Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×60×

Skarby, oficjalnie wracam!

Następnego dnia poszłam do szkoły. Zostało mi niewiele czasu, bo już za dwa dni idę na randkę z Harrym.

Nie żebym odliczała czas, ale to właśnie robię.

Po wyjściu Harry'ego, zadzwoniłam oczywiście do Jasona, ale on na moje obwieszczenie nie zareagował specjalnie entuzjastycznie. Powiedział, że w pewien sposób wiedział, że tak się stanie, ale i tak jestem zbyt głupia, aby coś z tym fantem zrobić.

No i co miałam niby zrobić? Wyśmiałam jego poglądy jako dobra, kochająca przyjaciółka.

- Koa?

Odwróciłam się przodem do blondyna, który zaszczycił mnie jednym ze swoim uroczych, pięknych uśmiechów.

- Dylan, hej. Co tam?

- Słyszałem o tobie i Harrym. Naprawdę chcecie się rozstać? - dopadło mnie naprawdę obezwładniające zmieszanie i resztkami godności powstrzymałam otworzenie ust na całą ich szerokość.

- Skąd.. Skąd to wiesz?

- Powiedział mi - zagryzł wargę. - Jakby, o wszystkim. O tym, co mówiłaś.

A co ja do cholery jasnej mówiłam!?

- O czym dokładniej?

- Że chciałabyś, no wiesz - przekrzywił głowę cwaniacko - wrócić. Do mnie. Powiedział mi, że nie ma nic przeciwko.

Teraz to ja przekrzywiłam głowę, bo nie nie nie, o co chodzi?

- A, to - zaśmiałam się nerwowo. Mam kurwa do pogadania z panem Harrym. - No tak. Przepraszam za niego, miał nie wywierać na tobie presji.

- Nie wywiera - położył mi dłoń na talii. Ten gest wywołał we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony nostalgię i utracone zauroczenie, z drugiej strony czułam się tak, jakbym zdradzała kogoś, Harry'ego albo i nawet samą siebie. Chyba Dylan wyczuł spięcie mojego ciała, bo odsunął rękę. - Przepraszam. Jeszcze nie zerwaliście, a już żyję nami - zaśmiał się, a ja poniekąd wymusiłam słaby uśmiech.

- Ta, dobre - odeszłam dwa kroki, kiedy zbawienny dzwonek opanował szkolny korytarz. - Muszę iść. Trzymaj się, Dylan.

- Pa, kochana.

Kiedy odsunęłam się na bezpieczną odległość, wypuściłam głęboko ppwietrze, czując się wolna i oczyszczona.

- Dusisz się przy nim. Nie powinnaś chcieć tego układu z H.

Gwałtownie odwróciłam głowę, napotykając spojrzenie blondyna.

- O co chodzi? Znaczy, hej Niall, co tam, ładna pogoda, i nie mam bladego pojęcia, o co ci w tym momencie chodzi.

- Spoko, wiem o układzie twoim i H, możesz rozluźnić poślady - popatrzyłam na niego. - No co, skoro Jason wie, to H też mógł komuś powiedzieć? Czy przegapiłem gdzieś te resztki sprawiedliwości?

Parsknęłam.

- Okej, po prostu jestem zdziwiona - przyznałam, kierując się z nim w stronę mojej sali. - Myślałam, że Harry, nie H, tylko Harry nikomu tego nie mówił. Nie potrzebował.

- Każdy musi się komuś wygadać - wzruszył ramionami. - A H musi często oczyścić umysł.

- W związku z naszym układem? Coś mu nie pasuje?

- Nie, nie o to chodzi - zaśmiał się cicho. - Aktualnie pasuje mu za dużo.

- Niall - marudziłam. - Jestem bardzo zmieszana przez te twoje mistyczne, niejednoznaczne odpowiedzi. Spierdalaj z takimi zagadkami, nie jesteś sfinksem.

- Prosił mnie o dyskrecję, czemu miałbym ją łamać? Ale Mala - zatrzymał mnie, kładąc mi dłoń na ramieniu i stając tuż za moim ciałem - pomyśl, czego tak naprawdę chcesz. Harry już wybrał - zbliżył się do mojego ucha - ale jest tchórzem. Beznadziejnie zakochanym idiotą.

I choć, tak byłam spóźniona na lekcje z największą suką, to nie mogłam odpuścić sobie odpowiedzi.

- Niall - przygotowywałam się mentalnie do zadania bardzo ważnego pytania, na które koniecznie potrzebowałam uzyskać odpowiedź. Twierdzącą najlepiej. - Czy ja podobam się Harry'emu?

Zdjął rękę z mojego ramienia.

- Prosił mnie o dyskrecję. Dlaczego miałbym ją łamać?

Kto tęsknił? ;))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro