Dziwne wesele
Siedziałam na wielkich kamiennych schodach i stukałam niecierpliwie pomalowanymi na czarno paznokciami w szybkę telefonu.
Harmider jaki panował w sali obok był nie do zniesienia. Rodzina zjechała się z całego świata świętować związanie małżeńskie panny Emili Amber i pana Harry'ego Hapshire. Po całym Pałacu rodziny Hapshire walały się kolorowe balony z białym nadrukiem " Niech żyją nowożeńcy" czy "Sto lat państwu Hapshire". Złote konfetti leżało na kamiennej posadzce wielkiego holu, wymieszane z porzyconymi w kontach bukietami kwiatów.
Westchnęłam głośno, patrząc na wielki i piękny zegar.
15. 30.
Czemu ona musi się spóźniać?
Usłyszałam otwieranie się bocznych drzwi i stukanie obcasów.
Po chwili obok mnie pojawiła się Emili w pięknej białej, bogato zdobionej sukni. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła ukradkiem na schodach.
- Witaj, kuzyneczko. - uśmiechnęła się panna młoda. - Czemu nie bawisz się z innymi? Jest twoje ulubione ciasto.
- Czekam na ciocię. - odprłam. - Spóźnia się już godzinę.
- Rzeczywiście nie fajnie. - zgodziła się Emili. - Przyjedzie. Zobaczysz.
- Mam nadzieję że zostanie coś dla niej. - mruknęłam. - Wujek Felix zjadł już pewnie wszytko, plus połowę sali...
- Tak, jego wielki apetyt wciąż rośnie. - zachichotała Emili. - Zostawię kawałek tortu specjalnie dla Amy.
- No ja myślę. - uśmiechnęłam się.
Emili poprawiła włosy.
- Kocham wychodzić za mąż, wiesz? - rozmarzyła się. - To cudowne wrażenie że jesteś z kimś związana, że należysz do kogoś..... Wspaniałe uczucie.
- Naprawdę? - zdziwiłam się. - Aga jest innego zdania.
- Aga ma lat 30 i ani razu nie wyszła za mąż. Czemu więc się dziwisz że jest zła?
- To fakt.
- A ty Harriet. - zaczęła Emili. - Masz już narzeczonego?
- Panno Hapshire ja mam dopiero 16 lat! Jeszcze nawet nie skończyłam 1 liceum.
- I co z tego? - spytała Emili. - Nie masz kogoś kogo kochasz nad życie?
- No mam....
- A chcesz wyjść za tą osobę?
- Nie wiem.... dawno jej nie widziałam.
- Miłość na odległość? Pamiętaj kilometry się nie liczą......
- Ej ty poeta! - zaśmiałam się. - Wracaj zabawiać gości!
Emili pocałowała mnie w policzek i wróciła do sali, w której rozgrywało sie jej przyjecie weselne.
Wstałam i zaczęłam chodzić w tą i spowrotem. Nie możliwe że korki aż tyle trwają!
Oparłam się o kamienną kolumnę i poczułam jak burczy mi w brzuchu.
Od pierwszej nic nie jadłam!
Postanowiłam że spróbuję tego ciasta weselnego.
Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je szybko.
Gdy weszłam do wielkiej sali balowej poczułam jak serce zaczyna bić mi mocniej.
W pomieszczeniu nie było nikogo!
Na podłodze leżały rozbite talerze, złote sztućce, balony, okruchy ciast, serwetki zwinięte w kulkę, konfetti, rozbite kieliszki i... welon Emili.
Podeszłam ostrożnie i podniosłam go delikatnie trzęsącymi się rękoma.
Jak to możliwe że wszyscy zniknęli? Wszyscy... moja mama też.
Podeszłam do wielkich zimnych okien, w nadziei że zobaczę ich wszystkich świetnie bawiących się w ogrodzie. Jednakże ogród był pusty, a niebo ciemne i pełne ciężkich chmur.
Boże niech Amy przyjedzie!
Złapałam za torebkę i wybiegłam szybko z pałacu.
Na parkingu przed rezydencją stały samochody gości, a wśród nich biała limuzyna pary młodej.
Z nieba zaczął padać deszcz i pogoda zmieniła się momentalnie. Z słonecznej, ciepłej niedzieli, przeistoczyła się w pochmurny, ulewny dzień.
Nagle usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Zaczęłam kurczowo nasłuchiwać. Cisza.
Bogowie, co się dzieje!
Wyjęłam telefon i wystukałam numer Amy.
"Połączenie nieaktualne". - usłyszałam.
No to git!
Zdarza się wam nie widzieć co w danej sytuacji macie robić i stoicie w miejscu czekając na dalszy ciąg wydarzeń?
W tym właśnie momencie mi się to przytrafiło.
Usiadłam na murku i zaczęłam łączyć fakty. Zwykle wesele z niezwykłym zakończeniem.
Przyglądałam się w zamyśleniu samochodom stojącym na parkingu. Nagle coś zauważyłam.
Na tylnym siedzeniu czarnego suva leżała kartka. Pusta kartka.
Sama zdziwiłam się że zaciekawił mnie ten kawałek papieru, który był w dodatku pusty. Mimo to podeszłam do pojazdu i sprawdziłam czy wszystkie drzwi są zamknięte a ponieważ były przyjrzałam się szybom. Trzy szczelnie zamknięte i jedna..... uchylona! W dodatku przy tylnych drzwiach!
Próbowałam przecisnąć dłoń przez szparę, między szybą a dachem pojazdu, jednak nic z tego.
Czułam dziwną potrzebę wyciągnięcia tego kawałka papieru.
Położyłam rękę na szybie i poczułam jak przez moje ciało przechodzi lodowaty dreszcz.
Było mi potwornie zimno. Z sekundy na sekundę pogoda zmieniała się nie do poznania; niebo stawało się czarne, jakby zapadła noc, z nikąd zaczął wiać lodowaty wiatr.
Zatrzęsłam się i przykucnęłam, pocierając dłońmi o nagie ramiona.
Bogowie, co się dzieje?
Zimno dawało mi się mocno we wznaki. Oczy zaczęły łzawić a na skórze pojawiła się gęsia skórka.
Zaczęłam tracić głowę. Postanowiłam wrócić do willi i znaleść jakieś cieplejsze ubrania. Jednak coś zmieniło moje plany.....
Nagle poczułam jakieś dziwne ciepło na plecach. Nowe życie wstąpiło we mnie, dając mi nowe siły.
Usłyszałam tylko warkot silnika samochodowego i oślepiający blask odbijający się od blachy czerwonego maserati. Potem zemdlałam.
___________
Witajcie,
Oto pierwszy rodział 2 części książki pt. "Córka Nieba".
Rozdziały będą pojawiały się co środę.
Tak wiem, co tydzień. Jest tak dlatego ponieważ jestem uczennicą gimnazjum, która chce sie jako tako uczyć, mam więc strasznie duuużo roboty.
Mam nadzieję że wam się spodoba druga część "Córki Zeusa". W pierwszej mam 1tyś gwiazdeczek!!!!!
W Drugiej Proszę O Więcej! xD
Kocham was i dziękuję!!
PS. Podoba wam się 1 rodział ^^^^^?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro