Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12 róż

Pamiętajcie jak pod poprzednim rozdziałem​ mówiłam że będzie ciekawie...
Hehehe~( ͡° ͜ʖ ͡°)
Cóż...zapraszam do czytania

_________________________________________

Zielonowłosy biegł tak szybko jak tylko mógł. Myślał że już gorzej być nie może. Mylił się... Nagle z nieba zaczęły padać pojedyńcze krople wody by z każdą chwilą przeradzać się w coraz mocniejszą ulewe. Gdy wreszcie dotarł do swojego domu nie trudził​ się nawet zbytnio by otworzyć drzwi, bo załatwiła to jedna z jego nóg która skutecznie pozbyła się przeszkody.

- Mamo szybko!- krzykną chłopak biegnąc w strone swojej izby.

- Co się stało Izuku?- zapytała zdziwiona kobieta odchodząc od pieca na którym właśnie kończyła gotować się zupa. -
I gdzie są drzwi?!

Młodzieniec jej nie odpowiedział, gdyż był już w pokoju. Delikatnie ułożył heterochromika na swoim łóżku, po czym pobiegł rozpalić w kominku.

- Izuku co się stało?... - kobieta weszła nieśmiało do pokoju swojego syna.
- Czemu jesteś mokry?... I-i kto to jest?

Gdy tylko zielonowłosy usłyszał głos swojej matki szybko do niej podbiegł.

- M-mamo szybko! J-ja nie wiem co robić! On jest nieprzytomny! Chyba umiera! Mamo ratuj go! - panikował chłopak ciągnąc swoją rodzicielke na rękaw jej różowego swetra.

Kobieta podeszła ostrożnie do łóżka swojego syna na którym aktualnie leżał biało-czerwonowłosy książę. Po czym dotknęła delikatnie jego czoła.

- Ma gorączkę...Cóż wygląda to jak zwykłe przeziębienie ale ze względu na niską temperaturę musiał stracić przytomność​. Trzeba zbić jakoś tą gorączkę. - zielonowłosa obróciła się w stronę mocno poddenerwowanego nastolatka. - No i zdjąć z niego te przemoczone ubrania...

Przyszły władca na słowa swojej matki zamrugał kilka razy, nie będąc do końca pewien czy słyszał to co mu się wydawało.

- C-co trzeba z nim zrobić? - zapytał ostrożnie.

Zielonooka spojrzała na niego ze zdziwieniem po czym uśmiechnęła się lekko.

- Zbić mu gorączkę i przebrać w suchę ubrania. - odpowiedziała spokojnie zmierzając już powoli w stronę drzwi. - a skoro sam się nie przebierze to ty będziesz musiał to zrobić. Ja ide przygotować zimne okłady. Wracam niedługo.

Kobieta szybko ewakuowała się z pokoju śmiejąc się cicho i zamykając za sobą drewniane lekkie wrota.

Na policzki Izuku wkradł się dość widoczny rumieniec, gdy tylko pomyślał o tym co miał za chwilę zrobić. Co prawda Shoto był tej samej płci i nie powinno być to aż tak dziwne jak gdyby był on kobietą, jednak zielonowłosy i tak czuł się dość mocno skrępowany.

Po kilku chwilach stania i gapienia się w dębową podłogę chłopak ostrożnie podszedł do heterochromika​ i zdjął jego buty po czym zaczął rozpinać jego kontusz. Gdy już się go pozbył delikatnie odpiął guziki jego koszuli która chwile później leżała już na krześle obok.

Patrząc na w pół rozebranego księcia, młody Midoriya stał się jeszcze bardziej czerwony niż przedtem.

"Za jakie grzechy? Czemu ja? Czemu jestem taki czerwony? I czemu tu jest tak gorąco?!" Pytał sam siebie dalej gapiąc się w umięśniony tors księcia.

Po kilku głębszych wdechach i z szybko bijącym sercem rozpiął zdobiony pasek i jednym płynnym ruchem ściągnął  spodnie chłopaka zostawiając go jedynie w bawełnianej bieliźnie.

Gdy zielonowłosy zorientował się w jak bardzo dwuznacznej sytuacji się znajduje, zasłonił swoją twarz rękami ograniczając swoją widoczność do minimum i podszedł do małej drewnianej szafy.

Wybrał najładniejsze ubrania jakie tylko miał i znów zwrócił swój wzrok na młodzieńca czerwony jak chyba jeszcze nigdy. Znów podszedł do łóżka i tym razem zaczął od nałożenia chłopakowi spodni.

Gdy był już w połowie tej czynności młody Todoroki zaczął się dość niespokojnie wiercić. Chwile później do uszu piegowatego dotarł zaspany i lekko ochrypły głos.

- C-co...się dzieje? [Nic. To tylko gwałt, idź spać] ...Gdzie jestem?...- zapytał heterochromik podnosząc się lekko na łokciu i łapiąc za głowę.

Spanikowany zielonowłosy odsunął się tak szybko że prawie się przewrócił.

- T-to nie tak j-jak myślisz! - Wykrzyczał machając energicznie rękami.

- Midoriya?...- książe popatrzył na niego zaskoczony. - Co tu się dzieje...i-i czemu jestem praktycznie nagi?...- zarumienił się lekko. - Czy ty?...

Ten nic mu nie odpowiedział, jedynie wpatrywał się w swoje buty którymi zdążył już narobić błotnistych śladów w całym pomieszczeniu.

Po chwili milczenia heterochromik chciał wstać lecz zamiast tego lekko się skrzywił i padł bezwładnie zpowrotem na puchowął​ poduszkę.

- G-głowa...mnie...boli. I gorąco mi...Co mi jest?...-  pytał dalej zdezorientowany.

Ostatnie co pamiętał to to jak uciekł z zamku. I jak bardzo było mu zimno. Pamiętał też te zielone włosy... Cóż teraz rozumiał już większość rzeczy. To miejsce w którym aktualnie się znajdował jest zapewnie domem jego nowego znajomego. Ale dalej nie wiedział czemu wygląda tak jak wygląda. I czemu zielonowłosy jest cały mokry.

- O-odpowiesz...mi? - pytał dalej.

Co prawda młody Todoroki nie czuł się najlepiej i najchętniej poszedł by spać
(mimo że dopiero wstał) ale chciał dowiedzieć się czego kolwiek o tym co się działo gdy był nieprzytomny.

- B-bo ja... - Midoriya wciąż patrzył na swoje buty czując się zbyt, delikatnie mówiąc zawstydzony by patrzeć teraz na swojego przyjaciela. - J-ja znalazłem cię n-na tej polanie, b-byłeś nieprzytomny i-i nie mogłem cię tak z-zostawić... P-przepraszam...

- Nie...musisz przepraszać.

Zielonowłosy pokiwał lekko głową wciąż strasznie się rumieniąc.

- Em... Bo mam pytanie...- zapytał znów Shoto.

Zielonooki chłopak podniusł lekko głowę i spojrzał niepewnie na księcia.

- B-bo strasznie mi zimno. L-ledwo mogę się ruszać...- młodzieniec odwrócił wzrok rumieniąc się odrobinę. - I-i... czy mógłbyś mnie ubrać?...

_________________________________________

Tak wiem. BARDZO PRZEPRASZAM za to że nie było rozdziałów. Zabierałam się za pisanie ale jakoś mi nie wychodziło. Tu nawet nie chodzi o wenę bo wiem dokładnie co ma być dalej ale...trzeba to jeszcze ładnie ubrać w słowa. Prawda? A to no cóż...nie zawsze jest łatwe. A po za tym byłoby to wstawione już dawno ale nie miałam ostatnio internetu...No i sory ale jestem strasznym leniem.
Więc jeszcze raz bardzo przepraszam.  Teraz postaram się by wszystko było w miarę regularnie. 0w0~

Dodatkowo chciałam​ bardzo podziękować kociara-chan za podanie pomysłu na rozwinięcie fabuły. Co prawda zmieniłam to troszku ale mam nadzieję że to nie problem c:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro