Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Zmowa milczenia. 2


Gdy wyszli z lasu, zadzwonił telefon młodszego z nich. Dopiero teraz udało się złapać zasięg. Spojrzał na ekran a widząc numer Jeona aż lekko drgnął. Liczył na dobre informacje, może jakieś nieoczekiwane wiadomości? Sam nie wiedział ale niemal od razu odebrał telefon.

- Gdzie jesteście? - Zapytał Jeon a Hoon mruknął pod nosem na to pytanie, wydawało mu się głupie bo przecież mieli się rozdzielić w konkretne miejsca.
- Wyszliśmy z lasu. A co tam?
- Musicie koniecznie przyjechać do mieszkania panny Jung. Byle szybko.- Po tym telefon się rozłączył a Hoon spojrzał dziwnie na ekran. Wzrokiem wrócił do swojego partnera i brodą wskazał mu samochód.  Ten nie pytając o nic, również skierował swoje kroki w tamtą stronę. Im dłużej nad tym myślał, tym bardziej zdawał sobie sprawę z tego, że ta sprawa jest skomplikowana i nie miała sensu. W jednym aspekcie miała sens a w drugim ten sens gubiła. Oboje wsiedli do samochodu i po chwili milczenia Hwan zapytał.
- No dobra, ale nie rozumiem jednej rzeczy. - Zaczął powoli i zmarszczył brwi. - Ile lat mógł mieć Seo w 2002 roku?- Zapytał kierując się w górę ulicy.
- Mhm... Ji Eun miała 15 lat jak zaginęła, cała trójka chodziła do jednej klasy, więc pewnie byli rówieśnikami. Więc strzelam, że 15 a w 2003 roku skończył 16. 
- Więc... Skoro był zaledwie nastolatkiem,  jak udało mu się zatuszować zbrodnie? - W odpowiedzi usłyszał pstryknięcie palcami po swojej prawej stronie.
- Tego nie wiem. Ale się dowiem. Mam pewną teorię. Ale nie lubię wysuwać teorii kiedy nie mam co do nich pewności. Będziemy musieli udać się w jedno miejsce nim wrócimy do Seulu. - Odpowiedziała mu cisza. Hwan w jakimś stopniu był przerażony obrotem sytuacji, bo jeśli prawdą było to, że Seo zatuszował zbrodnie i był w to zamieszany, może być im ciężko to udowodnić. Zwłaszcza, że Seo nie tylko jest mecenasem ale także jest uznawany medialnie za najlepszego mecenasa w kraju, nigdy nie bierze spraw które mogą skończyć się fiaskiem, bierze tylko pewniki. Na dodatek, ma kasy jak lodu, kilka firm. Z takimi pieniędzmi będzie mógł wygrać każdą sprawę i wykupić połowę sędziów. Zresztą Hwan czuł, że sprawa może być przegrana na starcie, nie mają nawet świadków. A jedyne osoby które miały jakikolwiek związek z tą sprawą, leżały martwe. Nie mogli nawet uzyskać zgody na ekshumacje od rodziny ofiar, bo ta nie istniała. A wątpił aby sąd przyznał im taką zgodę. W tym przypadku chyba musiałby wysłać Hoona. Jeśli szło o dar przekonywania do siebie ludzi i swoich racji, ten nie miał sobie równych. Było  w nim coś takiego, co pociągało za nim tłumy. Pomijając przystojną twarz i niemal idealne ciało, cechowała go niezwykła charyzma. A ta działała dużo w połączniu z takim wyglądem i umiejętnościami. Byłaby więc to wojna dwóch gwiazd medialnych, tylko kto miałby większą wiarygodność w całej tej sytuacji? 
 Hwan zatrzymał się pod domem i rozejrzał wokoło. Nie dostrzegając niczego podejrzanego wysiadł by udać się w ślad za tamtym.  Oboje przekroczyli próg mieszkania i tak szybko jak tam weszli tak szybko się zatrzymali. Na podłodze było pełno krwi. Hoon nie wiedział jak to skomentować a cała trójka obok milczała wymownie. Pewnym było, że nie było ani zadzierzgnięcia ani powieszenia. Było brutalne morderstwo z całą bezczelnością w swojej prostocie. Zatuszowanie tej zbrodni i arogancja były na najwyższym poziomie. Hoon aż zagwizdał pod nosem i wyciągnął dłoń do Jeona. Nie musiał nic mówić a ten jedynie podał mu kuferek. Kucnął   w miejscu oddalonym od tego które mogło być miejscem zbrodni i założył rękawiczki.
- Wiesz, że dowody zdobyte w ten sposób nie są do końca legalne? Masz na to jakiś papier?- Zapytał  Hwan znając dobrze procedury. Znał je na pamięć, szczególnie, że Hoon uwielbiał je pomijać bądź łamać nagminnie.
- Jak to się mówi, życie. Ja się będę martwił nie ty. - Rzucił oschle a na twarzy  Jeona zawitał lekki uśmieszek i aż musiał zakryć usta aby nie parsknąć śmiechem. Wyraz twarzy Hwana w tym momencie bawił go niezmiernie. 
- Oczywiście, że nie. Bo to przecież nie ja jestem twoim przełożonym.- Parsknął pod nosem obrażony.
- Nie gadaj tyle Hyungnim tylko rób zdjęcia.- Rzucił krótko na co ten odpowiedział mrukliwie.
- Już. - Wyjął telefon i zaczął robić zdjęcia na miejscu zbrodni, Jeon nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- Nie wiedziałem, że dajesz mu się traktować jak pies na posyłki.- Rzucił a gdy  Hwan obrócił się w jego kierunku, miał wrażenie, że w jego oczach zobaczył czeluści piekielne.- A co? Nie jest tak, robisz zawsze co ci każe, jak piesek.
- Zamknij się.- Sarknął pod nosem pomijając ten komentarz milczeniem. Nic nie mógł poradzić, że tak reagował. Zapadła cisza a Hoon powoli zapełniał jedną z kieszonek w kufrze kopertami z dowodami. Gdy uznał, że skończył i pobrał odpowiednie próbki, przeszedł się po pokoju aby obejrzeć to co się zmieniło. Oprócz panującego tutaj syfu i nadmiaru krwi na podłodze nie znalazł nic innego. A może? Cofnął się kilka kroków i schylił,  kawałek czegoś białego wystawał spod kanapy. Sięgnął po to w rękawiczce i aż zadrżał gdy zdał sobie sprawę na co patrzy. 
Nie sądził, że ktoś może być tak głupi samemu na siebie kolekcjonując dowody.  Uniósł to wyżej i dostrzegł fragment krwawego odcisku palca.
- Bingoo- Rzucił zadowolony i pokazał im fotografię. Był to niewielki polaroid, choć nie był duży to mówił więcej niż mogło się wydawać. 
- Co to jest? - Zapytał Jeon z zainteresowaniem a sam Hoon nie odpowiedział od razu, najpierw zapakował przedmiot w przeźroczystą dilerkę. Dopiero wtedy podał im przeklętą rzecz do obejrzenia.
- Ktoś coś mówił o samobójstwie? - Zapytał a na widok fotografii cała obecna z nim trójka zamilkła. Ta cisza była wręcz przeszywająca.
- Cóż...- Mruknął Hwan i aż podrapał się po karku wyraźnie zmieszany tym faktem. - Czy ty mógłbyś się chociaż raz pomylić? - Zapytał i westchnął ciężko. - Nienawidzę kiedy masz rację, naprawdę tego nienawidzę. Zawsze źle się to dla mnie kończy.- Odparł mrukliwie i znów zapadła cisza. Hoon nie posiadał się z radości, że wiele się nie pomylił. Ale również czuł żal i ból z powodu tak brutalnej śmierci tej niewinnej kobiety. Tak wiele cierpienia przeżyła w swoim życiu, nawet śmierć nie była dla niej łaskawa. To  zdawało się dość brutalne i niesprawiedliwe w ocenie młodszego. 
- Więc co teraz..?- Zapytała Kyum która do tej pory stała milcząca i wstrząśnięta przebiegiem zdarzeń.
- Teraz musimy przejść się po Zatoce i poszukać jakichkolwiek świadków. - Odparł Hoon jakby to było oczywiste. Jeon się wzdrygnął a Hwan kaszlnął.
- O co wam chodzi?- Zapytał wyczuwając jak atmosfera gęstnieje. Dopiero po chwili sobie uświadomił w czym problem. To było małe miejsce, ludzi też nie było tutaj kilka setek, każdy każdego znał a co za tym szło, ciężko będzie im być anonimowym. Jeśli ktoś puści parę z ust na jakiś temat, od razu będzie wiadomym kto to był. Wzdrygnął się znacząco a po chwili wypuścił z siebie dwa kluczowe słowa.
- Zmowa milczenia. - Po tym cała trójka o wyjątkowo ponurych nastrojach pokiwała głowami twierdząco. - Ale większą moc od zmowy milczenia, mają ślady na duszy ludzkiej. - Dodał po chwili i nawet Hwan spojrzał na niego niezrozumiale.
- Jakie ślady? - Zapytał niepewnie Hwan nie do końca rozumiejąc.
- Takie ślady które są niewidzialne gołym okiem ale dostrzegalne po dłuższej analizie. 
- Co ty pieprzysz do cholery... Mamy szukać duchów? - Zapytał poirytowany Hwan a sam Se Hoon wywinął oczyma nie rozumiejąc skąd w nim tyle ignorancji. Czy on papiery ze studiów wygrał w paczce z chrupkami? 
- Jakich duchów? - Zapytał z nutą frustracji.- Ślady na duszy ludzkiej, podam wam prosty przykład. Jeśli  ginie mąż a żona żyje sobie w spokoju, nie wykonuje żadnych nagłych przelewów, nie staje się nagle bogaczką, nie wiem, nie pławi się w luksusach po śmierci męża tylko żyje jak wcześniej, to znaczy, że raczej niewiele ma wspólnego z jego śmiercią bądź zaginięciem. Jeśli zaś jest taka sama sytuacja a ta osoba nagle, sprzedaje wszystko co należało do nieboszczyka bądź pozbywa się starych mebli, robi generalny remont, staje się nagle bardzo bogatą osobą, pławi się w luksusach bądź żyje inaczej, musi być winna. Ale to są tylko najbardziej oczywiste ślady, bardziej chodzi o nagłe zmiany w zachowaniu po danej sytuacji, ktoś może stać się większym odludkiem aby ukryć swoją zbrodnie, może nagle zdziwaczeć, być bardziej agresywnym ,więcej pić, korzystać z silnych używek, zmienić towarzystwo na bardziej szemrane...- Wymieniał i w pewnym momencie chyba zapomniał jak się oddycha, mówiąc to wszystko na jednym wdechu. A to dlatego, bo się zdenerwował protekcjonalnym tonem starszego.  Odetchnął głęboko a tamci stali oniemiali. Nigdy dotąd nie słyszeli o czymś podobnym.
- Daeeebaaak...- Wyrzucił z siebie Jeon jako pierwszy. - W takim razie chodźmy Hyung, nie mamy za wiele czasu.- Stwierdził i spojrzał na Kyum która aż lekko drgnęła, wyrywając się z zamyślenia. 
- A tak, chodźmy.- Po  tym chwyciła młodszego chłopaka pod ramię i wyszła  z nim z domku. Sam Hoon stał nieco zaskoczony tym widokiem, nie spodziewał się, ze ta dwójka będzie trzymać się tak blisko w tak krótkim czasie. Ale nie narzekał, wręcz przeciwnie, cieszył się z tego powodu i kibicował swojemu przyjacielowi.
- Cóż, to znów zostaliśmy sami.- Skwitował Hoon patrząc na Hwana kątem oka.  Po tym w milczeniu wyminął go aby również opuścić to pomieszczenie. Gdy wyszli skierowali się do samochodu. Coś znów nie dawało spokoju Hwanowi. Mruczał coś i marszczył brwi, zwykle robił tak kiedy czuł się silnie zaniepokojony. 
- Też to zauważyłeś? - Zapytał Hoon  a Hwan nieco się ożywił na zadane mu właśnie pytanie. 
- Jeśli myślimy o  tym samym to chyba tak. - Odparł mrukliwie a jego spojrzenie padło ostatni raz na opuszczony przez nich budynek. Wzrokiem wodził po bramie i drzwiach wejściowych.
- Więc tak. - Rzucił krótko i westchnął cierpiętniczo.
- Nie ma nigdzie taśmy ani plomb policyjnych. - Rzucił po chwili Hwan. - W takich sytuacjach raczej to normalne a tutaj nie ma nawet śladu. - Dodał zaraz i zakręcił się lekko w miejscu a jego przeczucie nie dawało mu spokoju. Coś było tu grubo nie tak i o ile to nie podobało mu się najbardziej, to jeszcze bardziej nie podobało mu się to, że Hoon miał rację. Najgorszym w całej tej sytuacji będzie udowodnienie ,że mają rację. Bo co im z tego, że powiedzą co wiedzą, przedstawią nielegalnie zdobyte dowody skoro nikt im w to nie uwierzy?  A nawet jeśli uwierzy, to nikt nie będzie miał odwagi ruszyć tej sprawy nawet koniuszkiem małego palca. Stawka była zbyt duża w wróg zbyt silny. Ciężko będzie udowodnić, że to Seo Moon Jo jest winny morderstwa tej dwójki.  Hwan czuł jak zaczyna boleć go głowa, wręcz pulsować od nadmiaru informacji i rosnącej, wewnętrznej frustracji. Bezsilność, byli zupełnie bezsilni. 
Wyjął telefon z kieszeni aby zrobić zdjęcia drzwi, bramy i okolicy. Zrobił tych zdjęć kilka, może kilkanaście po czym schował telefon i wsiadł do samochodu. Sami udali się w inną część Suncheon, dzieląc się terenem na pół z pozostałą dwójką. Suncheon samo w sobie nie było szczególnie duże, biorąc pod uwagę większą ilość opustoszałych domów nie mieli aż tak wiele pracy w przesłuchiwaniu. O ile ktokolwiek otworzy im drzwi. A sam Hoon po cichu liczył, że ktoś raczy to zrobić. Inaczej utkwią w martwym punkcie, a to zaś nie będzie najlepsze w całej tej popapranej sytuacji. 
 Krążyli tak uliczkami, jednak nikt nie chciał im otworzyć. Nie umknęło to uwadze Hoona, że niektóre zasłony w oknach się poruszyły, więc to był prosty sygnał, ludzie bali się rozmawiać na jakikolwiek temat z obcymi. A z racji, że nie byli miejscowi, mogło być z tym trudniej. Ciężko będzie im nawet wmieszać się w tłum, w jakimś barze by podsłuchać rozmów, zostaną zauważeni niemal od razu. Zrezygnowany Hoon szedł wolnym krokiem w górę uliczki aby zatrzymać się przy jakimś dość zapuszczonym domu. Uniósł dłoń aby zadzwonić dzwonkiem, zaraz jednak opuścił palec zrezygnowany. Wydał z siebie cierpiętnicze westchnienie, i już miał zamiar odejść kiedy drzwi do domu się uchyliły. Zza nich wychyliła się starsza kobieta. 

- Liczyłam, że nadejdzie ten dzień. Wejdźcie chłopcy.- Zaprosiła ich gestem dłoni a oni zaś, stali tak oniemiali ze zdziwienia.
 Skinął jednak głową i posłusznie wykonał polecenie staruszki, otworzył bramkę po czym wszedł na jej posesję wraz z Hwanem. Rozejrzał się jeszcze raz wokoło ale z tego miejsca niewiele było widać, liczył więc też ,że i oni będą zupełnie niewidoczni dla innych.
Wszedł do mieszkania kobiety, z szacunkiem kłaniając się przed nią nisko z ciepłym uśmiechem. 

- Babciu, co to znaczy, że liczyłaś na ten dzień?- Zapytał Hoon i sięgnął do kieszeni po telefon aby włączyć dyktafon w telefonie. Jeśli kobieta miała jakieś kluczowe informacje, ich słowa nic nie pomogą.
- Aa... To znaczy, że czekałam aż mnie odwiedzicie. I się doczekałam. - Staruszka zręcznie przyniosła im tacę z herbatą i postawiła przed nimi. Choć dom z zewnątrz wyglądał raczej na opuszczony to wewnątrz był całkiem zadbany i czysty. Widocznie kobieta nie miała już sił na dbanie o ogród a w domu, jako tako sobie radziła. 

- Znasz nas babciu? - Zapytał Hwan a kobieta zaśmiała się i pokiwała twierdząco głową.-
 Jak mogłabym was nie znać, do dzisiaj mam gazetę z artykułem,  z pierwszej sprawy detektywa Medium.- Uśmiechnęła się życzliwie.  - A liczyłam ,że was w końcu spotkam bo w Suncheon dzieją się niepokojące rzeczy. Brakowało tylko kogoś z taką wolą walki i niekonwencjonalnymi sposobami śledztwa jak nasz Hoon. 
- Co masz na myśli, mówiąc ,że dzieją się niepokojące rzeczy?- Zapytał Hoon z zainteresowaniem, Hwan zaś notował sobie ważne informacje w swoim notatniku.
- Oj dziecko, dziecko.  Słyszałam, że zajmujecie się tą sprawą. Tą o której nikt nie może mówić w mieście, jeśli tylko ktoś się dowie... Już po mnie. Ale nie przejmuje się tym, jestem już stara i schorowana. A wcześniejsi policjanci którzy chcieli zająć się tą sprawą, tylko niszczyli informacje. Dlatego, liczyłam, że ktoś taki jak nasza duma kraju przyjdzie to takiej starej kobiety jak ja, aby jej wysłuchać. - Zaśmiała się lekko i zakaszlała w pięść. 
- Tak,  to prawda. Próbujemy rozwiązać obie te sprawy. Ale póki co każdy próbuje zamknąć nam usta.- Kobieta na to stwierdzenie pokiwała lekko głową doskonale wiedząc o czym mowa.
- Domyślam się. Dzieci kochane, wy nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ta sprawa jest złożona i ciężka. Bo tu już nie chodzi o problem ze znalezieniem osoby która by zeznawała czy tych zaginionych, problem tkwi w układach. A jak wiadomo, na układy nie ma rady. - Rzuciła i podniosła się powoli z miejsca aby za moment przynieść ciastka. - Ale pocieszę was, że każdy układ można łatwo rozwiązać, trzeba tylko  mieć w sobie dużo samozaparcia.
- O jakim układzie mówisz babciu?- Zapytał młodszy z nich.
-   Stary Seo ma przyjaciół w prokuraturze generalnej i w posterunku policji w Suncheon. W tamtym okresie wykupił sobie wielu ludzi aby ci za niego tuszowali występki jego syna.- Odparła i ku zdziwieniu Hoona kontynuowała nie pytana. - Czemu tak na mnie patrzysz dziecko? Wszyscy o tym wiedzą ale nikt nie chce puścić pary z ust. Każdy boi  się o własne życie, po waszym ostatnim przesłuchaniu nie żyje dwójka ludzi, nikt nie chce skończyć w podobny sposób. Zresztą, jeśli myślicie ,że to jedyne przewinienie Seo... To nie trafiliście nawet na czubek góry lodowej. - Stwierdziła spokojnie i upiła niewielki łyk herbaty. - Słyszeliście o legendzie miejskiej Suncheon?
- Tę o Kacie? - zapytał Hoon który przypomniał sobie o niej dopiero teraz.
- Mhm. - Odparła i uśmiechnęła się łagodnie.- Właśnie, tę. Suncheon jest podzielone, jedna część uważa, że ten cały Kat był bohaterem miasta a druga połowa życzy mu śmierci, ale z drugiej strony wciąż boją się odezwać, w strachu o własne życie.  - Wyciągnęła dłoń po opasły segregator z wycinkami z gazet. Podała im przedmiot i sama uśmiechnęła się lekko.- Mi się to już nie przyda ale liczę ,że zrobicie z tego dobry użytek. 
- Ma to jakiś związek? Jesteś pewna babciu, że Seo jest z tym ściśle związany?- Zapytał niepewnie Hwan który do tej pory milczał. 
- Chciałabym nie mieć tej pewności, ja to po prostu wiem. Wszyscy to wiedzą. Chociaż, później aby ukryć swoją tożsamość zaczął nosić maski...- Zaczęła i urwała na moment, zupełnie milknąc. Oboje patrzyli na nią z wyczekiwaniem ale nie doczekali się odpowiedzi. Ta spojrzała na nich z lekkim uśmiechem.
- Sądzę, że powinniście odwiedzić stary komisariat w Suncheon, jest na końcu ulicy. Tam znajdziecie więcej informacji, ale nie idźcie tam dzisiaj. Pewnie będą się was spodziewać, mogą zniszczyć jakieś akta. - Odparła i odetchnęła głęboko.- Gdyby tylko ktoś go wtedy powstrzymał...- Zaczęła i znów umilkła a wyraz jej twarzy się zmienił.
- Babciu, możesz nam powiedzieć coś więcej o tej sprawie? - Zapytał Hoon niepewnie i przyjrzał się jej uważnie. Ta zreflektowała się i skinęła głową.
- Mhm, mogę wam powiedzieć tylko tyle, że Ji Eun, nigdy nie zaginęła. - Powiedziała i spojrzała na nich znacząco.- Zginęła, utopiła się. 
- A wiesz kto do tego doprowadził? Czy był to tylko wypadek? - Dopytywał Hwan a ta jedynie patrzyła na Hoona którego wyraz twarzy również się zmienił. Ta układanka składała się powoli w sensowną całość ale niestety, brak im było koronnego dowodu. Zmarszczył lekko brwi i podniósł się z miejsca.
- Już wiem wszystko. - Powiedział spokojnie Hoon i złapał Hwana za nadgarstek podrywając go do góry. - Babciu, dziękujemy Ci za pomoc i gościnę. Tu jest mój numer telefonu, gdyby coś się działo , nie obawiaj się mnie wezwać. - Ukłonił się zaraz szybko i podał jej wizytówkę. Na prędce opuścił dom wraz z zaskoczonym Hwanem. Szybko pokierował się wraz z nim do samochodu.
- Wracamy do Seulu. - Zarządził i wykonał krótki telefon z informacją do Jeona.
- Co ty znowu wymyśliłeś? - Zapytał Hwan nieco nerwowo widząc jak ten wsiada za kierownicę.
- Musimy złapać tego gnoja i przesłuchać, dzwoń do Baeka. - Warknął kierując się w stronę stolicy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro