Przestraszona
Obudziłam się na łóżku, okryta kocem. W pokoju nie było nikogo. Rozejrzałam się. Na szafce obok łóżka stał piękny bukiet kwiatów, a koło wazonu leżała mała, zielona karteczka. Powoli podniosłam się z łóżka, bo bolał mnie tył głowy - nic dziwnego po takim upadku. Delikatnie wzięłam ją w ręce i rozwinęłam. Treść zaskoczyła mnie, nie powiem.
Lilianne, przepraszam.
Loki
Czy on myśli, że przeprosiny, w dodatku na kartce, a nie twarzą w twarz, dadzą cokolwiek?
Z drugiej strony, te kwiaty były takie piękne, liczy się gest, a poza tym, gdyby nie żałował, to by nie przepraszał...
Miałam spory mętlik w głowie, jednak koniec końców postanowiłam mu to wybaczyć. Z zapomnieniem mu tego będzie trochę trudniej, ale popracuję też nad tym. Postanowiłam, że będę zachowywać się tak, jakby nic się nie stało.
No i jeśli chodzi o miejsce, gdzie miałam spać, rzeczywiście spałam na podłodze. Blisko kominka, więc było mi ciepło, a daleko od jego łóżka, więc nie czułam się niezręcznie.
Przez kilka następnych dni zachowywaliśmy się jakby nigdy nic się nie wydarzyło, jednak między nami wyczuwalna była dość napięta atmosfera. Poza tym, zauważyłam, że Loki stara się mnie unikać. Całe dnie potrafił spędzić, błąkając się po zamku, jeśli już przychodził, to tylko na chwilę i nie wdawał się ze mną w dyskusje. Ja pracowałam tak, jak mogłam najlepiej, więc nawet nie miał się do czego przyczepić. Udawałam, że już dawno mi przeszło, że zapomniałam, jednak to wszystko wracało wieczorem, kiedy próbowałam zasnąć. Cała scena stawała mi przed oczami. Czasem w nocy śniło mi się, że skończyło się to gorzej, niż tylko upadkiem i utratą przytomności.
Tak było i tej nocy.
Zmęczona dniem, bo praca służącej może być naprawdę wyczerpująca, szybko zasnęłam. Sen był tak realistyczny, że w środku nocy zerwałam się z krzykiem. Zanim w ogóle zdążyłam się rozbudzić, będąc jeszcze nie całkiem świadoma tego, co się dzieje, Loki klęczał już koło mnie i przypatrywał mi się uważnie. Kiedy tylko go zobaczyłam, pisnęłam.
- Już dobrze. To był tylko sen - powiedział, a jego głos brzmiał tak aksamitnie, że przestałam czuć się w jakikolwiek sposób zagrożona.
Wtedy wyrwałam się do końca z krainy snu i w pełni wróciłam świadomością do tego, co się dzieje.
- L-Loki? - powiedziałam zachrypłym głosem, nie zwracając uwagi na tytułowanie go w odpowiedni sposób. Nie mogłam uwierzyć, że przerwał swój sen, żeby podejść do mnie i mnie uspokoić. Widocznie musiał mieć spore wyrzuty sumienia, co w moich oczach uczyniło go trochę bardziej... ludzkim, niż wydawał mi się być wcześniej.
- Chcesz wody? - zapytał łagodnie, wstając z podłogi. Pokiwałam głową.
Praktycznie tylko pstryknął palcami, a w jego dłoni pojawiła się szklanka wody. Podał mi ją i wrócił do łóżka. Wypiłam ją i odstawiłam szklankę obok mnie, po czym także zasnełam.
Tej nocy nie miałam już koszmarów.
***********************************
Olaboga co się dzieje? :D
Mam nadzieję że się podoba, zupełnie inny od poprzedniego. Co myślicie o zachowaniu Lokiego?
frikuskaa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro