20. Bestia, Wiedźma i zwłoki.
Pod posterunkiem policji rozległ się huk zamykanych drzwi czarnego suva. Hoon mruczał pod nosem najróżniejsze przekleństwa, rozmasowując pogryziony obojczyk.
- Cholerna bestia... Jak on mógł w ogóle... Co za idiota, bestia w ludzkiej skórze...- Mruczał pod nosem oddalając się szybkim krokiem od samochodu i kierując w stronę parkingu na którym czekał już Jeon. Ten stał tak, nieco zmieszany i niepewny czy powinien pytać. Na dachu jego samochodu stała już przygotowana kawa. Jeon zdawał się wyglądać na kogoś dobitnie przerażonego, jakby zobaczył ducha.
- Hyung...- Zaczął a zaraz poczuł jak jest łapany za poły kurtki i przybijany do drzwi samochodu. Uniósł dłonie w obronnym geście. - Hyung ale to nie moja wina...!- Wrzasnął mając ochotę osłonić swoją twarz ale w efekcie tylko zacisnął powieki.
- A czyja?! Nie mogłeś mnie upilnować?! Jakim cudem do cholery wylądowałem w mieszkaniu Hwana?! Co to ma znaczyć?! - Wrzasnął i uniósł pięść będąc gotowym strzelić go w pysk za takie zaniedbanie.
- To Noona wylała na ciebie to soju...- Zaczął się tłumaczyć a zaraz potem otworzył oczy i spojrzał na niego jak na idiotę. - Co?! Jak to?!- Sam zaczął krzyczeć z tego całego zamieszania i zdziwienia jakie nim wstrząsnęło.
- Co, co? - Mruknął równie skonsternowany Hoon, sądził, że ten coś wie na ten temat, ale zdawało się, że oboje byli w równie dużym szoku.
- Myślałem, że się gniewasz za tą koszulkę, co wczoraj Noona niechcący wylała na ciebie alkohol... Ale widzę, że to nie było aż tak straszne. Przecież widziałem jak wychodzisz z SangJi... - Zaczął mrukliwie i w odpowiedzi otrzymał nieco lżejszego liścia w twarz, niż wstępnie zamierzał wymierzyć Hoon.
- Pamiętasz naszą umowę? Zawsze wychodzimy razem. Czemu do cholery puściłeś mnie samego?! A... No tak. - Parsknął śmiechem i zaraz strzelił mu z liścia z drugiej strony. - Zdrajca! Zdradziłeś mnie dla dziewczyny?!- Wrzasnął na niego i zaczął okładać Jeona dłońmi, ten nie będąc szczególnie zrażonym zaczął odpierać te ataki próbując się nie zaśmiać.
- No już, daj spokój. - Odparł i klepnął Hoona w ramię. - Ostatecznie przecież nic się nie stało, pogodziłeś się z Hwanem? Jakim cudem w ogóle wylądowałeś u niego?- Zapytał wyraźnie zaciekawiony, momentami zachowywał się jak nastolatka, czekając na najbardziej gorące plotki. Ale sam Hoon nie miał mu nic do powiedzenia bo sam nie miał pojęcia co się właściwie stało. Uderzył go z pięści w brzuch, nie jakoś mocno, ale wystarczająco by zmyć mu uśmiech z twarzy. Nie na długo, zaraz znów zaczął się śmiać. Zdegustowany mężczyzna sięgnął po kawę i pociągnął ze słomki kilka porządnych łyków. Zupełnie tak jakby poziom frustracji nie podniósł mu wystarczająco mocno ciśnienia. Szczególnie po tym co spotkało go z samego rana.
- Aigoo... Chyba umieram...- Sapnął Hoon i z zażenowania osunął się plecami po aucie aby kucnąć i załamać się. Jak mógł zachowywać się tak żenująco? Co też wpadło mu do głowy aby tak robić?
- Hyung... Czy ty płaczesz?- Zapytał Jeon widząc i słysząc ten beznadziejnie żałosny lament z jego strony.
- Nie... Nie płaczę, mam uczulenie na nowe szkła kontaktowe...- Odpowiedział i zaraz znów zaniósł się lamentem a Jeon, który do tej pory kiwał głową, na znak, że rozumie. Tak nagle spojrzał na niego zdziwiony.
- Hyung, ale ty nie nosisz szkieł kontaktowych...- Zaraz po tym z ust Hoona wydobył się krzyk, może bardziej wycie? Cokolwiek to było, z perspektywy Jeona i całej syuacji było to cholernie zabawne. Zakrył na moment usta pięścią aby chrząknąć, próbując powstrzymać śmiech ale to było niezwykle trudne. Zaczął śmiać się głośniej i pochylił aby pozbierać przyjaciela z ziemi.
- Aigoo, Hyung, no już. Chodź, kupie Ci coś słodkiego. - Rzucił Jeon i znów się nieco zaśmiał. Nie mógł nic poradzić na to, że przyjaźnił się z dużym, rozwydrzonym i agresywnym dzieckiem.
- Kupisz mi czekoladę?- Zapytał będąc wciąż załamanym, ledwie trzymając się na nogach.
- Aish... No naprawdę... Hyung, nie bądź już taki żałosny. Kupię ci nawet dwie. - Zaśmiał się i pomógł mu wsiąść do samochodu. Podał mu kawę i z niemal stoickim spokojem wsiadł za kierownicę. Ciężko było mu to wszystko znosić, Hoon kiedy tak histeryzował był naprawdę zabawnym zjawiskiem. Szczególnie jeśli szło o takie błache sprawy.
Część trasy pokonali w milczeniu. Ale za to w akompaniamencie marudzenia samego Hoona który ciągle mruczał coś pod nosem, pochłaniając przy tym drugą tabliczkę czekolady. Ten który tak bardzo nie przepadał za słodyczami, właśnie się nimi zapychał.
- A co z Kyum? - Zapytał w końcu Hoon. - Nie miała jechać z nami?- Zapytał unosząc lekko brew.
- Mówiła, ze spotkamy się na miejscu. Ale zadzwonię do niej. - Odparł Jeon i sięgnął do panelu dotykowego w samochodzie, by wybrać numer Noony. Rozległ się dźwięk łączonego połączenia a zaraz potem, gdzieś z tyłu dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Co to? - Zapytał Hoon a sam Jeon mruknął i rozłączył się.
- Widocznie zostawiła telefon w samochodzie, trudno, może uda nam się spotkać na miejscu. - Odparł zmieszany Jeon a dopiero po chwili do Hoona dotarło to co ten powiedział. Spojrzał na niego podejrzliwie i uniósł brwi.
- Czekaj, czekaj...- Zaczął obracając się w jego kierunku, wciąż zajmując miejsce obok. - Chcesz mi powiedzieć, że Noona jechała z tobą wczoraj samochodem? - Zapytał i zmarszczył brwi lekko. Młodszy z nich, wyraźnie lekko się zaczerwienił i zaczął nerwowo śmiać.
- Przecież to nic takiego, tylko ją odwoziłem...- Zaczął i zaśmiał się głośniej, chcąc zagłuszyć zażenowanie sytuacją w jakiej właśnie się znalazł.- A pamiętasz jak przespałeś się z Hwanem?- Zapytał na co Hoon się oburzył, niemal wpadając w istny szał.
- Jak możesz mi to wypominać?! Jesteś wariatem?!- Wrzeszczał a kątem oka dostrzegł jakiś ruch z tyłu. Odwrócił głowę w tamtym kierunku by zaraz szybko stwierdzić, że było to błędem. Jego oczom ukazała się głowa kobiety, unosząca się wyżej, twarz została okryta gęstymi ciemnymi włosami, więc w pierwszej chwili nie mógł zidentyfikować tego co znajdowało się na tylnej kanapie. Z jego ust uciekł pojedynczy krzyk.
- Dobrze już! Nie krzycz na mnie!- Wrzasnął w odpowiedzi Jeon, nie zdając sobie nawet sprawy z tego co działo się za nim. Jednak z ust Hoona wydobył się kolejny przeraźliwy krzyk.
- P..P...P...- Zaczął a Jeon westchnął ciężko.
- Przestań mnie wyzywać, cicho już, nie mogę skupić się na drodze.- Mruknął urażony i pokręcił głową.
- Potwór! - Wrzasnął wskazując palcem na postać która mruczała coś i zawodziła, ukryta pod kłębami ciemnych włosów.
- Hyung... Brałeś dzisiaj leki? Jaki potwór...- Mruknął i spojrzał we wsteczne lusterko. Teraz i z jego ust uciekł okrzyk zaskoczenia. Myślał w pierwszej chwili, że mu się przewidziało. Ale kiedy odwrócił głowę w tamtym kierunku, również zaczął wrzeszczeć z przerażenia, niczym małe dziecko. Oboje złapali siebie w objęcia wrzeszcząc z przerażenia. Z tego wszystkiego Jeon wcisnął niemal do podłogi pedał gazu a auto rozpędzone pędziło przed siebie. Hoon który trochę oprzytomniał spojrzał w kierunku przedniej szyby i znów zaczął wrzeszczeć jak oparzony.
- Most! MOST! - Wrzasnął i złapał za kierownicę próbując wyprostować tor jazdy. Jeon będąc w kompletnym oszołomieniu nie zatrzymał się nawet na moment, to była chwila kiedy czas na moment zwolnił. Most podnosił się, mając zamiar przepuścić pod sobą przepływający statek. Hoon miał ochotę zwymiotować, kiedy lecieli w powietrzu, przeskakując nad mostem. Ale nie był w stanie się ruszyć nawet na moment, całe jego ciało zesztywniało a oczy otworzyły się szeroko. Wrzask jaki z siebie wydobywała ta dwójka, obudziłaby nawet trupa. Kiedy koła samochodu zetknęły się z jezdnią po drugiej stronie mostu Jeon odzyskał na chwilę jasność umysłu i od razu wyhamował, zjeżdżając na bok. Zatrzymał się z piskiem opon, jego oczy były wielkie jak spodki od talerzy, równie przerażony był sam Hoon. Spojrzeli na siebie a później ich spojrzenia skierowały się do tyłu, dziwna postać klęła coś i zaczynała się znów podnosić. Oboje w panice i z krzykiem wybiegli z samochodu mając zamiar uciec. Porzucić wszystko, byle jak najszybciej uciec od tego potwora, może ducha? Czymkolwiek to było, było przerażające do tego stopnia by dwójka dorosłych mężczyzn zachowywała się tak nieracjonalnie. Hoon wskoczył w objęcia Jeona, łapiąc się go wokół szyi i trzymając mocno.
- Ratuj swojego Hyunga! - Wrzeszczał ale Jeon ledwie uszedł kilka kroków i jęknął z bólu, tamten nie ważył kilku kilogramów a sam także nie był szczególnie wysportowany. Daleko mu było do rzeźby samego Hwana by od tak go nosić.
- Hyung... Nie dam rady.- Jęknął i zatoczył się lekko co skutkowało tym, że oboje wpadli do rowu.
- Hej! Wy, tchórze!- Doszedł do nich krzyk, głos zdawał się być znajomy i kobiecy. Oboje powoli wychylili się z rowu i spojrzeli w kierunku z którego dotarł do nich głos by zrozumieć, kto był prowodyrem całego zajścia.
- Noona?- Zapytał Jeon i podniósł się aby wstać, otrzepując ubrudzone spodnie. Hoon zaś zakrył uszy i zacisnął powieki czując, jak bardzo jest zażenowany i przerażony tym co się właśnie stało. To była trauma z której nie wyleczy się chyba do następnego wieku. I znów, będzie musiał zasypiać przy zapalonym świetle. A dopiero udało mu się wyleczyć z jednej traumy.
- Noona... NOONA! A KTO DO CHOLERY?! - Wrzasnęła wściekle i rzuciła w nich obcasem, który zdjęła z własnej nogi. Jeon niezbyt zrażony podszedł do kobiety i uśmiechając się lekko ukłonił się nisko.
- Przepraszam, Hoon zaczął panikować, sam się przestraszyłem. Wybacz mi proszę.
- TY!- Wrzasnęła na Hoona który wciąż siedział w rowie. - PRZESTAŃ! - Krzyknęła na niego a sam Jeon roześmiany zszedł aby podnieść starszego z ziemi i pociągnąć na pobocze. Poklepał go uspokajająco a kiedy ten otworzył oczy znów wrzasnął i wskoczył w objęcia Jeona, niczym małe dziecko.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - Wrzasnęła wściekle i rzuciła w nich drugim butem. Była rozczochrana a wczorajszy makijaż na jej twarzy nie wyglądał najlepiej.
- Aigoo... Ona jest przerażająca... - Mruczał Hoon a Jeon nie mógł się powstrzymać i znów zaczął śmiać.
- Przerażająca?! - Zapytała i spojrzała w bok, by spojrzeć na własne odbicie w szybie samochodu. Sama lekko drgnęła zdziwiona tym jak wygląda. Ale nie było przecież aż tak fatalnie. - Ty gnoju...- Syknęła i uniosła dłoń mając zamiar ich obu porządnie ubić.
- Noona, nie denerwuj się. Wyglądasz dzisiaj naprawdę pięknie. Nie przejmuj się tym tchórzem. - Odparł Jeon życzliwym tonem i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco, ta pomimo iż widziała jak dzisiaj się prezentuje, z jakiegoś powodu dość chętnie przyjęła ten komplement z jego strony. Opuściła dłoń i chrząknęła.
- Naprawdę?- Zapytała i zaczęła poprawiać swoje włosy.
- Nie, wyglądasz naprawdę przerażająco...- Mruknął Hoon na co ta znów wzięła zamach zaczynając okładać go dłońmi po głowie.
- Jak chcesz, mogę dopiero być przerażająca! - Krzyknęła a Jeon wypuścił Hoona z ramion, nie mogąc przestać się śmiać. Podszedł do kobiety i zaczął ją przepraszać, odciągając bardziej w stronę samochodu aby ją uspokoić. Hoon sarknął pod nosem i pozbierał się z ziemi. Naprawdę, to wszystko było tak przerażające... Chociaż nie wiedział co bardziej, to co zobaczył czy moment w którym szybowali nad mostem. Robiło mu się niedobrze i słabo od tej traumy jakiej się nabawił w tak krótkim czasie. Złapał się za skronie i zaczął kręcić w miejscu.
- Ja się wykończę... Wykończę... Oni mnie wykończą... Wszyscy chcą się mnie pozbyć. Od razu wykopcie mi dziurę i mnie tam zasypcie. Wykończą mnie, wykończą...- Mamrotał próbując uspokoić zszargane nerwy i bijące szybko serce. - Chyba umieram... - Mruknął padając na kolana i kuląc się na ziemi. - Niech mnie ktoś dobije...- Mruknął trzymając dłoń na sercu, doprowadzając tym samym pozostałą dwójkę do śmiechu. Hoon w histerii zawsze bawił, szczególnie kiedy reagował nad wyraz.
Resztę drogi pokonali w grobowej ciszy, Hoon był niczym małe dziecko, obrażony na cały świat, nerwowo szukając w swojej torbie jakichkolwiek tabletek na uspokojenie. Pechowo, tym razem ich ze sobą nie zabrał bo poprzedniej nocy skończył tak jak skończył. Miał wrażenie, że wykończy go cała ta sytuacja a jego wnętrze aż wrzało od frustracji którą musiał gdzieś wyładować. Dlatego zamknął oczy starając się myśleć o czymś mniej irytującym, frustrującym. Z jakiegoś powodu jego myśli poszybowały gdzieś w kierunku Hwana i ich niedokończonych spraw. Wciąż zadręczał się myślami, które prowadziły go tylko w kierunku tego, że mogliby być razem, gdyby tylko ten zachował się inaczej. Do tego fakt, że ten miał wynajęte mieszkanie. Nigdy wcześniej o tym nie słyszał... Chyba, że wynajął mieszkanie dla innego kochanka lub kochanki, może po prostu znalazł kogoś lepszego na jego miejsce? Starał się wyrzucić tę myśl z głowy , nie było to jednak takie proste jak na to liczył. Analizował, myślał i zastanawiał się, co doprowadziło do tego, że zasnął na przednim siedzeniu. A jego sny były naprawdę niezwykłe, dość szybko z przyjemnego i spokojnego snu, na pograniczu fantazji sennych przeradzały się w koszmar. Dlatego obudził się zrywając na fotelu, oddychajac ciężko. Jeon spojrzał na niego nieco zdziwiony ale żaden nie skomentował tego co się właśnie stało. Dopiero po chwili kobieta się odezwała.
- Jesteśmy na miejscu.- Skwitowała a mężczyzna pochylił się, obserwując dom przed którym się znaleźli.
- Czy to ma sens, abyśmy tutaj byli? - Zapytał Jeon na co dodał.- To szaleństwo... Jakby nie myśleć, mogą cię zwolnić a mnie zawiesić jeśli to wyjdzie...
- W tym szaleństwie jest jakaś metoda.- Stwierdził Hoon i niczym zahipnotyzowany wysiadł z auta, wciąż wbijając swój wzrok w budynek. Gdy byli wcześniej w Zatoce, nie zauważył tego domu. Dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że znajdują się o wiele dalej od samego centrum tego miejsca. I choć sama Zatoka Suncheon w sobie nie była jakaś szczególnie rozległa pod względem zabudowań, to ten dom jakoś im umknął. Ukryty gdzieś w lesie.
Hoon wydał z siebie ciężkie westchnienie po czym przyjrzał się temu miejscu. Wolno kierował się w stronę drzwi, obserwując otoczenie które nie zdawało się być jakieś nadzwyczajne. Wręcz wydawało się być... Kompletnie przeciętne. Pomijając drewniany dom, który wyglądał na dość drogi.
- Co wiemy?- Zapytał po chwili Hoon, zatrzymując się w połowie drogi. Za nim panowała cisza a kiedy się odwrócił, kobieta od razu się zreflektowała i sięgnęła po telefon.
- Więc tak, facet nazywa się Gwang Soo, urodzony 18 października 1976 roku w Suncheon, żony brak, choć w 1996 roku przez jakiś czas był żonaty, nie znalazłam żadnych informacji na ten temat. Do 2014 roku mieszkał tutaj, później zniknął z Zatoki i wrócił w 2019 roku, nie sprawiał żadnych problemów, jego akta są w zasadzie czyste. Zero wykroczeń, można by rzec wzorowy obywatel. - Stwierdziła czytając swoje notatki.
- A zawód? - Zapytał Hoon a tamta zaczęła scrollować aby znaleźć tę informację. Mimo to, nie znalazła nic i jedyne co mogła zrobić to wzruszyć ramionami.
- Mhm... - Mruknął pod nosem. - A dokąd wyjechał w 2014? - Zapytał znów na co kobieta jedynie znów wzruszyła ramionami. Hoon warknął pod nosem na tę niewiedzę. A było to istotne aby połączyć brakujące elementy. - Jakiekolwiek połączenie z Seo?- Zapytał znów Hoon na co odezwał się Jeon.
- Na ten moment, jedyne co ich łączy to fakt, że wychowywali się w tym samym miejscu.
Hoon pominął to milczeniem bo nie było w tym nic szczególnego ani wybitnie ważnego. Cała trójka ruszyła w kierunku domu, Jeon podszedł do drzwi aby zapukać a sam Hoon poszedł obejrzeć dom dookoła. Zaglądał przez okna, nasłuchiwał, jednak nie odpowiedział im nikt. Nie było słychać nawet czy ktoś w tym domu faktycznie jest. Jedyne co można było wyczuć to nieprzyjemną aurę i dziwny słodkawy zapach. Skrzywił się nieznacznie po czym spojrzał w górę. Na piętrze dostrzegł uchylone okno, żal byłoby nie skorzystać, szczególnie jeśli było ryzyko, że komuś mogło się coś stać. Jeśli w środku znajdują się zwłoki, to nie pomogą już nikomu. Mimo wszystko, nie mieli nic innego i musieli to sprawdzić. Zaczął się więc wspinać po parapecie na daszek nad głównym wejściem, to spotkało się z dość mocnym zdziwieniem tej dwójki.
- Hyung! Co ty wyczyniasz?! - Zawołał Jeon i zbliżył się do starszego próbując zrozumieć to wszystko.
- Jak to co? Wchodzę. Albo coś mu się stało albo leży martwy, nie czujesz tego zapachu?- Zapytał na co Jeon musiał mu przyznać rację. Westchnął jedynie.
- To zadzwońmy po posiłki, straż pożarną, niech oni to otworzą, będziemy mieć spore problemy..- Zaczął i zmarszczył brwi.
- Wezmę to na siebie, jeśli zadzwonimy po posiłki i tak będą dopytywać co tu robimy a jak okaże się, że ma to więcej związku z Seo niż liczyliśmy to zatuszują spr Cawę. A tak, będziemy mieć dowody pierwsi. - Rzucił nim zniknął, przeciskając się przez szparę w oknie. Gdy zniknął całkowicie, udało mu się wejść do środka a nieprzyjemny zapach naprawdę stawał się nie do zniesienia. Zakrył usta i nos kawałkiem materiału, kierując się w stronę z której zapach dochodził coraz intensywniej. W pomieszczeniu tym panowała nieludzko czarna ciemność, nic nie dało się dostrzec w tym miejscu. Sięgnął więc orientacyjnie w kierunku ściany by odszukać przełącznik światła. Kiedy mu się to udało, zapalił je a jego oczom ukazał się mężczyzna siedzący przy biurku, wyglądał tak jakby zasnął. Jednak ten sen, okazał się być snem wiecznym. Podszedł bliżej a smród niemal piekł go już w oczy. Zdecydowanie wolał znajdować zwłoki na świeżym powietrzu.
- Kurr...- Zaczął i zaraz warknął widząc, że facet musiał połknąć jakąś truciznę. Nie widział nigdzie broni ani rozbryzgu krwi. - Kurrwaaa, maaaać!- Wrzasnął co zaalarmowało dwójkę stojącą na zewnątrz. Hoon zdenerwowanym krokiem ruszył do głównych drzwi aby je im otworzyć. Ci zaś zdawali się nie do końca wiedzieć co właśnie się stało. Chociaż po tym żałosnym okrzyku Hoona, można było się raczej domyślać. Spojrzął na ich dwójkę z grobową miną, która wyrażała więcej niż tysiąc słów. Jeon jedynie westchnął i równie milczący wszedł do środka, zakrywając usta dłonią.
- Powinniśmy uchylić okna, ten smród jest nie do zniesienia. - Stwierdził młodszy po czym Kyum, w ekspresowym tempie zaczęła otwierać najbliższe okna wpuszczając do wnętrza odrobinę świeżego powietrza. Dało to niewielką ulgę i odrobinę więcej psychicznego komfortu niż mogli zaznać do tej pory.
- Lepiej załóżcie rękawiczki. -Mruknął Hoon. - Albo chociaż nie dotykajcie niczego dłońmi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro