4 Róże
I tu właśnie zaczyna się najtrudniejsza część naszego zadania...
_________________________________________
- Nie wiem jak ci to powiedzieć więc oznajmie to w najprostszy sposób.-powiedział blondyn z poważną miną-
Musisz...mnie zabić.
- C-co? N-nie! Nigdy tego nie zrobie! Nie zmusisz mnie do tego!
- Midoriya, wiem że to może być dla ciebie trudne ale musisz to zrobić. Jeżeli ty jej nie przejmiesz, to zrobi to ktoś inny. A tego bym nie chciał. Jestem coraz słabszy, i tak nie zostało mi już zbyt wiele czasu.-
- To nie prawda!- krzykną zielonowłosy przerywając monolog mężczyzny
Jesteś wspaniały! Musisz dalej walczyć!
Nie możesz się tak łatwo poddać! Będe cię bronił! Choćby za cene mojego życia!
All Might słysząc słowa swojego ucznia czuł jak łzy zbierają się w końcikach jego oczu. Nie był w stanie sobie wyobrazić, że chłopak mógłby oddać za niego swoje życie. Nie myśląc wiele podszedł do zielonookiego który już nie mógł powstrzymać słonych łez płynących ciągle z jego oczu i zamkną go w szczelnym uścisku.
- Wszystko będzie dobrze Midoriya...- powiedział cicho bohater pozwalając aby słona ciecz spływała bezwładnie po jego policzku.- Dlaczego zapytasz?
Bo oto przybędziesz...
........................................................................
[DŁUGI TIME SKIP]
........................................................................
-Więc gdzie mamy się udać?-zapytał Toshinori trzymając nie wielką pożółkłą mapę.
-To powinno być gdzieś tutaj- odpowiedział wciąż lekko przybity Izuku wskazując na pergaminie zaznaczone wulkaniczne tereny.
- Czyli idziemy na wschód...-powiedział zamyślony blondyn wpatrując się w sobie tylko znany punkt gdzieś za linią horyzontu.
Minęło kilka godzin od kiedy chłopak wraz ze swym nauczycielem wyruszyli by odnaleźć szamana o którym wspominał zielonowłosy. Godzina była już dość późna a niebo zaczęło robić się ciemnie ukazując tym samym poszczególne białe gwiazdy przez co podróżnicy postanowili rozbić nie wielki obóz na polanie którą akurat mijali. W tym celu Przyszły symbol pokoju postanowił rozpalić ognisko i w miare możliwości zrobić jakiś prowizoryczny szałas.
Chcieli wyruszyć znów z samego rana więc postanowili wyznaczyć odpowiedni kierunek podróży już teraz by nie kłopotać się z tym następnego dnia. Szczególnie zważywszy na fakt iż nie mieli oni zdyt dużej ilości czasu. I starali się nie marnować bezsensownie nawet jednej chwili.
***
Blondyn wstał i zauważył, że jego piegowaty towarzysz już jest na nogach i zaczyna przygotowywać się do opuszczenia tymczasowego obozowiska.
- Hej! Midoriya mój chłopcze, może zanim wyruszymy zjemy jakieś śniadanie?- zapytał Toshinori wstając z przyjemnie miękkiej zielonej trawy.- skoro mamy iść dzisiaj bez przerwy przez pół dnia powinniśmy mieć dużo energii. prawda?
- Tak... Masz rację- odpowiedział smutno chłopak wyjmując dopiero spakowane jedzenie przygotowane przez jego matkę.- Ale zjedz sam, ja nie jestem głodny.
- Ale Midoriya...- Nie zdążył dokończyć bo zauważył zielonowłosego oddalającego się stopniowo od miejsca ich pobytu.- Gdzie ty się wybierasz?!
- Idę się przejść! -odkrzyknął mu zielonowłosy nawet nie odwracając się w jego stronę.- niedługo wrócę!
- Przecież mieliśmy wyruszyć jak najszybciej...- powiedział mężczyzna jakby do siebie wiedząc, że jego uczeń już na pewno by go nie usłyszał.- wciąż jest załamany, może powinienem mu powiedzieć? Nie to zbyt ryzykowne. Nie mogę go na to narazić.
_________________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro