Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16 róż

_________________________________________

Po ponad kilku godzinach sprzątania, i przy okazji uczenia Todorokiego poprawnego trzymania miotły oraz o tym że mimo tego jak bardzo ładnie nie pachniałby ten płyn do okien to nie wolno go pić, wreszcie ich zadanie dobiegło końca. Jednak gdy już mieli usiąść wygodnie na kanapie zielonowłosy przypomniał sobie o dość ważnym aspekcie.

- Drzwi! - Szmaragdowooki pobiegł w stronę wcześniej wspomnianego obiektu.- Mieliśmy je naprawić! Jeśli tego nie zrobimy moja mama mnie zabije! Albo gorzej... nie da nam kolacji.

- Właściwie to dlatego drzwi nie są w zawiasach? - zapytał heterochromik idąc za zielonowłosym.- W końcu, znaleźliśmy je prawie na drugim końcu domu.

- hehe...wiesz zabawna sytuacja.- zaśmiał się nerwowo Midoriya drapiąc po karku.- N-no bo... Jak wtedy zemdlałeś to wziąłem cię na ręce i tak się jakoś złożyło, że niechcący gdy chciałem wejść do domu kopnąłem w drzwi tak mocno, że...no niefortunnie wypadły z zawiasów... I-i tak jakoś się tak dziwnie skrzywiły.

Biało-czerwonowłosy podszedł do wrót uważnie im się przyglądając.

- Te zawiasy są złamane w pół.

- C-co?! Jak to! - zielonooki podszedł do chłopaka z przerażeniem wypisanym na twarzy.- T-to w ogóle możliwe?!

- Najwidoczniej. Wiesz​ co...- książę odwrócił się i popatrzył na niego.- Jeszcze nikt nigdy, nie złamał dla mnie tylu zawiasów...

- Ow... N-no wiesz... T-to nic takiego.
Dla ciebie było warto.- Gdy dotarło do niego jak to zabrzmiało jego policzki oblał soczysty rumieniec.- T-to znaczy chodziło mi o to, że t-ty jesteś ważniejszy! Nie czekaj nie. Znaczy tak! A-ale nie w takim sensie! ch-chodzi mi o to-

Słowotok piegowatego przerwał cichy śmiech, który należał najpewniej do Todorokiego. Chociaż na początku myślał, że zwyczajnie coś mu się przesłyszało.

- S-shoto... - spojrzał zdziwiony na chłopaka. - Wszystko w porządku?

- Tak. Tylko- Heterochromik uspokoił się trochę, lecz na jego twarzy wciąż widniał uśmiech.- jesteś zabawny. I uroczo ci w rumieńcach. Jesteś taki nieporadny. To naprawdę śmieszne.

- M-może... Za to ty m-masz piękny uśmiech...- Izuku uśmiechnął się lekko rumieniąc jeszcze bardziej.- Czemu nie uśmiechasz się na co dzień?

- Dziękuję...- Shoto znów przybrał ten typowy dla siebie wyraz twarzy.- W sumie to, nie lubię się uśmiechać. Nie mam powodów by to robić.

- Zawsze znajdzie się jakiś powód.- Szmaragdowooki uśmiechnął się szerzej.- Taki ja na przykład. Niby jestem nikim ale staram się uśmiechać gdy tylko wstaję. Widząc jak słońce jasno świeci...lub gdy słyszę śpiew ptaków, czy chodźby gdy widzę jak pięknie rosnął kwiaty w ogrodzie. Jak dla mnie najważniejsze jest to by starać się dostrzegać piękno we wszystkim, i umieć się z niego cieszyć. Wtedy będziesz widział więcej niż inni. Do tego będziesz miał zawszę powód do uśmiechu...

W tym momencie w głowie Biało-czerwonowłosego krążyła tylko jedna myśl: "Chyba się zakochałem..."

- Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Tylko, że ja tak chyba nie umiem.

- Więc już najwyższa pora zacząć.- chłopak uśmiechnął się szeroko. - Nie martw się, nauczę cię tego.

***

- Wreszcie! - krzyknął Izuku kładąc się na beżowej kanapie. - Myślałem że nigdy ich nie naprawimy.

- Ja też.- Shoto usiadł obok zielonowłosego.- Choć gdy pomyliłem młotek ze śrubokrętem, zacząłem się poważnie zastanawiać co do wartości mojej inteligencji.

- W końcu pierwszy raz coś naprawiałeś.- Midoriya zaśmiał się cicho.- Ale jak dla mnie poszło ci świetnie.

- Może masz rację. W zamku nigdy nie miałem okazji by wstawiać drzwi.

- Teraz gdy wrócisz do pałacu będziesz mistrzem zawiasów.

- Ja już tam nie wrócę Izuku...

- No...ale jak to? Dlaczego? Przecież jesteś tam potrzebny. W sumie, to już chyba powinieneś wracać.

- Powiedzmy, że miałem małą kłótnie z ojcem. Nie chce już go nigdy widzieć... Więc na pewno tam nie wrócę.

- A-ale gdzie będziesz mieszkać?

- Nie wiem, ale wole już nawet żyć bez domu lub po prostu zdechnąć z głodu niż być narzędziem tego egoisty.

- Jak to "narzędziem" co masz na myśli?

- Ojciec chce bym był najlepszy. Chce bym był najpotężniejszym władcą i kiedyś przejął królestwo All Might'a... Ale on nie rozumie, że ja tego nie chce.

- A-all Might'a...- W oczach zielonowłosego natychmiast na myśl o jego dawnym nauczycielu pojawiły się łzy, które po chwili płynęły swobodnie po jego policzkach.

- Izuku?... Co się dzieje?
P-powiedziałem coś nie tak? Przepraszam, nie płacz proszę cię...

- N-nie...T-to nic.- Szmaragdowooki wytarł szybko oczy i uśmiechnął się lekko.- Nie przejmuj się tym.

- To dlaczego płaczesz?

- P-po prostu bardzo podziwiałem All Might'a​... M-mówiłeś o tym że nie chcesz spełnić woli ojca. Tak?

- Mhm.- Książę pokiwał twierdząco głową.- Ale on ma to gdzieś.

- A rozmawiałeś z nim o tym?

- Wiele razy, ale tak jak mówiłem jego to nie obchodzi. Mam być taki, jaki on chce bym był...nie mam w tej kwestii prawa głosu.

- To...to okropne. Przecież tak nie można! Nie ma prawa cię do tego zmuszać! Ktoś musi coś z tym zrobić.

- A myślisz że dlaczego uciekłem? Dlaczego nie używam mocy, którą po nim odziedziczyłem? Właśnie dlatego, że chce mieć jak najmniej wspólnego z tym ścierwem które śmie nazywać się królem.

- On nie powinien nim być... Osoba tak podła, wykorzystująca własnego syna by  urzeczywistnić swoje niespełnione ambicje nie może być u władzy.

- Wiem o tym... Ale nie mogę nic z tym zrobić.

- A co z twoją matką? Ona nie ma na niego wpływu?

Heterochromik popatrzył na Izuku ze smutkiem i spuścił głowę patrząc na podłogę.

- Ja...nie mam mamy...- powiedział drżącym głosem wciąż nie odrywając wzroku od ziemi.- Zmarła jak miałem pięć lat.

- P-przepraszam...- Midoriya wyraźnie posmutniał.-nie wiedziałem.

- Nic się nie stało. Skąd mogłeś wiedzieć. To już przeszłość.-
Todoroki wstał i popatrzył na szmaragdowookiego. - Ehh...może pójdziemy na spacer? Jest ładna pogoda.

- To bardzo dobry pomysł Shoto.- Izuku wstał i uśmiechnął się lekko.- Tylko będziemy musieli wrócić przed zmrokiem.

Biało-czerwonowłosy uśmiechnął się lekko i zaczął kierować się w stronę wyjścia, a zaraz obok niego szedł Zielonooki.

_________________________________________

Heh, w sumie to ten rozdział był jednym wielkim dialogiem. Więc gomene za to że nie ma żadnych dynaminczych akcji i jest tak spokojnie. Ale nie martwcie się! Bo oto przybędął rozdziały gdzie będzie się coś działo. Już niebawem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro