Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. Saki

Gdy Hagi w końcu wychodzi, zabieramy się za sprzątanie. Nie narobiliśmy jakiegoś specjalnego bałaganu, a Kou, mimo protestu z mojej strony, posprzątał po obiedzie.
Właśnie.
Kou.
Czego się dowiedziałem o nim przez te dni?
• Jest niski.
• Jest trochę dziewczęcy.
• Dzieci go lubią.
° Ma fantastyczne włosy.
• Drzemie w nim jakaś tajemnica i skutek, którego nie rozumiem (jeszcze).
• Czasami dziwnie się zachowuje.
świetnie gotuje
• Potrafi zająć się domem.
• Jednak umie się śmiać.
• Jest na serio uroczy.
-Idealny materiał na żonę- powiedział głos w mojej głowie.
Co? CO?! MYŚLI CZEMU MI TO ROBICIE. Przecież to chłopak. CHŁOOOPAK.
NIE MOGŁEM SIĘ W NIM....
NIE, NIEEEEEE. LASKI, CYCKI, STOOOP MÓZGU. Po prostu jestem zmęczony.
Zarumieniłem się i zacząłem krzyczeć.
-Saki? Wszystko dobrze?- zaśmiała się Suki, widząc, jak latam po salonie jak pszczoła na ostrych dragach. Dziewczyna westchnęła. -Siadaj, musimy porozmawiać- wykonałem rozkaz. -No a teraz...- wzięła szmatę i mnie nią walnęła- Co ja mówiłam o piciu przed 18-astką?!-
-Co?- zdziwiłem się.
-No nie mów, że nie jesteś nawalony- Suki zmarszczyła brwi.
-Nie, skąd ten pomysł?- dalej się dziwię.
-To, co to było przed chwilą?-
-A, że to? Zastanawiałam się, dlaczego masz takie duże cycki- uśmiecham się złośliwie, by ukryć to, że jest mi głupio. Nie wychodzi mi to jednak zbyt dobrze.
-Nie żartuj sobie- dostaje drugi raz szmatą.
-No ej, ała-
-Dobra, teraz tak serio- wzdycha.
-Tak serio?- znowu się dziwię.
-Czy wróciłeś do swojej gejowej natury sprzed paru lat?- nie powstrzymuje się i parskam śmiechem.
-Co to znaczy, gejowa natura?- Nie wiem czemu, ale to śmieszne -G.E.J.O.W. A N.A.T.U.R. A- przeliterowuje bardzo rozbawiony tym stwierdzeniem. Patrzę na nią, uśmiecha się lekko, po czym czochra mi włosy.
-Słuchaj Saki, wiesz, że kiedyś kochałeś chłopaka. Prawda?-
-To było dawno temu... Głupie zauroczenie z podstawówki. Wolę dziewczyny- znowu lekko się rumienie. Nie lubię, jak zachowuje się jak matka.
-Nie gadaj mi tu. Widziałam...-
-Co widziałaś?-
-Jak na niego patrzysz-
-Na kogo?- nie rozumiem
-No na Kou! Debilu ty jeden!-
-Wcale nie!-
-Nie no, wcale!-
-Wal się Suki!-
-Wal się Saki!- krzyczy w odwecie.
Już mamy zamiar się pobić, ale uznaje, że nie ma to sensu. Wstaje i się odwracam tyłem do niej.
-Kochasz go, Saki?- odchodzę w milczeniu.

Prawda była taka, że od momentu, w którym go spotkałem pierwszy raz, czułem takie miłe, znajome ciepło. To nie jest zakochanie się, ale...
Wzdycham.
-Jest po prostu dobrym przyjacielem. Tak. Dokładnie.- 

Kładę się i zasypiam. Śni mi się coś z przeszłości. Siedzę na kanapie. Tak jakby jakaś magiczna siła mnie tam wróciła. Tylko że dziewczynka obok jest młodsza, ma krótkie włosy i aparat na zęby.
-Hej, Saki?- pyta mała Suki patrząc na mnie.
-Myhym?- burczy młodszy ja.
-Ty go lubisz, prawda?- po chwili dodaje- ale tak lubisz, lubisz.-
-Kogo?- pyta zdziwiony.
-No *****!- imię jak zawsze zanika w śnie.
-Nie prawda, znaczy... To tylko przyjaciel-
-Sam w to nie wierzysz. Powiedz to. Uśmiecha się. Młodszy Saki przygryza wargę.
-K.. Kocham...- zaczynam, dukając- ******* ****- tym razem zwracam się formalnie imieniem i nazwiskiem, ale te są niewyraźne. Moje wspomnienia są niepełne. Nie mogę sobie przypomnieć, kim był.
Jednak to przyjemne ciepło gdy był obok mnie, to była miłość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro