14 róż
_________________________________________
Rano, gdy słońce ledwo wzeszło a jego promienie delikatnie przebijały się przez cienką koronkową firankę jako pierwszy wstał młody książę który już dawno przywykł do wczesnego wstawania.
Czuł się już dużo lepiej i chciał jak najszybciej opuścić chatę zielonowłosego. Wstał z łóżka najciszej jak tylko potrafił po czym rozważał dwie opcję: wyjść normalnie ale narażając się na obudzenie wszystkich domowników, lub wyjść oknem z nadzieją że nie obudzi chłopaka śpiącego na podłodze.
Jednak gdyby zdecydował się na drugie wyjście wtedy wychodząc mógłby się chodźby potknąć i poparzyć pokrzywął, lub innym zielskiem. A raczej nie uśmiechało się młodzieńcowi, odczuwać piekącego bólu na całym ciele. Tym bardziej jeżeli miałby uciekać od straży... Co w jego przypadku było aktualnie bardzo prawdopodobne.
Jednak po dłuższym zastanowieniu postanowił wyjść przez okno. Gdy już miał stawiać ostatni krok do swojego upragnionego celu, deski pod jego nogami wydały przeraźliwie głośne i długie skrzypnięcie.
Heterochromik wiedział już, że jego plan chyba jednak nie dojdzie dziś do skutku. Odwrócił się z obojętną miną w kierunku obudzonego już zielonowłosego.
- T-todoroki?...- zapytał młodzieniec zaspanym głosem, przecierając oczy i podnosząc się do siadu. - Co ty robisz?...
- Em...nic. - odpowiedział rozglądając się nerwowo w poszukiwaniu czegoś co mógłby użyć tylko w sobie znanym celu. - To nie ja. To tylko iluzja. Idź spać.
Powiedział książę po czym wziął poduszkę i rzucił w szmaragdowookiego. Wykorzystując chwilę jego nie uwagi szybko wyskoczył przez okno.
- Żywcem mnie nie weźmiecie!
Izuku natychmiast poderwał się z miejsca i wyjrzał przez okno. Zauważył iż "uciekinier" jest już dobre kilka metrów dalej lekko przechylając się na boki.
"Co on pijany, czy co?" Pytał w myślach sam siebie wybiegając z domu.
- Shoto! Zaczekaj! - biegł za nim tak szybko jak mógł.
Po kilku minutach męczącego biegu, biało-czerwonowłosy padł nagle jak długi na ziemie ciężko dysząc.
Zielonowłosy uklęknął przy nim również zmęczony jednak nie tak jak jego przyjaciel.
- Po co uciekałeś?...- zapytał młodzieniec patrząc w ziemie.
Książę jedynie dalej leżał na ziemi, ciężko oddychając. Zielonowłosy westchnął i wstał z trawy, po czym pomógł podnieść się wyższemu chłopakowi.
- Zostaw...mnie...- powiedział cicho heterochromik na co szmaragdowooki jedynie pokręcił przecząco głowął.
Reszta drogi minęła im w ciszy. Gdy dotarli znów do chatki którą zamieszkiwał Midoriya, zauważyli że rodziciekla chłopaka czeka na nich przed miejscem gdzie powinny być drzwi. Jej mina mogła świadczyć jednoznacznie, że nie jest ona w dobrym nastroju.
Co wy sobie wyobrażacie!? - krzyczała rozzłoszczona zielonooka.- Nawet nie wiem od czego mam zacząć! Nie dość że nie ma drzwi i cały dom jest zalany, to jeszcze budzicie mnie o czwartej rano! Uciekacie Bóg wie gdzie i wracacie upaprani w ziemi! Myślicie że będe teraz za was to sprzątać?! Nie macie po pięć lat! Chyba moglibyście wziąć odpowiedzialność za swoje czyny!
- M-mamo...- jej syn starał się ją uspokoić.- P-przepraszam... Ja posprzątam w domu. O-obiecuje... P-prosze nie krzycz już.
Inko wzięła kilka głębszych wdechów i teraz już nieco spokojniejsza wróciła do domu. Po chwili wyszła znów tym razem z małym koszykiem i jakimś cienkim plikiem lekko pożółkłych papierów.
- Muszę iść do miasta.- mówiła z lekkim uśmiechem kobieta idąc brukową ścieżką przy domku.- Mam do załatwienia kilka spraw. Jajecznicę macie na piecu. Wrócę wieczorem. Do tej pory dom ma lśnić!
Zielonowłosa szła ścieżką podśpiewójąc pod nosem jakąś wesołą melodię. Po chwili weszła między drzewa, znikając młodzieńcom z oczu.
- To...co teraz?- odezwał się książę po chwili milczenia.
- Cóż...teraz muszę posprzątać w domu. Ale najpierw...- zielonowłosy wziął heterochromika za rękę i pociągnął w stronę domu.- musisz coś zjeść.
- A-ale...- młodzieniec zarumienił się lekko gdy Izuku chwycił go za dłoń.- T-ty też powinieneś...
- Ja? Nie nie nie, ja muszę sprzątać. Nie mam czasu na jedzenie.
Szmaragdowooki praktycznie siłą posadził księcia przy stole. Podał mu jeszcze ciepły posiłek i rzucając jedynie szybkie "Smacznego" pognał w kierunku przedpokoju.
Biało-czerwonowłosy jeszcze przez chwilę wpatrywał się z lekkim szokiem w oddalającego się przyjaciela po czym szybko wstał i poszedł za nim.
W tym czasie Midoriya zdążył nałożyć fartuch i zabrać się już za mycie podłogi (a raczej za zbieranie z niej nagromadzonej wody) chciał to zrobić jak najszybciej by móc zaraz po tym zacząć zamiatać kurzę i pajęczyny nagromadzone przez ostatnie kilka dni.
Przez to że zielonowłosy klęczał na podłodze tyłem do kuchni, nie zauważył Todorokiego który uważnie mu się przyglądał... A raczej pewnej konkretnej części jego ciała, która wydała mu się wtedy bardzo interesująca. [( ͡° ͜ʖ ͡°)]
Gdy szmaragdowooki skończył już pierwszął część swojego zadania wstał i odwrócił się z zamiarem wyjścia z domu i wylania zbędnej wody z wiadra.
- Oh, to ty Shoto...- powiedział z lekkim uśmiechem chłopak. - Coś się stało? Pomóc może w czymś?
"Ma uroczy uśmiech" pomyślał książę wpatrując się w niższego towarzysza.
- Nie nic...- odpowiedział mu z tym samym wyrazem twarzy co zwykle.- To ja chciałem ci pomóc. No wiesz w sprzątaniu. Pomyślałem, że może jeżeli zrobimy to we dwóch będzie szybciej.
- Oj to bardzo miło z twojej strony, ale dziękuję. - uśmiechnął się szeroko.- Dam sobie radę. Nie musisz tego robić.
- Ale chce.- spojrzał na niego z powagą.
Przyszły władca już miał coś powiedzieć ale przeszkodził mu w tym heterochromik który uciszył go zakrywając mu usta ręką.
- I nie dyskutuj ze mną Izuku. Tym razem nie przegram. Będę sprzątał czy tego chcesz czy nie.
Niszy tylko przewrócił oczami i pokiwał twierdząco głowął. Todoroki zabrał rękę i popatrzył na niego wyczekująco.
- T-to ja zaraz wracam.- powiedział cicho szmaragdowooki idąc w kierunku małego składzika na końcu domu.
_________________________________________
(Nie sprawdzane)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro