Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Ryzyko które trzeba podjąć.

Gdy siedzieli w samochodzie Hoon przyglądał się temu zeszytowi. Jedyne co wiedzieli, to tyle, że jeden z nich zniknął a drugi wyjechał. Przeglądał stronę po stronie ale nie dostrzegł tam nic niepokojącego. Gdyby miał spojrzeć na to okiem laika a nie detektywa, uznałby to za zwyczajny pamiętnik, zwyczajnej nastolatki dorastającej na początku XXI wieku.  Westchnął zrezygnowany i rozmasował swoje skronie powoli. Nie podobało mu się, że nie było tu nic konkretnego. Bo chociażby chciał, to ciężko było cokolwiek znaleźć.  Patrząc na to, że policjanci zajmujący się wcześniej tą sprawą nie szczególnie się popisali, nie było zbyt wiele informacji. Sami dowiedzieli się więcej gdy przyjechali osobiście do ojca zaginionej niż z akt które w końcu powinny mówić im wszystko.

- Ślepa uliczka. - Mruknął pod nosem i spojrzał na ostatnią stronę. Tam widniały nazwiska, numery telefonów i adresy jej przyjaciół. Ale co im po nich? Westchnął więc cierpiętniczo czując, że znów znajdują się pod ścianą. - Podjedziemy do tej siostry, może ona coś będzie wiedzieć. - Mruknął bez przekonania.

- W porządku. Skoro i tak tutaj jesteśmy, możemy się rozejrzeć po okolicy. - Odparł Jeon po czym ruszył z miejsca samochodem.


***

Nie zajechali daleko kiedy w końcu znaleźli się pod domem siostry drugiego zaginionego. Dom również nie wyglądał najlepiej, widać było, że brakowało  mu remontu. Wyglądało to wszystko również tak, jakby nikt tu już nie mieszkał. Nie zaszkodziło jednak podejść i sprawdzić. Dwójka detektywów stanęła pod drewnianą bramą, Hoona nie opuszczało dziwne uczucie, że coś jest na rzeczy. Jednak nie wiedział jeszcze co. Jeon wcisnął guzik dzwonka, nikt im nie odpowiedział. Milczeli  nasłuchując i gdy już mieli się odsunąć od bramki ktoś otworzył drzwi domu. Spojrzeli wyżej by dostrzec drobną wychudzoną kobietę. Nie wyglądała na biedną a raczej zmęczoną i zniszczoną przeszłością.
- Czego tu szukacie? Kolejni dziennikarze? Wynocha mi stąd, nie będę udzielać żadnych wywiadów.- Widocznie wściekła kobieta już miała zamiar wrócić do środka kiedy Hoon się odezwał.

- Chcemy rozwiązać sprawę obu zaginięć. Jesteśmy detektywami, przyjechaliśmy tu aż z Seulu.- 

Kobieta zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na tę dwójkę nieco krytycznie. Zaraz jednak westchnęła ciężko i zeszła po betonowych schodach na dół aby ostatecznie otworzyć drewnianą bramę i spojrzeć na tę dwójkę z politowaniem.

- Nie wiem jakich zaginięć, oboje są martwi. - Rzuciła beznamiętnie i odsunęła się aby wpuścić ich do środka. Skierowali się za nią na górę a w akcie łaski gospodyni dostali herbatę. Kobieta zdawała się nie interesować szczególnie zaginięciem brata ani jego koleżanki. 

- Nie wiem, nie wiem czego wy chcecie szukać. Minęło tyle lat , nikt się tym nie interesował poza mediami które szukały sensacji. Oboje nie żyją, bo wątpię aby ktokolwiek z was wierzył , że gdzieś są tylko się ukrywają. 

- Cóż, nie wierzę ale to nie znaczy, że sprawca ma pozostać niewinny. - Stwierdził krótko Hoon przyciągając tym samym uwagę tamtej. Ta zaś westchnęła i usiadła na przeciwko nich.

- Sprawca.. Też coś..- Szepnęła i zmarszczyła brwi nie wierząc w to co słyszy.

- Sprawca albo sprawcy,  obie te sprawy nie uległy jeszcze przedawnieniu więc można to wszystko rozwiązać...

- Bez urazy,  ale to nie jest coś co można rozwiązać od tak. Mój brat został brutalnie zamordowany, macie to w swoich aktach?- Zapytała unosząc brwi. 

- W aktach jest napisane, że zaginął.- Mruknął Jeon specjalnie zaglądając do cienkiej teczki.

- No właśnie. - Skwitowała i podniosła się z miejsca aby pójść do pokoju obok. Zaraz przyniosła teczkę z dokumentami i położyła ją przed nimi. - Mam badania, autopsje, dokumenty z pogrzebu. Wszystko zostało zatuszowane i zniknęło z akt ale ja miałam kopię. Mam nawet zdjęcia mojego brata z pogrzebu. Jednak panowie w garniturach zastraszali mnie, zakazali o tym mówić głośno. Wtedy się bałam,  teraz mi już wszystko jedno. - Odparła wyraźnie znudzona,  a może zmęczona? Hoon nie ruszył się z miejsca a jedynie wbijał swój wzrok w nią. Od razu wyczuł, że nie jest to zwykła sprawa.

- Niech Pani nam opowie, jak zachowywał się Pani brat nim zginął. Czy zmienił się po tym jak zaginęła jego przyjaciółka? 

- Zachowywał się jak paranoik. Miał ciągle wrażenie, że ktoś go obserwuje, że go ściga. Bał się wychodzić z domu, ale wtedy nikt nie spodziewał się, że skończy się to tak tragicznie. Gdy jeszcze mama żyła, sądziliśmy ,że po prostu jest wstrząśnięty po tym co stało się z Ji Eun.  Ale sprawa była nieco bardziej skomplikowana. Brat miał problemy z alkoholem i używkami, mimo, że był dobrym dzieckiem to czasami przychodził pod wpływem dziwnych środków, nigdy nie zgłaszaliśmy tego na policję, baliśmy się, że to go zrujnuje. Miał obiecującą przyszłość,  dobrze się uczył, chciał iść pracować jako lekarz albo policjant, miał duże i ambitne plany. Pomimo tego, nie był złym dzieciakiem. Może trochę zagubionym. - Mruknęła na koniec i zaraz napiła się herbaty. 

- A jakie miał stosunki z Seo Moon Jo? Byli dobrymi przyjaciółmi?

- Do czasu. Jak zaginęła ta dziewczyna Seo oszalał. A przynajmniej tak mówił mi brat, i im dłużej nad tym myślę to coraz bardziej jestem przekonana, że to on za tym wszystkim stoi. Wcześniej chodzili we trójkę,  gdziekolwiek by nie było jedno tam była pozostała dwójka. Mało kiedy się rozdzielali. 

- Oszalał?- Zapytał do tej pory milczący Hoon. - Co to znaczy oszalał?

- Oszalał, po prostu. Biegał z ulotkami, nagabywał ludzi czy widzieli Ji Eun, wszędzie rozwieszał jej zdjęcia. Kiedy mój brat wycofał się z poszukiwań bo zwyczajnie go to przerastało, ten wyżywał się na nim. Miał do niego pretensje, kłócili się. Ktoś rozpuścił plotkę o tym, że niby to mój brat ją skrzywdził. Ale nie było żadnych dowodów, mój brat także do niczego się nie przyznał. Za dwa dni już mojego brata nie było. Miał spotkać się z tym draniem i więcej nie wrócił do domu. W miejscu gdzie był widziany ostatni raz, było pełno krwi. Minęło kilka dni zanim się dowiedziałam co stało się z moim bratem. Cała sprawa została zamieciona pod dywan, jak zresztą każda która kręciła się wokół tej rodziny. Bogaci, ważni, my przy nich byliśmy nikim więc nas traktowali w taki właśnie sposób. Walczyłam kilka lat o sprawiedliwość ale ciągle byłam odsyłana z kwitkiem. Wam też odradzam grzebania w tej sprawie, możecie narobić sobie kłopotów. - Mruknęła na koniec beznamiętnie i znów napiła się herbaty.

- Więc, Seo Moon Jo zamordował Jung Yi Do, myśląc ,że ten jest mordercą? - Zapytał na głos Hoon ale coś mu się tutaj nie zgadzało. Chociaż z drugiej strony,  w sytuacji tak emocjonalnej mało kto postępuje rozsądnie. Mruknął coś pod nosem po czym podrapał się w brodę lokując swój wzrok w drzwiach na przeciwko. - Moglibyśmy obejrzeć jego pokój?- Zapytał po chwili jednak odpowiedziało mu kręcenie głową.

- Nie. Nie ma już jego pokoju. Kiedy zniknął policja weszła i zabrała wszystko z jego pokoju pod pretekstem sprawdzenia tych rzeczy. Do dziś dnia nie odzyskałam nawet łańcuszka który dostał na urodziny. Zniknęło wszystko co miał. Pokój świeci pustkami, nie sądzę abyście cokolwiek znaleźli.  Ale, skoro przyjechaliście tutaj aż z Seulu, droga wolna. - Wstała po czym poprowadziła tę dwójkę do zamkniętych na klucz drzwi. Otwarła je przed nimi a kiedy weszli do środka, dosłownie zobaczyli przejmującą pustkę. Jedyne co było w tym pokoju to biurko, szafa we wnęce z rozsuwanymi drzwiami i łóżko. Zniknęło wszystko co mogło zniknąć. Zero śladów, zero dowodów. Hoon Podziękował skinięciem głowy za otwarcie pokoju. 

Postanowił jednak się rozejrzeć, otworzył szafę, jednak tam nie było nic, nie dostrzegł niczego specjalnego ani żadnej szczególnej wskazówki. Na ścianach widoczne były jaśniejsze ślady, widocznie po zerwanych plakatach czy obrazach. Choć nie spodziewał się zobaczyć u nastolatka niczego innego jak plakatów zespołów lub jakiejś aktorki. Westchnął ciężko i podszedł do biurka, ale i tu nic, zero śladów. Mruknął niezadowolony pod nosem i już zwieńczeniem jego  wizyty tutaj było zajrzenie pod łóżko. Wziął latarkę i poświecił pod spodem. Był gotów podnieść się i wyjść kiedy dostrzegł coś małego i czarnego pod samą ścianą. Wyciągnął rękę aby chwycić tę rzecz a jego oczom zaraz ukazał się mały, zakurzony skórzany dziennik. Otrzepał go z kurzu i mruknął pod nosem, otworzył pierwszą stronę a widząc ,że nie należy on do chłopaka tylko do policjanta, podniósł się z prędkością światła. Wcisnął przedmiot do kieszeni i obrócił się na pięcie aby ruszyć do wyjścia. Podziękował za rozmowę siostrze jednej z dwóch ofiar po czym w pośpiechu opuścił dom w towarzystwie Jeona który znów był zdezorientowany i nie wiedział co właściwie się działo. Gdy znaleźli się w samochodzie, nakazał mu jechać do najbliższego hotelu albo załatwić na te noc miejsce do spania, nie było szans aby dziś wrócili do Seulu.

***

Jeon wraz z Hoonem siedzieli w wynajętym pokoju, między nimi stało kilka pudełek po ramenie i innym jedzeniu, w takich chwilach  Hoon potrafił zjeść naprawdę dużo. 
Hoon wciąż w ciszy studiował notatnik, Jeon odpadł, usypiając na swoim łóżku po wypiciu kilku butelek soju.  Hoon zaś twardo siedział czytając dziennik  i starając się cokolwiek z niego zrozumieć. Pismo momentami było niezbyt wyraźne i czytelne. Westchnął ciężko i już sam miał zamiar położyć się spać kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Podniósł się z miejsca niechętnie, nie wiedział kto miałby pukać do nich o tej porze. Podszedł do drzwi i zmarszczył lekko nos. A kiedy je otworzył równie szybko je zamknął zatrzaskując przed nosem mężczyzny. 

- Żartujesz sobie ze mnie?! - Wrzasnął mężczyzna za drzwiami i znów zastukał w nie. - Otwieraj, nie rób sobie jaj albo cię zwolnię. - Sarknął a Hoon niemal dostał zawału przez taką niezapowiedzianą wizytę. Wziął głębszy wdech i otworzył znów drzwi.

- Dzieciaku... Jeszcze raz mi zatrzaśniesz drzwi przed nosem to wyrzucę cię z pracy na zbity pysk. - Syknął Hwan po czym wtargnął do środka a widok jaki zastał sprawił, że nieco się zagotował. 

- Po co przyjechałeś? Prowadzimy śledztwo.

- Dzwoniłem, pisałem, nie dawałeś znaków życia więc namierzyłem was i przyjechałem sprawdzić co się dzieje. Znam cię na tyle dobrze, że wiem jak potrafisz narobić kłopotów. 

- Nie drzyj się, Jeon śpi.- Mruknął niepocieszony tym towarzystwem Hoon i usiadł na swoim poprzednim miejscu, studiując dziennik. Hwan zaś rozejrzał się po wnętrzu i  przysiadł obok, zaglądając mu przez ramię. Był ciekaw co wciągnęło młodszego na tyle, że ten przez cały dzień milczał. Nie żeby się jakoś szczególnie martwił, zwyczajnie  wolał unikać kłopotów jak mógł a ten chłopak był żywym magnesem na nie.

- Usiądź,  napijesz się soju?- Zapytał już nieco zmęczony i podpity Hoon na co Hwan przystał. Lepsze to i mieć na widoku młodszego niż znów zastanawiać się czy ten nie narobił problemów Zasiadł na przeciw i sięgnął po zalany kieliszek  aby samemu się napić, sięgnął również po podsunięte mu przekąski by coś chociaż przegryźć. 

- Więc, znalazłeś coś? - Zapytał obserwując go badawczo.  W odpowiedzi dostał do ręki akta sprawy z załączonymi zeznaniami które spisał Jeon w trakcie ich wizyty w obu domach. Starszy aż zagwizdał i wypuścił z trudem powietrze z ust.- Zawsze uważam, że swoimi działaniami prosisz się o śmierć, ale teraz muszę przyznać, że to bardziej niż prawdopodobne. Nie powinniście ruszać tej sprawy, prokuratura tego pilnuje.- Mruknął pod nosem i znów napił się alkoholu.

- Mówisz tak, jakbym kiedykolwiek przejmował się prokuraturą. Albo kimkolwiek innym.

- Ale tym razem to nie jest zwykła sprawa,  a wierz mi, że nie chcesz się w to mieszać inaczej to ciebie zmieszają z błotem. - mruknął i pokręcił głową nie wierząc, że tamten wciąż ładuje się w kłopoty. A siłą rzeczy, Hwan nie był w stanie wyciągnąć go z każdego problemu czy sytuacji. Z prokuraturą i kimś tak wysoko postawionym już sobie nie poradzi. Gdzie w grę nie wchodzi zwykły mecenas. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro