Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28. Saki

Łapie go i przyciągam do siebie, by nie upadł.
-Nic ci się nie stało? W porządku?- pytam, patrząc na niego, ale w dalszym ciągu go nie puszczając.
-T... Tak, przepraszam-
-Nie masz za co przepraszać. To ten baran zahamował tak gwałtownie. Ciekawe co się stało... Chodźmy sprawdzić- łapie go za rękę i automatycznie tracę zainteresowanie pociągiem. Jego dłoń jest lodowata i czuję, że palce ma lekko sztywnieją. Odwracam się do niego i patrzę głęboko w jego zabójczo fioletowe oczy.
-A jednak jest ci zimno- mówię, a on jak zawsze gdy unika odpowiedzi, zwiesza głowę.
Przytulam go do siebie, mocno obejmując. Czuje, jak mimo wszytko lekko się we mnie wtula, trzęsie się i chyba doszedł do wniosku, że dalsze stawianie oporu nie ma sensu.
- Tak- mówi ledwie słyszalnie.
-No widzisz? Takie to trudne?- tym razem zdejmuję, duży, puchaty szalik i mu go podaje- jeżeli nie chcesz kurtki, to weź chociaż to- z satysfakcją patrzę, jak się nim obwiązuje- oddasz jutro, no i masz być ciepło ubrany, nie chce, byś był chory- wzdycham i patrzę przez okno. Ze zdziwieniem stwierdzam, że znowu jedziemy.
-Nawet nie wiem kiedy ruszyliśmy- śmieje się.
- ja też- chłopak uśmiecha się, co jest dobrym znakiem.
Resztę drogi rozmawiamy o wszystkim i o niczym, co jest bardzo miłe. Widzę, że robi się przy mnie coraz bardziej swobodny i częściej się uśmiecha. Na pożegnanie macham do niego i uśmiecham szeroko.

Wchodzę do domu i już mam zamknąć drzwi, ale coś je blokuje.
-No ała - słyszę oburzony głos. odwracam się zdziwiony.
-O, hej- patrzę na oburzoną siostrę i uśmiecham się przepraszająco. Gdy wchodzi,i zamykam drzwi. Przez cały czas czuje na sobie jej wzrok. -No co?!- krzyczę i patrzę na nią. Uśmiecha się złośliwie.
-Gdzie twój szalik Romeo?- mówi wreszcie.
-O co ci...- rumienie się. - Widziałaś nas?!-
-Tam, gdzie Otp, tam yaoistka-
-O ty- krzyczę zmieszany- jakie znowu otp, odbiło ci?-  podchodzi do mnie bliżej i mówi mi na ucho:
-Pasujecie do siebie- po czym znika w odmętach domu. Dopiero gdy wychodzę z ciężkiego szoku, zdejmuję buty i wchodzę za nią do mieszania. Nie wiem, o co jej chodzi... Przecież Kou to tylko mój przyjaciel.
Tak
Dokładnie
-To tylko PRZYJACIEL!- ostatnie krzyczę, a po chwili w odpowiedzi słyszę- Aha, przyjaciel, Hagiemu też oddajesz szalik i molestujesz go w miejscach publicznych?-
-Wcale go nie molestowałem!-
- Ah tak?  Moim zdaniem tak właśnie było!-
-Prawie się wywalił, więc go złapałem!-
-Tłumacz się tłumacz i tak ci nie wierzę!-
-Nienawidzę cię!-
-Dzięki, ja ciebie też-
Odpowiada, po czym słyszę trzask zamykających się drzwi. Wkurzony ruszam do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro