Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16. - Nie zranię jej, Snape.

- Twoja ukochana szlama jest w ciąży z twoim największym wrogiem - powiedział Lucjusz.

Snape wstał gwałtownie wywracając krzesło i wyszedł szybkim krokiem, zamiatając wszystko dookoła swoją czarną szatą. Oparł się o ścianę. Po jego policzkach spłynęły dwie samotne łzy.

* * *

- Powinnam powiedzieć rodzicom i Petunii o dziecku? - spytała Lily.

- Naturalnie. Muszę powiedzieć też swoim rodzicom. - rzucił James, starając się poskładać witki miotły do kupy.

Kobiecie przypomniał się sen z czasów, gdy była na piątym roku. Było tam powiedziane, że imię jej dziecka ma zaczynać się na H.

- Podoba ci się imię Harry?

James podniósł głowę.

- Jest dobre. Harry Potter... Świetnie brzmi.

- Zapytam Alicję, czy wybrała imię dla swojego synka. - mówiąc to, naskrobała kilka słów na pergaminie i wysłała.

- O cholera - jęknął Potter. - Jutro są urodziny Syriusza!

- Co? Dziś jest drugi listopada?!

- Tak! Co mu damy?

- Spontaaan - mruknęła tylko i pogładziła się po brzuchu.

Coś uderzyło w szybę. Lily odwróciła się i zobaczyła ześlizgującą się sowę z okna. Uchyliła okno i wzięła list.

Cześć,

Tak! Zastanawiamy się nad dwoma imionami - Neville i Dean. Chyba bardziej obstawiamy przy Neville'u. A wy? Jestem taka podekcytowana! Nasze dzieci razem będą chodziły do Hogwartu! Może będą się przyjaźnić?

A. L.

- Lily, zebranie Zakonu. Musimy iść. - powiedział James. Podeszła do niego, złapała za ramię i wylądowali na Grimmauld Place Dwanaście.

Na ulicy poczuli dziwny niepokój. Przed nimi pojawili się śmierciożercy oraz Voldemort.

- O, słodka Lily... Przemyśleliście moją propozycję? - zapytał szyderczo miłym głosem. - Służba w zamian za pokój?

Pani Potter podeszła bliżej Voldemorta. Popatrzyła mu w jego paskudne oczy i wycedziła przez zęby:

- Że też nie znudziło ci się pytanie nas o to samo, do trzech razy sztuka. Nasza odpowiedź wciąż brzmi: nigdy.

Zaśmiał się jej prosto w twarz. Obróciła się i zobaczyła, jak Snape atakuje jej męża.

- Expulso! - krzyknęła. Snape odbił zaklęcie, kontynuując rozmowę z Jamesem.

- Jeśli ją kiedykolwiek zranisz, przysięgam na służbę u Voldemorta, że cię zabiję. - Severus przycisnął różdżkę do gardła Pottera.

- Bo wcale ty jej nigdy nie zraniłeś - parsknął James. - Nie zranię jej, Snape.

Ochłonąwszy z wydarzeń sprzed chwili, przekroczyli próg Kwatery Głównej Zakonu Feniksa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro