Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przepowiednia i ucieczka po pałacu Hadesa

Podziemie było czymś w rodzaju koszmaru. Różnica była tylko jedna - to wszystko działo się naprawdę, ja tam byłam i czułam na skórze gorące podmuchy wiatru. Erynie szybowały, trzymając mnie i moich przyjaciół w łapach i przyciskając do piersi. Rozglądałam się po Hadesie z nieskrywanym przerażeniem. Wszędzie widziałam duchy - martwe twarze ludzi, którzy kiedyś tak jak ja teraz, żyli i kochali. Rozpaczliwie modliłam się w duchu, by nie zobaczyć wśród martwych, twarzy mojej mamy. Gdy minęliśmy Łąki Asfodelowe i jeszcze kilka potwornych części Podziemia, moim oczom ukazało się Elizjum. Był to swego rodzaju raj dla dusz, które uniknęły tortur i innych kar. Miło było spojrzeć na tą dolinę, chodź w głębi duszy poczułam żal - była to bowiem, najmniejsza kraina, co oznaczało, że ludzi, którzy na nią zasługiwali było bardzo mało.

- Chciałbym tam trafić po śmierci. - usłyszałam głos Travisa, który wyrwał mnie z zadumy.

Erynia, która nas trzymała, prychnęła śmiechem, tak strasznym, że poczułam ciarki na plecach.

- Każdy by chciałłł....ale nie dla psa kiełbaaaasaa, chłopcze.

- Patrzcie! - krzyknął Connor a ja spojrzałam w wskazanym kierunku. Przed nami wznosił się ogromny pałac z potężną, spiżową bramą. Gdy podlecieliśmy bliżej, zdołałam dostrzec płaskorzeźby związane ze śmiercią. Erynie wleciały na ogromny dziedziniec i zawisły w powietrzu.

- Szerokiej drrrogi, herosssi. - wysyczały chórem i puściły nasze ciała. Sekundę później cała nasza trójka darła się okropnie, spadając na kamienny dziedziniec.

- Auć. - syknęłam, gdy moje ciało spotkało się z ziemią.

- Nic wam nie jest? - usłyszeliśmy słodki, kobiecy głos. Wszyscy podnieśliśmy się z ziemi, cali posiniaczeni i spojrzeliśmy na wysoką, piękną kobietę o długich, grubych ciemnych włosach i zmęczonych, niebieskich oczach. Przyglądała się nam z ciekawością.

- Jesteś Persefona.....- powiedziała Isabelle, poprawiając włosy. Wstrzymałam oddech. Przede mną stała mama Mii.

Kobieta uśmiechnęła się w odpowiedzi i rozłożyła ręce.

- Witajcie, w pałacu mojego męża. - jej głos był zdecydowanie za miły na to miejsce. - Zapraszam w nasze skromne progi.

Odwróciła się do nas plecami i powoli ruszyła ścieżką pomiędzy roślinami, które porastały dziedziniec.

- To twój ogród? - spytałam, rozglądając się dookoła.

Kobieta westchnęła.

- Mój, córko Zeusa. - dotknęła jednego z kwiatów, który w jej dłoni rozwinął się szeroko. - Chodźcie.

Za każdym krokiem w głąb ogrodu, czułam coraz większą potrzebę skosztowania rosnących tu owoców. Słodki i przytłaczający zapach granatów był nie do zniesienia. Przypomniałam sobie mit o Persefonie i przyspieszyłam kroku.

- Jest tutaj Mia? - zapytałam, zrównawszy kroki z boginią.

Persefona przystanęła i zmierzyła mnie zaskoczonym spojrzeniem.

- Znasz...Mię?

- Jasne, że tak. - powiedział Travis. - To nasza przyjaciółka.

Isabelle prychnęła i spojrzała na Hooda ze złością.

- Od kiedy ty jesteś jej przyjacielem?

- Od kiedy prowadzi nas jej mama. - szepnął chłopak.

- Logiczne. - zauważył Connor.

Pałac Hadesa we wnętrzu był naprawdę mroczny. Posadzka w holu wejściowym lśniła w blasku odbijających się pochodni a ściany pokrywały rzeźby czaszek i kości. Persefona prowadziła nas korytarzami, aż w końcu stanęła przed ogromnymi drzwiami, których strzegły kościotrupy w stroju komandosów. Na widok bogini, ukłonili się głęboko.

- Witaj, pani.

Persefona otworzyła wrota i wprowadziła nas do ogromnej, bo inaczej nazwać tego nie mogę, sali tronowej na której końcu stał tron z ludzkich kości. Na nim zasiadał trzy metrowy mężczyzna, który bez wątpienia był Hadesem. Na nasz widok wyprostował się.

- Oto oni, kochanie. - powiedziała Persefona, kierując się w kierunku mniejszego tronu z mrocznych kwiatów.

- Ee ee... Witaj, panie. - wyjąkałam. - Po co nas tu kazałeś sprowadzić?

Hades wstał.

- Zacznijmy od początku, dziecko. - jego głos był potężny i donośny. - Na pewno znasz Przepowiednię, więc.....

- Przepowiednię? - wykrzyknęłam. - Jaką przepowiednię?!

Hades wydawał się być równie zdziwiony jak ja.

- No tą o dzieciach wielkiej trójcy, którzy zostaną wykorzystani.

Spojrzałam na Isabelle i braci Hood ale oni tylko wzruszyli ramionami i pokręcili głową.

- Koleś jest szalony...- powiedział Travis szeptem.

- Na prawdę sądzisz, że nie usłyszę cię chłopcze? - rzekł Hades a Travis zbladł. - Jeśli zapomniałeś to jestem bogiem! To znaczy, że słyszę wszytko!

Salą tronową wstrząsnęło drżenie a z sufitu posypały się kamienie. Persefona posłała mężowi uspokajające spojrzenie.

- Cóż, mniejsza z tym. - kontynuował bóg. - Jest przepowiednia, która głosi że do władzy będzie dążył ktoś stary i potężny, wykorzystując przy tym troje półboskich dzieci wielkiej trójcy....W tym przypadku chodzi o ciebie Harriet Cloud.

Zamarłam. Wszystkie oczy na sali skierowane były we mnie przez co oblałam się rumieńcem.

- To nie możliwe, żeby chodziło o mnie. - wyszeptałam. - Mam jeszcze przecież dwójkę przybranego rodzeństwa! Thalia jest ode mnie starsza! To pewnie o niej mowa!

Czułam jak ręce mi drżą. Byłam skołowana i miałam mętlik w głowie. Chciałam by ktoś coś powiedział, pomógł mi, uspokoił mnie ale wszyscy stali jak zahipnotyzowani wpatrzeni w mą osobę.

Po chwili odezwała się Isabelle.

- Harriet, to może mieć związek ze zniknięciem twojej rodziny......

Podniosłam wzrok z podłogi na Hadesa, który wpatrywał się we mnie bez wyrazu.

- Kogo ta przepowiednia ma dotyczyć.....po za mną? - spytałam nie pewnie. Chciałam wiedzieć z kim wdeptałam w to gówno.

Odpowiedziała mi osoba, która z naszej grupy była, no cóż, najmniej inteligentna.

- To chyba jasne, co nie! - wykrzyknął Travis - Ty jesteś od Zeusa, więc pozostają jeszcze dzieci Hadesa i Posejdona.

Na dźwięk swego imienia Hades wypiął dumnie pierś.

- Długo nad tym myślałeś? - prychnęła Izzy. - Jej bardziej chodziło o imiona....

- Percy Jackson jest chyba synem Posejdona, prawda? - wtrącił Connor. - A Hadesa.....

Wszyscy spojrzeli na boga.

- Na mnie nie patrzcie, ja mam tylko jednego półboskiego syna.....który żyje.......

- Nico! - wykrzyknęłam. I wtedy coś sobie przypomniałam. - Bogowie!

- Co się stało?!

Spojrzałam na przyjaciół z przerażeniem.

- Od kilku dni miewam dziwne sny...- i opowiedziałam im w skrócie przebieg moich koszmarów. Gdy skończyłam, głos zajął Connor.

- Mówiłaś, że śnił ci się Nico...Czyli...

- Ten drugi to musi być Percy! - powiedziała Izzy.

Wszyscy zamilkli. Spojrzałam na Hadesa i wykrzyknęłam:

- Wuju, muszę dostać się do Obozu! Muszę powiedzieć Chejronowi!

Persefona wymieniła z Hadesem nie spokojne spojrzenie.

- Kochanie, może pozwól.....- wyszeptała.

- Nie! - warknął pan Podziemia. Ściany niebezpiecznie zatrzeszczały. - Oni muszą tu zostać.

Isabelle i ja wymieniłyśmy z zdziwione spojrzenie. Travis najwidoczniej też się zaniepokoił, bo wysunął się z szeregu i powiedział:

- Czy ja źle zrozumiałem, panie... Nie jestem pewny co znaczą słowa "oni muszą tu zostać". Masz na myśli....

- Że zostaniecie u mnie na zawsze! - wrzasnął Hades a jego oczy rozpaliły się niebezpiecznie. - Nie ma cie jak stąd uciec!

- Ale dlaczego? - zapytałam gniewnie. - Przecież, chyba chcesz by wszytko było dobrze.

- Tak, ale ty herosku, jesteś poszukiwaną. A to znaczy, że dużo gorszych ode mnie osób chce cię dorwać! A na to nie pozwolę...

To dlatego był mi potrzebny Will. Nagle poczułam smutek i wyrzuty sumienia, że byłam dla niego taka okrutna. Teraz go potrzebowałam....

- A co z nami, Hadesie? - zapytał Connor.

- A z wami....- uśmiechnął się. - Wasza czwórka idzie do swojego nowego domu....czyli oczywiście, do lochów.

Drzwi wejściowe otworzyły się ze zgrzytem i do sali tronowej wkroczyli strażnicy. Ubrani byli w różnego rodzaju zbroję a w dłoniach dzierżyli włócznie i miecze.

- Jesteś okrutny.. - szepnęłam do Hadesa. - Jak możesz tak nas traktować?

- Zapewniam was, że w moich lochach nie ma szczurów. - uśmiechnął się. - No, co najwyżej kilka demonicznych pająków i demonów. A i do snu kołysać was będą jęki torturowanych.

- Jak ty możesz się z twarzą pokazywać w Olimpie?! Jesteś podły i cyniczny!

- Bla bla bla. - przedrzeźniał mnie bóg. - Jeszcze kiedyś mi podziękujesz.

Spojrzałam na zbliżających się strażników. Spojrzałam nerwowo na przyjaciół, którzy stali gotowi do walki. Na ich twarzach malowała się niepewność i strach.

Gdy strażnicy byli już blisko, odsłaniając całkowicie drzwi wejściowe nabrałam w płuca powietrze i krzyknęłam:

- Teraz!

Dzięki bogom, moi przyjaciele zrozumieli przekaz i rzucili się do biegu.
To była najstraszniejsza gonitwa w moim życiu. Sprintem przemierzaliśmy korytarze domu Hadesa, wpadając co jakiś czas na ślepe zaułki i zamknięte drzwi.

- Gdzie biegniemy?! - zawołał za mną Travis.

Nie byłam mu w stanie odpowiedzieć. Wszytko to było przerażające, dziwne i przyprawiające o łzy.
Wbiegliśmy po kamiennych schodach na kolejne piętra i skręciliśmy w lewo.

- Tam są jakiś drzwi! - wydyszał za mną Connor. Pognaliśmy w tamtym kierunku i szarpnęliśmy za klamkę. Drzwi otworzyły się szeroko a w nich dostrzegliśmy chłopięcą postać.

- Co wy tu.....- Nico był tak zdumiony, że o mało nie zemdlał.

Travis rzucił się na chłopaka i poklepał go serdecznie po plecach i wysapał:

- Pierwszy raz w życiu cieszę się, że cię widzę!!

Wszyscy zgodzili się z nim szczerząc się do Nico nerwowo.
Chłopak najwidoczniej doszedł do siebie i zapytał:
- Co wy tu robicie?

Z końca korytarza doszły nas odgłosy Hadesowych strażników.

- Myślę, że to nie czas i miejsce na wyjaśnienia......

- Nico, wiesz jak można się stąd wydostać?! - zapytał Connor.

Umarlak kiwnął głową.

- Okey to biegniemy!!

- Jest tylko jeden warunek. - rzekł chłopak.

- Serio?! Jaki? - zapytał Travis, który najwidoczniej chciał już jak najszybciej stąd zwiewać.

- Jeśli mamy stąd uciec, musimy zabrać ze sobą Mię.

Isabelle przepchnęła się do przodu i zlapała Nico za ramiona.

- To ona tutaj jest?! Gdzie?!

Chłopak wydostał się spod rąk Izzy i wskazał korytarz po prawej.

- Tam jest jej pokój.

Travis pierwszy ruszył w wskazanym kierunku.
- To na co czekamy?! - zapytał. - Bierzemy dziewczynę Nico i spadamy z tego przerażającego miejsca!

Nico zacisnął zęby i spojrzał na Travisa wściekle.

- To nie jest moja dziewczyna!!!

Witajcie!
Mam ważne ogłoszenie! Ten oto rozdział napisałam na komputerze!! Hura!!
Jak się podoba?










Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro