Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Masz coś mojego króliczku +reklama

Jungkook

Przez ostatni tydzień regularnie widywałem się z Jiminem przez co nie miałem czasu dla moich przyjaciół. Oczywiście jak zawsze to Hobi musiał wpaść na genialny pomysł wyjazdu całą grupą na wspólne wakacje. Wszystko pięknie, cacy ale...No właśnie. Ale...Wcisnęli mnie do namiotu w parze z Jiminem. Oczywiście nie przeszkadza mi fakt spania pod gołym niebem, brak bierzącej wody czy nawet toalety. Mając takich przyjaciół jak ja nie da się spędzać wakacji w normalny sposób. Dlatego zaraz po zakończeniu festiwalu piosenki obcojęzycznej cała nasza grupa, a także znajomi Wiewióry- to by było nie na miejscu gdyby on nie zabrał nikogo bliskiego- Jedziemy pod namioty na dwa tygodnie.
Oczywiście nie obyło się bez kłótni. No bo chwila. Ja i ten rudzielec w jednym namiocie to nie jest dobry pomysł. Nie żebym miał się na niego rzucić czy coś. Po prostu nie wiem czy on wytrzyma. Nie mam ochoty słuchać jego narzekań. To normalne.
Rozmowa z wujem o chwilowym zawieszeniu moich działań jako idol też nie odbyła się w przyjaznej atmosferze. Jednak koniec końców obaj uzgodniliśmy, że zwolnimy nieco bym miał czas dla siebie oraz rodziny, a także na dokończenie szkoły. Studia są dla mnie ważne. Nie zawsze będę młody i przystojny, a sława kiedyś przeminie. Mój kontrakt z wytwórnią wuja kończy się dokładnie w moje dwudzieste piąte urodziny. Wtedy też mam zamiar zakończyć ten cały bałagan. Spełniłem już jedno marzenie. Teraz pora na kolejne.
Chciałbym w końcu odpocząć, wyjść z domu bez konieczności ukrywania się. Rozważałem nawet przeniesienie się do innego państwa. 

Jednak wracając. Mamy piątkowy wieczór. Do wakacji został równy tydzień. Nie mam żadnych sesji poprawkowych ani zaległości co oznacza, że w poniedziałek jest mój ostatni dzień na uczelni w tym roku szkolnym. Został mi również tydzień na przygotowanie mojego i Jimina występu. Nie muszę chyba nikomu mówić, że niejedna osoba była oczarowana głosem tej kluski. Wcale mnie to oczywiście nie zdziwiło. Nie żebym go chwalił czy coś. Po prostu chłopak ma talent.

-Kook mówię do ciebie! - o wilku mowa. Lub myśl. Jak zwał tak zwał.- Czy ty mnie słuchasz. Dzieciaku szlag mnie zaraz trafi z tobą.- oczywiście jak zawsze na mnie narzeka. No bo jakby inaczej?

-Co?- w końcu może pytał o coś ważnego? Chociaż biorąc pod uwagę to, że ostatnio chciał wiedzieć jak mu będzie w blondzie to śmiem twierdzić, że od dłuższego czasu gadał mi o jakichś głupotach. Ale to raczej nie moja wina. To jego usta są takie piękne i pociągające. I to jego wina, że jak na nie patrzę to nie jestem w stanie myśleć o niczym innym. Nie żebym chciał go pocałować. Po prostu są ładne. Takie pulchne i pewnie miękkie jak podusia. Jedwabiście gładkie i...

-Kook do jasnej cholery. Znowu nie słuchasz. Ile razy mam się jeszcze powtarzać?- chyba się zdenerwował.

-Przepraszam hyung. Zamyśliłem się. -uśmiechnąłem się.

-Aish...Dlaczego za każdym razem jak nazywasz mnie swoim hyungiem to nie mam serca się na ciebie gniewać?- przeczesał swoją idealną dłonią włosy. Może i był trochę niższy. Może i miał drobne dłonie. Jednak był niebywale seksowny.

-Nie mam pojęcia hyung.- oczywiście to normalne, że mój urok na niego działa.- O co chodziło?

-Twój wujek kazał mi zmienić ubrania na występ. Stwierdził, że jestem zbyt skromny i powinienem eksponować swoje atuty. Jednak nie wiem co mógł mieć na myśli. W końcu przecież nie wyjdę na scenę nagi.- prawie parsknąłem śmiechem.

-Myślę, że mógłbyś nałożyć spodnie bardziej opinające się na twoich udach oraz pośladkach. Gdyby jeszcze miały kila przetarć lub dziury na kolanach było by idealnie. Na twoim miejscu wybrał bym czarne bądź białe. Może do tego jakaś koszulka odsłaniająca obojczyki i opinająca się na klatce piersiowej?- myślałem na głos. Wyglądał by cudownie.- Włosy ułożone na żel, kolczyki. Bo w końcu masz dziurki ale rzadko kiedy nosisz biżuterię. Zabierasz dziewczynom taki piękny widok.- och super.- Znaczy no...Po prostu dobrze w nich wyglądasz czy coś.

-Więc uważasz, że moim atutem są uda, pośladki i obojczyki?

-Zapomniałeś o klacie.- zaśmiałem się. Puściłem mu oczko i wstałem z łóżka. - Przynieść ci soku? A zresztą. I tak ci przyniosę.

Jimin

Zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek chłopaka już nie było. Od kilku dni albo chodził nieobecny albo ze mną flirtował. Czasami był nieśmiały, a czasami krzyczał nawet na kurz. Jednak dzisiaj chyba pobił rekord. Najpierw nic mu się nie podobało i od rana warczał niczym buldog na wszystko co się rusza by następnie do nikogo się nie odzywać. Milczał przez całą przerwę na lunch. Na treningu ciągle mylił kroki, a teraz chyba powiedział mi co mu się we mnie podoba. Albo zrozumiałem to na swój błędny sposób.
Wrócił po kilku minutach z tacą.

-Mama powiedziała, że mamy zjeść kolację bo inaczej nie da nam kluczy.- westchnął. Mieliśmy dzisiaj oglądać na jego dachu deszcz meteorytów. Wiązało się to oczywiście z tym, że zostanę u niego na noc.- No i nie chciała nawet słuchać o tym, że niedawno jedliśmy pizzę.- klapnął na fotelu odstawiając tacę na biurko.

-Twoja mama bardzo dobrze gotuje. Ale porcje jakie daje to chyba dla wojska są.- spojrzałem na dwa talerze wypełnione kurczakiem w sosie słodko kwaśnym oraz warzywami w przyprawach orientalnych.- Przynajmniej nie dała kopy ryżu jak ostatnio. Jeszcze trochę i będę się toczył zamiast chodzić.- obaj parsknęliśmy śmiechem.  

-Mama dba o naszą dietę. No i zamiast soku kaktusowego dała mi to.- wskazał na sok pomarańczowy.- Stwierdziła, że przyda nam się dużo witamin.- sięgnęliśmy po pałeczki w tym samym czasie przez co nasze dłonie się zetknęły. Żaden z nas jednak nie przerwał czynności. W ciszy zjedliśmy posiłek by następnie udać się pod prysznic. Nie obyło się bez krzyczenia do siebie z jednej łazienki do drugiej. Kook przez przypadek zabrał moje bokserski przez co byłem zmuszony iść do niego. Owinąłem ręcznik wokół bioder i po prostu wszedłem do drugiej łazienki. Chłopak akurat wycierał włosy, a drobne krople spływały w dół po jego plecach. Przełknąłem ciężko ślinę na samą myśl o tym, że mógł bym go dotknąć lub pocałować delikatnie opalony kark. Nie do końca świadomy tego co robię podszedłem do niego powoli i owiałem ciepłym oddechem jego płatek ucha.

-Masz coś mojego króliczku.- szepnąłem dotykając ustami jego skóry. Chłopak wzdrygnął się jednak nie zareagował w żaden gwałtowny sposób. - Pozwolisz, że zabiorę to co moje?

-Ja...T-tak hyung.- westchnął cicho kiedy musnąłem ustami jego kark. Uśmiechnąłem się po czym odsunąłem od niego. Zabrałem bokserki i udałem się do wyjścia.

Jungkook

Moje serce waliło niczym dzwon w kościele. Uderzało jak fale o brzeg plaży w czasie sztormu i pędziło tak szybko jakbym właśnie ukończył maraton. Co tu się właśnie wydarzyło? Przecież wcale nie podobają mi się chłopcy. Dlaczego więc reaguje na niego w taki sposób? Przestałem być Jiminoodporny?

Po dłuższym czasie suchy i ubrany wróciłem do pokoju. Jimin siedział na łóżku z  wilgotnymi kosmykami i przeglądał jedną z książek.

-O jesteś już.- uśmiechnął się tak jakby w łazience nic się nie wydarzyło. - Idziemy? Niedługo się zacznie.- skinąłem jedynie głową i zabrałem koc.

Na dworze było ciemno, a dach był jeszcze ciepły od słońca, które zaszło za horyzont kilka godzin temu. Rozłożyliśmy koc w miejscu gdzie nachylenie było najmniejsze i położyliśmy się obok siebie.

-Niebo jest cudowne.- dla mnie cudowne jest słuchanie jego głosu.- Zobacz. Pomyśl życzenie.- spojrzałem w niebo. Na raz spadały trzy gwiazdy. Czy to znaczy, że moje życzenie ma szansę spełnić się trzy razy bardziej niż normalnie?- O czym pomyślałeś?

-Nie powiem ci Jimin. Nie spełni się.

-O, to już nie hyung?- zaśmiał się cicho.

-Nie.

-Dlaczego króliczku?

-Po prostu bo tak i już.- rzeczywiście niebo było cudowne. Delikatny wiatr sprawiał, że przyjemniej leżało mi się na dachu, a obecność Wiewiórki sprawiała, że mógłbym zostać tu na zawsze.

Dochodziła już trzecia nad ranem, a ja ledwo powstrzymywałem się przed zaśnięciem.

-Chodź skarbie. Czas spać.- Jimin zabrał koc i łapiąc mnie za dłoń zaprowadził do pokoju. - No już. Kładź się grzecznie.- odgarnął kilka kosmyków z mojej twarzy i pogładził mnie po policzku. Jeszcze chwila a zasnę na stojąco. Ochoczo zająłem miejsce na łóżku.

-Ale chodź do mnie.- pociągnąłem go obok siebie i wtuliłem się w jego klatkę piersiową.

Jimin

Wstrzymałem oddech. Ewidentnie jest coś z nim nie tak. Z własnej woli się przytula.

-Głaszcz mnie hyung.- położył moją dłoń na swoich włosach. Uśmiechnąłem się pod nosem wykonując jego prośbę.

-Śpij już kochanie.- dlaczego on nie jest taki rozkoszny na co dzień? Dlaczego tak testuje moją wytrzymałość? Kiedyś się na niego rzucę i nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać.

---------------------------------

Po raz kolejny zapraszam was skarby do czytania tym razem Hunhana.
Współtworzone razem z JJungkookie11

Miłego dnia słoneczka 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro