Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa

- Że co zrobiłeś?! - krzyknął z oburzeniem Rijan, kiedy wszystko mu opowiedziałem. Zbyłem go ciszą.
- Doprawdy, zwariowałeś! - westchnął głośno. - Wiesz co, ty jednak jesteś głupi.
- Dzięki, tego właśnie mi było potrzeba - parsknąłem sarkastycznie.
- No mtos ci to musiał powiedzieć. Frigga wie? - zapytał, a ja wiedziałem, że pytanie, które zadał, brzmi tak naprawdę: "Czy Frigga wie, jak traktujesz swoją służącą?"
- Nie. A jeśli ośmielisz się jej powiedzieć, nie znajdziesz miejsca, w którym uchroniłbyś się od mojego gniewu - powiedziałem chłodno, z groźbą w głosie.
- Weź się ogarnij z tą książęcością, bo jak tak gadasz to moja pięść ma ochotę pójść na spotkanie z twoją twarzą - przewrócił oczami Rijan, po czym spojrzał na mnie i wybuchł śmiechem. Po chwili oboje się od niego zanosiliśmy. Usiadłem na łóżku, a chłopak przysiadł obok. Chwilę milczeliśmy, po czym on odezwał się w końcu:
- Czego ode mnie oczekujesz?
Odezwałem się dopiero po kilkunastu sekundach, ponieważ po prostu sam nie wiedziałem, czego chcę. Nie wiedziałem, jak sformułować to, co myślę.
- Szczerze? Nie wiem. Wiem tylko, że chciałbym, żeby mi wybaczyła, ja... Nie chcę, by płakała przez mnie - powiedziałem, patrząc gdzieś w dal.
- Po pierwsze, musisz ją przeprosić - oznajmił Rijan.
- Obawiam się, że na to już za późno - westchnąłem.
- Racja, spieprzyłeś sprawę - powiedział, jak gdyby nigdy nic. Jak zawsze szczery do bólu. - Ale dziewczyna ma dobre serce, pamiętaj o tym - poklepał mnie po ramieniu, a mi zrobiło się jakoś lepiej. Może ma rację? Oby...
- No to co mam zorbić? - zapytałem.
- Nie mam pojęcia... Albo mam! - wykrzyknął Rijan, a w jego oczach przez chwilę dojrzeć mogłem te iskierki, które tak dobrze znałem, a które nigdy nie oznaczały niczego dobrego, przynajmniej dla mnie.
- No wykrztuś to z siebie - uniosłem brew, patrząc na niego sceptycznie.
- Z kim idziesz na Bal? - zapytał niewinnie.
- O nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie..! Ja wiem, dokąd to zmierza - zaprotestowałem gwałtownie. - Idę z Susan - oznajmiłem.
- Powiedz, że żartujesz - parsknął Rijan. - Chyba nie mówisz poważnie? Z tą malowaną, tępą lalą? - zaśmiał się. Przewróciłem oczami. Jego szczerość czasem mnie dobijała.
- Ech, zresztą... Co ci do tego? - westchnąłem.
- Dokładnie to, że masz zaprosić Lilianne na Bal Gwiazdozbiorów - powiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz we wszystkich Dziewięciu Światach. Tym razem to ją parsknąłem, i to dosyć głośno.
- Chyba żartujesz? Służącą na Bal? - pokręciłem głową z dezaprobatą.
- Loki, proszę cię, nie bądź głupcem. Lub przynajmniej nie zgrywaj większego, niż jesteś - spojrzał na mnie rozeźlony. - Dobrze wiesz, że Lilianne będzie po stokroć lepszą partnerką. Jest inteligentna, więc nie będziesz się nudził, bo w przeciwieństwie do Susan, z Lilianne będziesz mógł porozmawiać. Jest dużo ładniejsza niż Susan, do tego jest skromna i przyjacielska. Patrz, same zalety - zaczął wyliczać Rijan, a ja w myślach przyznałem mu rację. Lilianne była świetną kandydatką, ale była służącą! Poza tym, Susan się wścieknie.
- Słuchaj, jak ty jej nie weźmiesz, to ja to zrobię - spojrzał na mnie z rozbawieniem i mocno klepnął mnie po plecach.
- O nie, nie zrobisz tego - warknąłem.
- Ależ zrobię - śmiał się chłopak.
- Nie zrobisz, bo ja ją zabieram! Żegnam pana, bardziej lub mniej serdecznie - zaśmiałem się, widząc jego minę, po czym, w zdecydowanie lepszym humorze, wyszedłem.

***********************************
Okej moi najlepsi czytelnicy świata! Jak Wam się podoba postać Rijana? Co myślicie? ;)

Rozdział dedykuję CookiM i WeronikaKu za zgadnięcie pewnej rzeczy ;) No, powinnam była zadedykować wcześniejszy, ale mam sklerozę, przepraszam :')
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro