Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13. - Jedźcie, kochani.

Koniec października 1979r. (następnego roku)

- Na jak długo wyjeżdżacie? - zapytała Lily Remusa, podając mu ostatni bagaż.

- Nie wiemy dokładnie. Chyba nie wrócimy zanim nie znajdziemy leku na likantropię - powiedział, uśmiechając się.

Claire przeczesała palcami swoje obecnie włosy sięgające do ramion. Widziała w oczach Lupina smutek - nie chciał zostawiać przyjaciół, zwłaszcza na niewiadomą ilość czasu.

- Będziemy pisać - obiecała, przytulając Jamesa.

Syriusz stał obok Potterów i spoglądał w niebo. Nie mógł znieść braku dłoni Dorcas splecionej z jego. Znienawidził Voldemorta jeszcze bardziej, a myślał, że już nie może.

- Będzie w porządku, Syriusz - Remus poklepał go ramieniu i przytulił na misia. - Minął prawie rok.

- Ale czuję jakby to było wczoraj wieczorem - mruknął. - James, wyobraź sobie jakby to Lily zabił Voldemort. Zapomniałbyś? Remus, gdyby stało się tak z Claire?

Remus zamknął oczy. Widział w wyobraźni jak Voldemort zabijał jego ukochaną. "Co bym zrobił?", zastanowił się. Krzyczałby. Płakałby. Żądałby odwetu. Zemsta? W sumie po co zemsta? Nic już nie stałoby się istotne, gdyby jego największa miłość odeszła z tego świata.

Za to James widział siebie stojącego w obronie żony. Mógł się dla niej poświęcić, zrobić wszystko. Była najważniejsza. Gdyby umarła, popełniłby samobójstwo lub kazałby siebie też zabić. Nie widział bez niej życia. Jeśli umrą to razem.

- Znajdziesz sobie inną - pocieszyła go Lily.

- Kogo? Może ciebie? - warknął Black i mocno pocałował w usta żonę przyjaciela.

W oczach Jamesa zapłonęła wściekłość i rzucił się na niego, żeby odciągnąć go od Lily. Ledwo go od niej odczepił i Syriusz dostał pięścią w twarz. Claire z Remusem patrzyli na to zszokowani.

- C-co to miało być? - wyjąkała Lily.

- Jeszcze raz tkniesz w niewłaściwy sposób Lily, to obiecuję ci, że nawet w świętym Mungu cię nie poskładają.

- Przepraszam, cholera - sapnął. - Nie żywię do ciebie uczuć, Lily. Po prostu wpływ chwili...

- Zapomnijmy o tym - ucięła. - Jedźcie, kochani! - powiedziała do Remusa i Claire.

Po ostatnich buziakach i przytulasach, biały volkswagen zniknął z powierzchni ziemi.

- Czyli zostaliśmy w trójkę - wyszeptał James.

- Poważnie, stary, to nie miało na celu...

- Dostałeś w mordę, zapomnijmy już o tym.

____________

Z racji, że jutro (28 kwietnia) mam urodziny, daję Wam prezent w postaci trzech rozdziałów ! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro