12 róż
Pamiętajcie jak pod poprzednim rozdziałem mówiłam że będzie ciekawie...
Hehehe~( ͡° ͜ʖ ͡°)
Cóż...zapraszam do czytania
_________________________________________
Zielonowłosy biegł tak szybko jak tylko mógł. Myślał że już gorzej być nie może. Mylił się... Nagle z nieba zaczęły padać pojedyńcze krople wody by z każdą chwilą przeradzać się w coraz mocniejszą ulewe. Gdy wreszcie dotarł do swojego domu nie trudził się nawet zbytnio by otworzyć drzwi, bo załatwiła to jedna z jego nóg która skutecznie pozbyła się przeszkody.
- Mamo szybko!- krzykną chłopak biegnąc w strone swojej izby.
- Co się stało Izuku?- zapytała zdziwiona kobieta odchodząc od pieca na którym właśnie kończyła gotować się zupa. -
I gdzie są drzwi?!
Młodzieniec jej nie odpowiedział, gdyż był już w pokoju. Delikatnie ułożył heterochromika na swoim łóżku, po czym pobiegł rozpalić w kominku.
- Izuku co się stało?... - kobieta weszła nieśmiało do pokoju swojego syna.
- Czemu jesteś mokry?... I-i kto to jest?
Gdy tylko zielonowłosy usłyszał głos swojej matki szybko do niej podbiegł.
- M-mamo szybko! J-ja nie wiem co robić! On jest nieprzytomny! Chyba umiera! Mamo ratuj go! - panikował chłopak ciągnąc swoją rodzicielke na rękaw jej różowego swetra.
Kobieta podeszła ostrożnie do łóżka swojego syna na którym aktualnie leżał biało-czerwonowłosy książę. Po czym dotknęła delikatnie jego czoła.
- Ma gorączkę...Cóż wygląda to jak zwykłe przeziębienie ale ze względu na niską temperaturę musiał stracić przytomność. Trzeba zbić jakoś tą gorączkę. - zielonowłosa obróciła się w stronę mocno poddenerwowanego nastolatka. - No i zdjąć z niego te przemoczone ubrania...
Przyszły władca na słowa swojej matki zamrugał kilka razy, nie będąc do końca pewien czy słyszał to co mu się wydawało.
- C-co trzeba z nim zrobić? - zapytał ostrożnie.
Zielonooka spojrzała na niego ze zdziwieniem po czym uśmiechnęła się lekko.
- Zbić mu gorączkę i przebrać w suchę ubrania. - odpowiedziała spokojnie zmierzając już powoli w stronę drzwi. - a skoro sam się nie przebierze to ty będziesz musiał to zrobić. Ja ide przygotować zimne okłady. Wracam niedługo.
Kobieta szybko ewakuowała się z pokoju śmiejąc się cicho i zamykając za sobą drewniane lekkie wrota.
Na policzki Izuku wkradł się dość widoczny rumieniec, gdy tylko pomyślał o tym co miał za chwilę zrobić. Co prawda Shoto był tej samej płci i nie powinno być to aż tak dziwne jak gdyby był on kobietą, jednak zielonowłosy i tak czuł się dość mocno skrępowany.
Po kilku chwilach stania i gapienia się w dębową podłogę chłopak ostrożnie podszedł do heterochromika i zdjął jego buty po czym zaczął rozpinać jego kontusz. Gdy już się go pozbył delikatnie odpiął guziki jego koszuli która chwile później leżała już na krześle obok.
Patrząc na w pół rozebranego księcia, młody Midoriya stał się jeszcze bardziej czerwony niż przedtem.
"Za jakie grzechy? Czemu ja? Czemu jestem taki czerwony? I czemu tu jest tak gorąco?!" Pytał sam siebie dalej gapiąc się w umięśniony tors księcia.
Po kilku głębszych wdechach i z szybko bijącym sercem rozpiął zdobiony pasek i jednym płynnym ruchem ściągnął spodnie chłopaka zostawiając go jedynie w bawełnianej bieliźnie.
Gdy zielonowłosy zorientował się w jak bardzo dwuznacznej sytuacji się znajduje, zasłonił swoją twarz rękami ograniczając swoją widoczność do minimum i podszedł do małej drewnianej szafy.
Wybrał najładniejsze ubrania jakie tylko miał i znów zwrócił swój wzrok na młodzieńca czerwony jak chyba jeszcze nigdy. Znów podszedł do łóżka i tym razem zaczął od nałożenia chłopakowi spodni.
Gdy był już w połowie tej czynności młody Todoroki zaczął się dość niespokojnie wiercić. Chwile później do uszu piegowatego dotarł zaspany i lekko ochrypły głos.
- C-co...się dzieje? [Nic. To tylko gwałt, idź spać] ...Gdzie jestem?...- zapytał heterochromik podnosząc się lekko na łokciu i łapiąc za głowę.
Spanikowany zielonowłosy odsunął się tak szybko że prawie się przewrócił.
- T-to nie tak j-jak myślisz! - Wykrzyczał machając energicznie rękami.
- Midoriya?...- książe popatrzył na niego zaskoczony. - Co tu się dzieje...i-i czemu jestem praktycznie nagi?...- zarumienił się lekko. - Czy ty?...
Ten nic mu nie odpowiedział, jedynie wpatrywał się w swoje buty którymi zdążył już narobić błotnistych śladów w całym pomieszczeniu.
Po chwili milczenia heterochromik chciał wstać lecz zamiast tego lekko się skrzywił i padł bezwładnie zpowrotem na puchowął poduszkę.
- G-głowa...mnie...boli. I gorąco mi...Co mi jest?...- pytał dalej zdezorientowany.
Ostatnie co pamiętał to to jak uciekł z zamku. I jak bardzo było mu zimno. Pamiętał też te zielone włosy... Cóż teraz rozumiał już większość rzeczy. To miejsce w którym aktualnie się znajdował jest zapewnie domem jego nowego znajomego. Ale dalej nie wiedział czemu wygląda tak jak wygląda. I czemu zielonowłosy jest cały mokry.
- O-odpowiesz...mi? - pytał dalej.
Co prawda młody Todoroki nie czuł się najlepiej i najchętniej poszedł by spać
(mimo że dopiero wstał) ale chciał dowiedzieć się czego kolwiek o tym co się działo gdy był nieprzytomny.
- B-bo ja... - Midoriya wciąż patrzył na swoje buty czując się zbyt, delikatnie mówiąc zawstydzony by patrzeć teraz na swojego przyjaciela. - J-ja znalazłem cię n-na tej polanie, b-byłeś nieprzytomny i-i nie mogłem cię tak z-zostawić... P-przepraszam...
- Nie...musisz przepraszać.
Zielonowłosy pokiwał lekko głową wciąż strasznie się rumieniąc.
- Em... Bo mam pytanie...- zapytał znów Shoto.
Zielonooki chłopak podniusł lekko głowę i spojrzał niepewnie na księcia.
- B-bo strasznie mi zimno. L-ledwo mogę się ruszać...- młodzieniec odwrócił wzrok rumieniąc się odrobinę. - I-i... czy mógłbyś mnie ubrać?...
_________________________________________
Tak wiem. BARDZO PRZEPRASZAM za to że nie było rozdziałów. Zabierałam się za pisanie ale jakoś mi nie wychodziło. Tu nawet nie chodzi o wenę bo wiem dokładnie co ma być dalej ale...trzeba to jeszcze ładnie ubrać w słowa. Prawda? A to no cóż...nie zawsze jest łatwe. A po za tym byłoby to wstawione już dawno ale nie miałam ostatnio internetu...No i sory ale jestem strasznym leniem.
Więc jeszcze raz bardzo przepraszam. Teraz postaram się by wszystko było w miarę regularnie. 0w0~
Dodatkowo chciałam bardzo podziękować kociara-chan za podanie pomysłu na rozwinięcie fabuły. Co prawda zmieniłam to troszku ale mam nadzieję że to nie problem c:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro