Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×55×

- Tak po prostu powiedział, że cię kocha?

- Tak po prostu powiedział, że mnie kocha, Jason - jęknęłam, wciskając twarz w poduszkę. To było dziwne. Bardzo dziwne i nienaturalne.

Nie ze strony Stylesa. Z mojej.

Bo nie powinnam poczuć ścisku w żołądku, kiedy to powiedział. Powinnam to zlać, albo wyobrazić sobie, że mówi to Dylan i poczuć nostalgię. Nigdy bym nie pomyślała, że te słowa mogą być dla mnie takie atrakcyjne, kiedy wypowiada je brunet. To nawet nie było tak, że zaczęłam się w nim zakochiwać. Sama po prostu nie wiedziałam, co czuję.

- Przecież ja kocham Dylana, Jason, o co mi chodzi? - wymamrotałam, sięgając po opakowanie krakersków i pudełko Nutelli.

- Jezu, wkurzasz mnie już tym gadaniem - prychnął, wyrywając mi z rąk łyżkę z czekoladową masą. Wzruszyłam ramionami i pozwoliłam mu oblizać łyżkę, sama jedząc suchego krakersa. - Tylko gadasz o tym, jak ty to kochasz Dylana, ale nic z tym nie robisz i zatracasz się w Harrym. Bo robisz to. Robisz to jak cholera.

Popatrzyłam na niego jak na ułomnego, choć gdzieś w głębi przyznawałam mu rację - i sięgnęłam po słoik Nutelli, biorąc trochę na palec. Chuj z kulturą.

- Boże, irytuje mnie to wszystko. Nie wiem, na czym stoję i chciałabym, żeby Harry się określił - przewróciłam się na plecy, ale ostatecznie i tak przycisnęłam poduszkę do twarzy. - Już, jezu, chodziłabym z nim naprawdę, ale niech się debil określi, bo przestaje to ogarniać. Idę do łazienki, nie ruszaj mojego telefonu i najlepiej zrób coś ze sobą.

Popatrzył na mnie z wyrzutem i odprowadził tym spojrzeniem aż pod drzwi. Kiedy zostawiłam go samego, mogłam tylko usłyszeć skrzypienie łóżka, jakby się podnosił, ale nie zwróciłam na to uwagi.

Przesiedziałam w toalecie dłużej niż zamierzałam, bo musiałam uporać się z Nutellą, którą niespecjalnie pobrudziłam sobie trochę włosów.

Zetnę te kudły, jak tylko zyskam odwagę.

Tak więc, dopiero po piętnastu minutach wróciłam do pokoju, gdzie zastałam Jasona z moim telefonem.

- Jason, ty przykurwiu!

Ten zerwał się, ale zaraz potem popatrzył na mnie tym swoim oburzonym spojrzeniem.

- Tylko grałem, jezu - oddał mi telefon. - Zero zaufania.

Nie ufałam mu. Zawsze, gdy kłamał, miał rumeńce - teraz te wypieki dojrzałabym z kilometra. Jednak co takiego Jason mógł zrobić?

Weszłam na Twittera, ale nie wstawił żadnego idiotycznego posta. Potem sprawdziłam, czy na moim My story nie ma kompromitujących zdjęć. Nic a nic. Pustka.

Popatrzyłam na niego. Pewnie chciał obejrzeć jakieś porno.

Wywróciłam oczami i rzuciłam się na materac, biorąc dwa krakersy i naraz wpychając je do buzi.

- Zmieńmy temat, Jason. Harry mi ciąży.

- Stranger Things czy The Vampire Diares?

- Stranger Things - podniosłam się z łóżka po laptopa. - Oooo, albo Sherlocka. Chcę go sobie odświeżyć.

Wzięłam laptopa i ułożyłam się wygodnie na swoim łóżku. Jason wziął z mojego biurka paczkę m&m'sów, drugie opakowanie krakersów i położył się obok mnie, wtulając twarz w moją klatkę piersiową. Nie bez powodu...

- Jason, znajdź sobie dziewczynę, loszkę, panienkę, cokolwiek - odciągnęłam jego twarz od swojej koszulki. - Kojarzysz Arię Loverhood?

- Aria Loverhood? - zmarszczył brwi. - Czarne włosy, ciemna karnacja i usta większe od twojej przyszłości? To ta?

- Jason - parsknęłam. - Twoja przyszłość jest znacznie mniej świetlana, ale tak, o tę mi chodzi.

- Nigdy z nią nie rozmawiałem - wzruszył ramionami.

- Może czas zacząć - poklepałam go po głowie i wpisałam hasło do komputera, to jest datę urodzenia Dylana.

Co sądzicie o nowej okładce?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro