Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Gdy tylko wróciłam do "domu" zamknęłam się w pkoju. Cały czas myślałam o dzisiejszym zdarzeniu...

Po bardzo długich przemyśleniach, postanowiłam iż zgodzę się i przyjdę na to pojebane spotkanie...

Wogóle kto jest na tyle chory psychicznie, aby przychodzić o w nocy do szkoły i jeszcze kogoś tam zapraszać i mówić aby tam przyszedł...

Hmm... pomyślmy kto to taki...

Nie wiecie...

Jaka szkoda bo ja wiem.

Gdy już dochodziła godzina... hmmmm 23, tak 23 wiec szybko ubrałam się w mój czarny kombinezon, również czarne trampki oraz czarną skórzaną kurtkę...

Wzięłam jeszcze pistolet... no wiecie tak dla własnego bezpieczeństwa.

O równej północy znalazłam się na terenie szkoły.

Coś kazało mi iść w stronę parkingu...

No tak przecież ostatnie spotkanie i wręczenie tej przeklętej karteczki było właśnie tam...

Głupia ja... oczywiście ze tam pewnie mam się udać...

Na parkingu czekały na mnie 3 osoby...

Kobieta i 2 mężczyzn...

- Achh... jakże miło mi was widzieć... czuje się zaszczycona was widzieć...

Odpowiedziała mi cisza...

Dlaczego te psychole nic nie mówią, jebane nie mowy...

- Wy do cholery umiecie mówić czy nie!!

I znów cisza... Pięknie... no normalnie kurwa przepięknie...

- Czyli jednak nie umiecie mówić -mruknęłam pod nosem - Mniejsza, czego odemnie chcecie?

Nadal cisza, kurwicy można dostać.

W sumie skoro się nie odzywają, to nic odemnie nie chcą. No to idę...

Powoli zaczęłam odchodzić.

Lecz nagle usłyszałam cholerny pisk.

Upadłam na kolana, zaczęłam krzyczeć z bólu...

Kurwa moja głowa, ona zaraz mi pęknie...

Po chwili wszystko ustało...

Zobaczyłam przed sobą slendermana.

- Ochujałeś czy co - wydarłam się do niego.

W głowie usłyszałam głos

- Musimy porozmawiać.

- myślę że nie mamy o czym rozmawiać. - Warknęłam.

- Nie myśl bo ci to chyba nie wychodzi. - powiedział Jeff.

Zignorowałam jego komentarz.

I znów nastała cisza.

- Więc o czym mamy rozmawiać. - powiedziałam przerywając tą głupią ciszę...

- Więc złożymy ci pewną propozycję, na odpowiedz czy się na nią zgadzasz masz tydzień... a jeżeli się nie zgodzisz...

- To zgine...-powiedział przerywając mu.

- Niekoniecznie, być może przeżyjesz...

- pffff... zajebiście.

- Więc - głos zabrała tym razem Mary - mamy do ciebie propozycje nie do odrzucenia. Zamieszkasz z nami w domu creepypast. - powiedziała radośnie.

- Chyba was coś do reszty pojebało!! Mózg wam wyprało czy co!? Ochujaliście do reszty  !! - wydarłam się.

Dobra spokojnie opanuj się... wdech, wydech... dobra jest okej.

- Skoro koniec tematu to papa. Widzimy się tu za tydzień, wiem bla... bla... bla...
 
Obróciłam się i zaczęłam szybkim tempem iść w stronę sierocińca.

Oni chyba naprawdę są głupi jeśli myślą że z nimi zamieszkam - myślałam- to jacyś psychopaci...

Bo ty wcale tez nie jesteś psychopatką wcale a wcale...

Kurde musze jakoś wydostać się z tego bagna i przede wszystkim przeżyć...

Przecież ktoś musi wkurzać ludzi, kto się zajmnie moja robotą.

No nik bo drugiej takiej jak ja nie ma... i tak ma być.

Bo jak to było.. hmm...

Bo jak nie my to kto, bo jak nie my to ktoooo.

No właśnie nikt, bo nikt tego nie zrobi tak dobrze jak ja.

I uuuy mam plan jak się wydostać z tej pojebanej sytuacji...

Tylko oby mi się on udał. Bo jeśli nie, to może być ciekawie...

✴✴✴✴✴✴✴✴

Hejka 😂😂

I jak myślicie, co nasza bohaterka wymyśliła ?

Mam nadzieje że rozdział się podobał 😉.

Alexiaa ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro