Zniewolona
Lilianne P.O.V
Jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona. Te zasady... Kiedy to usłyszałam, miałam ochotę go spoliczkować, powiedzieć, że nie jestem jego własnością i nie może mnie zniewolić, jednak wiedziałam, że to nie byłby dobry pomysł. Czułam się okropnie. Loki był jakimś psychopatą. Całkowite posłuszeństwo? Może zapomnieć. Jest wiele rzeczy, których nie zrobię, nawet pod jego rozkazem. Mam zasady.
- Jak masz na imię? - zapytał nagle z powagą w głosie.
- Lilianne - przedstawiłam się, po czym, widząc jego karcacy wzrok, dodalam - Panie.
- Dobrze, Lilianne... Nie podoba mi się to imię. Może je zmienimy? - zapytał szyderczo, obchodząc mnie dookoła.
- Ja lubię moje imię - mruknęłam pod nosem, cicho, jednak Loki to dosłyszał.
- Czy ja słyszałem sprzeciw? - warknął nagle, a jego twarz wykrzywiła się w niezadowoleniu.
- Nie! Nie. Możemy je zmienić, Panie - wykrztusiłam, przerażona szaleństwem, jakie zobaczyłam w jego oczach. Był podły. I doskonale zdawał sobie z tego sprawę.
- Dobrze. Od teraz nazywać się będziesz Katja, lub po prostu zwracał się do ciebie będę per Niewolnico.
Gdy to usłyszałam, stanęłam jak wryta. Jak on śmie?
I wtedy to do mnie dotarło.
Odkąd tylko trafiłam do jego komnaty, stałam się jego własnością. Zniewolił mnie... A ja nie mogłam absolutnie nic na to poradzić.
Po raz pierwszy pożałowałam, że urodziłam się tym, kim się urodziłam.
- Słyszałaś mnie? - zapytał cynicznie. Wiedział, że słyszałam.
- Tak, słyszałam - wyszeptałam, a łzy napłynęły mi do oczu. Czułam się nikim.
Loki P.O.V
Bawiła mnie ta dziewczyna. Na wszystko reagowała tak nerwowo. Stała i bawiła się tym kosmykiem włosów, który uwolnił się z jej warkocza... Rozpraszało mnie to. Jednak kiedy zobaczyłem łzy, które napłynęły jej do oczu, zrobiło mi się jeb trochę żal. Jednak tylko przez chwilę, nie miałem w nawyku użalania się nad kimkolwiek, a tym bardziej - litowania się.
Spojrzałem na nią z zaciekawieniem. Zastanawiałem się, czy rozpłacze się teraz, czy jeszcze nie.
Kiedy tego nie zrobiła, stanąłem za nią, po czym zacząłem rozplatać jej warkocz. Spięła się. Normalnie mało kto by to zauważył, jednak ja byłem dużo bardziej spostrzegawczy niż reszta. Rozplotłem go i przeczesałem jej włosy palcami. Były zadbane i pachniały kwiatami.
- Tak ci dużo lepiej - skwitowałem, oglądając ją z obu stron. - Masz mieć rozpuszczone włosy na codzień... W końcu muszę mieć na co popatrzeć - uśmiechnąłem się do niej złośliwie, na co ona tylko skinęła głową na znak zgody.
Podszedłem do szafki, stojącej obok mojego łóżka i wyjąłem z niej mały zeszycik. Podałem go dziewczynie bez słowa.
Lilianne P.O.V
Wcisnął mi do rąk jakiś notes. Bez słowa wzięłam go i otworzyłam. Zaczęłam czytać. Była to lista moich nowych obowiązków. Można było znaleźć na niej pozycje takie jak: ścielenie łóżka, pranie ubrań, sprzątanie pokoju, przynoszenie obiadów... czyli to, do czego byłam przyzwyczajona, dalej..."zdejmujesz mi płaszcz, gdy wchodzę do pokoju i odwieszasz na wieszak; gdy wychodzę, zakładasz"
To także mogłam jeszcze znieść. Nie było tak źle, jak myślałam.
- Mam go zabrać? - zapytałam.
- Nie, dalem ci wystarczająco dużo czasu, żebyś to wszystko zapamiętała - parsknął Loki, jednak zaraz dodał - Jest dla ciebie. Trzymaj się instrukcji. Wychodzę, wracam za pół godziny - oznajmił, po czym ruszył w kierunku drzwi. Testował mnie.
Zdjęłam płaszcz z wieszaka, po czym podeszłam do niego. Założyłam mu ją na ramiona. Nawet nie podziękował, po prostu wyszedł.
***********************************
Dam dam daaaam! :3
Pozostawiam Wam do oceny, kochani, Loki zimny drań zawsze spoko :D Wszystko się dopiero zaczyna.
frikuskaa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro