Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Luna pov.
Budzę się w dziwnym pokoju. Rozglądam się i zauważam Lily, która leży nieprzytomna. Później spoglądam na czarnowłosą dziewczynę, która siedzi i się na mnie gapi.
- Czego?! - spojrzałam na nią i do razu sobie przypomniałam, że to ona zwabiła tego chłopaka, który był demonem.
- Patrzę na ciebie - nie no, nie zauważyłam. Wstałam i do niej podeszłam
- Słuchaj! Ja i moja siostra sobie z tąd pójdziemy! A wy mordercy, nie macie nic do gadania! - uśmiechnęłam się szyderczo
- Jak chcecie, ale musicie pogadać z Hodge'm - spojrzałam na nią i przewróciłam oczami
- Kto to ten Hodge? - spytałam, a ona się na mnie popatrzyła
- Zobaczysz później - spójrzałam na na  nią
- Hmm... - usłyszałam swoją siostrę i się do niej odwróciłam
- Lily? - podeszłam do niej, a ona otworzyła oczy
- Hę..? Gdzie jesteśmy? - Spytała, po czym spojrzała na tą dziewczynę - Kto to?
- Morderca - zaśmiałam się, a Lily na mnie spojrzała
- Nazywam się Isabell - spojrzałam na nią
- Pytałam cię o imię? - spytałam
- Nie, ale się przedstawiłam. A teraz dam wam ciuchy - poszła gdzieś
- Przydałoby się, nie będę chodzić w tych samych rzeczach! - powiedziałam i usiadłam na jakimś łóżku. Chwilę później Isabell podała mi czarną sukienkę, która była krótka.  I czarne wysokie szpilki, a Lily dała czerwoną bluzkę i czarną mini spódniczkę, a do tego też czarne wysokie szpilki. Będą jaja! Ubrałam się, po czym znów usiadłam i czekałam na Lily, a jak wyszła o mało by nie zaliczyła gleby.
- Nie masz jakiś trampków? - spytała, a Isabell na nią spojrzała
- Kto w tych czasach nosi trampki?? - spytała, a moja siostra podniosła dłoń
- Ja! - powiedziała, po czym ktoś wlazł do pokoju. Zobaczyłam Davida, Jace i jakiegoś czarnowłosego chłopaka.
- Widzę, że nasze śpiące królewny wstały - zaśmiał się David, a ja się uśmiechnęłam
- Widzę, że ktoś tu oglądał śpiąca królewne! Nie wiedziałam, że lubisz księżniczki David! - powiedziałam, a on na mnie spojrzał
- Hej chłopaki! - Isabell do nich podeszła i przytuliła czarnowłosego
- Wy jesteście parą? - spytała moja siostra, a oni na nią spojrzeli
- Co nie! To mój brat Alec - powiedziała Isabell, a moja siostra podkręciła głową
- To gdzie ten cały Hodge? - spytałam, a David mi odpowiedział
- W bibliotece - spojrzałam na niego i przytaknęłam głową, po czym wstałam. Zobaczyłam Lily jak próbowała chodzić na szpilkach, ale coś jej nie wychodziło i się potknęła. Nie zaliczyła gleby, bo Jace ją złapał.

Lily pov.

- To idziemy do tego Hodge? - usłyszałam głos Aleca i od razu wyswobodziłam się z objęć Jace i ściągnęłam szpilki
- Będę chodzić boso! - powiedziałam, a moja siostra się uśmiechnęła
- Cała Lily - zaśmiała się - Idziemy!

***

Byliśmy już pod biblioteką, a Jace nam otworzył drzwi. Weszliśmy do środka, ale nikogo nie było. To chyba jakiś żart!
- Ee.. tu nikogo nie ma - spojrzałam na chłopaków
- Gdzieś jest, może za regałami - powiedział David, a ja przytaknęłam głową. Zobaczyłam jak Luna siedziała na fotelu, a ja postanowiłam, że spojrzę na książki. Drzwi się zamknęły, a po chwili zobaczyłam starego faceta. To chyba był ten cały Hodge.
- Witajcie! - moja siostra na niego spojrzała z obrzydzeniem
- Dobry - powiedziałam, a moja siostra się nie odezwała tylko do mnie podeszła i szepnęła:
- Lily uważaj, bo on może być jakimś zboczeńcem - spójrzałam na nią, po czym znów popatrzyłam na Hodge'a
- Po co nas wezwałeś? - spytałam, a ten Hodge na nas spojrzał
- Chciałem tylko porozmawiać - powiedział, a moja siostra się wtrąciła
- O czym? Bo nie mamy zbytnio czasu! - powiedziała i się uśmiechnęła
- Jak możecie nas widzieć? - spytał, a my się na siebie popatrzyłyśmy
- Nie mamy bladego pojęcia - powiedziałam, na co on skinął głową
- Musicie mieć w swojej rodzinie nocnego łowcę... Ojciec? - spytał, a ja spuściłam głowę
- Nasz ojciec nie żyje i na pewno nie był jakimś nocnym łowcą! - powiedziała moja siostra
- To może mama? - spojrzałam na niego
- Powiedziała by nam! - krzyknęłam, a Hodge na mnie popatrzył
- Rozumiem... To tyle - powiedział, a moja siostra złapała mnie za rękę i wyprowadziła z biblioteki. Otworzyła drzwi i walnęła Davida drzwiami.
- Auć! Uważaj! - moja siostra na niego spojrzała
- UPS... Sorki! - dalej szła u szukała wyjścia, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Wkurzona poszła kogoś znaleźć. Po długich szukaniach znalazła Alec'a.
- Ej Alec, gdzie jest wyjście? - spytała moja siostra, a on się odwrócił
- Gdzieś tam! - mówiąc to spirunował nas wzrokiem i sobie odchodził
- D-E-B-I-L - moja siostra się odwróciła i szła dalej. Ja nic nie mówiłam, bo jak moja siostra myśli i jest wkurzona to jest strasznie wredna. Nagle spotkałyśmy Isabell.
- Isabell, gdzie jest z tąd wyjście? - spytała moja siostra
- Nie możecie odejść - Isabell to koniec twojego żywota. Miło było cię poznać... Moja siostra mnie puściła i odwróciła mi głowę, po czym podeszła do Isabell.
- Jak to nie możemy odejść?? - spytała, a ja się odwróciłam
- No idziecie z Jace'm i David'em do miasta kości - Miasto kości? To istnieje takie miasto?? Ciarki mi przeszły na samą myśl o kościach. Wyobraziłam sobie budynki zbudowane z kości, albo ulice z kości.
- Mówiłaś, że miałyśmy iść do tego Hodge, który jest brzydalem, a teraz mamy iść do miasta kości! - patrzyłam się na nie, a za mną pojawił się z nienacka David
- Słyszałem moje imię - uśmiechnął się, a ja się oddaliłam
- To źle słyszałeś - uśmiechnęła się moja siostra
- Pfff... Jak zwykle milutka - powiedział, a moja siostra się zaśmiała
- No a jak - spojrzała na mnie, a ja podeszłam do niej
- Serio mamy iść do tego miasta kości?? - spytałam i usłyszałam znajomy głos
- Tak, a my z wami - spojrzałam na Jace, który uśmiechnął się lekko
- Szczerze... Mogło być gorzej - powiedziała moja siostra
- A po co tam idziemy? - spytałam, a Jace spojrzał na mnie
- Idziemy do Cichych Braci, bo podobno ktoś wykazał wam wasze spojrzenia - powiedział, a ja spuściłam głowę
- Co ty za bzdury opowiadasz! Moich wspomnień nikt by nie wymazał - Luna się uśmiechnęła
- No raczej tak - powiedział David
- Nie mówiłam do ciebie! - spiorunowała go zwrokiem
- To kiedy tam idziemy? - spytałam, a David spojrzał na zegarek
- O to już ta godzina? - spytał, a ja spojrzałam na zegarek, była 13.00
- No i co z tego? - spytała moja siostra
- No bo o 14.00 idziemy do miasta kości - powiedział David, a mnie znów przeszły ciarki na samo spomnienie o tym mieście. Moja siostra wywróciła oczami, a ja stałam i spojrzałam za okno. Za niedługo czeka nas niezwykła przygoda, której wcale nie chce......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro