryuzaki kiwnął głową.

*****

- Nie rozumem, jak mogłaś zjeść tego podwójną porcję... - powiedziała Aiko do Sui, szczelniej okrywając się niebieską bluzą.

Obie dziewczyny szły brukowanym chodnikiem w stronę sklepu Ookamiego. Okano prowadziła. Niebo było zachmurzone, jakby zbierało się na deszcz. W dodatku wiał wiatr.

- No co ty, Aiko – zwróciła się do niej przyjaciółka, obracając się na pięcie w jej stronę. – Ja mogłabym jeść to codziennie.

Date przewróciła oczami, zgarniając włosy na jeden bok. Zabieg ten jednak dał niewiele, gdyż silne ruchy powierza pchnęły je na poprzednie miejsce.

- Sui, przestań iść tyłem, bo w końcu w coś uderzysz.

Okano wzruszyła ramionami. Po kilku krokach jednak obróciła się.

Jak dziecko, pomyślała Date, patrząc na przyjaciółkę, po czym lekko się uśmiechnęła. Sui zawsze taka była – zbyt swobodna i optymistyczna.

Po kilku minutach znalazły się na miejscu. Sui pchnęła lekko drzwi i weszła do środka.

- Ookami-san! – krzyknęła w progu. – Jest Ryuzaki?!

Aiko weszła za koleżanką. Od razu zauważyła siwego staruszka sypiącego coś do klatki chomików i nucącego pod nosem bliżej nieokreślony utwór. Na dźwięk głosu jej przyjaciółki lekko drgnął, po czym spojrzał w stronę wejścia.

- A czy on kiedykolwiek wychodzi? – zapytał.

- W sumie... - zamyśliła się Sui, zatrzymując się na środku sklepu.

Date ominęła ją szybki krokiem, lekko zawadzając prawym ramieniem o półki. Okrążyła ladę.

- Chodzi o to, że Ryuzaki prawdopodobnie znowu „pożyczył" od nas komputer – wyjaśniła, obracając się w stronę przyjaciółki i lekko opierając o ścianę koło wejścia do dalszej części budynku.

Okano myślami była już daleko od miejsca, w którym się znajdowała. Dźwięk głosu koleżanki wyrwał ją z lekkiego transu.

- Widzi pan, panie Ookami – powiedziała. – Wychodzi, by wziąć od nas komputer.

- ...a nam jest na obecną chwilę potrzebny – dokończyła Aiko. – I po to tu przyszłyśmy. Prawda, Okano-kun?

Sui skinęła głową. Jej rude włosy lekko zafalowały.

- Więc dlaczego jeszcze nie wychodzimy z nim i nie wracamy do naszego pokoju?

Date obróciła się, po czym ruszyła wzdłuż niewielkiego korytarza.

- Idziesz? – zapytała, odwracając głowę w stronę przyjaciółki.

Sui przez chwilę nie ruszała się z miejsca, patrząc zieloną papugę. Po kilku sekundach jednak poszła w ślady koleżanki.

Obie stanęły przed białymi drzwiami. Okano lekko zapukała, po czym, nie czekając na zaproszenie, weszła do pokoju.

W pomieszczeniu, oprócz Ryuzaki'ego, znajdowały się trzy osoby. Najbliżej drzwi siedział mężczyzna około czterdziestki. Miał łagodne rysy twarzy. Lekko się uśmiechał. Pozostała dwójka była od niego widocznie starsza. Włosy na ich głowach już powoli siwiały.

Wszyscy czworo patrzyli się na Sui i Aiko. Twarz najmłodszego nieznajomego wyrażała zaskoczenie. Osoba która siedziała w środku uniosła brwi do góry. Przyglądała się raczej z zaciekawieniem. Twarze pozostałej dwójki nie wyrażały żadnych emocji. Były kamienne niczym przy rozgrywce pokera.

- Co... - zawahała się Okano. Do tej pory miała Ryuzaki'ego za samotnika.

- Kto to jest? – zapytał mężczyzna znajdujący się najbliżej drzwi, wskazując na dziewczyny.

- To Sui Okano, pomocnica pana Ookami'ego, właściciela sklepu i tego lokalu, którego już spotkaliście – wyjaśnił Ryuzaki. - Obok niej stoi Aiko Date, jej przyjaciółka.

Aiko lekko się uśmiechnęła. Sui jednak postanowiła posunąć się o krok dalej.

- Sui Okano – przedstawiła się, po czym podała rękę osobie najbliżej.

- Tota Matsuda – odwzajemnił uścisk, uśmiechając się szeroko. – Za mną siedzi Shuichi Aizawa, który jest naszym szefem oraz Hideki Ide.

Aizawa chwycił się za czoło.

- Matsuda, co ci mówiłem o ostrożności? – powiedział zrezygnowanym głosem.

Tota momentalnie się skrzywił.

- Przepraszam, szefie – wyjąkał.­

- Chodzi nam tylko o to, by odzyskać laptopa – powiedziała Aiko, zanim rozmowa rozwinęła się dalej.

Ryuzaki skinął głową.

- Matsuda, mógłbyś go podać? Leży w najniższej szafce w komodzie.

Tota mruknął coś w stylu "Znowu się zaczyna...", jednak wykonał prośbę Ryuzaki'ego. Położył laptopa na stole. Date wyciągnęła po niego rękę, by go zabrać, jednak Ryuzaki ją ubiegł. Przesunął go bliżej siebie, po czym otworzył klapkę. Przez sekundę szukał wzrokiem przycisku włączania.

Kilka chwil później rozległ się dźwięk charakterystyczny dla uruchamiania systemu Windows.

Aizawa chrząknął, patrząc na Ryuzaki'ego. Brunet spojrzał na niego znad komputera.

- Nie mamy zbyt wiele czasu – powiedział Shuichi. – Musimy się dzisiaj jeszcze stawić na komendzie głównej.

Ryuzaki milczał. Ponownie spojrzał w monitor komputera.

- Jeśli panowie chcą, możemy kontynuować naszą rozmowę.

Aizawa zawahał się.

- A one? – Hideki wskazał palcem na dziewczyny stojące w progu.

- Mam do nich zaufanie.

Przez chwilę wszyscy milczeli. Aizawa rozmyślał, czy powinni kontynuować rozmowę. Zaczął rozważać wszystkie za i przeciw. Ale... Ryuzaki nie zaprotestował...

Sui próbowała wyłapać z sensu zdań, o czym była rozmowa, którą przerwały wejściem. Hideki spoglądał w przestrzeń przed nim lekko nieobecnym wzrokiem. Matsuda i Date po prostu patrzyli się na Ryuzaki'ego, który nie odrywał wzroku od komputera. Pisząc na klawiaturze, podnosił wysoko dłonie.

Ostatecznie pierwsza odezwała się Sui.

- Możemy usiąść?

Tota spojrzał w jej stronę. Miał minę taką, jakby coś sobie przypomniał. Szybko wstał z miejsca.

- Proszę – powiedział, rumieniąc się lekko, za co miał ochotę zrobić sobie krzywdę. Najlepiej taką, by oduczyła jego policzki zmiany koloru, kiedy nie jest to potrzebne.

- W sumie racja – powiedział Ide, idąc w ślady Matsudy. Sam był zszokowany swoim zachowaniem.

- Myślałam, że po prostu usiądę przy ścianie – rzekła Aiko nieco ponuro, po czym przeszła w wymienione przez siebie miejsce. Obróciła się na pięcie i usidła po turecku, opierając plecy o przeciwległą od kanapy ścianę. Widok na ekran laptopa był zasłonięty przez zgarbione ciało Ryuzaki'ego.

Sui jednak skorzystała z propozycji Matsudy, po czym zajęła jego miejsce. Tota stał teraz koło niej, opierając się o ścianę, podobnie jak Date.

Aizawa zrozumiał, że teraz nie wyprosi nowo przybyłych z pokoju.

- No więc... - zaczął, wyraźnie się wahając. – Ilu potencjalnych podejrzanych udało ci się wytypować?

Ryuzaki podniósł wzrok znad laptopa i spojrzał na Shuichi'ego.

- Sześcioro, jednak ta liczba może się zwiększyć, jeśli żadna z tych osób nie okaże się tą, o którą chodzi. Ostatecznie przecież nie musi być to któraś z nich. Niemniej jednak należy ich sprawdzić.

Czyli Ryuzaki jest detektywem, pomyślała Sui. Ciekawe, czego jeszcze się dowie.

- No to czemu nie zaczniemy od razu? – zapytał Matsuda.

- Najpierw musimy ustalić, w jaki sposób to zrobimy. Należy pamiętać, że Light wie, jak wyglądamy. Zapewne zauważy, gdy któreś z nas zacznie śledzić jego wspólnika. A wtedy stracilibyśmy jedyną szansę na to, by go złapać.

- Czyli potrzebny jest ktoś z zewnątrz – stwierdził Aizawa. – Musimy pomyśleć...

- To musi być ktoś, komu ufamy – przerwał mu Ryuzaki. – Potrzebujemy kogoś, kto na pewno nie stanie po stronie naszego przeciwnika. W dodatku musimy mieć pewność, że nigdy wcześniej go nie spotkał.

Ekipa śledcza zaczęła się zastanawiać, kto pasuje na takie miejsce. Ludzie z policji odpadają – Light na pewno by ich rozpoznał. Agencjom detektywistycznym nie można ufać. Więc to musi być ktoś, kogo zna się na tyle, by stwierdzić, po czyjej jest stronie, a jednocześnie darzy się tą osobę dużym zaufaniem. Do głowy przychodziła im tylko ich własna rodzina, ale żaden z nich nie zamierzał powiedzieć tego głośno. Aizawa nie wyobrażał sobie, że osoba spokrewniona z nim miałaby śledzić Kirę. Hideki i Matsuda nie mieliby nawet kogo prosić o tą przysługę. Więc kto...

Ryuzaki wyłączył laptopa i zamknął klapkę.

- Możecie już go zabrać - powiedział.

Aiko wstała i podeszła do stolika. Wszystkie oczy skierowały się na nią.

Ryuzaki powiedział, że ma do niej i do jej przyjaciółki zaufanie, pomyślał Matsuda.

- A może Date-kun i Okano-kun by to zrobiły?

Tym razem wszyscy zwrócili się w stronę Matsudy.

- Dlaczego pan tak myśli, panie Takao? – zapytała Aiko.

- Matsuda. – Poprawił ją. – Tota Matsuda.

Tym razem to policzki Date się lekko zaróżowiły.

- Przepraszam, pomyliłam się.

Ryuzaki skupił na niej wzrok. Tymczasem w reszcie grupy wybuchła dyskusja, czy można im zaufać, czy nie są za młode i czy w ogóle powinno się je wtajemniczyć we wszystko. Wyglądało to tak: Hideki i Aizawa próbowali przekonać Totę i Sui o słabych punktach tego pomysłu, tymczasem tamta dwójka wytaczała coraz to nowe argumenty.

Okano naprawdę chciała w tym uczestniczyć. Wyglądało na to, że jeśli wszyscy się zgodzą, będzie mogła dowiedzieć się czegoś więcej o Ryuzakim. Fakt, że nic o nim nie wie, denerwował ją tak bardzo, iż każdy opcja zdobycia o nim informacji wydawała się dobra.

- To niech Ryuzaki zdecyduje – odezwała się Sui.

Wszyscy automatycznie spojrzeli na detektywa. Ten nadal przyglądał się Aiko z uwagą.

- Moim zdaniem Sui Okano i Aiko Date mogłyby z nami współpracować.

- Co?!! – Wykrzyknęli automatycznie Aizawa i Ide.

- Mam pewność, że Light ich nie zna, a ja im ufam. W tej chwili wydaje się to najlepszym rozwiązaniem.

- Ale... - zaczął protestować Shuichi.

- Przepraszam, ale czy panowie przypadkiem nie spieszyli się na Komendę Główną? Jest już po szesnastej.

Aizawa ewidentnie chciał coś powiedzieć, jednak poruszył tylko ustami i wyszedł. Ide i Matsuda ruszyli za nim.

*****

Dość wysoki szatyn w płaszczu stał w pewnym oddaleniu od sklepu. Nie przeszkadzała mu zła pogoda. Uporczywie wpatrywał się w wystawę sklepu zoologicznego.

Czynność, którą wykonywał, powoli go nużyła. Miał za zadanie obserwować trójkę policjantów. Obecnie znajdowali się w tym budynku, do którego nie mógł wejść. Musiał się trzymać możliwie daleko od obserwowanych.

Chuchnął sobie w ręce ciepłym powietrzem, po czym zaczął je pocierać o siebie. W ten sposób stawały się cieplejsze.

Wiatr miotał na prawo i lewo liście, papierowe śmienie, a nawet foliowe torebki. Skąd się to wszystko wzięło, pomyślał. W tym kraju raczej nikt nie rzuca śmieci byle gdzie.

Czekanie opłaciło się. Z budynku wyszli trzej policjanci, których śledził. Przeszli kawałek i weszli do małej knajpki parę budynków dalej.

Nigdzie jednak nie było śladu dziewczyn, które pojawiły się na tej ulicy może godzinę temu. Jednak niepotrzebnie się martwił. Nawet jego policjanci nie zdążyli dobrze zjeść, kiedy z budynku wyszła ruda nastolatka z laptopem pod pachą.

Wyjął komórkę z dolnej kieszeni płaszcza i zadzwonił pod jedyny numer w kontaktach.

- Tutaj N, słucham. – W słuchawce zabrzmiał komputerowy głos.

- Osoby opuściły budynek. Jest to sklep zoologiczny.

- Dobrze się pan spisał. Czy mógłby pan jeszcze upewnić się, czy faktycznie znajduje się w nim podejrzany?

Skinął głową. Przypomniał sobie jednak, że to rozmowa przez telefon.

- Tak.

- W razie czego niech pan pod adres lokalu.

- Wyślę SMS'em.

- Dziękuję panu. I jeszcze jedno, proszę nie wchodzić do tego budynku, tylko obserwować z zewnątrz. Nie możemy dopuścić, by podejrzany pana zobaczył.

__________________________

Nie było mnie kawałek czasu, to prawda. Zwalam wszystko na mój komputer (bo już nie mam na co).

Ostatnio czytałam komentarze (nie tylko na Wattpadzie). Zastanawia mnie, dlaczego tyle osób cieszy się, że zabiłam Neara. Rozumiem, że jest on powszechnie nielubiany, ale żeby aż tak? Ostatecznie dość go lubię, a nawet wolę od, dajmy na to, Mello. W sumie zabiłam go z konieczności, bo tak musiało być. Light na pewno by od tego zaczął.

I ostatnia sprawa. Postanowiłam, że wszystkie "Raito" zmienię na "Light". W tym rozdziale już tak jest. Należy się wziąć tylko za całą resztę.

Pozdrawiam i dziękuję za to, że jesteście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro