Page 1 - Powrót
Katsumiemu nareszcie udało się wyrwać. Cały dzień chodził po mieście z kolegami ze studiów. I kto by pomyślał, że jedyny powód, dla którego wchodzi teraz na cmentarz, to pozbycie się „ogona" złożonego z przyszłego magistra inżynierii, niedalekiego farmaceuty, informatyka oraz policjanta(niepełniącego jeszcze służby, ale to w najbliższym czasie miało się zmienić).
-Hej Izumi! Kiedy skończysz, dołącz do nas! Idziemy na piwo do knajpy Flaming.
- I dobrze - pomyślał Katsumi - że nie zamierzają czekać. Przynajmniej nie będę musiał przeskakiwać przez płot, by się od nich uwolnić.
Przeszedł kilka alejek, niewiele myśląc.
Powoli zbliżał się wieczór. Od strony zachodu widać było jeszcze większą część słońca.
Katsumi przystanął. Zaczął się zastanawiać, co w takiej sytuacji powinien zrobić. Nie wróci teraz do wynajmowanego mieszkania, bo, znając życie, o tej porze koło wejścia będzie stać Yuriko, córka właściciela domu, i wypatrywać, kiedy on wróci.
Yuriko bowiem była w nim beznadziejnie zakochana. Mimo że chodziła do 1 klasy liceum, uczepiła się go, jak rzep psiego ogona. Cały czas próbowała go poderwać. Nie myślcie, że inni (w tym sam właściciel domu) nie próbowali wybić jej tego z głowy. Niewiele to jednak dało. Ba! To tylko jeszcze bardziej pogłębiło uczucie.
Nie mógł wyjść na miasto, ponieważ istniało ryzyko, że czujne oko policjanta (lub któregokolwiek z jego kolegów) zauważyłoby go. No bo kto powiedział, że oni będą wiecznie siedzieć w tej knajpie! Katsumi nie miał nastroju do tłumaczeń.
Najlepszą opcja było zostanie tutaj.
Izumi rozejrzał się wokół. Nieopodal pomiędzy grobami stała czarna ławka. Prawdopodobnie postawiła ją tu rodzina Sakurai'ów, do której należał przylegający grafitowy nagrobek.
Katsumi usiadł na ławce i otworzył torbę. Oprócz niezliczonej ilości papierów, książek z biblioteki oraz kilkunastu kołozeszytów znajdował się tam czarny notatnik. To właśnie jego wyjął Izumi.
Gdy wziął go do ręki, białe litery na okładce zalśniły. Napis DEATH NOTE był niezwykle dobrze widoczny, jakby ktoś go przed chwilą namalował.
Katsumi dopiero po chwili dojrzał przymocowaną srebrnym łańcuszkiem białą gumkę. Wziął ja do ręki. Wyglądała na praktycznie nieużywaną.
- Pewnie poprzedni właściciel często korzystał z gumki i wolał ją mieć blisko. - Katsumi uśmiechnął się na tę myśl. Jemu też często ginęły tego typu rzeczy.
Puścił ją i zajrzał na pierwszą stronę.
„How to use"
„Człowiek, którego imię zostanie wpisane w ten notes, umrze."
„Ten notes nie zadziała, Jeżeli piszący nie będzie znał twarzy osoby, której imię wpisuje. Tak więc osoby posiadające to samo imię nie będą dotknięte."
„Jeżeli przyczyna śmierci zostanie wpisana w ciągu 40 sekund od zapisania imienia, tak się stanie"
„Jeżeli przyczyna śmierci nie zostanie sprecyzowana, osoba umrze po prostu na atak serca"
- Ludzie mają naprawdę dobre pomysły na żart. - pomyślał Izumi i zaczął kartkować zeszyt - Jest tu wpisany Shibumaru Takuo (aż 7 razy!), a nawet jakiś Amerykanin. - przewracał dalej kartki - Wgląda na to, że ten zeszyt już od dłuższego czasu krąży po Japonii. Ale niektórzy ludzie maja naprawdę okropny charakter pisma. - tu spojrzał na wpis, który ledwo mógł rozczytać. - „Louitet", „Louuijet"? A może jakoś inaczej?
Wziął gumkę do ręki i zaczął ścierać to nazwisko. - Myślę, że ten zeszyt może posłużyć mi jako notatnik. Tylko niech te wszystkie okropne wpisy znikną. - pomyślał i zabrał się jeszcze bardziej pieczołowicie do pracy. Po chwili napis był niewidoczny. - Naprawdę dobra gumka - stwierdził w myślach Izumi, zginając zeszyt. Teraz słonce prześwietlało kartkę, jakby było promieniami Rentgena - Nie ma nawet śladu.
Zaczął przeglądać zeszyt dalej. Tutaj pojawiało się głównie staranne pismo w równych odstępach. - Wygląda to jakby pisała to wciąż ta sama osoba. - Katsumi przewracał dalej kartki, aż natrafił na stronę, na której większość miejsca zajmowało jedno nazwisko.
- I znowu ten okropny charakter pisma. Z jednej strony imię wygląda jak księżyc, a z drugiej może być to również dzień. (Nota: W języku japońskim te dwa znaki wyglądają tak:月 (księżyc) i 日 (dzień) ). Nazwisko również jest praktycznie nie do odczytania. - Izumi zaczął ścierać również i ten wpis. Kiedy skończył, na kartce nic nie pozostało.
*****
Otworzył oczy. Wokół panowała ciemność. I jeszcze coś. Ostry, niemiły zapach. W tej chwili nie mógł sobie przypomnieć, co to było. Nie pamiętał nawet własnego imienia.
Nagle wszystko zaczęło powracać. Przed jego oczami migały obrazy.
Piorun
Kościół
Wammy's House
Watari
Litera L wypisana czcionką Old English MT
Naomi Misora siedząca po drugiej stronie kamery
Ostatnie miesiące przelatywały jak szalone.
Pentagram na ścianie więzienia
Rejestr kamer z dworca
Light przy nauce
Uniwersytet
Misa Amane pod obserwacją
Higuchi jako Kira
Czarny notatnik
Rem
Yagami pochylający się nad nim
I wtedy zrozumiał, co się dzieje.
On umarł. Rem wpisała go do notatnika.
Teraz znajduje się w swojej trumnie we własnym grobie. Tylko, dlaczego jeszcze żyje?
Nie zastanawiał się nad tym dłużej. Najpierw musiał się stąd wydostać.
Spróbował otworzyć wieko. Uniosło się ono na wysokość 1 cm.
- Musi być ryglowane od zewnątrz. - pomyślał.
*****
Sui Okano przeszła przez bramę cmentarza. Jej długie, proste, rude włosy powiewały za nią. Zielone oczy bystrze przyglądały się otoczeniu.
Podwinęła rękaw swojej czarnej bluzy i spojrzała na zegarek, który ostatnio kupiła na pchlim targu. Była 20:33.
Sui musiała się spieszyć.
Przeszła przez kilkanaście alejek, aż trafiła na ogrodzenie. Skręciła w prawo. Ominęła kilka grobów i stanęła przed czarnym, bazaltowym nagrobkiem.
Na środku tablicy znajdowała się fotografia kobiety i mężczyzny. Para wyglądała na szczęśliwą. Ruda kobieta około trzydziestki piątki uśmiechała się do kadru. Stojący obok brunet, wyglądający na nieco starszego, starał się zachować powagę, co jednak nie bardzo mu wychodziło. Pod spodem złotymi literami wypisano:
OSAMU I FUMIKO OKANO
ZM. 25 PAŹDZIERNIKA 2009R
Sui była sierotą. Od jedenastego roku życia mieszkała w pobliskim sierocińcu.
- Cześć mamo, cześć tato. - powiedziała w stronę nagrobka. - Miło mi was znowu widzieć.
Jej wzrok mimowolnie przesunął się na sąsiedni grób. Był on wykonany z białego kamienia. Czarnych liter, mówiących kto był tu pochowany, nie dało się praktycznie odczytać.
Sui pamiętała, że zwróciła na niego uwagę już kilka dni po pogrzebie swoich rodziców. Leżało na nim pełno potłuczonych świeczek, a płyta była pokryta ziemią. Już wtedy litery były nieczytelne.
Mimo że miała wtedy jedenaście lat, postanowiła na nim posprzątać.
- Nie chcę, żeby w sąsiedztwie moich rodziców był taki smutny i opuszczony grób. - myślała.
I faktycznie, ten grób był naprawdę opuszczony.
Przez cale 6 lat, czyli odkąd tutaj przychodziła, nie widziała najmniejszego znaku bytności jakiejkolwiek osoby oprócz niej.
W grobie były pochowane dwie osoby. Dwaj mężczyźni. Jeden z nich był w podeszłym wieku. Sui nie wiedziała, ile dokładnie żył. Jedyną podpowiedzią był napis, którego po części się domyśliła: „ żył lat 7_ " Ostatnia liczba była niewidoczna, lecz na pewno istniała. Druga osoba miała 25 lat. Co musiało się stać, żeby umrzeć w tak młodym wieku? Pewnie dla jego rodziców musiała być to straszna wiadomość.
Niestety nie przyklejono zdjęć, a nazwiska były w fatalnym stanie. Jedyne, co dało się odczytać, to litera L na początku imienia młodszego.
Sui wróciła wzrokiem na nagrobek swoich rodziców i zaczęła się zastanawiać, czy kiedy ona umrze, ludzie o niej zapomną tak samo, jak o tej dwójce.
*****
- Ludzka pomysłowość nie zna granic. - powiedział do siebie Katsumi, czytając po raz kolejny zasady - I że komuś chciało się wymyślić to dla głupiego żartu.
Siedział kilka minut pogrążony w lekturze. Dla niego było pewne, że autor tego żartu musiał być geniuszem. Praktycznie każdy chciałby ten zeszyt wykorzystać choć jeden raz, nawet by sprawdzić jego działanie, a kiedy przekonywał się, że to kłamstwo, odkładał zeszyt na ulicę, by ponabijać się z innych. Łańcuszek mógł nie mieć końca.
Nagle płyta na grobie obok poruszyła się. Izumi spojrzał w jej kierunku. Nagrobek wykonany z czarnego kamienia wyglądał tak samo, jak w chwili, gdy tu przyszedł. Był jednak pewien, że coś się tam działo. Na pewno mu się nie wydawało.
Płyta znów się lekko uniosła. Katsumi podszedł i przez chwilę przyglądał się nagrobkowi. Mimo że miał już kilka lat, wyglądał jak nowy. Widać, że osoby tu pochowane, były często odwiedzane przez rodzinę.
Wtedy Izumi przypomniał sobie powód zainteresowania grobem. Do płyty nie były przymocowane żadne sznurki (co i tak było mało prawdopodobne). Wyglądało na to, że w najbliższym czasie nikt jej również nie podnosił.
Już miał stwierdzić, że mu się jednak wydawało, wziąć swoją torbę i wrócić do wynajmowanego pokoju, kiedy jego uwagę przykuło coś jeszcze. W grobie były pochowane dwie osoby. Ojciec i syn, sądząc po nazwisku. Starszy z nich miał 54 lata. Był to mężczyzna z siwymi włosami i okularami na nosie. Soichiro - bo tak miał na imię - patrzył z fotografii spokojnym, uprzejmym wzrokiem. Jego syn miał 24 lata. Brązowe, pełne życia oczy były lekko ciemniejsze od włosów.
Tok myśli Katsumiego przerwało poruszenie się płyty. Izumi był teraz pewny, że nic mu się nie przywidziało.
Przyjrzał się krawędzi płyt. Pomiędzy nimi powstała mała szczelinka, przez którą do grobowca sączyło się światło.
Po chwili dziura się leciutko powiększyła.
Ktoś był na dole i próbował znaleźć wyjście.
Izumi bez zastanowienia chwycił płytę i pomógł odsunąć ją na bok wystarczająco, by jedna osoba mogła swobodne się przecisnąć.
Nieprzyjemny zapach mocno uderzył w jego nozdrza. Był tak okropny, że Katsumi z trudem powstrzymywał się od założenia bluzki na nos.
Nagle dwie ręce chwyciły brzegu nagrobka. Izumi pomógł podciągnąć się uwięzionemu. Po kilku chwilach nieznajomy zeskoczył z krawędzi grobu i wylądował na trawie.
Katsumi stwierdził, że był niewiele starszy od niego. Ubrano go w czarny garnitur z czerwonym krawatem.
Młody mężczyzna otrzepał się i spojrzał na Izumiego.
Katsumi wstrzymał oddech. Oczy, które teraz na niego patrzyły, były takie same, jak te na fotografii upamiętniającej pochowanego tu syna Soichiro.
*****
Jakimś cudem udało mu się odsunąć blokadę trumny. Teraz zostało tylko wyjść stąd.
Obecnie krążył po omacku w poszukiwaniu odpowiednie ścianki. Grób nie był dość wysoki, lecz dla kogoś z jego postawą nie stanowiło to żadnego problemu.
Płytę górną zamontowano trwale do reszty konstrukcji. Tylna i boczne tez były przymocowane do siebie na amen. Czyli ścianka znajdowała się z przodu.
Po kilku chwilach udało mu się znaleźć to, czego szukał. W płycie znajdowało się wycięcie o szerokości ok. 1 metra. Zakryte oddzielnym kawałkiem marmuru i przymocowane lekko spoiną dawało możliwość szybkiego dostania się do środka, lecz rozbrojone, mogło posłużyć za wyjście.
Od razu zabrał się do pracy. Klej z łatwością odchodził od płyty. Po kilku minutach był już w stanie wyważyć marmur.
Wyglądało na to, że właśnie znalazł wyjście.
*****
Sui stała nad grobem rodziców. Wiatr rozwiewał jej proste włosy i pieścił policzki, po których płynęła łza.
- To przez tą pogodę. - powiedziała na głos i przetarła rękawem miejsce tuż pod okiem - Tylko czasami brakuje mi was.
Powietrze zawiało jeszcze mocniej, jakby chciało ją objąć i pocieszyć; przekazać, że wszystko będzie dobrze.
Ale nie było. W szkole, odkąd pamiętała, dzieciaki wyśmiewały się z tego, że jest sierotą. Problemem dla nich były również jej czerwone włosy. Kiedy jeszcze miała rodziców, chodziła do szkoły na przedmieściu, gdzie nie zwracano tak bardzo uwagi na to, że była ruda. Wszystko się zmieniło, gdy została wysłana do Tokio. Na okrągło była otaczana złośliwymi uwagami ze strony rówieśników. Tak samo było w sierocińcu. Jedyną jej przyjaciółką była Aiko Date, blondynka w tym samym wieku, z którą dzieliła pokój. Nie znała ona swoich rodziców, toteż nie rozumiała rozpaczy po ich stracie. Sui zastanawiała się, jak to jest nie zaznać ciepła rodzinnego, ale z drugiej strony może było to lepiej dla niej. Nie dosięgł jej tak okropny ból.
Po policzkach znów zaczęły płynąć łzy. Znów otarła je rękawem bluzy.
Po szkole przychodziła do małego sklepiku zoologicznego umiejscowionego niedaleko sierocińca. Pracowała tam jako pomocnica przy inwentarzu. Układała produkty na półkach, karmiła zwierzęta. W zamian dostawała coś w rodzaju kieszonkowego.
Na jednej z półek w sklepie siedziała błękitna papuga, do której często mówiła. Była jej drugą przyjaciółką. Czasami wydawało jej się, że właściciel specjalnie nie sprzedaje tego zwierzątka, by ona mogła się nią opiekować.
Jednak nie mogła wszystkiego powiedzieć ptaku. To nie było to samo, jak mówienie do osoby myślącej.
- Chciałabym spotkać w końcu osobę, która naprawdę by mnie zrozumiała. - szepnęła cicho, a jej słowa zagłuszył wiatr.
Dokładnie w tym samym momencie z sąsiedniego grobu odpadła płyta. Najpierw pojawiły się ręce, a potem wynurzyła cała postać. Był to młody mężczyzna z czarnymi, potarganymi włosami i pogniecioną, białą koszulką.
Chwilę potem nastała ciemność.
*****
- Jesteś duchem! - krzyknął Katsumi, cofając się z wzrokiem pełnym przerażenia.
- To naprawdę ciekawe. - powiedział nieznajomy, oglądając swoje dłonie - Naprawdę bardzo ciekawe.
- Kim jesteś?! - krzyknął ponownie Izumi - Duchem, diabłem, czy może demonem!
Katsumi przyglądał się osobnikowi niespokojnie. Jak już wcześniej trafnie zauważył, nieznajomy był niewiele starszy od niego. Jego dłonie miały blady, prawie śmiertelny odcień. Twarz również przybrała ten sam, woskowy kolor.
Brązowooki znowu skierował na niego wzrok. Lekki uśmiech wykrzywił jego oblicze, a w oczach na krótki moment pojawiły się czerwone błyski.
- Ja? Nie jestem żadnym z wymienionych.
Nieznajomy rzucił okiem w stronę rzeczy Izumiego. Zauważył czarny notatnik leżący na ławce koło jego torby. Podszedł i wziął go do rąk.
Uśmiech na jego twarzy stał się jeszcze szerszy.
Tymczasem Katsumi oprzytomniał. Zdenerwowało go to, że nieznajomy rusza jego rzeczy bez pozwolenia.
- Ktoś zgodził się, żebyś to dotykał!? - krzyknął z furią, wyrywając nieznajomemu zeszyt i chowając go do torby. Zaczął się oddalać, mrucząc coś pod nosem o wdzięczności i wychowaniu.
Tymczasem nieznajomy nadal stał w miejscu i, odwrócony plecami do Katsumiego, powiedział:
- Nie masz zielonego pojęcia o jego działaniu, prawda?
Izumi zatrzymał się w połowie kroku. W pierwszej chwili nie rozumiał jego słów.
- Jeśli chodzi ci o notatnik, to czytałem te zasady i nie wierzę w żadne słowo tam napisane. - powiedział, znów patrząc w jego stronę.
Nieznajomy odwrócił się. Fakt, że znajdują się na cmentarzu, oraz wygląd i zachowanie nieznajomego sprawiły, że Katsumi poczuł się jak w klasycznym horrorze.
Izumi mógłby przysiąc, że tęczówki nieznajomego były ciemniejsze.
- A wypróbowałeś go?
To pytanie sprawiło, że Katsumi zaczął się zastanawiać, czy to wszystko nie jest prawdą.
- Nie, nie wypróbowałem. - powiedział w końcu - I nie zamierzam. Ktoś wymyślił naprawdę okropny żart, a ja nie chce brać w nim udziału.
- W takim razie daj go mi. - odrzekł natychmiast nieznajomy - Nie będziesz brał udziału w żarcie, a ja dowiem się, co jest prawdą, a co nie.
Izumi ponownie odwrócił głowę. Wiedział, że teraz nie odpuści, póki nie sprawdzi notesu.
Podszedł do nieznajomego. Ten wyciągnął do niego rękę w geście powitania. Katsumi uścisnął jego dłoń.
- Nazywam się Katsumi Izumi.
- A ja Light Yagami. I wiem o notatniku więcej, niż ci się zdaje.
*****
Poczuła, że na jej twarz zaczynają spadać krople wody. To pozwoliło jej odzyskać świadomość.
Otworzyła oczy. Pierwszym co zobaczyła była twarz czarnowłosego, młodego mężczyzny trzymającego nieco dziwacznie butelkę.
Zareagowała dopiero po chwili. Instynktownie odsunęła się od nieznajomego.
Dopiero wtedy ujrzała w pełni jego postać. Miał na sobie pomiętą, białą koszulkę z długim rękawem i stare jeansy do kostek. Jego włosy sterczały na wszystkie strony.
Poza, jaką przybrał, była dość dziwaczna. Można był to nazwać swojego rodzaju kucnięciem.
Nieznajomy spojrzał na nią. Miał podkrążone oczy, które były pozbawione tęczówek.
- „Wygląda jak ćpun."- pomyślała Sui i ostatecznie wstała.
Nieznajomy odwrócił głowę i spojrzał przed siebie.
- Kim ty jesteś i skąd miałeś wodę? - wyksztusiła.
Zareagował tak, jakby obudzono go z jakiegoś transu.
- To, kim jestem, jest teraz nieważne. A jeśli chodzi o wodę, to wyjąłem ją z twojej torebki. - odpowiedział nadzwyczaj spokojnym głosem.
- Przeszukiwałeś moją torebkę? - Sui nie kryła oburzenia.
- Nie przeszukiwałem. Wiedziałem, że się tam znajduje.
Ciekawe skąd. Ptaszki mu wyćwierkały.
- A niby skąd to wiedziałeś?
- Masz chorobę oddechową. Prawdopodobnie astmę lub jakieś uczulenie.
- Skąd ten pomysł? Śledziłeś mnie?
- W kieszeni spodni masz inhalator.
Jak na ćpuna, zbyt trzeźwo myśli.
Sui wyciągnęła do niego rękę.
- Sui Okano. - przedstawiła się.
On jednak zdawał się nie zauważać jej dłoni. Uparcie patrzył w punkt przed sobą i ani na chwilę nie odwrócił wzroku.
- Możesz mi mówić Ryuzaki. - odezwał się w końcu - Który dzisiaj?
- Trzynasty maja.
- Roku?
- Dwa tysiące piętnastego.
Ryuzaki nagle przestał się lekko kołysać na stopach. Był po nim widać, że doznał lekkiego szoku.
- Dość dziwny człowiek. - pomyślała Sui - Wie, że mam przy sobie wodę, a dziwi go dzisiejsza data.
Sięgnęła po torebkę, która leżała tuż obok niej. Ku jej uldze nic nie zginęło.
Znowu spojrzała się na nieznajomego. Wtedy przyszła jej do głowy pewna myśl. Ryuzaki mógł przecież uciec z jakiegoś szpitala psychiatrycznego.
Wyjęła telefon z torebki. Jak można się domyślić, był to stary, nie w pełni działający model, jednak na potrzeby komunikowania się, wystarczał.
„Sprawdź, czy ze szpitala psychiatrycznego nikt nie uciekł." - wystukała na klawiaturze i wysłała wiadomość do Aiko Date.
Po kilku sekundach doszła odpowiedź.
„Po co ci to?"
„To ważne" - odpisała i schowała telefon do kieszeni spodni.
Sui po raz kolejny przyjrzała się osobnikowi. Dopiero teraz zauważyła, że jest niezwykle blady. Praktycznie w odcieniu kredy, którą używa się w szkole.
- Ekhmm... - chrząknęła
Ryuzaki spojrzał na nią.
- Chciałam się dowiedzieć, dlaczego zaskoczyła cię dzisiejsza data.
Nieznajomy nie odzywał się przez moment.
- To jest nieważne.
- Twoje nazwisko też było nieważne, a jednak mi je podałeś.
- Powiedziałem, że możesz mnie nazywać Ryuzaki, a nie, że tak się nazywam.
On zdecydowanie nie był ćpunem. Zbyt logicznie myślał.
W jej kieszeni zabrzęczał telefon. Wyjęła go i szybko przeczytała wiadomość.
„ Z psychiatryka nikt nie uciekł. Ze szpitala, więzienia i ośrodka dla ćpunów i alkoholików też."
Sui lubiła tę jej nadprogramowość.
W takim razie kim był Ryuzaki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro