Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Kou

Idąc sam na sam z Mią, czułem się lekko niezręcznie. Zawsze był z nami Hagi, czy też Saki, a teraz cisza po prostu nas (Przynajmniej mnie) przygniatała. Weszliśmy do naszego pokoju i wtedy padły pierwsze słowa.
-Fajne macie łóżko- usiadłem, a Mia rozwaliła się na nim. Zwiesiłem głowę i zacząłem bawić się plecami. -Słuchaj Kou...- zaczęła i wywaliła się na łóżku. -Mogę cię o coś zapytać?- Pokiwałem powoli głową, udzielając jej zgody.
-J.. Jasne- uśmiecham się blado.
-Czy ty...- Pierwszy raz widziałem speszoną Mię. Był to najdziwniejszy widok w moim dotychczasowym życiu. -No... Kochasz go?- Zarumieniłem się mocno i poczułem, jak robi mi się słabo.-Kochasz Sakiego?- Powiedziała już pewniej. Zacząłem się wiercić, myśląc o tym, jak mogę się z tego wykaraskać.
-Ja...- zacząłem. Wzrok Mii, był tak intensywny... Wziąłem głęboki oddech- Chyba od zawsze go kochałem...- Rozłożyłem się obok niej.
-Od zawsze?- zapytała zdziwiona.
Z jakiegoś powodu nie miałem zamiaru kłamać. Chciałem powiedzieć jej wszytko, nie pomijając żadnego szczegółu.
-Po prostu słuchaj, okej? Obiecaj mi, że nigdy, nikomu nie powiesz. Zostanie to między nami i ewentualnie Suki-
-Co Suki ma do tego?- zapytała zdziwiona.
-Mia... Proszę..-
-Okej, spokojnie- zamknąłem oczy. To pomogło mi przekonać mózg, że mówię wszystko sam do siebie.
-Znałem Sakiego już wcześniej, dokładniej w podstawówce. Wpadłem na niego w drzwiach, pierwszego dnia.  Zacząłem go przepraszać, a on odparł, że nic się nie stało i, że to jego wina. Potem rozmawialiśmy. Szybko zostaliśmy przyjaciółmi, był dla mnie jak tlen, nie umiałbym bez niego żyć. W piątej klasie zorientowałem się, że go kocham. Chciałem mu powiedzieć, ale nigdy nie dałem rady. W szóstej klasie moja matka się rozwiodła, wyjechaliśmy z miasta, nie zdążyłem się pożegnać- głos mi się załamał - Chciałem się z nim skontaktować, ale matka stwierdziła, że zaczynamy od zera. Straciłem wszystko i zniknąłem z tamtego życia.- musiałem na chwilę przerwać. - Dokładnie pamiętałem dzień, w którym pożegnałem się z Sakim ostatni raz- Potem go zobaczyłem, stojącego tam z Hagim i wszystko się zawaliło... To wróciło, uczucie, którym go darzyłem zawsze, ból i poczucie winy. Zamierzałem trzymać się z daleka, przetrwać to, a potem....- Zawahałem się- Ty się pojawiłaś. Zacząłem z wami rozmawiać i już nie potrafiłem przestać. Saki mnie nie pamięta, zmieniłem się. Zapytał mnie na nocowaniu, czy się kiedyś znaliśmy, a ja mu odpowiedziałem, że nie. Kou z tamtych lat umarł. Nie chce go znowu skrzywdzić... Nie chce, by pamiętał mnie z tamtych lat. To już było, nigdy nie wróci. Straciłem to i.... widocznie tak miało być- otworzyłem oczy i spojrzałem na dziewczynę. Siedziała, a po jej policzkach spływały łzy. -Jezus...- również usiadłem- Przepraszam Mia- przytuliłem ją.
-To wszystko...- zaczęła powoli- Jest tak bardzo nie fair. Kou... Tak bardzo mi przykro...- po Mii spodziewałbym się wszystkiego, ale nie takiej reakcji. Raczej, że krzyknie, że mam się brać w garść i już o tym nie myśleć, czy coś w tym stylu, ale to?
-Już dobrze, cieszę się, że mogę przy nim być. Mam to dzięki tobie, nie jestem sam- Mia spojrzała na mnie, otarła łzy i uśmiechnęła się szeroko.
-Ciesze się, że cię poznałam skarbie- jej zakochanie się zmieniło, to było nawet miłe, ale skarbie? Gdyby Kou, nie był Kou, pewnie zapytałby Mię, czy ta przypadkiem nie jest chora.- Możesz na mnie liczyć, zawsze ci pomogę. Rozumiesz?- uśmiechnęła się.

No i wtedy wbił Saki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro