Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Siedziałem w domu przed telewizorem z mamą. Pozamykalismy wszystkie drzwi i okna. Bałem się. Cholernie się bałem tegorocznej nocy. Co roku wyjeżdżaliśmy z tego przekletego miasta tak aby przeżyć. Ale teraz nie mieliśmy żadnych pieniędzy aby uciec. O godzinie 22 usłyszeliśmy komunikat przez który aż dostałem dreszczy.

-Uwaga to nie są ćwiczenia.
Rozpoczyna się noc oczyszczenia ustanowioną przez rząd. Od teraz przez dziewięć godzin wszystkie zbrodnie w tym gwałt i morderstwo nie będzie podlegać karze.
Wszystkim osobom które nie biorą udziału w nocy oczyszczenia proszę się ukryć. Reszcie życzymy powodzenia.- po komunikacie zabrzmiał głośny alarm przez które mam ciarki. Zawsze oglądałem to w telewizji więc nigdy nie sądziłem że to jest takie głośne.

Przytuliłem do siebie mamę A ta zapłakała.

-Przepraszam Cię że musisz to przeżywać.

- Nie musisz mnie przepraszać. To nie twoja wina. Poradzimy sobie.- pocalowalem ja delikatnie we włosy.

Mijały godziny A my słyszeliśmy tylko strzały i krzyki przerażonych ludzi. Chciałem usnąć Ale nie potrafiłem. Mama zresztą też. Gdy usłyszeliśmy że ktoś stara się dobić do naszego mieszkania szybko podniosłem się z kanapy i szybko pobiegłem do kuchni po nóż. Stanąłem obok drzwi i czekałem aż dostaną się do środka. Mama wstała przerażona i stanęła w rogu pokoju. Myślałem że moje nogi robią się jak wata cukrowa. W końcu ktoś wszedł do mieszkania z bronią.Pokierowal się do salonu i gdy ujrzał moja mamę skierował na nią broń. Podbiegłem do niego i wbiłem nóż w ramie mężczyzny. Ten krzyknął A ja przerażony cofnalem się. Odwrócił się i po chwili wycelował broń we mnie.

- Ty szmato!- przymknołem oczy i byłem gotowy kiedy on strzeli.

Lecz to się nie stało. Otworzyłem oczy i moja mama uderzyła go wazonem który zbił się na jego głowie.

-Uciekaj Mike tu nie jest bezpiecznie.

-Mamo nie zostawię Cię chodź ze mną.-z moich oczu polały się łzy.

-Proszę synku uciekaj póki możesz. Ratuj siebie nie mnie.- również zaczęła płakać i przytuliła mnie. Zaczęła głaskać mnie po włosach i ucalowala w czoło.-Idź, pamiętaj że Cię kocham.- zerwała z szyi naszyjnik po naszym tacie i podała mi go. - kocham Cię synku.

- Ja Ciebie też.- już się rozkleiłem i nie potrafiłem powstrzymać łez. Usłyszeliśmy strzały za oknem. Po raz ostatni ja przytulilem i uciekłem jak zwykły tchórz. Wbiegłem w jakąś uliczkę i oparłem się o ścianę.

Słyszałem krzyk mamy i innych ludzi potem strzały i cisza. Zakrylem sobie usta aby nie wydać z siebie dźwięku. Po chwili otarłem łzy z policzków. Wychyliłem się lekko i gdy nikogo nie ujrzałem zacząłem biec w nieznanym mi kierunku.

Po woli płuca i mięśnie zaczęły mnie aż piec.

Zatrzymałem się i aby złapać oddech.
Nagle ktoś pociągnął mnie i przyparł
mocno do ściany. Mezczynza złapał moje nadgarstki nad głową i wyszczerzył się. Rozejrzalem się i było ich więcej. Niektórzy oblizywali usta na mój widok przez co czułem się strasznie.

-A któż to chce się z nami zabawić.- szturchnal nosem moja szyję przez co zamknąłem powieki.

- Nie chce się z wami zabawić zostaw mnie.-chcialem się wyrwać ale to na nic.

-Oj oj oj ktoś tu jest nie grzeczny.- wpil  się w moje usta i zaczął całować. Przekrecilem głowa przez co poskutkowało to tym że mnie mocno złapał za podbródek i odwrócił w swoją stronę.- chyba zaczniemy inaczej się bawić. Panowie zapraszam do zabawy z nasz małą dziwką.

Mężczyzna zaczął całować moja twarz po czym całował moja szyję tworząc na niej malinke. Szarpałem się Ale oni byli O wiele silniejsi.

-Zostaw mnie!- krzyknałem ile miałem sił gdy zaczęli mnie dotykać. Chciałem być silny i nie okazywać żadnych emocji Ale czułem jak łzy spływają po moich policzkach. Po chwili z moich ust wydostał się szloch gdy jeden z nich włożył rękę pod moje bokserki.- P-przestań.- Wpadłem w jeszcze większy płacz  przez co jeden z nich złapał moją twarz i mocno chwycił przez co jęknołem z bólu.

- Czego się drzesz cukiere - mężczyzna nie dokończył. Usłyszałem parę strzałów i czułem jak mężczyźni przestali mnie dotykać i odpadli na ziemię. 

Zakryłem sobie usta dlonia aby nie wydać z siebie dźwięku.
spojrzałem na mężczyzne który był dość wysoki. Z pod kaptura wystawały blond kosmyki wlosow.
W dłoni miał pistolet.

Tak ma wyglądać mój koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro