14. Zmowa milczenia. 1
Następny dzień przyniósł im mglistą i niezbyt przyjemną pogodę. Zanosiło się na deszcz, niebo było osłonięte chmurami. Cała ta otoczka dawała poczucie niepokoju, miejsce opustoszałe, ciche, nawet nie było słychać zbyt wielu ptaków. Zupełnie tak, jakby to miejsce kompletnie wymarło. Pogoda jednak nie mogła ich zatrzymać. Musieli iść dalej, prowadzić to śledztwo aby ostatecznie dotrzeć do prawdy. A ta była skomplikowana, nie taka prosta jakby można było na to liczyć. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, ta może być zbyt szokująca nawet dla tego kraju. Siedział na przeciw Kyum która zdawała się jeszcze tkwić w świecie snu, była nieprzytomna a sam Hoon był równie nieprzytomny. Choć w stopniu mniejszym w przeciwieństwie do swojej towarzyszki. Mieli ciężką noc, a powinni mieć się na baczności. Cisza jaka między nimi panowała, była równie gęsta co mgła na dworze. Hoon odetchnął i pokręcił powoli głową, pozwalając swojemu karkowi przeskoczyć parokrotnie. Mruknął pod nosem i spojrzał na ekran telefonu, podłączonego do ładowarki. Na ekranie wyświetliło mu się kilka nieodebranych połączeń od Jeona, kilkadziesiąt od Hwana plus wiadomości. Przesunął dłonią po swojej twarzy powoli i rozmasował ją, starając się zebrać myśli do kupy. W końcu wstał z miejsca aby zadzwonić, nie chciał drażnić starszej telefonami. Poszedł do łazienki a tam w pierwszej kolejności, zadzwonił do Jeona.
Nie musiał długo czekać aż młodszy odebrał. W telefonie zaraz usłyszał ściszony głos przyjaciela który wyraźnie był już w gmachu policji.
- Hyung... Dzwoniłem wczoraj do ciebie, gdzie ty jesteś? Wszystko z tobą dobrze? - Zapytał wyraźnie nerwowym tonem głosu. W zasadzie nie mógł być zdziwiony obrotem spraw, ostatecznie zniknął z posterunku i do tej pory nie dał nawet znaku życia.
- Nic mi nie jest. Nie przejmuj się, jestem teraz zajęty. - Odparł nieco chłodno i rzeczowo, a wynikało to z faktu, że jeszcze nie do końca był rozbudzony a jego funkcjonowanie podlegało wielu wątpliwościom.
- Ale gdzie ty jesteś... Jesteś sam? Na pewno wszystko w porządku? Powiedz mi gdzie jesteś, przyjadę do ciebie i ci pomogę. - Mruknął niepocieszony tym, że jego przyjaciel niezbyt chce współpracować.
- Nie jestem sam, jestem z Nooną Kyum, prowa...- Nie zdążył dokończyć kiedy młodszy mu przerwał entuzjastycznie.
- Naprawdę? To koniecznie musisz mi podać adres, pomogę jej. Znaczy wam. Pomogę wam, nie powiem o niczym Hwanowi. - Zaczął a zaraz dało się usłyszeć gromiący głos Hwana gdzieś w tle.
- O czym mi nie powiesz?
- Hoon, wyślij mi adres w wiadomości, rozłączam się. - Powiedział po czym usłyszał jedynie piknięcie w słuchawce telefonu, świadczące o zakończeniu połączenia. Hoon odetchnął ciężko i pokręcił głową, nie spodziewał się, że jego młodszy kolega tak bardzo upodoba sobie panią reporterkę, najwyraźniej coś było na rzeczy ale nie wiedział jeszcze co. Wysłał mu niechętnie adres pod jakim byli tymczasowo zameldowani. Po tym jak wysłał wiadomość, nie minęła sekunda a jego ekran rozświetlił się a z głośnika poleciała jego ulubiona melodia. Odetchnął ciężko. Gdyby nie to, że lubił ten kawałek to pewnie by nie odebrał. Ale wiedział, że połączenie od Hwana lepiej odebrać. Chociaż kawałek The truth untold od BTS całkiem przyjemnie rozbrzmiewał w tej niezbyt przychylnej aurze. Nikt chyba nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jak bardzo miał ochotę założyć teraz słuchawki i włączyć sobie na pełnej głośności cały album. Ale na to nie było czasu. Odebrał w ostatniej chwili, nim Taehyung skończył śpiewać swoje wersy.
Nie mówił nic, tylko wysłuchał niemal od razu wiązanki ze strony Hwana.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Gdzie ty wczoraj zniknąłeś?! Żartujesz sobie ze mnie?! Gdzie ty jesteś, z kim, podaj mi adres. Zaraz tam przyjadę, dobrze się czujesz? Nie boli cię głowa? - Hwan mówił szybko a jego ton głosu był podniesiony. Zdenerwowany, może przerażony tym nagłym zniknięciem bez wieści.
- Kocham cię i bardzo za Tobą tęsknie. - Odpowiedział Hoon co spotkało się z nagłą ciszą po drugiej stronie. Hwan zamilkł a sam Hoon mógł jedynie słuchać jak jego szybkie kroki zwalniają aby w końcu również zanikły. Najwyraźniej się śpieszył a teraz stał w miejscu. Hoon parsknął cicho pod nosem i westchnął dodając. - Brakowało mi twojego głosu. Bardzo chciałem go usłyszeć.- Dodał po chwili ciszy a po drugiej stronie usłyszał wyraźne i ciężkie westchnienie.
- Jesteś taki nieznośny...- Mruknął starszy po czym znów ciężko westchnął a cała złość wyraźnie wyparowała. - Powiedz mi gdzie jesteś, przyjadę po ciebie. Też za tobą tęsknie.- To ostatnie wypowiedział niemal szeptem. Hoon uśmiechnął się słabo.
- Pojechałem do Suncheon sprawdzić kilka rzeczy... - Powiedział spokojnie na co ten znów ruszył z miejsca, wyraźnie słyszał jego kroki w tle i zmianę otoczenia.
- Przecież wiesz, że jesteś odsunięty od śledztwa, nie powinno cię tam być. Nie narób sobie tylko większych kłopotów, jesteś tam sam?- Zapytał spokojniejszym tonem choć wciąż w jakimś stopniu był poddenerwowany.
- Nie jestem sam, pojechałem z Nooną Kyum, razem prowadzimy to śledztwo. Kiedy sprawa chociaż trochę nabierze tempa pomoże nam rozgłośnić sprawę..- Zaczął i znów usłyszał jak ten staje na moment w miejscu.
- Mhm. Skoro nie jesteś tam sam, to najwyraźniej nie jestem ci potrzebny. - Rzucił pod nosem po czym się rozłączył. Hoon dość mocno się zdziwił, czy ten dupek był zazdrosny o Kyum? Ostatecznie przecież to on mając żonę spotykał się z nim, kto tutaj powinien być zazdrosny i ciągle się wściekać? Apropos żony, musiał pamiętać aby zapytać go co z tym rozwodem. Tym razem nie miał zamiaru słuchać wymówek ani niczego innego, albo on, albo ona. Choć ten nie nosił już obrączki to wciąż dobijał go fakt świadomości, że ten wciąż z nią mieszka. Wciąż żyją w sformalizowanym związku. Im więcej czasu mijało, tym bardziej czuł wewnętrzne obawy, że ten ma go jedynie za zabawkę. Sam też nigdy nie odpowiedział na wyznania, często pojawiał się u niego gdy był już pod wpływem albo dopiero miał taki plan. Jakkolwiek by nie spojrzeć na tę sprawe i z którejkolwiek strony by jej nie ująć, wciąż gdzieś tam z tyłu głowy czuł, że jest jedynie zabawką. Raz nawet zdarzyła się sytuacja, gdy spędzili wspólnie na wyjeździe kilka dni. Oboje mieli wolne, wybrali się na Jeju. Nie mógł ukryć, że mu się nie podobało, bardzo mu się podobało i chyba wtedy pierwszy raz poczuł się w jakimś stopniu szczęśliwy. Potrzebny drugiej osobie, w całej tej marnej egzystencji i samotności, z łatką odludka i wiecznego agresora. Ale czar prysł kiedy przyszło się pożegnać, wrócić do Seulu i do codziennych obowiązków. O ile wcześniej nie nosił obrączki w trakcie kryzysu w małżeństwie, tak po powrocie z wyspy znów ją nosił, był wyjątkowo w dobrym humorze co nie szczególnie podobało się Hoonowi. Czuł, że ten wyjazd był dla niego jedynie odbiciem sobie własnych frustracji a potem, wrócił do swojej żony jak gdyby nigdy nic. Musiał to przełknąć i sam nie wiedział czemu wciąż daje się wplątywać w to wszystko, powinien przerwać ten cały proceder. Ale za każdym razem kiedy postanawia z tym zerwać, znów do tego wraca. Nie był pewien czym jest to spowodowane, czy to miłość czy może dziwny rodzaj współuzależnienia. Czuł się tak, jakby ktoś narzucił mu na barki ciężki bagaż i kazał z nim wędrować po najwyższych górach.
Przebrał się w końcu w czyste ciuchy aby wyglądać jak człowiek, wyszedł z łazienki i usiadł do stołu. Noona kończyła już przygotowanie do wyjścia, nie komentując póki co rozmowy jaką przeprowadził młodszy, a ciężko byłoby jej nie słyszeć bo przestrzeń nie była zbyt duża. Gdy w końcu byli gotowi, oboje wyszli na zewnątrz. Chociaż mgła była już mniejsza to wciąż widoczność nie należała do najwybitniejszych. Wypuścił ciężko powietrze z płuc.
- Co to ma być..- Mruknęła skonsternowana kobieta widząc dopiero teraz to co działo się przed nimi.
- Jakby to ująć, jest zajebiście mgliście. - Rzucił i wsadził ręce w kieszenie schodząc z drewnianego podestu w dół, by skierować się do bramy. Pozostawił na moment osłupiałą towarzyszkę za plecami. Ta dopiero po chwili ruszyła się z miejsca aby udać się za nim do samochodu.
Z trudem przejechali trasę od ich lokum do domu denatki. Znów zatrzymali się kilkanaście metrów niżej i obserwowali okolice. Mruknął cicho i rozejrzał się.
- Nic nie widać. Z jednej strony to dobrze , moglibyśmy na spokojnie przeszukać dom a z drugiej strony to może także być dobrą przykrywką dla kogoś innego. - Skwitował i zamyślił się na moment. Ale nim zdążył cokolwiek powiedzieć , w bocznym lusterku dostrzegł samochód. Rozpoznał markę jak i tablice niemal od razu. Nie sądził jednak ,że Jeon pojawi się tutaj tak szybko. Znając jego spokojny i raczej bezpieczny sposób jazdy wydawało się to nieszczególnie realne. Chociaż z drugiej strony,jak pomyślał nad tym dłużej i spojrzał na swoją trzeźwiejącą wciąż towarzyszkę, może ona była prawdziwym powodem jego pośpiechu? Westchnął ciężko i spojrzał we wsteczne lusterko by zaraz dostrzec lekko przygarbioną od przejmującego chłodu, sylwetkę Jeona. Ten pośpiesznym krokiem dotarł do pojazdu by usiąść na tylnym siedzeniu.
Pocierał dłonie który przy tak krótkim odcinku dość porządnie skostniały z zimna.
- Cholera.. co to za pogoda - szepnął Jeon a Hoon wyczuł w tym okazję do niewybrednego żartu którym popisał się wcześniej.
- Nie wiem czy już to mówiłem, ale jest zajebiście mgliście. - mruknął i odwrócił się w kierunku przyjaciela który nie był pewien czy wypada mu się śmiać, z uwagi na obecność tamtej i jeszcze jednej osoby.
- Spodziewałem się ciebie,że przyjedziesz dopiero za pół godziny. Aż tak pedziles żeby się z nami spotkać?- Zapytał Hoon na co odpowiedziało mu energiczne pokręcenie głową.
- Nie ja kierowałem...- zaczął i zamilkl kiedy drzwi samochodu z tyłu otworzyły się z cichym łoskotem. Hoon uniósł wzrok do góry aby spojrzeć znów we wsteczne lusterko, Kyum zrobila to samo, zaraz jednak patrząc za siebie w kierunku bagażnika. Otworzyła nieco szerzej usta i wymknęło jej się ciche "wow..". Na co Jeon odezwał się nim ta zdążyła Cokolwiek powiedziec.
- To chłopak Hoona.- po tych słowach oboje spojrzeli na niego skonsternowani. Hoon się nie kłócil ani nie komentował, wiedząc , że młodszemu najwyraźniej podobała się dziennikarka. Sam Hoon nie był nią zainteresowany w żaden sposób, dlatego nawet nie zaprzeczył.
Wbił wzrok w uchylone drzwi zza których wyłonił się wysoki mężczyzna ubrany w garnitur. Spomiędzy odpiętej marynarki dało się zobaczyć szelki z bronią a przy pasie odznakę i kajdanki. Wzdrygnal się lekko widząc jak koszula idealnie opina jego mięśnie. Nie był to jednak czas i miejsce na ich drobne igraszki. Musieli zająć się pracą. Ostatecznie, Se Hoon i tak nie był w nastroju. Niewiele to zmieniało w obecnej sytuacji, prychnal coś pod nosem na jego widok. A szczególnie kiedy ten stanął przy jego drzwiach i je otworzył. Patrząc się na niego badawczo,jakby szukał czegoś. Jakiejś zmiennej w jego wyglądzie. Ale tej nie było. Raczej wyglądał tak samo jak zawsze.
Postanowili się rozdzielić. Hoon razem z Hwanem mieli sprawdzić dom denatki a tamta dwójka poszła zbierać informacje po domach, w kierunku centrum tego wygwizdowa. W domu nie znalazł dosłownie nic ,nie miał nawet żadnej wizji co mogło znaczyć ,że faktycznie mogła popełnić samobójstwo a śmierć ojca Ji Eun była jedynie przypadkowo w tym samym czasie. Skierował swoje kroki w górę ,mając zamiar najpierw udać się nad zatokę. Hwan szedł za nim w milczeniu, nie do końca rozumiejąc dlaczego ten w zasadzie tutaj przyjechał.
- Czemu nie odpuścisz?- Zapytał po chwili milczenia kiedy młodszy zatrzymał się po środku lasu. Bacznie czegoś szukał,obserwował i porównywał widok przed sobą z tym z telefonu.
- Ja nigdy nie odpuszczam.- Odparł spokojnie, zupełnie ignorują jego obecność. W zasadzie po co on tu przyjechał? Odetchnął znów i spojrzał na niego z nutą frustracji wyczuwalną w samym spojrzeniu.
- Złożyłeś już papiery rozwodowe?- Zapytał Hoon, wbijając w niego wzrok. Ten zaś nieco się zasępił i złożył ręce za plecami by za chwilę schować je w kieszenie spodni.
- Wczoraj byłem na konsultacji z adwokatem...- zaczął ale nie skończył, przerwało mu parskniecie Hoona.
- Słyszę to od roku. Może od dwóch lat. Wybierz w końcu, albo ona, albo ja. - mruknął pod nosem i przyspieszył nieco kroku aż nagle nie zakręciło mu się potężnie w głowie. Złapał się pnia jednego z drzew a w głowie usłyszał pisk dziewczyny i wpadające ciało do wody. Nie mógł jednak otworzyć oczu, miał wrażenie jakby te ktoś zakleił mu taśmą. Kiedy w końcu mógł je otworzyć , zobaczył dwa cienie kilka kroków dalej, jedna postać uciekała a druga ją goniła dzierżąc ciężki przedmiot w dłoni. Gdy przesunął wzrokiem za nimi ,dostrzegł nagły ruch. W uszach mu brzęczało, piszczało a pośród tego słyszał przeraźliwy krzyk, błaganie o pomoc. S... E.. - mruczał powtarzają za niewyraźnym,charczacym głosem z oddali.- O... Joo... - Po chwili do jego uszu dobiegł trzask pękającej kości czaszki a wizja zniknęła. Jego oczy w trakcie wizji, wywinely się do tyłu pozostawiając jedynie białka na widoku. Powróciły do swojego pierwotnego stanu a Hoon złapał głęboki oddech. Hwan nieco przerażony tym widokiem stał dwa kroki dalej.
- Co to do cholery miało być...- Zaczął Hwan a Hoon spojrzał na niego w ciszy.
- Wizja.- Odparł krótko.- Miałem wizję. - Szepnął i ruszył w kierunku pomostu, czuł jak atmosfera staje się ciężka i nieprzyjemna. Obrócił się w kierunku tamtego nie rozumiejąc dlaczego ten, patrzy na niego w taki sposób. Zapadła między nimi cisza, wewnętrznie czuł, jakby dał mu właśnie powód do zerwania tej znajomości. Choć w całej karierze ich relacji, takich powodów zapewne było więcej niż mnóstwo.
- Pierwsze słyszę abyś takie miał.- Odparł widocznie skonsternowany. Zdawał się nie do końca rozumieć sytuację w jakiej się znalazł. Ta była surrealistyczna, równie co aura jaka panowała w tym miejscu. Hoon wydał z siebie ciche parsknięcie po czym pokonał kilka metrów aby zbliżyć się w stronę pomostu.
- Sam jestem zaskoczony. - Przyznał szczerze i zaraz poczuł jak starszy łapie go a nadgarstek.
- Ale wszystko z tobą dobrze? Nie czujesz się jakoś inaczej? Nie boli cię głowa?- Zapytał znów starszy na co Hoon jedynie pokręcił głową w odpowiedzi na zadane pytanie. Ciężkie westchnienie tamtego nie brzmiało wcale pocieszająco. Ba, brzmiało demotywująco.
- Nic mi nie jest... - Odparł po chwili widząc jego spojrzenie, te które nie dawało mu spokoju a drążyło w nim szukając najwyraźniej czegoś. Ten w końcu odpuścił, puszczając jego rękę i wsuwając swoje dłonie w kieszenie spodni.
- W porządku. Co widziałeś?
- Nic.
- Nic? Jak to nic? Mówiłeś przecież ,że miałeś wizję. Robisz ze mnie idiotę?
- W tym przypadku , nie muszę się nawet starać. Nic nie widziałem ale słyszałem. Nie byłem w stanie nic zobaczyć.
- W takim razie, co słyszałeś? - Zapytał Hwan sięgając do kieszeni po papierosy.
- Najpierw słyszałem krzyk dziewczyny, jak wpada do wody a potem jak dwójka osób biegnie, to nie była ucieczka a pościg. Później słyszałem lament, krzyk i błaganie o pomoc. -Stwierdził i zaczął wykonywać wymachy obiema dłońmi, jakby w nich trzymał coś podłużnego i ciężkiego. Być może jakiś pręt albo metalową rurę.
- Mhm...- Mruknął Hwan zaciągając się papierosem. - Ile było uderzeń?- Zapytał i znów się zaciągnął puszczając dym nosem.
- Zanim pękła czaszka około dwudziestu trzech. Po pęknięciu czaszki i po tym jak ofiara umilkła kolejne trzydzieści może trzydzieści pięć. - Odparł spokojnie i zmarszczył brwi.
- Co oznacza? - Zapytał Hwan chcąc dać wykazać się młodszemu.
- Co oznacza, że napastnik działał w afekcie, pod wpływem złości i agresji dysponował nad naturalną siłą przez nadmiar adrenaliny. Kilka uderzeń wystarczyło aby stracił przytomność i doznał krwotoku wewnętrznego. Abstrachując, przy tej temperaturze czyli około -10 stopni nie miał szans na przeżycie do rana z powodu wyziębienia organizmu. Po kolejnych kilku ofiara była już martwa. Więc, doszło do nad-zabijania. - Powiedział Hoon a Hwan drążył dalej.
- Czyli? - Pokręcił lekko głową pozwalając karkowi strzelić.
- Czyli, zbrodnia miała podłoże emocjonalne.
- I?
- I chciał mieć pewność, że ten z tego nie wyjdzie.
- Coś jeszcze?
- Nie ma ciała.
- Nie ma ciała?
- Ciało zostało ukryte a zbrodnia zatuszowana pod przykrywką zaginięcia. - Skwitował i wyciągnął telefon, pokazując mu to samo zdjęcie które pokazywał dzień wcześniej Noonie.
Hwan aż zakrztusił się powietrzem a z jego ust uciekło ciche " O kurwa". O ile wcześniej nie zdawał sobie sprawy ze skali problemu, o tyle teraz aż się skonsternował.
- Skąd do masz do chuja, kto to jest? - Zapytał nerwowo po czym Hoon skrzyżował ręce.
- To? Mam to od siostry tego chłopaka. Ta kobieta zmarła kilka dni temu, podobno przez powieszenie ale sądzę ,że było to zadzierzgnięcie. Nie mam na to dowodu, musiałbym zobaczyć zdjęcia z obdukcji a szczególnie zdjęcie szyi aby to potwierdzić. Jeśli powiesiła się sama, odcisk liny przebiegałby na środku. A jeśli umarła przez zadzierzgnięcie, będzie się z znajdował tu- wskazał palcem- Odchylona na końcu do góry jeśli napastnik był wyższy. Poza tym.- Dodał i wskazał pomost. - Tam zginęła Ji Eun. A tam.- Odwrócił się aby pokazać miejsce w pewnej odległości, między drzewami znajdowała się mała przerwa tworząc kawałek skromnej polany.- Został zamordowany Jung Ji Do.
- Dobra, dobra. Nawet jeśli tak było, to jaki mamy tutaj wspólny mianownik?
- Jaki? Nazywa się Seo Moon Jo. - Hwan złapał się aż za nasadę nosa i pokręcił głowa.
- Możesz już dać temu człowiekowi spokój?
- Nie mogę. - Odparł krótko i zabrał połowę papierosa starszemu, samemu się nim zaciągając.
- Dlaczego nie?
- Bo ostatnie słowa wypowiedziane przez umierającego Ji Do to Moon Jo. Czy to przypadek? Poza tym, cała trójka przyjaźniła się w tym okresie, potwierdzają to zeznania pana Ji i panny Jung. Do tego mam zdjęcia, pamiętnik. Ale nikt mi nie wierzy, a teraz na dodatek obu kluczowych świadków nie żyje. Brakuje jeszcze żeby sprawa się przedawniła. - Zaraz wyrzucił papierosa i przygasił stopą.
- Jeśli znajdziesz mi prokuratora który nie będzie bał się ruszyć tej sprawy, to może coś na tym ugrasz.- Rzucił skwaszony Hwan bo nie mógł znaleźć w tym wszystkim żadnego błędu w rozumowaniu, wręcz przeciwnie, wszystko miało sens. Zatrzymał się jednak na moment.
- Ale, skoro Seo zabił Junga, to kto zabił Ji Eun? - Zapytał a Hoon tylko odwrócił się w jego kierunku.
- To prosta układanka, jeszcze jej nie poskładałeś? - Zapytał a kiedy odpowiedziała mu cisza, sam się odezwał. - Ji Eun zginęła przez Jung Ji Do. Jung Ji Do został zmasakrowany przez Seo Moon Jo. Dlaczego ? Nie wiem jeszcze dlaczego ale wnioskuję, że dziewczyna zginęła przypadkowo a Seo chciał zemsty za jej śmierć. Czy to ma sens?
- Na moje nieszczęście... Ma więcej sensu niż na to liczyłem.- Odparł ponuro starszy kierując swoje kroki zaraz za tamtym.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro