Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Kilka miesięcy później

Luna pov.

Siedziałam na łóżku... Już nie byłam w domu u ojca tylko we własnym. Jestem już w dziewiątym miesiącu ciąży. Brandon już nie żyje, a dlaczego? To było tak:

Brandon usiłował mnie zgwałcić, ale w ostatnim momencie przybiegł David wraz z Lily. David odciągnął ode mnie Brandona, a ja wtuliłam się w Davida. Później Lily się wkurwiła i zabiła Brandona i do tego powiedziała, że idzie go spalić. Nie wierzyłam, że moja siostra jest zdolna do morderstwa, ale cóż....została demonem i pewnie jej dziecko też będzie demonem.

Teraz jestem szczęśliwa, bo jestem z David'em, którego szczerze kocham i będę kochać aż po wieczność... Dotknęłam dłońmi mojego brzucha. Uśmiechnęłam się szeroko, bo już miałam imię dla mojej małej kruszynki... Jade. David się na nie zgodził, więc nie mieliśmy sprzeczek. 

Wstałam i poszłam do kuchni coś zjeść. Gdy do niej weszłam to spojrzałam na mojego chłopaka, który siedział przy stole i jadł omleta. No tak... on uwielbia omlety. Wzięłam jednego omleta i przysiadłam się do stołu, po czym zaczęłam jeść. Wyczułam na sobie spojrzenie David'a, ale dalej jadłam. 

Gdy skończyłam to spojrzałam na mojego ukochanego z uśmiechem na ustach. Nagle on wstał i podał mi dłoń. Zdziwiona złapałam go za rękę i wstałam, a on ciągnął mnie nie wiadomo, gdzie. 

                                                                               ***

Gdy w końcu dotarliśmy to spojrzałam na niego z uśmiechem. Rozglądnęłam się i byliśmy na łące. Pięknie tu było... Cicho, było tylko słychać szum wiatru i nasze oddechy. David się na mnie patrzył, a ja się na niego gapiłam. Nagle ukląkł na jedno kolano i wyjął z kieszeni czarne pudełeczko. Otworzył je, a w środku był pierścionek zaręczynowy. Nie, to się nie dzieje naprawdę.

- Luna... Czy sprawisz, że będę najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi i zostaniesz moją żoną? - Patrzyłam się na Davida, jak zaczarowana. Z uśmiechem na ustach powiedziałam:

- Tak! - David się uśmiechnął i założył mi na palec pierścionek zaręczynowy, po czym się pocałowaliśmy

Nagle poczułam ból w brzuchu. Usiadłam na trawie i szybko oddychałam. David się na mnie patrzył z przerażeniem, a ja patrzyłam się w trawę...

- David! Wody mi odeszły! - krzyknęłam, a David czym prędzej zadzwonił po karetkę

                                                                                        ***

Otworzyłam swoje oczy i się rozglądnęłam... Byłam w szpitalu, czyli to nie był sen. Uśmiechnęłam się i zobaczyłam na swoim palcu pierścionek od Davida. Nie to nie był sen. Wstałam do pozycji siedzącej i spojrzałam na Davida, który trzymał małe dziecko na rękach. Uśmiechnęłam się szeroko.

- To.... Jade? - David na mnie spojrzał i podał mi moją kruszynkę

- Tak - uśmiechnął się

Wzięłam Jade na ręce i patrzyłam się, jak uśmiecha się szeroko. Była słodka jak cukiereczek. Dotknęłam jej policzka z uśmiechem, po czym spojrzałam na Davida, który się uśmiechał szeroko. 

Lily pewnie już urodziła i jest szczęśliwa. Mówiła mi, że kilka dni temu Jace się jej oświadczył i była z tego powodu bardzo szczęśliwa. Teraz wiodą wspaniałe życie. Tak jak ja z Davidem. Już się nie mogę doczekać naszego ślubu. Głaskałam Jade po włosach z uśmiechem na ustach. Będę ją kochać całym swoim serduszkiem i nigdy jej nie upuszczę.... Ciekawe kiedy możemy wyjść z tego szpitala. Jest tutaj strasznie nudno, ale wytrzymam jakoś. Nagle zauważyłam, że Jade zasnęła w moich ramionach. Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam ją w czoło. Później spojrzałam na Davida. 

- Jest słodziutka - powiedział, a ja nie mogłam się z nim nie zgodzić

- Tak, bardzo słodka - spojrzałam na małą, śpiącą Jade 

- Zupełnie jak ty - popatrzyłam się na niego

- Czego ja? - spytałam

- Bo zawsze byłaś słodka - pocałował mnie w policzek, a ja się szeroko uśmiechnęłam

- Dziękuję, kochanie - David popatrzył się na mnie

- Proszę bardzo - nagle do sali wbiegła Lily

- Lily? - zdziwiłam się, że tu jest

- Gdzie jest malutka? - spytała, a ja spojrzałam na śpiącą Jade - Ooooo! Jaka ona słodka

- My to już o tym wiemy - David się uśmiechnął

- Jestem chrzestną! - uśmiechnęła się szeroko

- Dobrze - spojrzałam na Jace'a, który trzymał małego chłopczyka na rękach - Jak się nazywa?

- Harry - uśmiechnął się

- Oooo! Słodkie imię - powiedziałam z uśmiechem

- Moje też jest słodkie! - spojrzałam na Gabe'a

- Tak synu wiemy - Jace poczochrał Gabe'a po włosach

- Ej! - Gabe zachichotał

- No co? - uśmiechnął się

- Nic, nic - Gabe wywrócił oczami

Patrzyłam się na nich wszystkich z uśmiechem, a później popatrzyłam się na Jade. Pocałowałam ją w czoło, po czym zamknęłam oczy. Po chwili  zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro