Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8 róż

[UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA ŚLADOWE ILOŚCI PRZEKLEŃSTW I INNYCH DZIWNYCH ZWROTÓW WIĘC JEŚLI JESTEŚ NA TO UCZULONY TO MASZ PROBLEM]
_________________________________________

Toshinori zaczął się trochę niepokoić gdy jego uczeń powiedział mu o tym że nawet nie jest pewny czy uda im się otrzymać jaką kolwiek pomoc ze strony tego całego Kacchan'a. Mimo że nie chciał dać tego po sobie poznać to strach i niepokój wręcz zżerały go od środka.

- To gdzie on dokładnie mieszka?- zapytał blondyn.

- Z tego co pamiętam to powinno być gdzieś tutaj- odpowiedział chłopak wskazując na dość spore wejście do jaskini.- dawno mnie tu nie był-

Nie zdążył​ dokończyć bo przerwał mu donośny smoczy ryk. Oniemiały zielonowłosy stał wpatrując się w nadlatujące stworzenie z tajemniczą postacią na jej grzbiecie.

Gdy smok wylądował na ziemi mogli dokładniej mu się przyjrzeć. Szkarłatne łuski pokrywające całe ciało stworzenia wydawały się być twarde niczem skały pokrywające okolice. Do tego rozłożłożyste skrzydła zakończone czymś na kształt kolców i ogromne szpiczaste zęby które bez problemu mogłyby rozerwać chociażby ludzkie mięso. Pazury ostrzejsze zapewne od niejednego miecza skutecznie budziły lęk u zielonowłosego, a złote ślepia które wydawało by się, że przeszywają na wylot duszę chłopaka sprawiały iż to uczucie wzrastało u niego z każdą chwilą mimo iż wiedział że nic mu nie grozi z rąk tego stwora.

Postać siedząca do tej pory na smoku zdążyła już ze skoczyć sprawnie ze swojego "wierzchowca" i zmierzać powoli w strone dwójki podróżników.
Gdy tylko zielonooki go zobaczył od razu wiedział z kim ma do czynienia. Jego zdaniem nie zmienił się praktycznie w ogóle. Bląd włosy sterczące wiecznie na czubku jego głowy i czerwone oczy które wyrażały taką nienawiść jak wtedy gdy widział go ostatnio. Szkarłatna peleryna z białym grubym futrem przy końcach materiału oraz zwykłe błękitne spodnie przepasane skurzanym brązowym pasem wciąż były lekko zmechacone. Jedyne co uległo zmianie to nowe wiązane buty sięgające mu do połowy łydki oraz biżuteria którą nosił, czyli naszyjnik wykonany najprawdopodobniej z zębów różnych stworzeń i różnokolorowych talizmanów oraz czerwony kolczyk w jego lewym uchu.

- Co jest Deku!- krzyknął chłopak przystając na chwile w miejscu.- Dawnośmy się nie widzieli, co gnoju?

- K-kacchan...-zająkał się lekko młodzieniec podchodząc nieśmiało do swojego przyjaciela- T-tak m-masz rację. Dość d-dawno.

- O widzę że przyprowadziłeś sobie obstawe!- zaśmiał się blondyn.- Ne! "Wasza wysokość" Deku robi teraz za twojego przydupasa czy nową zabawkę?

- Ha! Nic z tych rzeczy mój chłopcze.-Odezwał się All Might.- Przyszliśmy tutaj by prosić cię o przysługę, młody Katsuki.

- Taa...chyba cię pojebało!
Nigdy w życiu!- zaśmiał się znów Bakugo.- myślisz że będe wam usługiwał? Niedoczekanie kurwa wasze!

Midoriya już miał coś odpowiedzieć za taką zniewagę jego nauczyciela jak i samego siebie jednak gdy już miał otworzyć usta usłyszał niezmiernie głośny krzyk. Był tak głośny, że był pewien iż jego uszy tego nie wytrzymają.

- KAATSUKI!- krzyknęła postać wychodząca z jaskini w której zapewne mieszkał szkarłatnooki.- Zamkniesz wreszcie mordę?! Ile mam cie na obiad wołać niewychowany bachorze?! Myślisz że skoro zgodziłam się by Kirishima z nami mieszkał to od razu wszysko ci wolno?!

- Przestaniesz wreszcie się na mnie drzeć stara krowo?!- Odkrzynął chłopak odwracając się w strone swojej matki.- Przecież już idziemy! Jesteś ślepa czy co?

Ta dwójka kłóciłaby się pewnie jeszcze przez dobre kilka minut gdyby nie to że przerwał ją Midoriya.

- Dzień dobry pani Mitsuki!- krzykną wesoło chłopak machając energicznie w kierunku kobiety.

Gdy blondynka zauważyła młodego Midoriye z jej twarzy zszedł grymas złości a zastąpił go wielki uśmiech który zwiększył się jeszcze bardziej gdy szybko podbiegła do zielonowłosego i zamkęła go w szczelnym uścisku przy okazji podnosząc lekko zaskoczonego młodzieńca.

- Oh jak ja się cieszę że cię widzę Izuku!- za piszczała Mitsuki odstawiając zielonookiego na ziemię.- Dawno cię u nas nie było.

- Tak to prawda. Ale i tak nie zabawie na długo...

_________________________________________

Mam nadzieję że nikt nie spodziewał się tutaj mamy Bakugo (która jest swoją drogą zajebista) i że kogoś udało mi się tym zaskoczyć

(Kocham te media XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro