17. Dawno się nie widzieliśmy, SangJi.
Hoon podniósł się z kolan aby spojrzeć uważnie na otoczenie. Pytanie puszczone niemal w eter przywołało tego,którego zobaczyć miał nadzieję. I nie, tym razem nie szło o Hwana. Jego wzrok padł na drzwi prowadzące na korytarz , stamtąd słyszał już odbijające się od ścian echo kroków. Nie minęła chwila jak w drzwiach pojawił się nikt inny jak sam Im SangJi. Przelotny i słaby uśmiech pojawił się na ustach Hoona który liczył zobaczyć go właśnie dzisiaj. Z jakiegoś powodu, tak właśnie czuł,że będzie dane im współpracować. Ale czy tylko współpracować? Po jego plecach przebiegł lekki dreszcz a sam musiał ciężko odetchnąć. Ten wysoki facet doprowadzał go do szaleństwa. Wysoki, ale to tylko jedna z jego zalet. Zawsze modnie uczesany, tak jak i teraz ,włosy elegancko zaczesane ,grube ciemne oprawki okularów dodawały mu tylko uroku. A może seksapilu? Hoon miał słabość do piekielnie inteligentnych mężczyzn a ten już samym wyglądem robił na nim wrażenie. Z racji,że ten dzień był wręcz dramatyczny w jego odczuciu, pojawienie się samego SangJi w tym miejscu, poprawiło mu nastrój.
Czarny płaszcz , garnitur, dobrze dopasowany i drogi, zegarek na nadgarstku błyszczał nowością a i bez metki mógł określić jak piekielnie drogi musiał być. Było w tym facecie coś takiego co zawsze wprawiało Hoona w dreszcze. Niezależnie od miejsca czy sytuacji.
- SangJi. - Powiedział Hoon hamując delikatny uśmiech który samoistnie pojawił się na jego twarzy. To nie było odpowiednie miejsce na wymianę uprzejmości.
- Dawno się nie widzieliśmy, Hoonie.- Rzucił Sang mrużąc przy tym kocio oczy. Co w jego wypadku wypadało niezwykle tajemniczo i seksownie. Hoon przyłapał się na tym,że przez dłuższy moment wstrzymywał oddech. Dopiero po chwili wypuscil go i odparł.
- Trochę czasu minęło. Nie będę ci przeszkadzał. - Odparł jedynie i wycofał się o krok. Z jakiegoś powodu nuta ekscytacji zawrzała w jego ciele. Ciekawość i niecierpliwość w postawionej tezie jaką miał niedługo wypowiedzieć sam prokurator. Ten podszedł kilka kroków aby pochylić się nad ciałem. Mruknął coś niewyraźnie a po chwili jego wzrok poszybował w górę. Za moment omiótł pomieszczenie spojrzeniem by znów wrócić wzrokiem do ofiary. Na jego czole pojawiła się nieciekawa zmarszczka, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Na tyle na ile znał tego faceta, nieskromnie mógł stwierdzić,że oboje zgadzają się co do tego co mogło tu zajść. Z ciężkim westchnieniem rzucił do młodszego.
- Weź raport i pisz.- Hoon niemal był gotowy na te słowa więc podkładka z raportem już tkwiła w jego dłoni.- Ślady udziału osób trzecich. Następnie,niżej, brak śladów samobójstwa. Śmierć nastąpiła w wyniku zadzierzgnięcia. Liczba napastników, jedna. Niżej, brak śladów włamania. Niżej, sfałszowany list pożegnalny. Obok, napisz myślnik, ślady walki na nadgarstku prawej ręki i ramieniu lewej. Krwawe podbiegnięcia w okolicy ust. A teraz, przerzuć kartkę i pisz co następuje, wstępna analiza na miejscu wypadku wykazuje brak śladów przypadkowego uduszenia. Brak śladów samobójstwa. Brak śladów włamania co oznacza ,że ofiara została albo zaskoczona, albo znała ofiarę. Przejdź linijkę niżej i pisz, prokuratura wstępnie orzeka zabójstwo o nieznanym podłożu z udziałem osób trzecich. Wskazana liczba możliwych sprawców, po dwukropku napisz jeden. Poniżej zapisz ostanie, możliwy motyw, dwukropek, nieznany. A teraz daj mi do podpisu.- Po zapisaniu wszystkiego Hoon podał mu raport który ten przeleciał wzrokiem, w celu sprawdzenia czy aby wszystko zostało zapisane poprawnie. Po tym podpisał się i przybił pieczątkę. Oddał młodszemu raport a ten podał go dalej. Był pod niebywałym wrażeniem pracy starszego. Nie spodziewał się ,że ten potrafi tak sprawnie wywnioskować coś co czasem gołym okiem nie jest dostrzegalne.
- Wow... Hyung jestem pod wrażeniem.- Odparł spokojnie choć w tonie jego głosu dało się słyszeć nutę ekscytacji.
- Jak się domyślam, doszedłeś do takich samych wniosków. Nic spektakularnego kiedy ma się u swojego boku kogoś z takim warsztatem.- odparł a to brzmiało jak komplement na pograniczu flirtu. Co w jego przypadku nie było czymś nadzwyczajnym. Przynajmniej w stosunku do tej jednej osoby. Hoon nieśmiało skinął głową, musząc przyznać mu rację. Ledwie wszedł do pokoju a już wiedział co i jak.
- Nie da się ukryć.- Odparł szczerze i uśmiechnął się lekko. Przy Sang Ji czuł się niemal jak nastolatek.
- No cóż, moja praca tutaj chyba skończona. - Odparł poprawiając dłonią oprawki okularów, które nieznacznie zsunęły się z grzbietu nosa.
- Moja właściwie też. - Stwierdził Hoon, był tu sam. Nie było Jeona, nie było nawet Hwana. Nie było tu również zbyt wiele pracy. Zrobił zdjęcia dowodów jak i samego raportu, wszystko miał w telefonie. Tak samo zdjęcia z miejsca zbrodni, by móc do tego wrócić. Poza tym, miał dziwne przeczucie, że to jedyne dobre rozwiązanie w tej sytuacji, gdzieś we wnętrzu czuł ,że te dowody również mogą ulec zniszczeniu, bądź zniknąć.
- Więc... - Mruknął Sang Ji i dłonią wskazał mu drzwi. Hoon skinął mu lekko głową i nieśpiesznie wyszedł z ciasnego pokoju, przechodząc pod taśmami policyjnymi w korytarzu, ruszył w stronę klatki schodowej. Sang Ji dołączył do niego, znajdując się u jego boku. Hoon chciał coś powiedzieć kiedy na raz jego telefon rozdzwonił się znaną melodią. Słysząc ten charakterystyczny dzwonek wyciągnął telefon i spojrzał na ekran. Wyraz twarzy młodszego się zmienił a on sam, zdawał się być ponury. Nim zdążył cokolwiek zrobić, telefon z jego dłoni został zabrany przez Ji. Ten spojrzał na ekran i mimowolnie parsknął pod nosem, rozłączając przychodzące połączenie. Po tym wcisnął guzik na boku telefonu, ten rozświetlił się na moment aby zaraz zgasnąć. Oddał mu wyłączony telefon i położył dłoń na jego plecach, prowadząc go w dół schodów.
- Dalej zadajesz się z tym dupkiem?- Zapytał spokojnie choć nie był zbyt zadowolony z wyrazu twarzy jaki miał tamten, zdawał się być... Dobitnie nieszczęśliwy.
- Mhm...- Mruknął pod nosem w odpowiedzi, niezbyt miał ochotę poruszać teraz ten temat. Bo kto lubił poruszać niewygodne tematy? Mimo wszystko, więcej mówić nie musiał aby starszy zrozumiał cały problem. Odetchnął głęboko i pokręcił głową, znów poprawiając uporczywe oprawki okularów.
- No cóż. Dziwna sprawa, ale nie szkodzi. Chodźmy. - Wskazał mu swoje auto, a te zmieniło się od ostatniego czasu gdy się widzieli. Nie sądził, że tamtego stać na Jaguara. Hoon był pod wrażeniem.
- Ale moje auto tam stoi..- Zaczął a ten zamknął mu usta ruchem dłoni.
- Nie przejmuj się, odwiozę cię rano. -Rzucił krótko a Hoon nieco skonsternowany nie wiedział co ten miał na myśli, ani dokąd chciał go zabrać. -Widzę jaką masz minę, myślisz, że nie wiem co się dzieje? Znowu cię olał. A ty wyglądasz jakbyś zaraz miał się rozpłakać. Pojedziemy do mnie, napijemy się, rozerwiemy. Zapomnisz o nim szybciej niż myślisz.- Rzucił krótko na co Hoon po chwili niepewności ostatecznie przystał.
- Gdy rozmawialiśmy ostatnio, mówił mi, że...
- Mówił to, mówił tamto. Obiecywał jeszcze coś innego. Ten gnój mówił wiele rzeczy a ostatecznie spełza to na niczym. Nie chcę cię demotywować, ale pora dać sobie z nim spokój. Chyba, że chcesz tak cierpieć resztę życia. Facet nie ma za grosz godności, leci na dwa fronty a z tego wszystkiego najbardziej cierpisz ty. Mało masz problemów w życiu? - Zapytał Ji ale na to nie dostał odpowiedzi. Uśmiechnął się lekko, nieco pokrzepiająco i wtulił młodszego w swój tors. Za moment odsunął się aby otworzyć przed nim drzwi samochodu. Z lekkim uśmiechem obserwował jak ten wsiada do środka. Nim zamknął za nim drzwi, uniósł wzrok by dostrzec Hwana kilka metrów dalej. Uśmiechnął się pod nosem i zatrzasnął drzwi za chłopakiem. Skinął mu tylko głową by zaraz samemu obejść samochód i usiąść za kierownicą. Spojrzał we wsteczne lusterko, obserwując zmiany na twarzy Hwana, który chyba coraz bardziej dobitnie zdawał sobie sprawę z tego jak spieprzył sprawę. A widok Hoona z Sang Ji był tego dobitnym przykładem jak i dowodem na to, jak dość ma właśnie jego. Hoon nie patrzył w lusterka, wbił pusty wzrok w przestrzeń przed sobą. Było ciemno, powietrze wilgotne po deszczu a jego serce wciąż bolało na samo wspomnienie tamtej sytuacji. Przymrużył oczy i zamrugał lekko, pozwalając kilku łzom znów spłynąć po jego policzkach. Sang Ji który to zauważył, pochylił się aby złapać go za podbródek i wbić w jego wargi lekko. Uniósł wzrok i spojrzał na Hwana, który wiedziony dziwnym instynktem podszedł do samochodu. Najwidoczniej chciał porozmawiać z Hoonem, wyciągnąć go z samochodu ale w tej sytuacji i szoku, jakiego doznał, wycofał się zawiedziony. Chociaż, jeśli była już mowa o zawodzie, to Se Hoon miał do tego pełne prawo. Hwan zaś, w całej swej bezczelności i matactwach, mógł co najwyżej pomarudzić pod nosem. Gdy ich wargi się rozłączyły, poczuł się lepiej. Z jakiegoś powodu dało mu to nadzieję na to, że być może ta sfera jego życia ułoży się choć trochę w odpowiednim kierunku. Ale z drugiej strony, nie liczył już na nic ani nie oczekiwał zbyt wiele. Może faktycznie powinien wyjechać z Seulu, wrócić do Busan albo wyjechać na Jeju. Tam przynajmniej nikt nie będzie mu zawracać głowy.
Sang Ji uśmiechnął się do niego zalotnie i musnął jego wargi jeszcze raz nim odsunął się i włączył silnik. Spojrzał we wsteczne lusterko by znów dostrzec Hwana, który usilnie próbował się do kogoś dodzwonić. Jeśli próbował zrobić to z Hoonem, nie miał nawet cienia szans. Nie minęła chwila jak czarny jaguar zjechał z krawężnika by za moment włączyć się do ruchu. Dłoń Sang Ji wylądowała na udzie młodszego, Hoon przez chwilę zdawał się mieć znacząco lepszy nastrój.
Gdy ostatnim razem się spotykali, Sang Ji mieszkał w skromnym mieszkaniu, teraz zaś Hoon przekroczył próg luksusowego apartamentu. Aż zagwizdał widząc wnętrze mieszkania.
- Kiedy się tego dorobiłeś?- Zapytał zaskoczony. Sang Ji wszedł za nim i powoli rozsunął krawat wbijając wzrok w jego plecy.
- Niedawno, otworzyłem własną kancelarię prawniczą, do tego kilka małych firm zajmujących się sterylizacją sprzętu medycznego i się uzbierało. Wiesz, że zawsze to wszystko może być twoje. Ale musiałbyś do mnie wrócić. - Mruknął i zsunął z ramion marynarkę, wodząc wzrokiem za młodszym który z zaciekawieniem rozglądał się po wnętrzu.
- Cóż, wiesz, że nie jestem szczególnie łasy na pieniądze. Gdybym chciał, mógłbym wynająć podobne mieszkanie. Zwyczajnie nie jestem wymagający pod tym względem.
- A nie chciałbyś wrócić do mnie? - Zapytał nagle co sprawiło, że Hoon się zatrzymał i zamilkł. Sang uśmiechnął się jedynie pod nosem i zbliżył się do niego niemal jak duch, jego dłonie spoczęły na biodrach młodszego i zaczęły piąć się w górę, wnikając pod materiał bluzki. W końcu dłoń starszego złapała go za podbródek i obróciła w kierunku jego twarzy. Wbił się na moment w jego wargi a drugą dłonią zacisnął palce na jego biodrze.
- Nie zawracaj sobie głowy tym dupkiem. On nigdy nie będzie twój.- rzucił krótko i odwrócił go w swoją stronę. Złapał pod pośladkami i uniósł sadzając na swoich biodrach. - On nigdy cię nie doceni ani nie zrozumie. Wróć do mnie, dam Ci wszystko czego będziesz tylko chciał. A o nim zapomnij. Nie jest wart twojego zachodu. Jeśli będziesz chciał, zmienię ci nawet jednostkę policji. Albo zatrudnię cię w prokuraturze, z twoim wykształceniem, umiejętnościami znajdziesz pracę w każdym wydziale. - Mruknął mu a Hoon jedynie westchnął ciężko na jego słowa. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę, że ten ma rację. Hwan nigdy nie będzie jego a pracę mógł znaleźć wszędzie, gdzie tylko sobie wymyśli. Pozostawił to jednak bez odpowiedzi, a przynajmniej ta odpowiedź nie była słowna. Pochylił się i objął starszego wokół szyi wbijając się w jego wargi. Czy to z tęsknoty za odrobiną ciepła, czy to z czystego impulsu, nie miało to znaczenia. W tym momencie Sang Ji był w stanie zapełnić jego wewnętrzną pustkę. Nie oszukując się, zdawał sobie sprawę z tego, że oboje nie zachowywali się w porządku wobec siebie. Ale każdy z nich miał jakieś osobiste pobudki i tak długo jak te były zaspokajane, nikt o nic nie pytał, nikt nie narzekał. Sang skierował swoje kroki w stronę sypialni, która znajdowała się na przeszklonej antresoli. Szedł schodami w górę, nie przerywając żadnego z pocałunków które spadały na jego wargi z inicjatywy młodszego. Gdy tylko znaleźli się na piętrze, położył go na materacu obszernego łóżka. Rozpiął swoją koszulę i zrzucił krawat, patrząc na niego władczo z góry. To przyprawiało młodszego o przyjemne dreszcze i ciarki. Dało też mu szanse na to aby chociaż na moment zapomnieć o trawiących go problemach i smutnej, samotnej rzeczywistości. Przesunął dłońmi po idealnie wyrzeźbionym brzuchu starszego, dążąc do klatki piersiowej która była równie zadbana. Seksowny, tylko tym słowem był w stanie określić całą postać SangJi. Ten zaś pozbył się z niego koszulki i chwycił za szlufki spodni, również pozbawiając się tej części garderoby aby porzucić ją na ziemi. Ich wargi znów się złączyły w namiętnym pocałunku a dłonie Hoona zawisły na karku starszego. W tej relacji, jedyne czego mógł być pewien to fakt, że tamten nie ma nikogo innego na boku. Gdyby miał, nie inicjowałby tego typu zbliżenia. Dłonie starszego wędrowały po jego ciele w górę i dół, wędrując również w dolne partię ciała, by go rozciągnąć przed dalszym zbliżeniem. Gdy młodszy był gotowy, owinął udami biodra mężczyzny i przylgnął do jego ciała. Z warg mniejszego uciekały ciężkie westchnienia i ciche jęki, które z każdym kolejnym pchnięciem przybierały na sile. Nie minęła chwila a mieszkanie wypełniło się głośnymi jękami młodszego z nich i westchnieniami z zaznawanej przyjemności. Nie minęła długa chwila a ich pozycja się zmieniła. Hoon znalazł się na udach tamtego, poruszając własnymi biodrami aby poczuć go jeszcze głębiej. Wargi tej dwójki nie odrywały się od siebie, wciąż składając sobie wzajemnie namiętne pocałunki. Dłonie Sanga wodziły po jego talii i zaczepiały sutki młodszego, masował je, ściskał i delikatnie wykręcał przyprawiając tamtego o kolejne fale przyjemności, wywołując z jego warg głośniejsze jęki. Całe napięcie jakie do tej pory odczuwał znacząco opadało wraz z falami przyjemności, niosącymi spełnienie. Ta noc jednak nie skończyła się na jednym razie, nawet nie na jednej pozycji. Trwali w tym splocie niemal całą noc, zmieniając co jakiś czas pozycję. Gardło młodszego powoli miało dość a i on opadał z sił po ciężkim dniu. Skończyli nad ranem, Hoon umęczony, spocony i nieco lepki od nasienia ukrył się w ramionach starszego, przez chwilę przemknęła mu przez umysł myśl, że tęskni za Hwanem. Ale ta zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Dlaczego miałby tęsknić za kimś takim jak on? Schował się szczelniej w ramionach SangJi, czując się prawdziwie bezpiecznie i spokojnie. Ale nic nie mogło trwać wiecznie.
Z tego chwilowego snu wyrwał go dźwięk budzika starszego. Ile spali? Niewiele, zaledwie kilka godzin. Może cztery? Nie był pewien do końca jaka była poprawna odpowiedź na to pytanie. Podniósł się powoli do siadu i niemal jak zombie przeszedł do łazienki. Tam niemal od razu wszedł pod prysznic. Wystawił twarz na strumień niemal gorącej wody. Odetchnął ciężko i drgnął lekko, kiedy nagle za nim pojawił się sam Sang Ji obejmując jego ciało silnymi ramionami. Oparł się o jego tors i odchylił głowę, dając mu przestrzeń do kolejnych gorących pocałunków na skórze. Zamruczał coś niewyraźnie pod nosem i poczuł jak jest opierany o ścianę prysznica, znów tamten zagłębił się w jego wnętrzu sprawiając, że sam Hoon jęknął przeciągle. Kolejne ruchy nie były szczególnie leniwe, szybkie, mocne i zdecydowane. Skóra na jego szyi nabierała barwy czerwieni gdy ten ozdabiał ją malinkami i drobnymi ugryzieniami. Oddychał ciężko i poruszał lekko biodrami, wychodząc mu ruchami na przeciw i nie mogąc powstrzymać nadchodzącej fali orgazmu, przyjemne gorąco rozeszło się po jego podbrzuszu i w okolicy krocza gdy po raz kolejny doszedł. Tym razem jednak woda obmyła jego ciało, zmywając ślady stosunku. Nie sądził, że tamten może być aż tak nienasycony, nawet z rana. Obrócił się w jego kierunku i zaraz został złapany pod pośladkami, uniesiony i dociśnięty do ściany. Starszy znów zagłębił się w jego wnętrzu, poruszając się agresywnie i szybko. Ich wargi złączyły się w kolejnych zachłannych pocałunkach a plecy starszego, nosiły coraz bardziej wyraźne ślady zadrapań. Taki początek dnia poprawił nastrój ponuremu do tej pory Hoonowi, kolejny orgazm i zachłanne pocałunki, pieszczoty. Nawet wizja spóźnienia się do pracy nie była dla niego aż tak szczególnie ważna. Nie była nawet specjalnie straszna. Gdy w końcu oboje zaspokoili swoje potrzeby seksualne, Sang jeszcze jakiś czas atakował pocałunkami wargi młodszego. W końcu odpuścił, pozwalając im obojgu na zażycie szybkiego i odświeżającego prysznica.
Hoon przebrał się w czyste ciuchy, nie sądził, że ten miał jeszcze jakieś jego ubrania. Zwykle gdy u niego nocował, przywoził bądź zostawiał jakieś, na następny raz by móc przebrać się rano. Jednak, już od dawna się nie spotykali. A mimo to, tamten je zatrzymał. Przebrany, czysty i wyjątkowo lekki, spełniony, ruszył u jego boku na dół. W milczeniu wsiedli do samochodu. Hoon był spóźniony jakieś pół godziny, i chyba pierwszy raz od dawna niezbyt się tym przejął. O ile wcześniej też się nie przejmował, o tyle teraz jeszcze bardziej. Po drodze włączył telefon by znów, jego uszy zostały zalane dźwiękami masy powiadomień i nieodebranych połączeń. Westchnął cierpiętniczo i zmarszczył brwi, zauważając ilość smsów od Hwana który w swoich wiadomościach był dobitnie skrajny. Z jednej strony przepraszał a za chwilę się wściekał i wyzywał. Postanowił to zignorować, nie miał innego wyjścia. Przecież zakończył to wszystko wczorajszego wieczoru. Gdy zatrzymali się pod jednostką policji, SangJi jak zwykle elegancki i przystojny odwrócił się w jego kierunku. Pochylił się by pocałować go zachłannie w wargi i wsunąć do dłoni niewielkie pudełeczko.
- Wszystkiego najlepszego. - Szepnął mu na ucho które delikatnie ucałował.
- Co?- Zapytał nieco skonsternowany i spojrzał na pudełko.
- Przecież masz dzisiaj urodziny, prawda?- Zapytał i uśmiechnął się lekko rozbawiony.- Nie mów, że zapomniałeś o własnych urodzinach. Ile to już? 25? - Zapytał spokojnie a ten mu przytaknął i uśmiechnął się lekko. Zrobiło mu się niezwykle przyjemnie, jego serce wręcz zabiło szaleńczo a sam wbił się w jego wargi.
- Dziękuję, że pamiętałeś.- Odparł nieśmiało młodszy i otworzył pudełeczko. Wewnątrz znajdował się łańcuszek a na nim, zawieszka z różowym kwarcem. Uśmiechnął się lekko. Wisiorek był drobny, skromny ale jednocześnie dało się zauważyć, że musiał być cholernie drogi. Wykonany ręcznie. Obrócił się lekko a Sang zapiął ozdobę na jego szyi.
- Dziękuję. - Odparł Hoon i pocałował starszego w policzek. - Muszę już iść, zobaczymy się później. - Zapowiedział po czym wysiadł z wnętrza samochodu, zabierając swoje rzeczy. To chociaż trochę poprawiło jego nastrój. Chociaż ta jedna osoba, pamiętała o jego urodzinach. Chociaż osobiście je ignorował, udając, że tego dnia zwyczajnie nie ma w kalendarzu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro