5 kwiecień
6:51
Dzisiaj, nie ubrał kurtki.
Dzisiaj, Yoongi szedł wolno po schodach, po raz pierwszy od paru miesięcy bez swojego ciemnoniebieskiego płaszcza. Czuł się dziwnie goły w jedynie cienkim swetrze, ale to jest coś, do czego musi się przyzwyczaić. Tak jak do braku obecności Jimina.
Było coś niekomfortowego w gromadzie ludzi wybierających się do pracy, otaczających go z czterech stron, a żadna nie była tą jedną osobą, z którą najbardziej chciał porozmawiać.
Myślał o Jiminie wiecej, niż by chciał, co go denerwowało, ponieważ Jimin prawdopodobnie nie myślał o nim tak dużo.
Dla Jimina, Yoongi był odskocznią.
Następnym w kolejce. Drugim najlepszym. Kiedy Taehyung był obok niego, Yoongi był brązem obok diamentów. I tak własnie było.
Kurwa, nienawidził tak dużo o czymś myśleć. Nie lubił myśleć o miłości do kogoś, kogo mu zabrano. Kogoś, kto był emocjonalnym bałaganem, który sprawił, że sam teraz nim jest.
Nie podobało mu się to, że wszystko między nimi się zakończyło, ale gdyby pozostali w kontakcie, jego uczucia mogłyby się tylko pogłębiać. Ale nie obchodziło go to. Jeśli mógłby wiedzieć Jimina, ale czuć ten słodki ból odrzucenia, to ból nie miałby dla niego znaczenia.
Ale nie powiedziałby tego na głos.
Więc szedł w góre schodami, bez żadnych emocji na twarzy, w rozjaśnianych włosach, uniformie do pracy i ze słuchawkami, z których leciała muzyka na maksymalnej głośności. Nie puszczał smutnej muzyki, ponieważ dobiłaby go, więc puścił zamiast tego Kendricka Lamara.
I zaczął myśleć o tym, co go wkurwia.
Jego szef. Zimowa pogoda. Filmy o dobrym koncepcie, ale złej reżyserii. Podziurawione buty.
Jimin też go wkurwiał.
Jimin tak bardzo namieszał w głowie Yoongiego, że chłopak żałował stania się biseksualnym.
Yoongi powrócił myślami do szkoły gastronomicznej. Wydawało się to, jakby było to wieki temu, ale w rzeczywistości nie minęło więcej niż pięć lat. Miała na imię Kim Mina. Była jego partnerem, następnie bliską przyjaciółką, aż w końcu stała się jego dziewczyną. W gronie ludzi nie była zbyt rozmowna, ale uwielbiał w niej wszystko. Spędzili ze sobą szczęśliwy czas.
Ale zauważył, że czuł się jeszcze bardziej szczęśliwy u boku jej brata.
I jeśli nie byłby to Kim Minjun, nie zdałby sobie sprawy z tego, że jest możliwe pokochać innego mężczyznę.
Nie mógł przecież zakochać się tak mocno w Parku Jiminie;
Chłopaku, który nosił eleganckie buty, jadł orzechy, który kochał czytać książki, ale nigdy nie zabierał ze sobą swoich okularów, by się za to zabrać.
6:53
Pomiędzy ramieniem Jimina a jego klatką ściśnięta była ksiażka.
Zaczął żałować ubrania swojego szalika, ponieważ zaczynało robić się cieplej. Więc jego palce zaczęły stukać w klawiature telefonu, by przekląć Taehyunga za to, że tak dobrze wykonał ten szalik.
Na jego twarzy od razu szybko pojawił się uśmiech, ale znikł dwa razy szybciej. Jego myśli powędrowały w strone Yoongiego i tego, jak ich wiadomości spadły na sam dół listy.
To wszystko przychodziło do niego od samego wspomnienia imienia Taehyunga. Nie potrafił myśleć o jednym, nie myśląc o drugim.
To było tak, jakby Yoongi nagle zniknął na zawsze. Wszystkie przypadkowe skrzyżowania ich ścieżek zakończyły się w ten chłodny, wiosenny dzień.
Jimin bardzo za nim tęsknił, ale rozstanie było dla nich najlepsze..
Prawda?
Starał się przekonac siebie, że tak właśnie było, ale czasem tchórzył.
Wszedł przez otwarte drzwi do pociągu, który właśnie się przed nim pojawił. Piosenka dochodząca do jego uszu puszczona była z jego aplikacji radia, a książka, która balansowała między jego ramieniem a ciałem wyślizgnęła mu się.
Z hukiem uderzyła w podłogę. Jimin spojrzał w dół i po chwili kucnął, by ją podnieść.
I wtedy zobaczył bladą dłoń, która robi to za niego.
-Dzięki. - Jimin wyszeptał, patrząc na blondyna, który stał przed nim.
Czuć było niezręczność i napięcie między nimi, więc byli wdzięczni za pasażerów, którzy przechodzili obok nich, popychając ich, ponieważ nie daliby rady samotnie stać w tym bolesnym momencie.
Yoongi skinął głową.
-Nie ma za co.
Weszli w głąb wagonu zajęli wolne miejsca na przeciwko siebie.
Yoongi włożył do swoich uszu słuchawki, po czym przymknął oczy. Jimin zaczął czytać swoją książkę.
I to było tyle.
Poza paroma razami, kiedy Jimin popatrzył do góry, by spojrzeć na chłopaka, śpiącego tak, jak zawsze to robił.
Nie wydawal się zdenerwowany. Wyglądał komfortowo. Wyglądał, jakby było mu dobrze bez niego.
I Jimin nie mógł nic z tym zrobić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro