Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 maja

6:22

Jimin był bałaganem przez ostatnie parę dni. 

Zawsze był stworzeniem z nawykami. Od kiedy zaczął chodzić do liceum, nawet chodząc na studia, jego poranna rutyna zawsze była dokładnie taka sama. Każdego dnia pracującego, Jimin budził się, mył się, jadł śniadanie, ubierał się, znajdował swoje okulary, przerzucał torbę przez swoje ramię, wychodził. Jego książki, niestety, były jedyną rzeczą jego dnia, które zmieniły się przez te lata. 

Ale tego ranka, uciekł się do soczewek - dla dobra czasu - ponieważ jego okulary o czarnych oprawkach, jak zwykle, gdzieś się podziały. Tak czy inaczej, to było kompletnie wykluczone, by poszedł do pracy bez książki. 

Ostatnio, historyjki były dla niego ostatnią rzeczą, która powstrzymywała jego umysł od oszalenia. 

Ale nawet jego ukochana książka nie mogła zmienić prostego faktu: tego ranka, wszystko szło nie tak. 

Jego herbata się wylała, wstał za późno, miał okropne bóle brzucha. Chciał pójść na chorobowe, ale, jakimś sposobem, udało mu się zebrać do kupy i przygotować się na ten dzień. 

Jego dłoń była już na klamce, a jego stopy były już w mokasynach. Przełknął swoje odczucia i otworzył drzwi, ale kiedy ujrzał tam bagaż i te szczególne blond włosy, jego serce ugrzęzło mu w gardle i to uczucie, które chciał stłumić, wspięło się w górę i zatoczyło się na jego języku, kiedy krzyknął: 

-Yoongi!

Cztery sekundy, dwa uśmiechy i jedno mocno bijące serce później, Jimin rzucił się na każdy skrawek ciała starszego, do jakiego dał radę dotrzeć. Starszy chłopak lekko uśmiechnął się i owinął go w odpowiedzi swoją wolną ręką, z całej siły starając się nie upuścić swojego wyposażenia, kiedy wibracje szczęścia jego przyjaciela wstrząsały ich ciałami. 

Chociaż Jimin dawno tego nie mówił, jego imienia, smakowało ono słodko i znajomo na jego języku. I jeśli to było możliwe, usta Yoongiego skierowały się ku górze jeszcze bardziej. 

-Hej, Jimin. 

Jimin uśmiechał się tak szeroko, że to prawie nadrabiało wszystkie dni, kiedy zgubił swój uśmiech. I normalnie, nie był on typem osoby, która byłaby tak podekscytowana czymś takim jak niespodziewana wizyta, ale teraz, rzeczy były kompletnie inne. 

Lata temu, kiedy był młody, jego tata powiedział mu, by nigdy nie był tym, który kocha najmocniej w jakichkolwiek przyjaźniach lub więzach, które pielęgnuje. Ale teraz, na ten moment, zapomniał o tych wszystkich słowach. 

Nie obchodziło go to, że wyglądał dziecinnie, ponieważ Yoongi sprawiał, że znów czuł się młodo. 

Ale Yoongi też zmęczył się ograniczającemu swobodę uściskowi. Pogłaskał go po plecach dwa razy, zanim Jimin załapał i odsunął się z różem na policzkach.

-Czy wszystko w porządku? Czy jesteś ranny? - zapytał łagodnie. 

-Czy to są soczewki? 

Usta Yoongiego wygięły się w uśmiechu, nie będąc pewnym, czy podoba mu się to, co widzi, czy nie. Wzniósł rękę do góry do linii szczęki Jimina, by przekręcić jego głowę na bok, przyglądając się jego piwnym oczom i cmoknął:

-Chyba wolę brązowe oczy. 

Będąc niecierpliwym, Jimin odepchnął od siebie rękę Yoongiego. 

-Gdzie ty, do kurwy, się podziewałeś? 

-Wróciłem tylko do Daegu, by odwiedzić rodzinę. Przepraszam, że ci nie powiedziałem, zaplanowałem tą wycieczkę w pewnym sensie z kaprysu. Naprawdę tęskniłem za domem. - Yoongi wyjaśnił ociężale, starając się przecisnąć przez Jimina, by wejść do jego mieszkania. 

Zachowywał się tak zwyczajnie. Było to zachowanie, które normalnie, urzekałoby Jimina, ale teraz, było to jedynie irytujące. 

Jak za starych czasów. 

Więc dźgnął palcem klatkę piersiową Yoongiego, cofając go z powrotem na klatkę schodową. Starszy chłopak jęknął, odrzucając swoją głowę do tyłu jak rozpieszczone dziecko, któremu właśnie się odmówiło. Jimin zwężył oczy i skrzyżował ręce. 

-Musiałem sam jeździć pociągiem przez wszystkie te dni.

-To było tylko pięć dni. 

-To było pięć dni. 

Yoongi przegryzł swoją wargę. 

-Wpuścisz mnie wreszcie? Mam jet laga. 

Jimin odsunął się ze swojego miejsca we framudze drzwi i zrobił wystarczająco miejsca, by Yoongi i jego bagaże mogły przejść. Ale wciąż, Yoongi zdołał go pchnąć, kiedy on i jego dwie walizki przechodziły obok. Jimin wypuścił powietrze z irytacji, gapiąc się z niedowierzaniem w obraz wiszący w przedpokoju, kiedy kółeczka jednej z walizek przejechały po jego ulubionych butach. 

Yoongi rzucił mu jasny uśmiech i uszczypnął go lekko w tyłek. 

Zrobił to celowo. I Jiminowi nie było do śmiechu. 

-Dlaczego nie odpowiedziałeś na żadną z moich wiadomości? - jego brew wzniosła się podświadomie do góry, kiedy poszedł za drugim w głąb mieszkania. Yoongi, rozłożony już na kanapie, wyjął swój telefon. 

-Słuchaj, mamo, miałem naprawdę długą podróż. Czy możesz uspokoić się trochę z tym pop quizem? 

Jimin poczuł, jak czerwień oblewa jego szyje. 

Ale nic nie powiedział. Jedynie usiadł na ramieniu kanapy i roztrzepał dłonią swoje włosy. 

-W porządku. 

Zapadła cisza, choć żaden z nich nie był poddenerwowany. Jimin spoglądał na widok za oknem na odległej ścianie i ujrzał wschodzące słońce. Natychmiastowo spojrzał na zegar. 

6:28 

Pan Moksin skopałby mu tyłek za bycie spóźnionym, ale zgadywał, że ten jeden szczególny raz może mu odpuścić.

-Zapomniałem powiedzieć ci, że wyjeżdżam, a w momencie, kiedy sobie o tobie przypomniałem, mój telefon się zniszczył. 

Jimin spojrzał w dół na Yoongiego. 

-Co? - zapytał. -Jak? 

-Pisałem do ciebie, że wylądowałem, że jestem u mojego kuzyna i parę innych rzeczy i upuściłem telefon do toalety. 

-Ew, przypomniałeś sobie o mnie, kiedy srałeś? 

-Bardziej, aw, pamiętałem o tobie, brzydalu. - Yoongi przekręcił oczami. -Na szczęście, upuściłem go po spłukaniu wody. 

Jimin starał się z całych sił, ale tak czy inaczej, wypuścił z siebie śmiech. 

-Jesteś tak głupi!

-Wiem, wiem. - Yoongi sam starał się hamować swój chichot. -Spadł mi i byłem jak 'cholera jasna!'. Moja ciotka mnie usłyszała i myślała, że panikowałem z powodu wydzielania bomby po sannakji, które zrobiła na obiad. 

-Ale naprawdę, nie chciałem wkładać rąk do tej toalety, ale- 

Przerwał w połowie zdania, by wybuchnąć śmiechem. Był on tak niegodziwy, dziwny i szczery, że Jimin wkrótce sam przeturlał się z ramienia kanapy i dołączył do niego. 

-Więc, więc, - Yoongi zatrzymał się, by złapać oddech. -Więc czasem działał, ale po chwili resetował się, więc widziałem twoje wiadomości tylko przez jakąś sekundę, zanim ekran po raz kolejny robił się czarny. Musiałem poczekać, aż wrócę do domu, by sprawić sobie nowy, co zrobiłem jakieś pół godziny temu. 

Westchnął, odwracając się do Jimina, który rozłożony był obok w swoich ubraniach do pracy, trzęsącego się z chichotu, który w końcu był w stanie zatrzymać. Uśmiech Yoongiego wciąż utrzymywał się na jego twarzy. 

-Ale co chciałeś mi powie-

-Nic, to już nieważne. Po prostu pytałem się, gdzie jesteś i inne tego typu rzeczy. - Jimin powiedział, przewracając się, by wreszcie móc spojrzeć na swojego blond przyjaciela. 

Yoongi uprzejmie odsunął swoje nogi, by móc zrobić dla Jimina trochę miejsca na kanapie. Młodszy ułożył się w nowej pozycji i zapytał: 

-Hej, jaki jest twój nowy numer?

-Zero dwa-

Jimin powoli przesunął swoim mokasynem w dół ciała Yoongiego z żartobliwym uśmiechem. 

-No dawaj mi te cyferki. 

W samą porę, kiedy stopa Jimina przekraczała linie talii, Yoongi odepchnął od siebie jego nogę. 

Ukrył swoje szeroko otwarte oczy za telefonem i wypowiedział jego zwykłym, wyluzowanym głowsem: 

-Proszę, podryw pozostaw mnie, czuję się bardzo niekomfortowo, już nigdy tego nie rób. 

-Przepraszam. 

-Masz. - Yoongi powiedział. -Już wpisałem mój numer. 

Jimin sięgnął po swój telefon, który już nie znajdował się w jego tylnej kieszeni, więc kolejny raz zwężył oczy. 

-Skąd go miałeś? 

Yoongi wzruszył ramionami. Jimin przewrócił oczami i włożył swój telefon na miejsce, odchylając się do tyłu na kanapie, rzucając kolejne spojrzenie zegarowi. 6:35. Naprawdę powinien się zbierać. 

Powienien. 

Ale zamiast tego, przypał się na kreśleniu po wzorkach na tenisówkach Yoongiego. Wiedział, że Yoongi powiedział mu, by przystopował z tym quizem, ale pomyślał, że jeszcze jedno pytanie nikogo nie zrani. 

-Hej. 

-Co? 

-Dlaczego nie zostałeś na dzień dziecka? Zostały tylko dwa dni.

-To nie tak, że nie chciałem. Po prostu nie chciałem zmarnować teraz całego mojego urlopu. - Yoongi odpowiedział beznamiętnie, starając się pobić swój rekord w Color Switch. Dopiero kiedy poległ, upuścił swój telefon na klatkę piersiową i podarował Jiminowi całą swoją uwagę. 

-Twoja rodzina wciąż obchodzi dzień dziecka? 

-Tak, są całkiem staroświeccy. Robią dużą kolacje i zmuszają nas do dziecinnego przebrania się. To nudne, ale.. - Jimin spojrzał do góry na sufit. Przestał oddychać na sekundę, po czym wypuścił z siebie powietrze. -Czy chcesz mi dotrzymać tam towarzystwa? 

-Nah, spasuję. - Yoongi wymamrotał. 

Jimin skrzywił twarz w grymasie, ale bardzo szybko przywitał się z uśmiechem i zadowoleniem. 

-Żartowałem. 

-Irytujesz mnie. 

-Wszyscy cię irytują. 

-Brawo, rozgryzłeś mnie. Czy chcesz złotą gwiazdę? 

-Bardzo chciałbym złotą gwiazdkę. 

Przez parę sekund wpatrywali się w siebie. 

-Dlaczego nie zabierasz ze sobą Taehyunga? 

Jimin starał się nie zabrzmieć na zbyt wstrząśniętego pytaniem. Wstał z kanapy i rozciągnął się, mrugając raz lub dwa razy. Jego torba zwisywała z jego ramienia, szalik owinięty był wokół jego szyi, kiedy wreszcie podarował mu swoją odpowiedź. 

-Ponieważ w tym roku, nie chcę z nim jechać. Chcę jechać z tobą. 

Yoongi z zawahaniem skinął głową.

-Okej. Pojadę z tobą. 

Jimin prawie przeszedł przez drzwi, kiedy zatrzymał się i obrócił. 

-Idziesz dzisiaj do pracy? 

-Nah. 

Więc rzucił Yoongiemu kluczyki. 

Złapał je ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy. 

-Po co mi one? 

Jimin przeglądnął listy znajdujące się na komodzie w przedpokoju i wymamrotał:

-Zamknij drzwi, kiedy będziesz wychodził.

Odkładając listy z powrotem na komodę, zaoferował Yoongiemu ciche pożegnanie, kiedy kierował się w kierunku drzwi.

Był już w połowie. 

Został zatrzymany, kiedy ciężar uderzył w jego kręgosłup i brzęczący odgłos rozniósł się przy drewnianej podłodze. Monotonny ból rozprzestrzenił się wzdłuż jego pleców. Kiedy spojrzał za siebie na podłogę, znajdowały się tam jego klucze. Dokładnie te same klucze, które dał Yoongiemu. Dokładnie te same klucze, którymi Yoongi właśnie w niego rzucił. 

Jimin spojrzał na nieszkodliwego blond chłopaka, który wstawał z kanapy i pocierał swoimi dłońmi swoje potarte jeansy. Czekał na odpowiedź z zaciśniętą szczęką i przymkniętymi oczami, ale Yoongi jedynie przeszedł przez drzwi na korytarz bez żadnego słowa. Więc Jimin sam musiał zapytać. 

-Za co to było? 

-Odprowadzam cię na peron, idioto. - Yoongi odpowiedział, rzucając mu spojrzenie, kiedy opierał się o ścianę na klatce schodowej, z dłońmi włożonymi do kieszeni spodni.

Jimin z przyzwyczajenia przewrócił oczami i wyszedł na zewnątrz, by spotkać Yoongiego, który podarował mu wdzięczny uśmiech i poprawił jego brązowe loki. Kolejny raz spojrzał na młodszego chłopaka i skinął w satysfakcji. 

-No dalej. - Yoongi powiedział. -Spóźnimy się.

Jimin fuknął i zamknął drzwi, przechodząc obok chłopaka, tylko by otrzymać kolejne uszczypliwe uczucie na skórze jego tyłka. Natychmiastowo odwrócił się, by popchnąć śmiejącego się sprawcę, krzycząc surowo: 

-Przestań to robić!

Yoongi oddał mu szturchnięciem. 

-Mogę robić cokolwiek zechcę z rzeczami, które należą do mnie. 

-To zabawne.

-Jesteś uroczy. 

-Wracaj do Daegu. 

-Ale wtedy zbyt bym za tobą tęsknił. 

Jimin przewrócił oczami. 

Zostawmy Yoongiemu pokazanie mu, jak znów się uśmiechać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro