Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7 róż


_________________________________________

Midoriya szedł spokojnie przez las. Nie wiedział od kiedy ale zdążył już zapaść zmierzch. Mimo że wraz z All Might'em mieli się spieszyć by dotrzeć do wulkanicznych terenów to zielonowłosy nie specjalnie chciał tam iść. Szczególnie dlatego że znalezienie jego przyjaciela oznaczało tym samym możliwość odprawienia rytuału o którym mówił jego nauczyciel co wiązało się z zabiciem go.

A tego Izuku bał się najbardziej. Nie chciał by jego mentor go opuszczał, nie w tej chwili gdy był mu tak bardzo potrzebny. Bał się że nie uda mu się zostać dobrym następcą. W końcu miał władać całą Kitanią. A to dość spore królestwo jak na te czasy. Do tego jeszcze dochodziło pokonanie bandy rabusiów grasującej w pobliżu.

To było dla niego o wiele za dużo. Musiał to wszystko przemyśleć. Przecież miał zabić swojego przyszywanego ojca. Tak... Toshinori był dla niego jak ojciec którego nigdy nie poznał. To dodatkowo natężało jego wewnętrzny smutek i żal jaki czuł.

Gdy chłopak zorientował się że nie wie gdzie jest, zaczął "trochę" panikować. Nawoływał All Might'a lub biegł przed siebie chcąc znaleźć jakieś miejsce które zna albo przynajmniej kojarzy. Nagle odnalazł ścieżkę którą miał wrażenie że przechodził. Postanowił nią podążyć. Gdy zorientował się że to ta sama droga na której kilka dni temu zauważył ślady i dzięki której spotkał tak ważną dla królestwa osobe był tak szczęśliwy że mógłby skakać z radości.

***

Usiadł przy brzegu morza i obserwował spokojnie poruszającą się wode w której odbijał się jasny biały księżyc który zawsze tak berdzo odznacza się na czarnym nocnym niebie. Przypomniał sobie o spotkaniu które miało tu miejsce kilka dni temu, zastanawiało go co teraz może robić przyszły król.

"Może czyta książki w towarzystwie pięknych zdobionych mebli. Lub tańczy na jakimś balu... podobno jest to bardzo powszechne na dworze. Chciałbym z nim porozmawiać. Ale to nie możliwe".- myślał Izuku.

Gdyby tylko wiedział że obiekt jego rozmyślań nie znajduje się aż tak daleko jak uważał...Jego zamyślenie przerwał nagły mocny podmóch wiatru. Było bardzo zimno jak na początek wiosny. Mimo że śnieg już dawno stopniał a kwiaty i inne rośliny kwitły w najlepsze to patrząc na tęperature można było by się zastanawiać w jaki sposób jeszcze rosną.

Mimo blasku księżyca cała okolica była spowita w prawie całkowitej ciemności przez co zielonowłosy nawet rozglądając się uważnie do okoła nie zauważył ledwo przytomnego młodego księcia schowanego w trawie kilka metrów dalej.

Gdy myślał już że All Might go nie znajdzie poczół dotyk na ramieniu a gdy odwrócił się w tamtą stronę jego oczom ukazał się uśmiechnięty znajomy blondyn.

- Przepraszam że cię zostawiłem.-powiedział ze smutkiem zielonowłosy wstając z ziemi.- powinniśmy iść, przeze mnie straciliśmy cały dzień.

- Nie szkodzi mój chłopcze. Rozumiem co czujesz.- dodał mężczyzna idąc już w strone celu ich podróży który jakby nie patrzeć nie był aż tak daleko jak mogło się wydawać.- Jeżeli będziemy iść przez całą noc, jutro przed południem powinniśmy dojść do celu.

Szmaragdowooki pokiwał tylko porozumiewawczo głową i poszedł bez słowa za swoim mentorem.

........................................................................
[DŁUGI ​TIME SKIP]
........................................................................

Tak jak powiedział All Might przed południem byli już u celu swojej podróży. Mimo że było im bardzo gorąco szli dalej obok wybuchających kraterów.

- To gdzie dokładnie mieszka twój przyjaciel Midoriya?- zapytał zdyszany Toshinori przemieniając się w swoją "bohaterską" formę.- i jaki on właśnie jest?

Emm...wiesz Kacchan jest dość... Specyficznym człowiekiem.- zaśmiał się nerwowo chłopak.- Nie wiem nawet czy zgodzi się nam pomóc.

- Cóż mam nadzieję że się zgodzi.- powiedział z uśmiechem władca.- Swoją drogą dość dziwne imię "Kacchan"...

- Oh nie! Kacchan to tylko przezwisko które mu wymyśliłem. Nazywa się Bakugo Katsuki.

- Rozumiem. Zatem teraz Bakugo jest naszą jedyną nadzieją, mój chłopcze.

_________________________________________
Hehe pewnie myśleliście że nasz kochany brokulini znajdzie swojego księcia. Hehe... Nope. Bo przecież życie nie może być zbyt pięknie prawda?
I tak jak można się domyślić w następnym rozdziale spotkamy się z Bakusiem więc jak można podejrzewać będzie dość dużo "nieładnych słów"... Oraz mała niespodzianka której zapewne się nikt nie spodziewa \(★-★ \)
(Można zgadywać XD)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro