Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3. - Uniwersytet Magii.

— Czyli jednak Smarkeus dołączył — wysyczał Syriusz.

— Błagam, skończyliśmy szkołę, nie nazywajmy go tak. Zachowujmy się jak dorośli — powiedziała Claire.

— Mówiąc o dorosłości... — zaczął James, ale Dorcas perfidnie mu przerwała.

— Odwiedzimy Molly i Artura?

Stanęli przed gmaszyskiem Uniwersytetu Magii. Tłumy mugoli i czarodziejów kręcących się wokół szkoły nie sprawiało, że – co prawda byli – Huncwoci czuli się lepiej. Dłonie każdego z nich powędrowały do toreb, by upewnić się, że na pewno wzięli świadectwo. Wymienili spojrzenia, głęboko odetchnęli i przekroczyli próg uniwersytetu.

Od razu naprzeciw wejścia znajdowały się drzwi do sekretariatu, czyli miejsca, które ich interesowało. Przystanęli, by obejrzeć wnętrze budynku. Na kamiennej posadzce stały drewniane ławy, na których siedzieli pracownicy. Była tam też fontanna, przedstawiająca elfa. Z obu jego dłoni wypływała woda, a okiem mrugał na przybyłych.

— Wczoraj James mi się oświadczył — wypaliła Lily.

— Co? — wymsknęło się Remusowi, Dorcas i Claire.

— Tak pomyślałam, że powinniście wiedzieć.

— O Merli...

— AAAAA, TO TAKA ŚWIETNA WIADOMOŚĆ! — krzyknął Syriusz, przytulając narzeczonych. Zrobiła to też cała reszta. — Spodziewałem się tego!

— Tak, tak, wiemy, że się cieszysz, my też, ale ciszej — syknął Potter. — Złóżmy te papiery i miejmy to za sobą.

Black wszedł "na partyzanta" do sekretariatu, a Remus i Dorcas klepnęli się z otwartej w czoło. Podążyli za przyjacielem do wielkiego biura. Wysoka brunetka zmierzyła ich wzrokiem, odrywając się od lewitowania dokumentów.

— Tak? — zapytała. — Proszę, proszę.

Lily podeszła pierwsza i rzuciła na biurko swoje świadectwo. Popatrzyła na sekretarkę, która z obojętną miną czytała kartę.

— Dobra. Panno Evans, proszę podpisać tu, tu, tu i tu — wskazywała na poszczególne miejsca — odezwiemy się w ciągu kilku dni. Na siedemdziesiąt procent możesz zaklepywać sobie miejsce w szkolnej ławc...

Avada Kedavra! — usłyszeli wszyscy zza drzwi. Remus poderwał się z miejsca i wyjrzał. Zobaczył czterech śmierciożerców w maskach, walczących z innymi osobami.

Jedno spojrzenie wystarczyło, by Lily rzuciła wszystko i, tak jak reszta przyjaciół, wybiegła stamtąd z różdżką w ręce. Nie mieli za bardzo wyboru – słudzy Voldemorta penetrowali całą placówkę. Nim Syriusz lub ktokolwiek zdążył zareagować, jeden z mężczyzn w czarnym płaszczu złapał Dorcas za szyję i wycelował w nią różdżką. Meadowes odliczyła do pięciu, starając się wybadać sytuację, i wymachnęła łokciem w twarz oprawcy, w tym samym czasie kopiąc go w kolano. Wpadła w ramiona ukochanego. Z czterech zrobiło się dziewięciu, każdy skupiał uwagę na szóstce nastolatków.

Teraz mogło być już tylko gorzej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro