Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21.Kou

Rumienie się lekko. Co on robi? Niech zabierzełyżkę. Jednak czy na pewno tego chce?
-Powiedz AAAA, Kou- Nie poddaje się, a ja czuje lekką presję. Już chce poddać się jego woli. Taka okazja może się nie powtórzyć.
Jednak wtedy wraca mi jasny umysł. Przecież to absurd, czysty absurd.
-Okej, okej nie mam pięciu lat- zabieram mu łyżkę- mamo- dodaję odwracając
wzrok i zabierają  się za ryż z kurczakiem. Uważam, że jest ohydny. Co jak co, ale nienawidzę swojej kuchni. Po chwili stwierdzam, że już nie mogę.
-Mam dość-
-No weź, jeszcze za ciocię Mie i wujka Hagiego-
-Dziwny jesteś-
-Dobrze, że sam się zorientowałeś- chłopak śmieje się. - Jak już jesteś taki samodzielny, mogłeś wziąć swoją łyżkę-
- Co?- orientuje się, o co chodzi- Oh..- Rumienie się lekko, ale szybko się rehabilituje. -I co z tego- wstaje i sprzątam swój talerz. -Lepiej dołączymy do reszty.-
-Okej, okej- chłopak kiwa głową i wstaje. Idziemy korytarzem do pokoju Sakiego. Ledwie otwieram drzwi, dostaje poduszką w twarz. Jestem tak zdziwiony, że przez chwilę wcale nie reaguję.
-Ale masz minę- śmieje się Suki.
-O... Bitwa na poduszki- Saki klaszcze w dłonie- Ale super- patrzę na niego i marszczę brwi.
-Bitwa na poduszki?- Przekrzywiam lekko głowę.
- No wiesz. Jak na wszystkich nocowaniach- myślę o tym wszystkim.  Kiedyś jak nocowałem u Sakiego, rzeczywiście coś takiego było. Jednak to było tak dawno. Zupełnie inne czasy.
Widzę poduszkę, która w niebezpiecznym   tępienie leci w moją stronę. Schylam się i ta trafia prosto w Sakiego.
-Ober.. Wałem- mówi teatralnie chłopak i upada na ziemię. -Żegnaj okrutny święcie.-
-Kapitanie, nasz żołnierz poległ- mówię, ze smutkiem patrząc na Hegiego.
-Jednak umiesz się bawić- szczerzy się Mia- Ale muszę zauważyć, że was jest trójka, a my tylko dwie.-
-Saki nie żyje, więc jest po równo-
-Ej, czy to znaczy, że nie mogę się bawić?- jęczy chłopak, otwierając oczy.
-O, zmartwychwstał- mówię. wstawaj-
-Pomóż miii- podaje mu rękę, a ten ją łapie i ciągnie z całej siły.
-Hej!- tracę równowagę i się na niego wywalam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro