Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Lily pov.

Wstałam i od razu się uspokoiłam po wczorajszej nocy. Wstałam i ubrałam się w bordową sukienkę bez ramiączek, a swoje włosy uczesałam w kitkę. Później spojrzałam na Jace, który spał. Wyszłam z pokoju i poszłam zjeść obiad. Zrobiłam sobie spaghetti, po czym siadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po skończonym obiedzie, usłyszałam odgłosy fortepianu. Szłam za odgłosem, a on doprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Weszłam do niego i zobaczyłam jak Jace grał na fortepianie. Podeszłam do niego i go słuchałam, a on zaczął walić w klawisze. Uśmiechnęłam się.

- Co tak emocjonalnie grasz? - spojrzałam na niego, a on na mnie

- Zawsze tak gram - powiedział, a ja dalej się na niego gapiłam

- Co nieodwzajemniona miłość? - uśmiechnęłam się

- Kocham tylko siebie - powiedział niewzruszony

- Nie musisz się bać odrzucenia - spojrzał na mnie

- Czasem sam siebie rzucam żeby było zabawnie - usiadłam obok niego i spojrzałam mu w twarz

- Chodź coś ci pokażę! - złapał mnie za rękę, po czym kazał mi stać w miejscu i się nie odwracać. Podszedł do jakiegoś portalu i włożył w niego rękę, o czym zobaczyłam jak jego dłoń wydostaje się z bańki. Odsunęłam się troszkę, ale jego dłoń głaskała mnie po policzku to było bardzo miłe. Zamknęłam oczy, po czym spojrzałam na Jace. Uśmiechał się, a jego dłoń wydostała się z portalu.

- A teraz idziemy świętować twoje urodziny! - powiedział, a ja na niego spojrzałam

- Skąd wiesz, że mam dzisiaj urodziny? - spojrzał na mnie i się uśmiechnął

- Luna mi powiedziała - znów złapał mnie za rękę i gdzieś prowadził. Później weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia z kwiatami i roślinami, było pięknie.

- Ale tu ślicznie! - powiedziałam, po czym jakiś motyl usiadł mi na palcu, a później odleciał.

- Wszystkiego najlepszego! - odwróciłam się do Jace, który trzymał połowę jabłka w którym była jedna świeczka

- Dzięki! - odebrałam jabłko i poszłam na schody, po czym usiadłam

- Wiesz kiedyś jak byłem mały tata kupił mi sokoła i powiedział żebym go nauczył jak być posłuszny, ale zamiast tego go oswoiłem. Pokazałem sokola tacie myśląc, że się ucieszy, ale on tylko powiedział, że miałem go nauczyć byacia posłusznym, a nie go oswoić i teraz nie był w ogóle przydatnym, po czym złamał mu kark... - spojrzałam na niego smutna

- Wybaczyłeś mu? - spojrzał na mnie

- Chciał mnie wzmocnić - nagle usłyszeliśmy dzwonek, a Jace wstał i wystawił do mnie rękę - Północ, chodź wstań! - złapałam jego dłoń, po czym wstałam i zobaczyłam jak wszystkie kwiaty się otwierały, to było piękne. Spojrzałam na Jace, a on na mnie i się przybliżył, a ja zobaczyłam ptaka.

- Mamy towarzystwo - pokazałam mu palcem na ptaka, a on wzruszył ramionami

- Powinnyśmy iść - powiedział, po czym zszedł ze schodów. Ja też schodziłam, ale się potknęłam, a Jace mnie złapał. Spojrzeliśmy na sobie, po czym się pocałowaliśmy. Trwało to długo, ale oderwaliśmy się od siebie, gdy zaczęło padać. Później uciekliśmy cali mokri i się śmialiśmy. Jak byliśmy pod moim pokojem znów się pocałowaliśmy, po czym Jace poszedł, a ja weszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. 0.25. przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka, po czym poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro