Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Martwa Dziewczyna

To nie jest kolejna bajka. To historia która wydarzyła się nie tak dawno temu. Pewnej halloweenowj nocy duchy za zaświatów zostały uwolnione, podobnie jak każdego roku. Zwykle duchy nie robią dużo bałaganu, ale ten jeden duch, przekroczył wszystkie granice.

Pewna nastolatka tej nocy imprezowała razem z swoimi znajomymi. Jako przebranie założyła na siebie różowy kapelusz kowbojski i srebrną sukienkę. Kapelusz została w piątej klasie od kolegi, a raczej jego mamy. Sukienkę kupiła w dziewiątej klasie na bal noworoczny, na który wkońcu nie poszła. Wolała wtedy zostać w domu oglądając film z swoją najlepszą przyjaciółką. 

- Ej, Emma. Kiedy wilkołaki idą na cukierek albo psikus?

- Na Halloween? - Spojrzała na niego pytająco.

- HOWloWEEN.

Dobrze wiedziała, że jej kolega dobrze się przygotował na dziejszą noc. To był kolejny wilkołaczy żart który dzisiaj jej powiedział. Wiedziała dobrze, że wszystkie znalazł w internecie, ale i tak podziwiała, że nauczył się ich wszystkich na pamięć. Choć w sumie miał przecież na to dwa miesiące, on i jego dziewczyna szykowali się na halloween od początku szkoły. Dwa miesiące to dobry czas by zapamiętać kilka żartów.

- Co jest? - zapytała ją przyjaciółka. - Widzę, że nie bawisz się dobrze.

- Nic, poprostu się nie wyspałam. - Uśmiechnęła się.

Miała się kolejny raz przyznać, że tęskniła za swoją najlepszą przyjaciółką? Przyjaciółką którą straciła kilka miesięcy temu i już nie odzyska? Kolejny raz nad tym płakać kiedy miał być to fajny wieczór? Nie będzie tego robiła.

Dziewczyna spojrzała na tańczący tłum.  Wśród ich stała, która nagle zniknęła. Była pewna, że jej się zdawało, bo to było nie możliwe.

- Muszę pójść do łazienki - odparła.

Dziewczyna ruszyła do łazienki, ale szybko sobie przypomniała, że zawsze była ona zajęta na imprezach. Albo ktoś się w niej zamykał poprawiając makijaż, obciskując się, wymiotując albo po prostu załatwiając się. Stanęła mimo wszystkiego w kolekcje, wiedząc, że musi przemyć twarz. Ogarnąć się.  Zerknęła w lustro na korytarzy i znowu to samo, przewidziała się jej. Wyszła z kolejki do łazienki i szybko wyszedła na dwór biorąc głębokie wdechy. Myślała, że już miała to wszystko za sobą, że już zaakceptowała, że jej najlepsza przyjaciółka nigdy do niej wróci, a dzisiejsza impreza udowodniła jej, że musi wrócić na terapię.

- Emma. - Usłyszała znajomy głos. Odwróciła się szukając osoby i wtedy zobaczyła stojącą za nią dziewczynę.

- Nora... ty-

- Bardzo za tobą tęskniłam. - Uśmiechnęła się.

- Ja też. - Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. - Nora, tak bardzo za tobą tęsknię.

- Nie płacz, przecież teraz jestem tu z tobą.

- Ale ty-

- Honey Bunny, chcesz się wyrwać z tej imprezy? Pójdziemy gdzieś razem.

- Okey. - Dziewczyna przelknęła głośno ślinę. Sięgnęła po telefon i szybko wysłała swoim przyjacielom, że wraca do domu. - Gdzie idziemy?

- W nasze ulubione miejsce, pamiętasz?

- Mhm.

Emma poszła za swoją najlepszą przyjaciółką, prosto nad wodę. Wszedła do starego opuszczonego schowka na łodzie. Co roku dziwiło ją, że ten budynek jeszcze się całkowicie nie zepsuł.

- Emma, widzisz tamty sznur? - słyszała szept. Głos jej przyjaciółki pozostawiał dreszcze na karku.  Brakowało jej tego, tego wyjątkowego uczucia bliskości.

- Tak. - Spojrzała w górę na sufit. Sznur był zawiązany wokół sznebli.

- Zdejmiesz go dla mnie? Jesteś wyższa i napewno dosięgniesz jeżeli staniesz na tym krześle.

- Nora...

- Co?

- Nic.

Emma zrobiła to o co dziewczyna ją poprosiła. Próbując rozwiązać gruby sznur, nagle usłyszała pękający dźwięk drewna. Krzesło pod nią się połamało, a ona upadła na ziemię uderzając się głową o zebrane szklane butelki.

- Nic mi nie jest - zauważyła Emma podnosząc się ziemi. Nic ją nawet nie bolało po upadka, a była przed chwilą pewna, że czuła drobinki szkła w oczach... była pewna, że coś mokrego spływa po jej czole i że czuła zapach krwi. Niby nic jej nie było, ale czuła, że coś się zmieniło.

Dziewczyna spojrzała na uśmiechniętą przyjaciółkę, która szybko podszedła i musnęła ją w usta.

- Oczywiście, że ci nie jest. Już nic ci nigdy nie będzie, bo będziemy na zawsze razem. My honey bunny~

- Ale Nora, ty nie jesteś prawdziwa, ty nie żyjesz.

- Nie żyję, to fakt. - Wzruszyła ramionami. - I co z tego? Ty też nie żyjesz.

- Co ty gadasz? Ja żyję.

- Spójrz za siebie, na ciało które nikt nie uratował.

Dziewczyna kolejny raz posłuchała koleżanki. Przelknęła głośno ślinę. Obejrzała się nie pewnie za siebie. Od razu zaczęła się cofać do tyłu nie wiedząc jak miała zaregować. Widziała swoje własne ciałe topiące się w krwi.

- Nie martw się Honey Bunny. Znowu jesteśmy razem. Zaopiekuję się tobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #halloween