I 20 I
- Niall, nie rób nic Harremu! – krzyknęłam za chłopakiem, który dużymi susami pokonywał korytarz. Nie mogłam pozwolić, by Harry został skrzywdzony za coś, co podobało mi się, niestety. Ale to nie jest pretekst by od razu rzucać się z pięściami!
Chociaż... Niall ze wszystkiego robił problemy.
- Styles! Gdzie ty jesteś podły sukinsynie?! – ryknął na całą Rezydencję zbiegając po schodach, a ja tuż za nim, kompletnie mnie ignorując. Dłonie miał zaciśnięte w pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie. Oddech ugrzązł mi w gardle. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i co robić. Nie chciałam by Harremu coś się stało!
- Co się drzesz, stary? Pół tonu ciszej! – Harry wyszedł z łazienki bez koszulki. Budowa ciała Niall'a zapierała dech w piersiach, lecz Harry nie odstawał od pozostałych. Wyglądał bardzo pociągająco.
- Nie. Żyjesz – Niall rzucił się na niego, a mnie dosłownie sparaliżowało. Nogi przyrosły mi do podłogi. Po minie Harrego mogłam wywnioskować, że wiedział, dlaczego Niall usiłował go pobić. Skutecznie chronił się przed jego ciosami, zerkając na mnie ze złością.
- Niall, przestań! – wrzasnęłam, podchodząc do nich. Chwyciłam Niall'a mocno za koszulkę i odciągnęłam go od Harrego, co Styles'a bardzo zaskoczyło. – Nie możesz go bić!
- Dotykał Cię bez mojego pozwolenia! On wie, co mu za to grozi!
- Niall, ale mi się to... podobało – odparłam niepewnie i cichym tonem. Oboje doskonale to usłyszeli. Harry wciągnął gwałtownie powietrze przez nos, a ja czułam na sobie ostre spojrzenie Niall'a, gdy unikałam z nim kontaktu wzrokowego.
- Spójrz na mnie i to powtórz – powiedział napiętym jak struna głosem. Lekko drżąc podniosłam swój wzrok na jego twarz. Nie wyrażała ona żadnych emocji i to mnie najbardziej martwiło. – Powtórz! – wykrzyczał nagle. Podskoczyłam ze strachu i przygryzłam dolną wargę, pełna obaw.
- Podobało mi się to, co robił mi Harry. Doszłam na jego kolanach i pragnęłam tego jeszcze raz... - przerwałam, bo jego pięść śmignęła mi przed oczami i wylądowała na moim lewym policzku. Uderzenie było tak mocne, że padłam na ścianę i uderzyłam o nią głowę, po czym runęłam na posadzkę. Jęknęłam cicho.
- Kurwa, Horan! – Harry wziął go za koszulkę i odszedł z nim na bok, coś do niego wrzeszcząc. Dotknęłam zszokowana swojej twarzy, czując jak pod opuszkami palców rozmazuje mi się coś ciepłego i lepkiego. Niall znowu to zrobił, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Pierdolony sukinsyn. Podniosłam się chwiejnie do pionu i szlochając z powrotem weszłam na piętro. Podparłam się jedną ręką ściany i powoli stąpałam po schodach, gdyż obraz przed oczami lekko mi się kręcił. Moja głowa była pełna natrętnych myśli, a do Niall'a czułam nic innego, niż obrzydzenie. Jak mogę czuć coś do takiego człowieka, który traktuje kobiety jak worek treningowy? Co ja sobie w ogóle myślałam, gdy wdawałam się w tą znajomość, a seks z nim mógł mi się podobać? Jak mogłam myśleć, że taki ktoś jak on pokocha mnie i będzie żyć długo i szczęśliwie przy moim boku?! Horan nie był typem takiej osoby.
Dla niego liczyło się tylko pieprzenie.
Wybuchając płaczem weszłam do pokoju Harrego wiedząc, że tam będę bezpieczna. Któregoś dnia Harry mówił mi, że jak Niall'owi odbije, mogę się u niego schować. Horan był nieprzewidywalny. Bałam się, że gdy zbyt bardzo się wścieknie zrobi mi krzywdę. Poniekąd sprowokowałam go, ale nie chciałam go okłamywać, bo oberwałabym jeszcze gorzej. Siadłam na białej, skórzanej kanapie Harrego i zwinęłam się na niej w kłębek. Zaledwie rano uprawialiśmy seks, byliśmy w ogromnej euforii... Po raz kolejny przeze mnie Niall wściekł się niepotrzebnie i uderzył mnie. Wykorzystywałam jego słabą stronę. Ale i mimo to, chciałam przy nim być. Tak naprawdę, był dla mnie pierwszą osobą, która mną tak porządnie zaopiekowała się i dała lokum. Derec też, ale pracowanie jako dziwka? To nie była moja wymarzona praca.
Kurwa, kochałam Niall'a. Kochałam tego sukinsyna. Pragnęłam go każdą cząstką swojego ciała i za każdym razem, gdy go przy mnie nie było, czułam się opuszczona.
Kochałam go.
***
- Obudź się, Cassie... - poczułam jak ktoś muska mój policzek dłonią. Jęknęłam pod nosem, przekręcając się na bok. Otworzyłam zdezorientowana oczy, gdyż nie leżałam już na kanapie, a na łóżku Harrego, z głową na jego klatce. Podniosłam się na łokciach i zauważyłam Harrego, który rozluźniony był u mojego boku.
- Kiedy zasnęłam? – spytałam słabym głosem, przeczesując swoje włosy dłońmi, jednocześnie doprowadzając je do porządku.
- Jak przyszedłem, już spałaś – odparł beznamiętnie. Pokiwałam w zamyśleniu głową, patrząc na niego.
- Gdzie Niall? – zadrżałam na wspomnienie go sprzed kilku godzin, takiego wściekłego.
- Zayn gdzieś go zabrał, by ochłonął... Nie był w dobrym stanie – powiedział, przygryzając dolną wargę. – A ty jak się czujesz?
- Koszmarnie... Dręczą mnie wyrzuty sumienia, przez to co powiedziałam – przyznałam szczerze.
- Pojechałaś po bandzie, dziewczyno. Horan jest wściekły... zresztą ja też – jego oczy na chwilę pociemniały. Zesztywniałam.
- Przepraszam, ja... byłam zła na to, co mówiliście podczas obiadu, a potem Niall tak się wszystkiego dopytywał, a ja... pękłam – mruknęłam, łamiącym się głosem. – Uwierz mi, nie chciałam, by coś Ci zrobił z mojego powodu... Może powinnam najpierw wszystko przemyśleć, ale... Boże, przepraszam Cię... - łzy ciekły mi ciurkiem po opuchniętej twarzy, a poczucie winy wzięło nade mną górę.
- Nie płacz, mała – Harry podniósł się i zamknął mnie w swoich ramionach. Dławiąc się łzami, przylgnęłam do jego torsu, a twarz miałam wtuloną w jego brązowe loki, pachnące truskawkowym szamponem do włosów. – Płacz jest dla słabych, ty do nich nie należysz. Szczerze? To nawet przez chwilę zatęskniłem za Twoim zadziornym charakterkiem, ale ty uległaś Niall'owi.
- Co innego miałam zrobić? Nie chciałam czuć się wykorzystywana.
- Seks bez uczuć? To jest właśnie wykorzystywanie – stwierdził, odsuwając się ode mnie. Nie odpowiedziałam mu, bo to co powiedział, nie było prawdą. Harry zauważył moje wahanie. – Cassie, chcesz ze mną pogadać? Obiecuje, że nie powiem nic Niall'owi.
- Nie mamy o czym rozmawiać – warknęłam, próbując wstać z łóżka. Oczywiście Harry mnie powstrzymał.
- Nie wypuszczę Cię stąd dopóki nie powiesz mi prawdy – powiedział dobitnie, zaciskając palce na moim nadgarstku. Syknęłam z bólu.
- Znowu coś ode mnie wymuszasz? Może znowu weźmiesz mnie na kolana? – parsknęłam ironicznie.
- Sama przyznałaś, że Ci się podobało, więc może znowu spróbujemy? – uśmiechnął się krzywo, a mnie to zgasiło. No tak, sama to powiedziałam i wyprzeć się już tego nie mogłam. – Tak właśnie myślałem – zaśmiał się cicho.
- Co chcesz ode mnie usłyszeć, Harry? – zapytałam go, spoglądając na niego na wpół przybita.
- Od kiedy to trwa?
- Co?
- Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię – wywrócił oczami zirytowany.
- Oświeć mnie więc – wzruszyłam ramionami.
- Od jak ty i Niall...?
- Nie, my... - zabrakło mi słów, a gdy próbowałam coś powiedzieć, język mi się plątał jak szalony.
- Zacznijmy z innej beczki... Podobało Ci się jak Cię pieściłem? – na jego twarzy majaczył się tajemniczy uśmiech, ale próbował go ukryć pod maską powagi.
- Nie słyszałeś jak doszłam? – tym razem to ja wywróciłam oczami. – Tak, bardzo mi się podobało.
- Chciałabyś tak jeszcze raz?
- Harry! – uderzyłam go lekko w ramię.
- Tylko pytałem – uśmiechnął się niewinnie. – Gdyby Nialler Cię zaniedbywał, wiesz gdzie mnie szukać, maleńka – puścił mi oczko.
- Och, skończ! Zostałam do tego zmuszona i nie miałam szans!
- Gdybyś mówiła prawdę, nawet bym Cię nie dotknął.
- Pocieszające – prychnęłam.
- Nie prychaj na mnie, bo i wtedy Niall Ci nie pomoże – zagroził.
- Drugi raz się Tobie nie dam – rzekłam.
- To samo mówiłaś za pierwszym razem.
- Skończ mi to wytykać! To nie moja wina!
- Powiedzmy – poddał się, ale i tak się we mnie gotowało. – Drugie pytanie... Kochasz Niall'a?
- Co? – moje serce zamarło na te jego nagłe pytanie. Co gorsza : nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć, Choć nasuwała mi się ona od razu na język.
- Ty kochasz Niall'a – to zabrzmiało jak stwierdzenie, nie pytanie. Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Tkwiliśmy w ciszy przez dobre pół minuty, a on nie spuszczał ze mnie tych swoich dociekliwych oczu, znających prawdę.
- Tak... Tak, kocham – westchnęłam, w środku czując ulgę, ale znikła ona gdy zauważyłam, jak głowa Nialla i tułów tkwi pomiędzy drzwiami do pokoju Harrego. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. – Niall?
- Powinniśmy porozmawiać. Mam Ci dużo do powiedzenia – oświadczył tonem, jaki zazwyczaj używał w pracy.
- Czyli?
- Całą prawdę.
***********
Yhym :3
Do zobaczenia! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro