Page 10 - Drugi
Light siedział przy biurku, trzymając w ręku długopis. Co chwila uderzał nim o blat, raz po raz go włączając i wyłączając. Katsumi skupił na nim wzrok.
- Co się dzieje? – zapytał, trzymając w ręce podręcznik do języka angielskiego.
Yagami obrócił głowę w jego stronę. Był lekko rozkojarzony.
- Sprawdzam, czy nie popełniłem żadnego błędu – odpowiedział dopiero po chwili. - Muszę mieć pewność, że L zostanie zlikwidowany.
Katsumi skinął głową. Wrócił do czytania podręcznika. Yagami zastygł w miejscu, opierając prawą rękę o brzeg biurka.
- Tak właściwie, to mógłbyś dać sobie z nim spokój – rzekł po chwili Katsumi, nadal wpatrzony z książkę.
- Co masz na myśli? – zapytał Light, przyglądając mu się uważniej.
- Przecież żaden sąd nawet nie uwierzy, że istnieje coś takiego jak Death Note. Sam tak z resztą powiedziałeś. Mówiłeś również, że cię nie zabije, ponieważ nie miałby z tego satysfakcji. Japonia jest już bliska zaakceptowania działań Kiry, a reszta świata już to zrobiła. Wystarczyłoby tylko wyjechać za granicę.
Yagami zaśmiał się.
- Masz pełną rację – stwierdził. – Jednak rozchodzi się o coś więcej.
Izumi znów podniósł wzrok. Napotkał spojrzenie Light'a. Jego oczy ukazywały, że jest niezwykle pewny i stanowczy w tym, co mówi.
- Chodzi o nasz pojedynek. Wówczas każdy z nas praktycznie przegrał: on pokonany przeze mnie, ja pokonany przez Near'a, następcę L'a. Teraz każdy z nas chce jeszcze raz pokonać drugiego i udowodnić, że jest lepszy. Jeśli ja wykonam taki ruch, jaki właśnie opisałeś, nie będę w stanie przewidzieć jego akcji. Teraz, kiedy jesteśmy blisko zwycięstwa nad nim, nie możemy się wycofać.
Izumi skinął głową na znak, że zrozumiał. Mowa Light'a wywarła na nim duże wrażenie. Nie wiedział, co odpowiedzieć.
- Mógłbyś obudzić Ryuka? – zapytał Yagami. – Muszę z nim chwilę porozmawiać.
Katsumi spojrzał na dużą, czarną postać znajdującą się na drugim łóżku. Bóg śmierci leżał skulony, trzymając lewą rękę pod głową i mamrocząc cicho przez sen.
*****
- Noriko Hama wydaje się nie być podejrzana – stwierdziła Aiko Date, opierając plecy o wersalkę.
Ona, Ryuzaki i Okano siedzieli w pokoju na zapleczu sklepu zoologicznego. Na stoliku leżało do połowy opróżnione opakowanie ciasteczek w kształcie pand.
- Dokładnie – potwierdziła Sui, częstując się jednym. – Aiko powiedziała, że w szkole powstał projekt pomagający wybrać odpowiednią uczelnię i obecnie zbierane są opinie od studentów różnych uniwersytetów.
- Przyglądałyśmy się jej przez jakiś czas – kończyła Date – jednak nie widziałyśmy, by kontaktowała się z jakimkolwiek mężczyzną, jeśli nie liczyć jej nauczyciela.
Ryuzaki spojrzał na Aiko. Ta lekko pokręciła głową.
- Miałyśmy szczęście, że Yuri Chiba mieszka w tym samym akademiku – kończyła Okano. – Ona również nie wykonała żadnych podejrzanych ruchów. Udało nam się nawet szybko przeszukać jej pokój.
- Ja też wykreślam ją z kręgu podejrzanych.
Ryuzaki skinął głową. Jedno z ciastek zniknęło w jego ustach.
- To, że dzisiaj nie wykonały żadnych podejrzanych ruchów, o niczym nie świadczy, jednak nie mamy czasu na dalszą obserwację. Następni w kolejce są Tomiko Izumi i Katsumi Izumi. To rodzeństwo, więc nie powinno być większego problemu z ich równoczesną infiltracją.
Date skinęła głową na znak, że zrozumiała. Sui przez chwilę przyglądała się koleżance z zaciekawieniem.
- Spodobało ci się to – powiedziała głośno.
Aiko obróciła głowę w jej stronę.
- Ale co?
- To, że szpiegujemy tych ludzi. Podoba ci się takie zajęcie.
- No i co? – Date przerwała przyjaciółce. – Każdy ma prawo do własnych zainteresowań.
Kiedy Aiko i Sui wyszły, L włączył komputer. Chwilę później miał już połączenie z grupą dochodzeniową. Aizawa odebrał połączenie. Cała trójka siedziała w komisariacie. Tota bujał się na krześle, przeglądając kartki. Hideki robił to samo. Tylko Shuichi siedział przed klawiaturą.
- I co, Ryuzaki? – zapytał. –Jakie wieści?
Matsuda i Ide podnieśli wzrok znad skryptów. Dopiero teraz uświadomili sobie, że odbywa się połączenie.
- Hama i Chiba nie są głównymi podejrzanymi – powiedział na głos. Echo jego syntetycznego głosu rozległo się w głośnikach. - Proponuję jednak, by je poobserwować przez jakiś czas.
W tle Matsuda odetchnął.
- Czyli kogo teraz będą sprawdzały Okano-kun i Date-kun?
- Rodzeństwo Izumi.
- Rozumiem. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
*****
To, co zamierzał zrobić, było nieodpowiedzialne. Tak przynajmniej sprawa wyglądała z punktu widzenia normalnego człowieka.
Agent FBI stał przed sklepem zoologicznym. To tutaj tymczasowo znajdował się Kira.
Chciał się przekonać na własnej skórze, jakim on jest człowiekiem. Móc z nim porozmawiać przez chwilę. Takie rzeczy zawsze go ciągnęły, dlatego właśnie zdecydował się pracować w FBI.
Brunet, którego rysopis N podał na pierwszym spotkaniu, wkładał właśnie dziwne ziarna do klatki z papugą. Był obecnie jedyną osobą w sklepie.
Agent FBI wziął głęboki oddech, po czym głośno wypuścił powietrze z płuc. Podszedł do drzwi i nacisnął klamkę.
W jego nozdrza uderzył zapach zwierząt. Instynktownie zmarszczył nos. Woń na pewno nie należała do listy jego dziesięciu ulubionych.
Brunet obrócił głowę w jego stronę. Przez chwilę mu się przyglądał.
- Rozumiem, że przyszedł pan tu coś kupić. – Miał cichy, spokojny głos.
To jest jakieś szaleństwo, pomyślał, po czym zaprzeczył ruchem głowy.
- Przyszedłem z tobą porozmawiać.
*****
Ryuk lewitował w powietrzu koło odbiornika telewizyjnego. Oglądał kończącą się walkę. Spoceni bokserzy nie mieli już tyle siły, co na początku.
Westchnął głośno. Wcześniej było ciekawiej.
Spojrzał na Light'a. Yagami siedział pochylony nad kolejnym artykułem do gazety.
To może być ciekawsze.
Ryuk podleciał do biurka. Yagami obrócił głowę w jego stronę.
- Co jest, Ryuku? – zapytał.
- Znudziła mi się walka bokserska.
Light lekko się zaśmiał.
- Ten rodzaj sportu nie był nigdy szczególnie ciekawy.
Wrócił do pisania artykułu. Bóg śmierci przeczytał pierwszą część tekstu, jednak to również szybko go znudziło. Nie interesowała go polityka.
Zaczął jednak się zastanawiać, dlaczego Katsumi wszystko pamięta. Wpisywał nazwiska, kiedy był właścicielem notesu, więc powinien utracić wspomnienia. Obecnym posiadaczem Death Note'a jest Light. Coś musiało go ominąć...
- Light, tak właściwie to czemu Katsumi wszystko pamięta? – zapytał na głos.
Yagami po raz kolejny obrócił się w stronę boga śmierci.
- Co masz na myśli?
Ryuk przekrzywił głowę zdziwiony.
- Katsumi wpisywał nazwiska do notesu, kiedy był jego właścicielem. Potem się go wyrzekł. Dlaczego nie stracił wspomnień?
Light głośno westchnął.
- Ryuku, pamiętasz, że kartka z Death Note, a nawet jej fragment działa jak cały notatnik?
- Pamiętam, ale...
- To czemu się pytasz?
Bogu śmierci odebrało mowę. Czy on zawsze był taki... pyskaty?
- Ale... - zaczął się jąkać. – Kiedy Rem dotknęła Misę kartką...
- FRAGMENTEM kartki – poprawił go Yagami, naciskając na pierwszy wyraz. – Był po prostu za mały, by mogła odzyskać wspomnienia.
Ryuk skinął głową.
- W takim razie...
- ...Katsumi nosi przy sobie jedną kartkę z Death Note'a.
Przez chwilę panowała cisza. Light wrócił do pisania artykułu. Ryuk jednak znów zadał pytanie.
- W takim razie, dlaczego nosiłeś cały notatnik przywiązany gorsetem, kiedy twój ojciec posiadał oczy?
Yagami westchnął z irytacją.
- Dasz mi skończyć? – zapytał.
- Jak mi dopowiesz.
Light chwycił się lewą ręką za czoło. Był zirytowany.
- Wtedy nie mogłem nic sprawdzić. Wiedziałem, że cały notatnik pozwala zachować wspomnienia. Nie byłem pewny, czy sama kartka zadziała. Nie mogłem nawet tego sprawdzić tak, by nie wzbudzić podejrzeń, dlatego użyłem całego notatnika.
- Jeszcze jedno pytanie – powiedział Ryuk. – Kiedy to sprawdzaliście?
- Spałeś – rzekł Yagami. – A teraz pozwól, że dokończę artykuł. Mam zamiar zanieść go do redakcji, zanim Katsumi wróci.
*****
L wpatrywał się w osobę, która chwilę temu weszła do budynku. Mężczyzna miał czarne włosy i opaloną cerę. Był ubrany w białą koszulę, ciemne spodnie z prostymi nogawkami oraz sportowe buty.
- Rozumiem, że jest pan agentem FBI pod rządami N'a?
Skinął głową potwierdzająco.
- Widziałem już pana.
„Więc mnie zauważył?", zapytał w myślach brunet.
- Kiedy?
L zignorował pytanie. Wrócił do swojego poprzedniego zajęcia.
- James Cast – przedstawił się agent.
Ryuzaki skinął głową.
- Nie uważa pan, że to ryzykowne kontaktować się z podejrzanym o bycie Kirą? – rzekł dopiero po chwili.
- Uważam to za ryzykowne.
L zaczął prześwietlać go wzrokiem.
- No więc, o czym chciał pan porozmawiać?
*****
Sui i Aiko przyglądały się z daleka dość wysokiemu brunetowi, który właśnie wychodził z terenu uczelni.
- To on? – zapytała Okano, wskazując palcem na osobę naprzeciwko nich.
Aiko chwyciła ją za przedramię, po czym opuściła jej rękę.
- Tak, to on.
Katsumi szybko się oddalał. Obie dziewczyny ruszyły za nim, utrzymując pewną odległość.
- A nie możemy zrobić tak, jak z Noriko Hamą?
Date pokręciła głową.
- Przestań na chwilę mówić.
Sui westchnęła, opuszczając głowę.
- Chciałam tylko zapytać.
Aiko zignorowała jej uwagę, skupiając wzrok na studencie. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się z tłumu. Nic w jego zachowaniu nie mogłoby zwrócić podejrzeń.
Przeszły parę ulic. Sui podniosła głowę i, razem z Aiko, przyglądała się Izumiemu.
Student zatrzymał się na chwilę, by sprawdzić coś w telefonie. Obie dziewczyny przystanęły. Z uwagą śledziły każdy jego ruch. Katsumi po chwili jednak włożył telefon z powrotem do kieszeni i ruszył dalej.
Kilka minut później do Izumiego dołączyło dwoje mężczyzn. Byli w podobnym wieku, co on. Jeden z nich był niski. Miał jasne włosy upięte w dość dziwaczną fryzurę przypominającą koński ogon. Drugi z nich pojawił się trochę później. Miał on brązowe włosy sięgające trochę poniżej uszu.
Ciekawe, kto to, pomyślała Aiko.
Trójka na chwilę przystanęła. Brązowowłosy stanął bokiem do towarzyszy i zaczął im coś tłumaczyć.
Aiko zaniemówiła, widząc jego twarz. On... on był...
Spoglądał teraz prosto na nie. Aiko dopiero po kilku chwilach otrząsnęła się z szoku.
- Sui – powiedziała – idziemy.
Chwyciła koleżankę za przedramię i obróciła się na pięcie. Poszła w przeciwną stronę.
Kiedy oddaliły się od tego człowieka, wyjęła telefon z kieszeni i pośpiesznie wybrała numer. Tylko chwilę czekała na odebranie telefonu.
- Słucham – w głośniku rozległ się głos.
- Ryuzaki, to Katsumi Izumi.
*****
Aiko i Ryuzaki siedzieli w pokoju. Okano wyszła przed chwilą, zostawiając ich samych.
- Widziałam cię w kawiarni, jak rozmawiałeś z brązowowłosym mężczyzną – powiedziała Date, zakładając nogę na nogę. – Spotkałeś się z nim wcześniej w redakcji gazety.
Ryuzaki skinął głową.
- Rozumiem.
- Śledziłam cię, a ty z takim spokojem to przyjmujesz?
Skinął głową po raz kolejny.
- Wiedziałeś o wszystkim?
Zaprzeczenie.
- Nie, dopiero teraz się dowiedziałem. Rozumiem cię. Chcesz się dowiedzieć, kim jestem.
Tym razem to Aiko skinęła głową. Naprawdę chciała się dowiedzieć.
- Jesteś dość dziwny – wyznała. – Nie chodzi tu o wygląd, czy zachowanie.
- Więc o co?
Date westchnęła.
- To nie tak prosto wytłumaczyć.
- Spróbuj.
Wzięła głęboki oddech. Jeszcze nikomu o tym nie mówiła. Wolała to trzymać w tajemnicy. Ale teraz nie mogła się już wycofać.
Minęła chwila, dwie trzy. Ona wciąż milczała. Nie wiedziała, od czego zacząć.
- Pozwól, że ci pomogę – powiedział Ryuzaki. – Jak mam na imię?
- Ryuzaki – odpowiedziała bez zastanowienia – Nazywasz się Ryuzaki.
Oczy mężczyzny spojrzały prosto na nią. Chyba pierwszy raz pojawił się w nich ślad uczucia. Nikły, prawie niezauważalny, ale jednak. Był to zawód. Rozczarowanie.
Chwilę później jednak pojawiło się coś innego. Pewność i determinacja.
- Zła odpowiedź.
- L – powiedziała. – L Lawilet.
Ryuzaki opuścił wzrok i podrapał się w kolano. Aiko poczuła się trochę pewniej.
- Od kiedy pamiętam, widzę...
- ...imiona oraz czas śmierci osób, na które spoglądasz – dokończył za nią.
- Tak – powiedziała lekko zszokowana.
Przez chwilę panowała cisza.
- Do tej pory spotkałam niewiele osób, które były bliskie śmierci. Zdarzyło mi się kiedyś patrzeć, jak ktoś umiera. Wtedy liczby nad jego głową powoli malały, aż do zera. Tamtego czasu zrozumiałam, co one pokazują.
L skinął głową. Nie odezwał się ani słowem.
- Twój przypadek jest jednak dziwny – kontynuowała. – Kiedy pierwszy raz cię spotkałam, wydałeś mi się przez to podejrzany. Jednak niezmiernie mnie ciekawiło, dlaczego masz całkowicie nieszablonowe dane. Chyba tylko dlatego nie wykopałam cię wtedy z pokoju.
- Co masz na myśli, mówiąc „nieszablonowe"? – zapytał.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak wrócił jej normalny wygląd.
- Chodzi o twój czas – powiedziała. – Jest niezwykle dziwny.
- Jak?
Ryuzaki skupił na niej wzrok, jak wówczas, kiedy nazwała Matsudę „Takao". Ona jednak zdawała się nie zwracać na to uwagi.
- On zmienia się cały czas.
Ryuzaki nic nie odpowiedział. Przyglądał się Date z jeszcze większym zainteresowanej. Aiko wyglądała, jakby była w transie.
- Raz wskazuje śmierć za parę chwil, innym razem ma niewyobrażalną wielkość – komentowała, patrząc prosto na twarz L'owi.
Ryuzaki na chwilę obrócił głowę w drugą stronę. Date drgnęła.
- Ale... - zaczęła się jąkać – ale jak... dowiedziałeś się, że mogę widzieć czyjeś nazwisko?
- Widziałem, jak za pierwszym razem uważnie się mi przyglądałaś. Później mnie śledziłaś. Wyraźnie zainteresowałaś się mną. Ostatnim elementem był fakt, że nazwałaś Matsudę „Takao". Wiedziałem, że zmienił swoje dane na właśnie to imię.
*****
Yagami siedział na schodach, opierając się o ścianę budynku. Jednym z niewielu świateł na ulicy była lampa wisząca nad jego głową.
Sięgnął po długopis znajdujący się w kieszeni spodni i włączy go.
- Tak właściwie kogo chcesz wpisać, Light? – zapytał bóg śmierci stojący koło niego.
- Nie mów, że się nie domyślasz, Ryuku – odrzekł, spoglądając na shinigamiego.
- Tylko tak właściwie, to czemu akurat teraz?
- Teraz jest najodpowiedniejsza pora.
Light zapisał nazwisko w notesie, po czym wyrwał kartkę.
- Tylko nie rozumiem, dlaczego teraz jest najodpowiedniejsza pora – rzekł Ryuk.
- Pamiętasz, kiedy dzisiaj na ulicy stanąłem bokiem do Katsumi'ego?
Bóg śmierci skinął głową.
- Za nami szła pewna dziewczyna. Widziałem ją również, kiedy byłem na spotkaniu w kawiarni. W obu miejscach uważnie mi się przyglądała.
- Więc uważasz, że mogłaby szpiegować dla L'a?
Light skinął głową.
- Tak właśnie myślę. Jeśli jest to prawdą, to ostatni moment, by rozpocząć mój plan.
Bóg śmierci zamyślił się na chwilę.
- To w końcu jak wpisałeś Tomiko za pierwszym razem?
*****
- James, dlaczego nic nie mówisz? – zapytał ciemnoskóry brunet, patrząc na kolegę siedzącego koło niego na kanapie.
Agent FBI westchnął. Chwycił szklankę stojącą tuż koło niego na stoliku i poruszył znajdującym się w środku płynem.
- A co, jeśli N tak naprawdę jest fałszywy?
________________________________________________________
Nie przejmujcie się mną. W moim zachowaniu nie ma nic dziwnego.
Nie rusza mnie proponowana trója na koniec z polskiego. Coraz częściej przebywam w świecie wymyślonym, niż realnym (w sensie częściej, niż kiedyś). Żyję swoimi pomysłami na powieści. Nawet rozdział dodałam dużo, dużo wcześniej niż zazwyczaj.
Tak... Na pewno nic mi nie jest...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro