Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Prywatne śledztwo.


 Myśli Hoona krążyły gdzieś pomiędzy kolejnymi pochopnymi decyzjami a racjonalnym myśleniem. Ciężko było określić, które z tych były jednoznacznie słuszne. Nie mógł jednak nic poradzić na to, że denerwowała go obecna sytuacja. Zwykle nie oskarżał nikogo bez podstaw. Zaś sam Seo Moon Joo wykonał zdecydowanie niezbyt trafny i słuszny ruch.  Młodszy był daleki od impulsywnych osądów, zawsze szedł za intuicją a ta, na myśl o mecenasie zapalała mu czerwoną lampkę w umyśle. Siedział przy swoim biurku i nerwowo kręcił się w miejscu na krześle, postępując to z jednej nogi na drugą nogę, kołysał się na boki nerwowo podgryzając końcówkę plastikowego długopisu. Jeon siedział zaś w skupieniu i obserwował swojego przyjaciela z uwagą, próbując odkryć co temu ciągle siedzi w głowie. Choć się domyślał, był daleki od pochopnego osądu, nie chciał też denerwować starszego ale sam czuł się wewnętrznie poddenerwowany.  Hwan przechodząc obok zignorował to małe widowisko. Ale tylko przez chwilę. Spojrzał w ich kierunku i wycofał się kilka kroków aby oprzeć się o  krzesło na którym siedział Jeon, pochylił się i również wbił wzrok w Hoona który milczał, zwyczajnie kołysząc się na krześle. To był raczej niespotykany widok. Cała trójka pogrążona była w milczeniu, z czego dwójka usilnie wbijała wzrok w stronę tamtego. Skonsternowany Hwan odezwał się w końcu co spowodowało drgnięcie i drobne przestraszenie się skupionego na Hoonie Jeona.

- To jakaś forma medytacji? - Mruknął na co Jeon drgnął i podskoczył lekko. Był tak skupiony na obserwowaniu przyjaciela, że nie zauważał nikogo kto kręcił się wokół. A już szczególnie Hwana.

- Nie mam pojęcia o co chodzi. Siedzi tak od... Pięciu godzin. - Mruknął i niepewnie spojrzał na starszego, czując ,że szykuje się kolejna kłótnia.

- Cholera jasna... - Trzasnął dłonią o blat biurka na co Hoon jedynie podniósł wzrok, jakby zupełnie nie wzruszony nagłym hałasem. Spojrzał pytająco na tę dwójkę, wytrącony z transu.

- Hm ? Znowu masz jakiś problem? - Zapytał Hoon po czym poprawił się na miejscu odkładając długopis. Spojrzał na ekran telefonu, kiedy na ten przyszła wiadomość.  

- Delikatnie mówiąc, czemu się obijasz? Powinieneś pracować a nie siedzieć i nic nie robić. 

- Pracowałem. Myślałem. - Odparł niewzruszony, nie spojrzał nawet na tę dwójkę a jedynie zaczął się na szybko ubierać.

- Żartujesz sobie ze mnie... Gdzie ty się wybierasz co? - Zapytał poirytowany unosząc palec w ramach groźby.

- Nie twoja sprawa. - Rzucił i wsunął do kieszeni telefon. Jeon zaczął się ubierać ale został zaraz zatrzymany przez dłoń starszego przyjaciela. - Zostań. Poradzę sobie sam.

- Ale hyung...- Zaczął i nie skończył zdania gdy ten szybko opuścił pomieszczenie.- Myślisz, że jest na nas zły?- Zapytał obracając się w kierunku szefa. Ten zaś prychnął i wywinął lekko oczami.

- Nie wiem, nie obchodzi mnie to.  Pilnuj go, żeby nie narobił nam problemów. - Mruknął od niechcenia i przez moment się zawahał, kiedy chciał udać się w kierunku swojego biura. Po chwili jednak już pewniejszym krokiem ruszył aby wrócić do swojej pracy.

Jeon zgodnie z poleceniem szefa wyszedł zaraz za przyjacielem. Zbiegł na dół na parking podziemny  jednak nie widział już nigdzie przyjaciela. Dla pewności, skierował się na ten parking zewnętrzny. Jednak tam również nie dostrzegł jego obecności. Czy on mógł się tak po prostu rozpłynąć w powietrzu ? Dokąd mógłby się udać jego przyjaciel?   Rozpłynął się w powietrzu. 

- Czy to konieczne? - Zapytała  Lee Hee Kyum wyjeżdżając z podziemnego parkingu. Spojrzała we wsteczne lusterko  i pokręciła głową, kiedy zauważyła, że młodszy leży między siedzeniami, tak aby nie był widoczny.

- W Pewnym sensie, nie chcę żebyśmy mieli ogon. - Mruknął a tamta jedynie westchnęła Domyślała się, dlaczego Hoon nie chciał aby ktoś inny wiedział o ich śledztwie, szczególnie, że młody detektyw został odsunięty od śledztwa z powodu Seo. 

- Niech będzie, za chwilę wyjadę na ulicę. - Zapowiedziała i przejechała przez parking zewnętrzny aby za kilka chwil wyjechać na  główną ulicę. Nieco drgnęła kiedy Hoon podniósł się nagle do siadu , objawiając się jej we wstecznym lusterku. - Cholera, chcesz abym dostała zawału ? 

- Nie taki był plan - Skwitował po czym sięgnął po telefon. Kobieta westchnęła kierując się prosto do Suncheon. 

- Skoro tak, po co właściwie chcesz tam jechać ? 

- Muszę coś sprawdzić. Teraz zajrzałem w przeglądarkę i nie widzę nigdzie artykułów na temat śmierci tych ludzi. Dziwne, zwykle kiedy ktoś kto jest świadkiem w ważnej sprawie umiera, wszędzie jest głośno.

- Embargo. 

- Embargo? 

- Mhm... Telewizja dostała embargo od policji, nie wolno nam nawet napisać żadnego artykułu na ten temat. Jeśli ktoś złamie embargo, jakaś stacja czy dziennikarz to wtedy może być kiepsko. 

- Noona, nie wyglądasz jakbyś przejmowała się tym Embargo.

- Żadne embargo nadane przez policję nie trwa wieczność.  Zapewne większość stacji już dawno zapomni o tym temacie, ale nie ja. Mam zdjęcia które  udało mi się zrobić. A skoro jedziemy tam teraz  aby to sprawdzić, będę mieć więcej dowodów. Wątpię aby ktokolwiek tego pilnował.  Cała ta aura, wygląda to tak jakby byli pewni, że nikt tego nie będzie roztrząsał. Ostatecznie,  starszy facet który miał swoje lata, mógł umrzeć na zawał i kobieta,  której brat był uważany za winnego zaginął, mogła to zrobić z rozpaczy. Nikt nie przejmuje się takimi kwestiami, nie ma w tym nic kontrowersyjnego. - Skwitowała i uważnie obserwowała to co działo się przed nią, aby nie spowodować jakiegoś wypadku. Ruch o tej godzinie potrafił być naprawdę szaleńczy.

- Za winnego ? Nic nie słyszałem na ten temat. Kiedy ostatnio byłem u niej mówiła mi tylko, że jej brat się dziwnie zachowywał przed zginięciem. 

- Chyba zaginięciem? Przecież zniknął bez śladu. - Mruknęła skonsternowana, będąc przekonaną ,że młodszy zwyczajnie się przejęzyczył. Ten jednak pokręcił głową i sięgnął znów do telefonu.

- No właśnie nie, jak byliśmy tam ostatnim razem to okazało się, że wcale nie zaginął a zginął, cały pogrzeb i sprawa zostały zatarte przez policję.  A żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr.- Skwitował po czym przysunął się i pokazał kobiecie zdjęcie zwłok ofiary, które miał w telefonie. Na wszelki wypadek zrobił zdjęcia tego co dostali wtedy, aby te przypadkiem kiedyś się nie "Zgubiły". 

- Ciekawe...- Odparła co jakiś czas zerkając na ekran, mimo wszystko musiała skupić się na kierowaniu samochodem a Suncheon nie było wcale tak blisko.

- Prawda? Dlatego od początku nie podobała mi się cała ta sprawa.  I moim pierwszym podejrzeniem był właśnie Seo. Tylko, że gnojek zamyka usta wszystkim którzy próbują o tym mówić. Sama kobieta mówiła, że była zastraszana. Gdyby nie zmowa milczenia i strach, najpewniej sprawa już w 2003 roku zostałaby rozwiązana. Ale z drugiej strony, korupcja, przekupstwo. Wystarczyło opłacić kilku ludzi a cała sprawa zajmuje aż tylko jeden artykuł, i to o zaginięciu Ji Eun. Później nie znalazłem  żadnych. 

- Ciekawe...- Mruknęła znowu, w odpowiedzi na jego słowa.-  Ja zaś zdążyłam się dowiedzieć jedynie tyle, że ta dziewczyna zaginęła, nie potrafili jej znaleźć i podejrzewano o to jej przyjaciela. A samo istnienie Seo w tej sprawie nie ma miejsca. Masz jakiś dowód na to, że jest zamieszany w tę sprawę ? 

- A mam. I myślę, że wystarczający.- Skwitował po czym przesunął palcem po ekranie aby pokazać jej ich wspólne zdjęcie. - Zostało zrobione w wakacje, tego samego roku gdy zaginęła. Sam jej pamiętnik który znaleźliśmy, tam jest dużo śladów ich istnienia. Sam fakt, że w co drugim wpisie jest wzmianka o nich z imienia i nazwiska, albo zdrobnienia. Czytałem ten pamiętnik kilka razy. Mam nawet zdjęcia, gdyby przypadkiem wszystkie dowody sprawy zniknęły. Choć jeśli chodzi o znikające dowody, to nigdy przypadkowe nie jest.

- Mhm, więc to ma więcej sensu niż te wszystkie plotki. Mam swoją teorię, może zwyczajnie Seo był zazdrosny o Ji Eun więc się jej pozbył w jakiś sposób, a ten drugi chłopak wiedział za dużo i też przez to stracił życie? Może to mało sensowne ale...

- To ma więcej sensu niż myślisz, ale ja mam inną teorię. Sądzę, że Ji Eun zginęła przypadkiem, nikt nie znalazł jej ciała bo zwyczajnie wszystko było skute lodem i ciało nie zostało oddane przez wodę na brzeg, więc nie mogli znaleźć winnego, nie zostały żadne ślady. Seo podejrzewał tego chłopaka, podobno, jak mówiła jego siostra zachowywał się dziwnie, może nawet paranoicznie, bał się wychodzić z domu.  Myślała, że to z powodu zniknięcia koleżanki ale jak się okazało bał się czegoś innego, mógł bać się, że zostanie złapany. A na dodatek, ktoś coś mógł widzieć, rozeszły się plotki a te doszły do Seo. Seo zaś, z relacji ojca tej dziewczyny również dziwnie się zachowywał. O ile dziwnym nie jest szukanie własnej przyjaciółki, rozdawanie kartek ze zdjęciem o tyle dziwnym było to z jak dużą pasją i jednocześnie histerią to robił. Nie dziwię się, że zareagował tak emocjonalnie, miał wtedy zaledwie 15 lat, to dość trudny okres. Ale z drugiej, podchwycił te wszystkie plotki i pozbył się tego który był winny. Jednocześnie sam narażał siebie na więzienie, za morderstwo, nawet działając w afekcie, w silnym wzburzeniu emocjonalnym, poszedłby siedzieć. Czy to na ćwierć wieku, czy na kilka lat, miałby już skazę na życiorysie. Ojciec Ji Eun mówił mi, że gdy zniknął tamten chłopak, niedługo później zniknął też sam Seo. Nie było go przez kilka lat. Zdążyłem też usłyszeć plotkę o jakimś kacie który pozbywał się niewygodnych ludzi, ale nie wiem na ile to prawda a na ile wymyślona legenda miejska. A jeśli to prawda, to czuję, że może mieć to jakiś związek...

- Jaki związek może mieć jakiś dzieciak i późniejsze morderstwa? Niby dlaczego ktoś taki jak  Seo miałby w ogóle to zrobić?

- Nie zawyrokowałem, że to akurat on. Nie ma nawet pewności , że ta sprawa w ogóle jest prawdziwa. Będziemy w Suncheon możemy się przekonać.  Zresztą, przez dziewięć lat nie działo się nic a później nagle znikają czy giną ludzie w miej lub bardziej okrutny sposób. Winni czy nie, nikt nie zasłużył na tak nieludzką śmierć.

- Aż dziwnie słyszeć to od kogoś kto zawsze wygraża przesłuchiwanym. - Odparła wyjątkowo rozbawiona na co Hoon zareagował jedynie warknięciem. 

- No już bez przesady Noona, nie jestem aż taki straszny. - Zaśmiał się po chwili na co kobieta na chwilę odwróciła się w jego stronę, gdy zatrzymali się na światłach.

- Aaa... No tak. Ty draniu! Chcesz zginąć?! - Zaintonowała, udając ton głosu Hoona. - Ja nie mam pojęcia, kto mógłby być autorem tych słów, a ty?

- Oj tam.  Jak dla mnie to zabrzmiało całkiem jak mój szef. - Parsknął śmiechem na co starsza również zareagowała rozbawieniem.

 Droga do Suncheon była długa i męcząca dla obojga. Mieli swoją misję do spełnienia więc musieli znaleźć jakieś miejsce aby przenocować. Nie było szans na to aby wrócili do Seulu jeszcze tego samego dnia, zbyt wiele wątków pozostawało otwartych i do rozwiązania. Może uda im się czegoś więcej dowiedzieć i odnaleźć w całej tej chorej sytuacji.
 Udało im się znaleźć mały domek przy zatoce,  nie było tam za wiele miejsca, mała polowa kuchnia i jeden pokój,  kilka kroków dalej drzwi do łazienki. Nie mieli wyboru i musieli jakoś się podzielić spaniem. Wewnątrz znajdowała się jedynie kanapa, dlatego sam Hoon zadecydował, żeby starsza na niej spała a sam wziął poduszkę, by położyć się na ziemi.  Nie widział w tym większego problemu, szczególnie, że sam raczej sypiał niewiele.
 Był pewien, że gdyby Hwan dowiedział się o tym co właśnie robi, najpewniej ukręciłby mu łeb i wyrzucił z pracy na zbity pysk. A ostanie na czym zależało Hoonowi to utrata stanowiska. Nie ze względów finansowych , ale ze względu na to, że łapanie takich zwyrodnialców to było coś, co sprawiało, że jego marna egzystencja nabierała sensu.  Gdy udało im się już uporać z tymczasowym miejscem pobytu, przebrali się raczej zwyczajnie, aby bardziej wyglądać jak turyści niż dziennikarka i detektyw. Zajechali samochodem na skrzyżowanie ulicy głównej z tą na której mieszkała dwójka ofiar. Zapadł już zmrok, latarnie ledwie tliły się blado żółtym światłem. Siedzieli i czekali, obserwując okolice. Hee Kyum zaparkowała w ciemnej uliczce i zgasiła światła, razem z silnikiem. W milczeniu oboje obserwowali otoczenie, lekka mgła dodawała mroku całej tej okolicy. 

- Noona, myślisz, że ktoś się tutaj kręci? - Zapytał mimowolnie Hoon, choć miał przeczucie , że nie zastaną tutaj żywej duszy. Wyglądało to tak, jakby całe miasto wymarło, a już w szczególności ta ulica. Nie zauważył również aby gdziekolwiek świeciły się światła, inne niż te uliczne.

- Nie sądzę. Większość tych domów została sprzedana albo pozostawiona samym sobie po śmierci właścicieli. Chodź, pójdziemy sprawdzić. - Rzuciła i wzieła latarkę. Sam Hoon również jedną pochwycił, naciągnął na głowę kaptur i zamykając za sobą drzwi samochodu ruszył wolno w górę ulicy, nasłuchując i obserwując bacznie to co było wokoło. A wokoło nie było nic, cisza, spokój. Jedynie cichy szum wiatru zaczepiającego o pobliskie drzewa. Nie było słychać nawet żadnych psów,  co zdawało mu się dziwne bo zwykle w takich miejscach słychać je bardzo dobrze. Czuł, jak przeszedł go dreszcz. I nie wiedział za bardzo jak to odebrać, nienawidził ciemności, czuł się pośród niej nieswojo a już szczególnie w miejscu gdzie nie było nawet śladu po ludziach, tak zupełnie obce i puste miejsce. Starał się ukierunkować swoje myśli w zupełnie innym kierunku co było wyjątkowo trudne. Ciągłe dreszcze i gęsia skórka atakowały go ze zdwojoną siłą. Powoli pieli się ku górze, nie było żywej duszy,  dom ojca Ji Eun nie był przez nikogo pilnowany, nie było nawet taśmy policyjnej co dawało równie dziwne uczucie. Hoon zaświecił latarkę aby oświetlić cały ten przybytek, nie dopatrzył się również żadnego monitoringu ani alarmu. Wygląda to zupełnie tak, jak gdyby nigdy nic nie miało tu miejsca. Stał tak dłuższy moment po czym zdecydował się sięgnąć do klamki aby ją nacisnąć. Brama ustąpiła, otwierając się przed nimi szeroko. Zbity z tropu Hoon wpatrywał się w bezdenną ciemność panującą przed nim. Nieco stracił rezon, na myśl o wejściu do tego miejsca. Bez słowa jednak, skierował swoje kroki do góry po schodach, aby również nacisnąć na klamkę w drzwiach. Te także nie stawiały oporu co spotkało się z wielce skonsternowanym spojrzeniem Hoona w stronę Hee Kyum. Sądził ,że tamci wykonali chociaż minimum wysiłku i chociaż zamknęli to miejsce na zamek. Ale nie,  aż prosiło się o wejście. 

- Dziwne. - Powiedział po chwili a starsza potwierdziła jego słowa, mając takie samo zdanie jak i on w tej kwestii. - Tylko nie świeć po oknach,  trzymaj się z dala od okien jeśli masz zapaloną latarkę, ktoś może nas zobaczyć. Wiem, że nie widać aby ktokolwiek się tu kręcił, ale lepiej uważać. - Skwitował po czym sam wszedł do środka rozglądając się uważnie. Wewnątrz panował kompletny bałagan, gdyby nie to, że zdążył odwiedzić to miejsce za życia denata, pewnie pomyślałby o tym w kategorii bardzo niedbałego gospodarza. Oświecił blat stolika na którym widniały dwie filiżanki, jedna wypełniona jeszcze herbatą a druga pusta. Powoli podszedł do stołu i pochylił się aby obejrzeć filiżankę. Skoro były dwie, wysunął prosty wniosek, że musiał mieć gościa. Pan Ji nie należał do osób które stroniły od towarzystwa, zapewne przyjął kogoś z czystej samotności i chęci rozmowy. Tak przynajmniej domniemywał sam Hoon. Powąchał ostrożnie filiżankę ale nie wyczuł nic, jedynie delikatny osad na dnie filiżanki przykuł jego uwagę. Mruknął coś pod nosem mając pewną teorię, na raz jednak lekko zakręciło mu się w głowie, poczuł dziwny ucisk w skroniach a z nosa, uciekła mu stróżka krwi. Po tym, zobaczył coś naprawdę dziwnego i niepokojącego. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro