Tak się jeszcze nie bawili...
Nate siedział na kanapie, kończąc zbiór opowiadań Kinga. Ostatnio lubował się w tego typu literaturze. Horrory wciągnęły go na dobre. Nawet na tyle, że potrafił zarwać na czytanie pół nocy. Michael, jego facet, starał się to zrozumieć. Czytanie zawsze uważał za seksowne, ale czasami miał zdecydowanie ochotę na coś innego niż czytanie.
Nathan zerknął na zegarek. Dochodziła ósma wieczorem. Zaczynał się nieco niepokoić. Mike powinien dać chociaż jakiś znak życia. Wspominał coś o spotkaniu biznesowym po godzinach, ale miał wrócić góra o szóstej. Chłopak sięgnął po telefon, żeby napisać jakiegoś smsa, ale wtedy drzwi od domu się otworzyły. Odłożył książkę i wstał z kanapy. Z salonu na korytarz było tylko kilka kroków, więc po chwili zobaczył Michaela. Ściągał płaszcz, choć ściąganie było dość łagodnym słowem. Nathaniel od razu zauważył, że jego mężczyzna był na coś wściekły.
- Cześć Mike – odezwał się cicho, podchodząc bliżej.
- Cześć – odburknął.
Chłopak podszedł jeszcze bliżej i dotknął jego ramion, żeby zdjąć z niego marynarkę. Jakimś cudem udało się to zrobić. Ba, Nate'owi udało się nawet cmoknąć Michaela w policzek.
Po chwili obaj znaleźli się w salonie. Mike rzucił teczkę na kanapę.
- Spotkanie się przedłużyło? – zagadnął ostrożnie Nathan.
- Przestań. Nawet nic nie mów – fuknął mężczyzna. – Gdybym mógł to rozszarpałbym Karla na kawałki.
- Dlaczego? Co się stało? – Nie odpuszczał Nathaniel.
- Co się stało? – powtórzył po nim Michael. – Prawie straciliśmy kontrakt przez tego idiotę! – warknął. – Nie wiem, po co Rogers go trzyma. Może go posuwa? Sam nie wiem.
- Ale... nie straciliście jednak tego kontraktu? – podpytał jeszcze Nate.
- Nie. A przynajmniej mam taką nadzieję.
- Pewnie dzięki tobie, co?
- Ta – mruknął. – Tylko i wyłącznie. Co nie zmienia faktu, że było ciężko. I że wciąż jestem na niego wściekły.
- Może zaparzę ci jakiejś herbaty na uspokojenie? – zaproponował chłopak, mijając Mike'a i kierując się do kuchni.
- Mam zdecydowanie lepszy pomysł – odpowiedział, chwytając go za rękę i zatrzymując go. – Nie chcę herbaty. Chcę ciebie – dodał i przyciągnął go mocniej do siebie. Zaraz wpił się w jego usta w dość namiętnym i gwałtownym pocałunku. Nathan westchnął cicho, ale odwzajemnił jego pocałunek. Objął go ramionami za szyję i przylgnął do niego bardziej. Wiedział w jaki sposób Michael go chciał i oczywiście nie miał nic przeciwko. Aczkolwiek sądził, że mężczyzna raczej łagodny nie będzie. Potrzebował się po prostu porządnie wyżyć. Rozładować stres, a seks był w tym bardzo pomocny.
Michael zacisnął palce na pośladkach Nate'a i uniósł je lekko. Chłopak od razu oplótł swoje nogi wokół jego pasa, zawisając na nim. W takim uścisku, prawie nie przerywając pocałunków, zmierzyli do sypialni. Tam Michael od razu skierował się w stronę łóżka, na którym zaraz położył Nathaniela.
- Rozbieraj się – mruknął władczym tonem głosu, odrywając się od jego ust.
Wyprostował się, patrząc wyczekująco na chłopaka. Sam zaczął ściągać z siebie koszulę, spodnie, bokserki. Nie silił się na jakąś specjalną zmysłowość. Po prostu miał ochotę na seks. Na jakiś ostrzejszy numerek.
Przyglądał się, jak Nate się rozbiera. Szło mu to nieco wolniej niż Mike'owi, ale po chwili był już całkiem nagi. Michael nie wszedł na łóżko, tylko skinął palcem na Nathana.
- Chodź tu – mruknął, a kiedy chłopak się zbliżył, wplótł palce w jego włosy i nakierował jego usta na swojego członka. – Wiesz, co zrobić.
Nathaniel wiedział, owszem. Dlatego wziął zaraz jego penisa w dłoń, pomasował chwilę, po czym wsunął go sobie do ust, zaczynając go ssać. Mężczyzna mruknął gardłowo z aprobatą, przyglądając się chłopakowi z góry i ten widok wyjątkowo mu się spodobał. Pamiętał pierwszy raz, kiedy Nate mu obciągał – na imprezie u ich wspólnego znajomego, dzięki któremu zresztą się poznali. Już wtedy chłopakowi poszło nieźle, a Mike odnosił wrażenie, że za każdym razem było lepiej, choć nawet nie wiedział, czy to w ogóle było możliwe. Teraz jednak nie chciał, żeby jego kochanek doprowadził go do końca, więc kiedy tylko Michael wyczuł, że jest już odpowiednio twardy, poruszył jeszcze biodrami i mocniej zacisnął palce we włosach Nathana.
- Starczy – mruknął. – Kładź się na brzuchu i wypnij w moją stronę – nakazał, po czym odczekał chwilę, aż chłopak zrobi to, czego chciał i wdrapał się na łóżko, usadawiając się za Nathanielem. – Biodra do góry, już, mały – mruknął ponownie, po czym sam zacisnął palce na jego biodrach i uniósł je nieco, tak, że chłopak idealnie wypiął się w jego stronę. – Mhm, właśnie tak – mruknął zadowolony, po czym nakierował swojego członka na jego wejście i pchnął. Usłyszał głośniejszy jęk Nate'a, ale chwilowo nawet nie miał zamiaru się tym przejmować. Wsunął się do samego końca od razu zaczynając się poruszać. Nathan się spiął, napinając bardziej mięśnie i zaciskając się na jego członku. Co prawda odczuł ból, ale wiedział, że nie powinien się skarżyć. Nie, kiedy Mike był w takim nastroju. Oczywiście wiedział, że nie zrobiłby mu niczego wyjątkowo bolesnego, a przynajmniej miał taką nadzieję. Do tej pory to się nie zdarzyło, choć zdążył już poznać Michaela z tej ostrej strony.
Mike od razu narzucił odpowiednie dla siebie tempo. Nate był ciasny i to mu idealnie odpowiadało. Zaciskał mocno palce na biodrach Nathana, posuwając go od tyłu. Chłopak wzdychał i pojękiwał cicho, bo przecież mimo wcześniejszego bólu, teraz zaczynał odczuwać też przyjemność.
Michael odrobinę przyśpieszył, ale już więcej tego nie robił. Takie tempo było idealne. Czuł, że był blisko i potrzebował jeszcze chwili, by dojść głęboko we wnętrzu Nathaniela. I celowo pchnął mocniej, docierając odrobinę dalej, tam gdzie było ciaśniej. Wyrwało to głośniejszy jęk z ust chłopaka. Nie spodziewał się w sumie tak głębokiej penetracji, więc poruszył się trochę nerwowo, jakby chciał się wyrwać. Mike jednak mocno go przy sobie przytrzymywał.
- Nie wyrywaj się – warknął, drażniąc teraz swoim członkiem wrażliwy punkt we wnętrzu chłopaka. Słyszał to lekko zaskoczone westchnięcie, a po chwili bardziej tłumiony jęk. Poczuł jak chłopak mocniej się na nim zaciska i to już doprowadziło Mike'a do ostateczności. Odetchnął głębiej dochodząc dość głęboko, co przyprawiło jego kochanka o nerwowe poruszenie biodrami, a sekundę później o jęk rozkoszy. Nate doszedł, a właściwie to dochodził, bo Michael nie przestawał się poruszać, nie przerywał drażnienia tego czułego miejsca.
- Mike... - jęknął jakby trochę błagalnie Nate.
- Co się stało? Nie możesz wytrzymać? – zapytał tak zupełnie bezpośrednio mężczyzna.
Odpowiedzią na jego pytanie był cichy jęk i kolejne szarpnięcie biodrami. Michael mocniej go przy sobie przytrzymał.
- Bardzo dobrze – mruknął. – Będę cię stymulował tak długo, aż będziesz mnie błagał, żebym przestał. – Mówiąc to rzeczywiście nie przestawał się poruszać, co chwilę ocierając się o wyjątkowo teraz wrażliwe wnętrze Nathaniela.
Chłopak jęknął całkowicie zaskoczony tą sytuacją. Tak się jeszcze nie bawili. Nate nie wiedział, ile jest w stanie wytrzymać i czy w ogóle da się to wytrzymać, dlatego podjął jeszcze jedną beznadziejną próbę wyrwania się z żelaznego uścisku Mike'a. Ten jednak mocniej, może już nawet odrobinę boleśnie, wbił palce w jego biodra i przyśpieszył ruchy, drażniąc znacznie szybciej wrażliwe miejsce Nathaniela, jakby za karę, że chłopak próbował mu uciec. Chłopak jęknął głośniej, wyginając plecy nieco bardziej i poczuł coś wyjątkowo intensywnego w środku. Jęknął przeciągle prawie opadając bezwładnie na materac. Gdyby nie to, że Michael wciąż go trzymał to pewnie padłby na łóżko.
- Mmm... - mruknął mężczyzna. – Idealnie. Uwielbiam cię słuchać, kiedy dochodzisz.
Nathaniel nic nie odpowiedział, bo próbował złapać choć odrobinę oddechu.
- Jeszcze raz, kochanie. – Usłyszał ponownie głos Michaela i miał wrażenie, że się przesłyszał.
- C... co? – wyjąkał.
- To, co słyszałeś. Dojdziesz jeszcze raz. Dla mnie. – Mówiąc to wsunął się w niego odrobinę głębiej, intensywnie ocierając o jego prostatę. Domyślał się, jak niesamowicie musiała być teraz wrażliwa. Zwłaszcza, że Mike ponownie mocno stwardniał i zdecydowanie był gotowy doprowadzić do kolejnego orgazmu nie tylko Nate'a, ale też i siebie.
- Mike, ja... - zaczął Nathan, ale musiał przerwać na kilka głębszych westchnięć. – Mike... Ja... Ja nie mogę już... Nie dam rady... - wyjęczał.
Michael tylko uśmiechnął się pod nosem.
- Mmm... Dasz, dasz – mruknął i nieco się pochylił. Oderwał jedną rękę od biodra Nate'a i przeniósł ją na jego członka, zaciskając na nim palce.
- Kochanie, oczywiście, że dasz radę – odezwał się ponownie, poruszając dłonią w górę i w dół jego członka. – Jesteś twardy i myślę, że bardzo tego potrzebujesz – dodał, wciąż poruszając dłonią, nie przerywając jednocześnie pchnięć. Wciąż też drażnił czuły punkt we wnętrzu chłopaka, teraz jednocześnie pieszcząc jego penisa. Wiedział, że w takiej sytuacji długo nie będzie musiał czekać. Sprawiał mu tak przyjemność jeszcze przez kilka chwil, aż wreszcie Nathaniel jęknął głośniej, choć może nawet krzyknął i doszedł po raz trzeci. Był to zdecydowanie dłuższy, podwójny orgazm. Na dodatek idealnie zgrał się ze spełnieniem Michaela, który drugi raz mocno doszedł we wnętrzu chłopaka.
Postanowił już przerwać te tortury i nie ciągnąć ich dalej. Może innym razem pobawi się jeszcze dłużej. Wysunął się z Nate'a i przytrzymał go, żeby chłopak nie upadł jakoś boleśnie na materac. Odetchnął głęboko, położył się obok na poduszkach i wtulił mocno Nathaniela w swój tors, układając się na boku i obejmując chłopaka od tyłu.
- Dałeś radę, widzisz, mały? – mruknął zadowolony, już całkowicie zrelaksowany. Kompletnie nie myślał o pracy.
- Jesteś niemożliwy – odszepnął Nate, wtulając mocniej plecy w klatkę piersiową Mike'a.
- I to we mnie uwielbiasz – zauważył mężczyzna.
- Mhm... - potwierdził z uśmiechem Nathan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro