Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(Nie)przyjaciele

Lilianne P.O.V

Szperałam w kuchni, chcąc znaleźć coś dla Lokiego, ale z gotowych potraw nic nie zostało. Gdzie sie podziało jedzenie? Odkąd pamietam, to nigdy jeszcze w kuchni nie było tak pusto. Zastanawiałam się, co mam zrobić, gdy do kuchni weszły Jara i Nelfika. Ucieszyłam się. W końcu jakieś przyjazne duszyczki.
- Hej, co tu robisz? -zapytała Jara, uśmiechając się do mnie serdecznie.
- Szukam jakichś przekąsek dla księcia Lokiego - odparłam, wzdychając.
- Będziesz musiała sama coś zrobić, bo wszystko zjedli na biesiadzie - zaśmiała się, a ja wraz z nią. - Jeśli chcesz, to ci pomogę.
- Byłoby miło - odparłam, po czym Jara zabrała się do krojenia sera.
- Co robimy? - zapytałam.
- Amerony* z serem i bawalikami* - odparła. - Łatwe i szybkie.
Szybki zabrałam się za płukanie bawalików i rwanie ich na małe kawałki, w trakcie gdy Jara podsmażała amerony.
- Hej. Właściwie to jak ci jest na służbie u księcia? - zapytała z ciekawością.
- Niezbyt dobrze - westchnęłam, na co ona szybko zapytała
- Dlaczego? Co się dzieje? - podeszła do mnie i objęła mocno. Była trochę jak starsza siostra, której nigdy nie miałam.
- Nigdy jeszcze nie spotkałam kogoś tak podłego! Straszy mnie i upokarza, a to dopiero pierwszy dzień. Pierwszy dzień a ja mam go już dosyć! Nie mogłam gorzej trafić - wyżaliłam się i odpowiedziałam wszystko co stało się dzisiejszego dnia Jarze, dodając jeszcze kilka niezbyt kulturalnych określeń, na co ona tylko pogłaskała mnie po włosach i mówiła, że będzie dobrze.
Wtulalam się tak w nią dobre pięć minut, po czym zabrałam się do robienia reszty. Nie minęło nawet 10 minut i wszystko było gotowe.
Zabrałam przystawki i włożyłam je do lodówki. Według przepisu, powinny być schładzane przez piętnaście minut, na ten czas więc wyszłam z kuchni i poszłam pospacerować po zamku, odwiedziłam też swój stary pokój, przy okazji zabierając z niego mój ulubiony naszyjnik, który dostałam od ojca, gdy ten jeszcze żył. Ten wisiorek był dla mnie najważniejszy na świecie, był jedyną pamiątką, jaka została mi po tacie. Był to zwykły, srebrny wisiorek z fioletowym oczkiem, a z tyłu miał wygrawerowane "Geloof in jezelf :)" co oznacza "Uwierz w siebie" w Mitgardzie, w Holandii. Mój ojciec był Midgardczykiem, stąd też ten grawer - holenderski był jego ojczystym językiem. Jak znalazł się w Asgardzie, tego nie wiem. Mama nigdy nie chciała mi opowiedzieć, jednak teraz, kiedy jestem starsza, może mi powie. Jednak zapytam ją o to innym razem, teraz muszę wracać do ameronów.
Kiedy wróciłam do kuchni, ani Jary, ani Nelfiki nie było, za to były moje amerony, a raczej amerony Lokiego. Wyjęłam je i pokropiłam cytryną.
Niosłam je przez korytarz, a pachniały tak cudnie, że nie mogłam się powstrzymać i zjadłam jednego.
Weszłam do komnaty Lokiego, uśmiechając się miło.
- Zajęło ci to bardzo dużo czasu - wytknął mi w trakcie, gdy odstawiałam tacę na stolik.
- Tak, wiem, ale musiałam to przyrządzić sama, po biesiadzie nie zostało absolutnie nic - zaśmiałam się, jednak od razu przestałaprzestałam, widząc spojrzenie Lokiego.
- I oczywiście musiałaś też trochę poplotkować, prawda? To nie jest dobrze widziane - spojrzał na mnie surowo, a mnie zamurowało.
_________________________________________

*amerony - takie Asgardzkie ośmiorniczki, tylko mające 10 zamiast 8 nóg, plus są żółte i trochę większe.
*bawaliki - jadalne kwiaty, o ładnej, bladoróżowej barwie, i intensywnym zapachu, zbliżonym do naszego zapachu poziomek. Występujące tylko w danej części Asgardu, sprowadzane na zamówienie i stać na nie tylko bogatych

***********************************
Dzieje się, dzieje! :o Ktoś tu kabluje, nieładnie!
Co robię zamiast słuchać na lekcji WOKU? Piszę rozdział :P
Super :P Mam nadzieję, że chociaż się podobał, wiedzcie, że ryzykowałam życiem :l
W mediach - zdjęcie Jary, najbardziej zbliżonej do tej z mojej wyobraźni.
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro