•°•~☆-1-☆~•°•
- To może ja sobie teraz pójdę okej? Ja w to nie gram i nie chce grać.- chciałem wyminąć mężczyzne jak najszybciej Ale ten złapał mnie za ramie. Spojrzałem na niego i ujrzałem piękne niebieskie oczy.
-I co? Następnym razem Cię zgwalca? Skoro nie bierzesz udziału to czemu nie siedzisz w domu?-jego twarz w żadnym stopniu nie wyrażała jakich kolwiek emocji.
-Musiałem uciec.-spojrzałem w ziemię przypominając sobie jakim beznadziejnym jestem synem że zostawilem swoją mamę.
Mężczyzna złapał delikatnie mój podbródek chcąc delikatnie podnieść moja głowę.
-Hej długo jeszcze? Musimy jechać dalej!-Usłyszeliśmy klakson i koło nas podjechało duże auto terenowe.
Jakiś blondyn z baldaną na głowie machnął na nas przez okno.
-Już idziemy Ash. -Mężczyzna mnie puścił i delikatnie popchnal w stronę auta żebym do niego wsiadł.
Posłusznie wsiadłem do wozu. Obok mnie usiadł niebieskooki. Zaczęliśmy się powoli poruszać.
Wyjąłem naszyjnik który miałem w kieszeni. Obracałem go w palcach aż w końcu zaczęły płynąć mi łzy po policzkach.
-Od kogoś ważnego prawda?-spojrzal na mnie wskazując na naszyjnik.
-Od mamy.-starałem się nie patrzeć na mezczyzne.
-Gdzie teraz jest?
-Nie wiem.-westchnalem blisko do jeszcze większego płaczu.
-Jeśli chcesz możemy jej poszukać.
- Nie wiem gdzie jest bo nie żyje okej?-Spojrzałem na niego z lekkim wyrzutem że drąży ten temat.
Nastała między nami niezreczna cisza. Znów schowałem wisiorek do kieszeni i wyjrzalem przez szybę.
Widziałem jakiegoś chłopaka który dostaje z pięści w twarz i upada na ziemię. Drugi usiadł na nim okrakiem i znów uderzył i zaczął podduszac.
-Zatrzymaj się.-uderzylem lekko w siedzenie przede mną aby Ash się zatrzymał.
Chłopak podniósł jakiś kamień i uderzył tamtego w głowę przez co upadł. Zrzucił to z siebie i chciał uciec Ale znów upadł na ziemię aby złapać oddech.
-Zatrzymaj sie!-krzyknałem aż w końcu się zatrzymał. Wybieglem z auta do tego chłopaka aby mu pomóc.
-Wszystko w porządku? Calum?-wziąłem to pod ramie i chciałem zaprowadzić do auta.
-Mike? O boże tak się cieszę że żyjesz!-przytulił mnie A ja oddałem uścisk. Calum to jest moj przyjaciel ze szkoly. Jedyny przyjaciel.
-A wy gdzie?! Jesteś mi coś winien.- wskazał na Caluma.
Stanąłem przed nim aby na wszelki wypadek ochronić to ciałem.
Ash trafił mężczyźnie w głowę i ten padł.
-Ash?- mój przyjaciel spojrzał w jego stronę.
-O mój Boże jestes caly nic ci nie jest.-Wybiegł z auta i mocno przytulił to do siebie.
- To wy Cię znacie?-bylem lekko zaskoczony.
-Tak. To mój chłopak. Mówiłem Ci o nim.
-Może kiedyś coś wspomniałeś.-staralem się przypomnieć Ale w ostatnim czasie nie mogłem się skupić na tym co Cal do mnie mówi.
-Czemu nie ma Cię w domu?
- Słyszałem że na osiedlu Mike jakieś swiry pozabijały wszystkich mieszkańców. Musiałem iść zobaczyć czy wszystko z Michealem w porządku.
-Dobra musimy jechać dalej.
•°•~☆-🌑-☆~•°•
Powoli wysiedliśmy z pojazdu gdy dotarliśmy już pod dom Ashtona.
Przez całą drogę Luke przyglądał mi się. Czułem jak nie tylko oczy mnie pieką od płaczu Ale również policzki bo zacząłem się rumienić.
Wsiedliśmy do mieszkania Asha. Było ono małe Ale bardzo nowocześnie urządzone. Spytałem gdzie jest łazienka i Ash mnie tam zaprowadził.
Zamknąłem za sobą drzwi i spojrzałem na siebie w lustro. Na szyi miałem dwie malinki pozostawione przez tego oblacha. Opuszkami palców dotknalem swojej szyi. Chciałem płakać jeszcze bardziej na samo wspomnienie wydarzeń z dzisiejszego wieczora.
Zobaczyłem w odbicie lustra jak ktoś uchyla nie pewnie drzwi. Do łazienki wszedł znów niebieskooki.
-Mogę?
-I tak już wszedłeś do środka.-prychnalem i zabrałem rękę z szyi.
-Wszystko w porządku?- dotknął delikatnie mojej dłoni i spojrzał na siniaki na nadgarstku.
-T-tak wszystko gra.-zabralem rękę od niego i zaciagnalem rękawy bluzy.
-Wiec Mike dobrze pamiętam?
-Tak A Ty to?
-Luke.- uśmiechnął się w moja stronę.-Pomóc ci?- wskazał na dwie malinki.
-W jaki sposób?-zmarszczylem lekko brwi do góry.
-Zastąpie je swoimi.-wzruszyl ramionami.
Rozszerzyłem oczy i nie dowierzałem w to co on powiedział.
-Nawet się nie znamy.- skrzyzowalem ręce na piersi.
- Po nocy możemy się poznać lepiej.- delikatnie przegryzl swoją warge i zahaczył przy tym o swój kolczyk w wardze.
Zacząłem się zastanawiać co mam mu odpowiedzieć. No bo kto normalny daje takie propozycje napotkanej osobie. Którą na dodatek widzisz pierwszy raz na oczy.
-Dziękuję.- spojrzałem w ziemię bawiąc się swoimi palcami.-Wiesz gdyby nie Ty to.
- To nic takiego.- podniósł moja twarz i zjechał wzrokiem na moje usta. Również spojrzałem na te należące do chłopaka.
Pochylił się nade mną i delikatnie ucalowal mój nos. Przymknołem oczy i czuje jak jego oddech powoli schodzi aż do samej szyi. Wstrzymalem oddech gdy ucałował kawałek skóry. Złapał się jego ramion A on chwycił moja talie i mnie przyciągnął bliżej do siebie. Polizał moją skórę i chwycił zębami. Zaczął Delikatnie ssać tworząc malinke w tym samym miejscu co tamten mężczyzna. Było mi tak dobrze że z moich ust uciekł cichy jęk.
Gdy oderwal się od mojej szyi znów nachylił się nad moja twarzą i ucałował czoło.
-Już po sprawie.- uśmiechnął się zadziornie. Ciągle mnie trzymając.
-Um tak dzięki jeszcze raz.- nie mogłem oderwać wzroku od jego pięknych niebieskich oczu.
-Chłopaki! Trzeba obmyslic plan!- Ash zaczął nas wołać.
-Już idziemy!-Luke odkrzyknal nie spuszczajac ze mnie wzroku.-Chodz.-Puścił mnie jedną ręka A druga ciągle miał na mojej tali.
Wyszliśmy z pomieszczenia i Luke pokierował mnie tam gdzie czekał Ashton i Calum.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro