Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

×12×

Następnego dnia przyszłam do szkoły nieco otępiała. Wczorajszy pocałunek ze Stylesem nieco wytrącił mnie z równowagi psychicznej.

Wiedziałam, na co się piszę. Mimo wszystko pocałunek z nim był bardziej podniecający niż seks z Dylanem. Tak, mówię całkowicie poważnie.

Dylan to taki trochę... wieczny prawiczek. Mało chodzi na imprezy, jest miły i pomaga w wolontariacie. Takie życie przekładało się na to, że w łóżku był po prostu monotonny.
Czasem udawałam orgazm.

Zastanawiam się, jak znana eksperymentatorka Bonnie Chanley wytrzymuje taką nudę.

" Jak na dziewczynę, która chce odzyskać chłopaka, to potrafisz nieźle mu nawrzucać "

Jason jak zwykle gadał i gadał, wpatrzony w tyłki innych dziewczyn, a ja odliczałam czas do treningu.

Ostatnia lekcja.

Na matematyce głównie sprawdzałam, czy jestem odpowiednio ubrana. Nie mogłam narzekać na jasne rurki i czarną, obcisłą koszulkę. Nawet Styles stwierdził, że dobrze mi w jasnych spodniach.

Kurdę, fajnie jest słyszeć te komplementy akurat od niego.

Zadzwonił dzwonek, a ja próbowałam pozbierać myśli i przygotować się na ten cholerny trening. Wzięłam torbę, spakowałam do niej rzeczy i poszłam na halę. Przed wejściem jednak zatrzymał mnie Styles.

- Co jest? - spytałam, widząc, że wokół nas nie ma nikogo. Brunet wcisnął mi do rąk szarą, grubą bluzę z jego nazwiskiem na plecach.

- Załóż to - powiedział tylko i pobiegł do szatni się przebrać.

Popatrzyłam na materiał i wzruszyłam ramionami. Póki co, jego rady wychodziły mi na dobre, więc postanowiłam się go posłuchać.

Położyłam torbę na ziemi i włożyłam materiał przez głowę. Rękawy sięgały mi daleko za dłonie, wyglądałam jak worek, ale to było nawet... słodkie?

Wyglądałam nawet uroczo w za dużej bluzie do połowy uda. Przy okazji nareszcie dzisiaj było mi ciepło.

Zaciągnęłam się mocnym zapachem drogich perfum. Nie potrafiłam skojarzyć, do kogo należą, ale z pewnością były wspaniałe.

Weszłam na halę i, jak się okazało, chłopcy stali już w szeregu. Obok Dylana stała Boonie.

Styles złapał mój wzrok i pokazał mi gestem, żebym do niego podeszła. Przybrałam na twarz wielki uśmiech i wykonałam jego polecenie. Brunet przyciągnął mnie w pasie i pocałował w szyję, a ja zachichotałam. Spod przymrużonych oczu doskonale widziałam zdenerwowaną minę Dylana.

- Hej, różyczko - powiedział Styles, a ja rozpłynęłam się na nowe zdrobnienie, jakim mnie obdarzył. Przygryzłam wargę w uśmiechu.

- Hej, koszykarzu - powiedziałam słodko, a on uśmiechnął się z aprobatą. Chyba dobrze zrobiłam.

Dłonie miał splecone za moimi plecami, i w sumie to wyglądaliśmy bardziej jak para, niż Dylan ledwo obejmujący ramieniem Boonie.

- Spytam cię po treningu, okej? - wyszeptał mi Harry do ucha, a ja mimowolnie zadrżałam. Kiwnęłam tylko głową, a on pocałował mnie w płatek ucha i dalej już słuchał trenera.
Boże, ale to jest wszystko nudne.

- Więc dzisiaj ćwiczymy rzuty. Ten, który wrzuci najwięcej punktów, dostaje ocenę celującą. Potem robimy siłówkę.

Chłopcy zgodnie jęknęli, a ja z niezrozumieniem popatrzyłam na bruneta, który mnie obejmował.

- Przekonasz się - powiedział tylko i zbliżył się do mojego ucha. - Czekaj, zmieńmy trochę plan, co?

- Huh? - spytałam zdezorientowana.

- Udawaj, że teraz spytałem cię o chodzenie - mruknął. - Po treningu będę śmierdzieć.

Okej, kurtyna w górę, akcja!

Na moją twarzy wpłynął wielki uśmiech i kiwnęłam głową twierdząco. Harry zbliżył się do mnie i złączył nasze usta. Było wspaniale, tak jak za pierwszym razem. Poczułam ciarki przebiegające wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy na moje palce znowu nawinęłam kosmyk jego włosów.

- No, panowie - powiedział Styles, patrząc na swoich kolegów z drużyny. Opierałam czoło o jego policzek z uśmiechem. - Chyba oficjalnie jestem zajęty.

Początek oficjalnie zakończony. Zabawa się zaczyna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro