Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Page 5 - Gazeta



- Teraz naszym priorytetem powinno być zdobycie nazwiska L'a.

Katsumi kiwnął głową. On również uznał to za prawidłowe działanie.

Był niedzielny poranek. Słonce zaglądało przez szybę do pokoju, tworząc cienie rzeczy znajdujących się na parapecie.

- Tylko jak chcesz to zrobić? – zapytał się Ryuk – Ostatnim razem miałeś Rem, a teraz...

- Teraz mam technikę i legitymacje dziennikarza. – uciął Light – Już ci mówiłem, że z tym papierkiem mogę wejść prawie wszędzie.

- To co planujesz zrobić najpierw? – zagadnął Katsumi.

- Muszę się zastanowić. Żadne z nas nie pamięta nazwiska L'a...

- Ja pamiętam.

- A powiesz je, Ryuku?

- Przecież znasz reguły, Light. Nie stoję po niczyjej stronie. Jestem tylko obserwatorem.

- Wracając do tematu, nikt z nas nie pamięta LUB NIE POWIE nazwiska L'a, - Light spojrzał się na Ryuka, który właśnie po raz kolejny zamierzał się wtrącić – ale ktoś musi je znać. Jacyś ludzie z jego przeszłości.

- Tylko jak zamierzasz znaleźć takie osoby?

- Tak samo, jak znalazłem resztę nazwisk. Wystarczy poszukać informacji o chłopcu, który przejawiał ogromny talent dedukcyjny, matematyczny i obserwacyjny, a potem informacje o nim zniknęły.

- He he. Nie wziąłeś pod uwagę jednego, Light.

- Czego takiego?

- A jeśli L został detektywem, zanim internet się dobrze rozwinął?

Light westchnął.

- Jak ty mało znasz ludzi, Ryuku. I pomyśleć, że przebywałeś na ziemi ponad siedem lat.

- ?

- Ludzie lubią się chwalić tym, co robią. Blogi, filmiki na YouTubie służą właśnie temu. Wszyscy chcą przyciągnąć uwagę do siebie. Fotografują, malują, piszą. Czasami jednak zdarzy się osoba, która będzie opisywać swoją przeszłość. Nie jest ich wielu, ale wystarczy, by napisać o L'u parę zdań. Często to są wspominki ze szkoły, wczesnej młodości. Ludzie od zawsze kochali opowiadać. Nie wykluczone, że gdzieś wśród tego znajduje się L. Rozumiecie? „A w mojej klasie był chłopiec, który miał czarne włosy. Jego tęczówki nigdy nie były widoczne. Był najlepszy ze wszystkich przedmiotów. Bla, bla, bla." Wystarczy znaleźć takie osoby. Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę Wielką Brytanię i USA. Jeśli dobrze pamiętam, jego nazwisko było angielskie.

- To ja idę sprawdzić na necie.

Izumi podszedł do biurka i włączył laptopa.

- To jak on wyglądał?

- Czarne włosy, oczy bez tęczówek. Ale wygląd mógł się zmienić. Bierz pod uwagę również osoby z innym kolorem włosów i niebieskimi tęczówkami.

- Zrozumiałem.

Katsumi kliknął w wyszukiwarkę i zaczął pisać hasła. W tym czasie Light wyjął teczkę. Wziął do ręki czystą kartkę.

- Co będziesz robić? – zapytał się Ryuk.

- A co mogę robić? Będę pisał artykuł do gazety.

*****

Sui weszła na cmentarz z bukietem czerwonych goździków. Jej mama często mówiła, że bardzo lubi ten kolor. Okano-sama byłaby zadowolona, gdyby je zobaczyła.

Przeszła przez kolejną alejkę.

A może jej mama mówiła tak tylko dlatego, by nie martwiła się o swój kolor włosów? Nie, ona by nie kłamała. A może jednak?

Miała już za sobą połowę drogi.

Przypomniało jej się, że kiedy ostatnim razem przyszła do rodziców, poprosiła o kogoś, kto by ją zrozumiał. Chwilę później pojawił się Ryuzaki.

Ogrodzenie. Sui automatycznie skręciła w prawo.

Czy to był tylko przypadek? A może przeznaczenie?

Nagle zobaczyła, że ktoś stał na grobie koło jej rodziców. Przyspieszyła kroku. Czyżby ktoś po tylu latach się tu pojawił?

Po chwili poznała zgarbioną sylwetkę i czarne włosy. Przecież to był...

- Ryuzaki! – krzyknęła dziewczyna.

Chłopak stał tylko kilka grobów dalej. Usłyszawszy głos, odwrócił się. W ręku trzymał mały pędzel.

Sui podbiegła do niego.

- Co ty tu robisz? – spojrzała na czarną puszkę farby stojącą na grobie – Ty na serio to odnawiasz?

- Mhm... - mruknął Ryuzaki i wrócił do pracy.

Dziewczyna powoli przyjrzała się grobowi. Wszystkie ubytki w płycie były niewidoczne. Litery znów lśniły czernią. Sui mogła bez problemu odczytać napis.

Quillish Wammy

Żył lat 71

Zm. 5 XI 2015

Druga strona tablicy nie była jeszcze dokończona.

- A tak właściwie, dlaczego odnawiasz ten grób?

Ryuzaki zatrzymał się na przedostatniej literze nazwiska. Przez chwilę panowała cisza.

- Mam wiele powodów.

Kolejne tajemnice.

- Znałeś ich?

- Tak.

- Był o dla ciebie ktoś bliski?

Ryuzaki odłożył pędzel. Właśnie skończył poprawiać napis.

- Tak.

Schował przybory do reklamówki i schował je za grobem. Podszedł do Sui.

Okano odczytała napis.

Luke Longbottom

Żył lat 25

Zm. 5 XI 2015

- Kto to był dla ciebie? – Sui wyrwało się pytanie.

Ryuzaki westchnął.

- To ludzie, którzy pomogli mi, gdy zostałem sam.

Sui spojrzała na niego pytająco.

- Kiedy byłem dzieckiem, w dom moich rodziców uderzył piorun. Tylko mi udało się przeżyć. Zostałem sam. Wedy właśnie poznałem Wammy'ego. Był dla mnie jak dziadek.

- A ten obok?

Ryuzaki zawahał się.

- Nikt ważny.

Sui przyjrzała się mu. Ryuzaki z jakiegoś powodu nie chciał o nim mówić.

- Dlaczego zginęli?

- Ponieważ zdarzył się wypadek. – ton głosu Ryuzakiego wskazywał, że o tym nie chciał mówić. Więc dlaczego jej odpowiedział?

- Ty też tam byłeś?

Ryuzaki skinął głową. Jego spokój był teraz inny. Udawany.

- Nie możesz się obwiniać o ich śmierć.

- Kto mówi, że...

- To się czuje. Może po prostu musiało tak być.

- Wątpię...

- Ja też nie wierzyłam w przeznaczenie. Ale to, co się teraz dzieje, karze mi uwierzyć.

Przez chwilę panowało milczenie.

- Przeznaczenie nie istnieje. Wszystko zależy od ludzi.

- Może i masz rację, ale jesteś potrzebny teraz. Musi istnieć jakiś powód, dlaczego żyjesz. Choćby najbłahszy.

*****

- No i jak wyniki? – Light odłożył kartkę i podszedł do laptopa, na którym pracował Katsumi.

- Okazuje się, że do opisu pasuje już około pięćdziesiąt osób, w tym siedem z nich ma imię i nazwisko na L. To tak, jakby ludzie uwzięli się na nas.

- To pokaż to, co już znalazłeś. Może coś skojarzę.

Izumi otworzył Word'a i pokazał listę nazwisk.

Lee Langdon – czarne włosy, niebieskie oczy. Słaby z fizyki

Luke Longbottom – ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy. Duży talent matematyczny.

Logan Lovegood – blond włosy, niebieskie oczy. Średnia powyżej 5,8.

Levis Lestrade – ciemnobrązowe włosy, niebieskie oczy. Najlepszy w kraju z matematyki, fizyki i chemii.

Leonado Lupin – kasztanowe włosy, niebieskie oczy. Najlepszy z egzaminów gimnazjalnych w 1996r

- I jest tego dużo więcej. – powiedział Izumi.

- Przypuszczałem, że przez kolor oczu będzie sporo wyników, ale nie spodziewałem się, że aż tyle.

Light odsunął się od biurka i podszedł do okna.

- W ten sposób niczego się nie dowiemy.

- Ale przecież można się tego inaczej dowiedzieć. Musi istnieć jakiś inny sposób.

Light zacisnął pięści.

- Wiem o tym.

Yagami zaczął chodzić w kółko po pokoju. W jaki sposób poznać nazwisko L'a?

Sztuczka, którą zastosował do Wammy's House tutaj nie zadziała. Nawet jeśli jego nazwisko jest na tej liście, jak ma je wyłowić z pośród reszty. Ma tylko cztery podejścia. To za mało, by strzelać.

Może istnieją jakieś dokumenty z jego nazwiskiem? L nie jest głupi. Na pewno wszystkie dawno zniszczone. Tak samo dzienniki szkolne. Co jeszcze? Połowa życia to za drogo, nawet jeśli miałby dostać oczy shinigami.

- Cena za oczy się nie zmieniła, Ryuku?

- Light, to wszystko obowiązuje od tysięcy lat. Z jakiego powodu miałaby się zmienić?

Light zerknął na artykuł, który przed chwilą skończył. Nie myślał, że będzie go dawać do publikacji.

*****

Matsuda siedział sam w pokoju. Za „bazę główną" wybrano jeden z pokoi w jego domu. Nikt nie chciał siedzieć nad tą sprawą w komisariacie.

Godzinę temu próbował skontaktować się z członkami SPK: Stevem, Halle i Gewannim, jednak nic to nie przyniosło. Nie udawało się to ani prywatnie, ani przez FBI. Tak, jakby przepadli.

Drzwi do pokoju otworzyły się.

- Naprawdę musimy zajmować się tym w niedzielę? – mruknął Ide, wchodząc.

Tuż za nim wkroczył Aizawa.

- Myślałem, że jesteś bardziej poważny, Hideki. Zajmujemy się jedną z najtrudniejszych spraw na świecie.

Aizawa postawił laptopa na stole. Po chwili rozległy się dźwięki włączanej maszyny.

- Jak próby skontaktowania się z SPK, Matsuda?

- Może poczekamy na R'a?

- Słusznie.

Minęło kilka minut. Na ekranie laptopa pojawiła się litera R wypisana czcionką Old English MT.

- Witam. Czy są nowe informacje?

- Nasze próby skontaktowania się z członami byłej organizacji SPK spełzły na niczym. – zaczął Matsuda – Nie odpowiadają ani prywatnie, ani służbowo.

Przez chwilę po drugiej stronie panowała cisza.

- Uważam, że należy ich uznać za martwych.

- Skąd ta pewność?

- Istnieje dokładnie sześćdziesiąt osiem procent szans, że nie żyją. Kira jest sprytny. Zabił N'a i dzieci z Wammy's House. SPK nie składało się z idiotów. To byli specjalnie wyszkoleni ludzie, którzy wiedzieli o notatniku i mogli zagrażać Kirze.

- To w takim razie dlaczego my żyjemy?

Przez chwilę panowała cisza.

- Bo jesteście ważnym pionkiem w jego grze.

Wszyscy popatrzyli po sobie. Niby ze ONI byli ważni dla Kiry?

Nagle do głowy każdego z nich przyszła myśl. Do ich świadomości zapukała podejrzliwość.

- W takim razie to ty mógłbyś być Kirą. – powiedział w końcu Aizawa.

- Zapewniam was, że nim nie jestem.

- Możesz to udowodnić?

- Gdybym nim był, to czy nie próbowałbym unikać tematów, które spowodowałyby u was podejrzliwość? Powiedziałbym, że popełniłem błąd, a nie wyrażał swoje zdanie. Poza tym nie można jednoznacznie stwierdzić, czy ktoś na pewno nie jest Kirą.

- Coś w tym jest. – odezwał się Matsuda.

Nikt nie odpowiedział.

- Rozumiem was. – przerwał ciszę R – Ciężko jest zaufać czarnej literze i syntetycznemu głosowi, jednak jestem zmuszony zachować te środki ostrożności. Ma do was jeszcze jedną prośbę. Może wydać się wam dość dziwna, ale jest potrzebna.

Cala trójka spojrzała się na monitor.

- Jeśli ktokolwiek zapyta was o nazwisko L'a, odpowiedzcie, że go nie pamiętacie.

Nikt nie krył zdziwienia.

- Dlaczego? Przecież L nie żyje.

- Wiem o tym, jednak to bardzo istotne.

Wszyscy siedzieli jeszcze pięć minut, jednak nic nowego nie wynikło. Matsuda był jak nieobecny. Wydawało mu się, że w R jest coś znajomego. Do tego to podobieństwo. R i L (w japońskim wymawia się je odpowiednio ある(aru) i える (eru)). W tym musiało coś być.

*****

- Moim zdaniem jest to dobry tekst. – powiedział redaktor naczelny gazety – Zmieniłbym tylko ten akapit. Podzielił na części i rozbudował. Poprawisz to za pół godziny, Akatsuka-kun?

- Moim zdaniem nic tu nie trzeba poprawiać. Jeśli rozbudowałbym ten akapit, artykuł przekroczyłby wyznaczoną liczbę znaków. I tak już jest prawie maksymalna.

- Rozumiem. Idź zanieść to do druku. Nienawidzę pracować w niedzielę.

Light wyszedł na korytarz. Od razu skierował kroki do drukarni.

Takuro Akatsuka. Zdecydowanie dobrze, że przyjął fałszywe nazwisko.

Light jeszcze raz sprawdził tekst. Nie zawierał żadnej pomyłki, żadnego przekręcenia. Każda litera się zgadzała. Na szczęście dyrektor pozwolił mu zachować formę tekstu.

Otworzył drzwi, które miał po prawej stronie. Znalazł się w białym pokoju. Przy biurku ustawionym tyłem do wejścia siedział młody mężczyzna pracujący na komputerze.

- Hiro, mam coś dla ciebie.

Brunet oderwał oczy od ekranu i obrócił się na krześle.

- To ty, Takuro! Nowy tekst do gazety?

Yagami kiwnął głową.

- Pokaż mi go.

Light podał mu swój telefon. Hiro podłączył go do komputera, po czym zgrał plik tekstowy.

- A dlaczego tu tak nierówno? – spytał, otwierając dokument.

- Nie wiem. Taki tekst oddał dyrektor.

Hiro zaczął wklejać tekst na stronę.

- Czasami trudno go zrozumieć.

-Nie przeczę.

*****

Był poniedziałkowy poranek. L siedział przy stoliku mieszając herbatę z cukrem (w proporcjach 1:2). Po jego prawej stronie leżała gazeta którą Ookami zostawił na blacie w kuchni (sklep i dom znajdowały się w tym samym budynku).

To miłe ze strony Hidekiego, że pozwala mu korzystać z kuchni.

Ryuzaki sięgnął po gazetę. Zaczął ją przeglądać.

Zapowiedzi, dział sportowy. W sumie nic ciekawego.

Spojrzał na stronę piątą. Znajdował się na niej artykuł o Kirze.

W sumie to nic złego poznać zdanie prasy. Nawet jeśli byłby to bezsensowny bełkot, nie zawierający ani grosza prawdy. Przynajmniej będzie wiedział, co myślą ludzie.

Od środy trzynastego maja br. cyklicznie powtarzają się zawały serca u przestępców. Wiele gazet, a także i prezenterów telewizyjnych ogłaszało, że Kira powrócił, jednak były to tylko pogłoski. Do tej pory.

Premier Japonii osobiście potwierdził powrót Kiry. W wypowiedzi mocno zaznaczał, iż to prawdopodobnie inna osoba. Politycy poszli w jego ślady, nie tylko Japońscy.

Lecz czy to dobrze, że to prawdopodobnie inna osoba? Mogłoby to znaczyć, że umiejętności Kiry może posiąść każdy na świecie.

Policja już wszczęła dochodzenie. ICPO i FBI zadeklarowało pomoc, jeśli nie samo rozwiązanie sprawy.

Świat jest teraz zwrócony ku Japonii. Prezenter                                                                                                   LE Studio oraz amerykańska prasa potwierdziła,                                                                                                  że właśnie w tym kraju, tak ja poprzednio                                                                                                         jest Kira. Światowa organizacja                                                                                                                         MEM również przyłącza się do tej tezy.

Obecnie wielu ludzi, stosując rozumowanie L'a, które przedstawił w telewizji, potwierdza tą tezę. Przyjęto ją jako pewność.

Przy obecnie zaangażowanych siłach znalezienie Kiry powinno pójść łatwo, jednak ostatnia walka trwała siedem lat, więc wszystko jest możliwe.

- Nic nadzwyczajnego. – skwitkował Ryuzaki, odkładając gazetę na bok – Zwykła, dziennikarska paplania. Do tego źle wydrukowali piąty akapit.

L drgnął. Chwycił gazetę.

Świat jest teraz zwrócony ku Japonii. Prezenter                                                                                                    LE Studio oraz amerykańska prasa potwierdziła,                                                                                               że właśnie w tym kraju, tak ja poprzednio                                                                                                          jest Kira. Światowa organizacja                                                                                                                                    MEM ...

Ryuzaki nie dokończył czytać. Podniósł się z fotela, wziął kartkę i długopis, po czym wrócił na swoje miejsce.

Świat jest teraz...

Więc świat.

Potem LE.

Że

Jest

Na końcu MEM

ŚWIAT LE ŻE JEST MEM

Chyba się pomylił. Może jest za bardzo stanowczy w tezie, że Yagami-kun...

A może nie?

Piąty akapit.

Piąta strona.

Piąta ofiara, w kolejności od najwcześniejszego do najpóźniejszego zgonu, zostawiła list.

Po pięciu dniach L zaczął działać.

Nawet Kira wrócił po pięciu latach.

W tym musiało coś być. A może faktyczne przesadza, a to tylko zbieg okoliczności...

L przyjrzał się wypisanym wyrazom. Po chwili zrozumiał.

To anagram.

Nadawca chciał, żeby nawet ktoś, kto domyśli się ukrytej wiadomości, nie mógł jej rozszyfrować. To miała być wiadomość dla jednej osoby, która zobaczy w niej więcej, niż zbitkę sylab.

ŚWIAT ŻE JEST MEM

WIEM ŻE JEST TAM ŚLE?

Nie.

WIEM ŻE TAM JESTEŚ L.

Czyli ten ktoś dowiedział się, że żyję. Tylko kto?

Pierwsza myśl to oczywiście Kira. Tyle że powinno rozważyć wszystkie opcje. Może ktoś z Wammy House? Nie ten ton. Poza tym jak by się dowiedział?

Czyli to Kira. Jak na razie ten tor nie daje nic więcej.

A może jednak nie?

Kira zwrócił się do niego pseudonimem. Czyli albo ma inny notatnik, albo jego nazwiska nie ma w zeszycie. Druga opcja jest dużo bardziej prawdopodobna.

„Człowiek, którego imię znajdzie się w notesie, umrze." To było chyba jakoś tak.

Jego nazwisko musiało zostać wymazane. Do tego notatnik dostał się w ręce kogoś, kto wiedział, gdzie znajdowało się jego imię. Inaczej nawet nie domyśliłby się, że Ryuzaki umarł. Kira wie, że L był uznany za martwego. Do tego nie pamięta jego nazwiska.

L był na siedemdziesiąt procent pewny, że Light jak on wrócił do życia i od nowa bawi się w boga.

Teraz wystarczy do niego dotrzeć. Kira musi mieć kontakty z prasą. Inaczej nie opublikowałby tego tekstu. Być może jest nawet jednym z dziennikarzy. Trzeba to przebadać, i to jak najszybciej.

*****

- Że co? – Aizawa myślał, że się przesłyszał.

- Potrzebuję listy osób, które wiedzą, że L nie żyje. – ponownie wyjaśnił do mikrofonu.

Trzeba wziąć pod uwagę wszystko. Nie można nikogo pominąć.

- Nie to, że szef nie zrozumiał, tylko zdziwił się, że wszystko, o co prosisz, w jakimś stopniu kręci się wokół świętej pamięci L'a.

- Mówiłem, nie mów na mnie szefie. – przypomniał Aizawa.

- Przepraszam, szefie.

L westchnął. Już prawie zapomniał, jakim Matsuda potrafi być idiotą. Może oglądanie tego wszystkiego przez kamerkę internetową było zabawne, ale zajmują się teraz sprawą Kiry.

- Możemy wrócić do toku rozmowy? – upomniał załogę, która już zdążyła skupić się na czymś zupełnie innym.

- A tak. Przepraszamy, R. – Aizawa ogarnął się jako pierwszy.

- Już więcej nie będę mówił do szefa „szefie".

- Matsuda!

- To może ktoś pamięta, jakie organizacje wiedzą o śmierci L'a? – Ryuzaki zadał pytanie, zanim od nowa zaczęła się dyskusja na temat „szefa".

Ekipa po drugiej stronie kamery zaczęła się zastanawiać.

- Wydaje mi się, że tylko FBI i my. – odezwał się Matsuda.

- Dziękuję, tyle chciałem wiedzieć.

L zauważył, że Matsuda zaczął się nad czymś zastanawiać. Ostatnio też się tak zachowywał.

Wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić.

- Matsuda, czy mógłbyś zostać na chwilę?

Tota westchnął i ponowie usiadła na kanapie. W tle trzasnęły drzwi.

- Czy wszyscy już wyszli? – zapytał się Ryuzaki.

- Tak, jesteśmy tu sami.

Czy Matsuda ma wrażenie, że zaraz dostanie reprymendę?

- Chodzi mi tylko o to, żebyś sprawdził, kto napisał artykuł o Kirze na piątej stronie w dzisiejszym wydaniu „Gazety porannej".

- Nie ma sprawy! – krzyknął jak za dawnych czasów.

- I jeszcze jedno. Zauważyłem, że ostatnio często się zamyślasz. O co chodzi?

Matsuda ewidentnie nie wiedział, co powiedzieć.

- Bo ten... bo pan mi...

- Przypominam ci kogoś?

- Tak.

- Kogo?

- Ten...

- L'a?

Matsuda drgnął. Spojrzał się w kamerkę.

- Czyli przypominam ci L'a.

- Skąd to wiesz?

Może Matsuda i jest idiotą, ale komuś będzie musiał przekazać inicjatywę, gdyby on poległ.

- Z twojego zachowania. Ostatnio miałeś taki wyraz twarzy przy sprawie z Yotsubą. Do tej pory się zastanawiam, jak można było tak głupio postąpić.

Matsuda zmarszczył czoło. Zastanawiał się, co powiedzieć.

- Ryuzaki? – wydukał w końcu.

- Matsuda, ciszej. Nie chcę, żeby dowiedziała się o tym cała reszta. Myślałem, że chociaż trochę się zmieniłeś.

- Ale... w jaki sposób...

- Wyjaśnię ci, kiedy sam się dowiem.

- Nie wiesz, dlaczego żyjesz?

- Nie wiem. Obudziłem się w grobie kilka dni temu.

Matsuda szeroko otworzył oczy. L go rozumiał. To było wprost niemożliwe.

- Pamiętaj, że mowa tu o działaniu Notatnika Śmierci, który sam w sobie jest nadprzyrodzony. I jeszcze jedno. Powiedz reszcie, żeby zmieniła swoje dane osobowe. Tylko nazwisko. Nie wiem, czy to zadziała. Nie mówcie o zmianie nikomu, nawet żonom. Tak im powiedz. I proszę, zachowaj w tajemnicy, że żyję.

*****

Light wziął gazetę do rąk. Był wtorek, dziewiętnasty maja. Już minął prawie tydzień, od kiedy wrócił na ziemię.

Otworzył „Gazetę poranną" na piątej stronie i, wkładając kanapkę do ust, którą miał na śniadanie, zaczął czytać.

Z relacji policji wynika, że Kira zabił już ponad sto pięćdziesiąt osób. W trzydziestu procentach byli to mordercy, osiemnastu podpalacze, czternastu terroryści, osiemnastu dilerzy narkotykowi, dziesięciu odpowiedzialni za masowe wyłudzenia i kradzieże. Pozostałe dziesięć należy do innych rodzajów przestępstw.

W Japonii i na świecie zaczął nagle spadać wskaźnik przestępczości. Mimo że Kira wrócił dopiero w zeszłym tygodniu, liczba czynów karalnych spadła o czterdzieści procent.

Część krajów ogłosiła akceptację dla działań Kiry. Jako wytłumaczenie uznają lęk przed dużymi stratami w walce z tym przestępcą.

Jednak są ludzie, którzy zamierzają otwarcie walczyć z Kirą. Jednym z nich jest detektyw znany jako Wiliam Michael.

„- Europa nie jest tchórzem. – mówi – Mimo że                                                                                               zima pierwszego roku twoich działań przyniosła wile strat,                                                                         WM nigdy się nie podda. Zatańczę z tobą                                                                                                         Tango, które zwą grą. Mimo że                                                                                                                                      ty ustalasz zasady, ja prowadzę. Ujawnij się                                                                                                  Kim jesteś?"                                                                                                                                                                              

Te słowa pochodzą z konferencji we Francji. Wiliam Michael jest jednym z najlepszych detektywów na świecie. To on rozwiązał sprawę sabotażu amerykańskich łodzi podwodnych sprzed 1946 roku oraz wiele innych, podobnych spraw.

Light wziął długopis i kartkę, którą miał na boku. Zaczął pisać.

EUROPA ZIMA TANGO TY KIM

WITAM Z POWROTEM YAGAMI-KUN

- Czyli L żyje i wie o moim istnieniu. – pomyślał Light – Gra dopiero się rozpoczyna.

___________________

Elo! Wracam po malutkiej przerwie.

Po pierwsze, jestem ciekawa, ile osób zauważyło, że zaczynając opowiadanie, nie czytałam mangi? Pewnie wszyscy... Otóż muszę się pochwalić, że w piątek doszedł mi cały zestaw dwunastu tomów. I oczywiście w niedzielę się męczyłam, bo nie miałam co czytać. Ehhhh, czy to naprawdę musiało być takie krótkie?

Po drugie, zagadka dla Was. Pamiętacie jeszcze drugi rozdział? Było w nim hasło do WiFi dyrki. Tak naprawdę to odpowiednio przekształcony wers jednej z popularnych piosenek. Dla przypomnienia:

S b i o m 2 1 2 3 2 3 b

Kto wie, o jaką piosenkę chodzi? Dla ułatwienia dodam, że :

1) To jest ostatni wers drugiej zwrotki

2) Ta piosenka powstała wcześniej, jednak nie przeszkadzało to, by była dość popularna w wakacje (wtedy właśnie to wszystko wymyśliłam)

Myślę, że już ktoś wie, o który utwór chodzi. Na odpowiedzi czekam w komentarzach (o ile ktoś odpowie).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro